STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 7 lipca 2016

Żywot św. Cyryla i Metodego, apostołów ludów słowiańskich

   Rozległe krainy od morza Adriatyckiego i Czarnego oraz północnej Grecji aż do morza Bałtyckiego, a od Łaby aż w głąb Azji zajmowały w dziewiątym wieku ludy słowiańskie. Nawet w północnych Włoszech, w Bawarii i nad morzem Północnym mieszkali Słowianie. 

Apostołami ludów słowiańskich byli dwaj bracia, Cyryl i Metody (żyli około roku Pańskiego 880), synowie znakomitej senatorskiej rodziny z Tesaloniki w Macedonii. Kształcili się obaj w Konstantynopolu. Cyryl tak się odznaczał bystrością umysłu, że dostał zaszczytny przydomek "filozofa", Metody zaś, oprócz innych wiadomości, nauczył się malarstwa. Uzdolnionym młodzieńcom stała otworem droga do wysokich urzędów, ale oni, gardząc światem, poświęcili się służbie Bożej: Cyryl przywdział suknię zakonną, a Metody został kapłanem. 

W roku 848 przybyli do cesarza Michała III posłowie od Chazarów, mieszkających na Krymie, prosząc o chrześcijańskich kapłanów, aby mogli się od nich nauczyć wiary chrześcijańskiej. Wybór padł na Cyryla, albowiem jego porywająca wymowa, głęboka nauka i wielkie cnoty szczególnie go do tej misji uzdolniały. Gotów dla uwielbienia Jezusa Chrystusa i pozyskania Mu dusz ponieść nawet śmierć męczeńską, udał się Cyryl z kilku towarzyszami do Chazarów, nauczył się wkrótce ich języka i nawrócił cały ten naród. Wracając do Konstantynopola, zabrał z sobą relikwie świętego Klemensa papieża. 


Niedługo potem postanowił z bratem swoim Metodym udać się do Bułgarii, gdzie już jeńcy greccy zanieśli byli znajomość wiary chrześcijańskiej. Mimo to górowało tu jeszcze pogaństwo, a w panującym księciu Bogorysie znaleźli stanowczego nieprzyjaciela. Metody, chcąc go nawrócić, wymalował mu na ścianie wielki obraz, przedstawiający Sąd Ostateczny. Na jasnym obłoku stał Pan Jezus z mocą wielką i majestatem, otoczony zastępami aniołów; po prawej stronie widać było mnóstwo ludzi, wesoło patrzących w Niebo, na którym jaśniał krzyż i złote korony; po lewej zaś tłum przerażony, wylękły, jakby się chciał w ziemię zapaść, a z przepaści wychylały się smoki i straszne potwory, buchające kłębami ognia. Bogorys, poznawszy znaczenie obrazu, tak się przeraził, że niezwłocznie z wielu dworzanami i panami przyjął wiarę świętą. Z powodu tego obrazu nazwali Słowianie Metodego "Strachotą".

Potem udali się bracia na Morawy, gdzie panowie łatwo przyjęli wiarę, ale za to lud ani słuchać o tym nie chciał. Trudności te nie zraziły gorliwych misjonarzy. Cyryl ułożył słowiański alfabet zwany głagolicą, przełożył na język słowiański Pismo święte i zaprowadził liturgię słowiańską. Miało to ten skutek, że lud schodził się na nabożeństwa, słuchał uważnie nauk i przyjął wiarę świętą. Wprowadzenie języka słowiańskiego do Mszy świętej nie uszło jednak podejrzliwości niemieckich biskupów. Oskarżyli więc świętych braci do Rzymu, jakoby nauczali błędów heretyckich. Obaj stawili się w Rzymie w roku 876, gdzie papież Adrian II przyjął ich z wielką czcią. Po długich naradach język słowiański do celów liturgicznych otrzymał uroczyste zatwierdzenie, a Cyryl i Metody otrzymali święcenia biskupie. Dla wątłego zdrowia Cyryl nie mógł wracać do krain słowiańskich. Umarł w Rzymie w klasztorze, gdzie spoczął obok zwłok świętego Klemensa, umęczonego na Krymie, które był z sobą przywiózł, wracając z misji od Chazarów. 

Metody, odebrawszy od papieża pełnomocnictwo i błogosławieństwo, wrócił jako biskup do Moraw, po czym rozszerzył swą apostolską działalność także na Czechy, gdzie udało mu się ochrzcić księcia Borzywoja i wielu panów. Stąd udał się na Węgry, gdzie go chętnie przyjęto. Budował wszędzie kościoły, święcił kapłanów, zakładał szkoły i ustawicznie zwiedzał swe biskupstwo, utwierdzając nowo nawróconych w wierze. Diecezja jego była bardzo rozległa, gdyż rozciągała się na Morawy, wielką część Czech, Austrię i Węgry. Obudziło to zazdrość w niemieckich biskupach z Salzburga i Pasawy, oskarżyli przeto powtórnie Metodego u papieża, że nie trzyma się dawnych zwyczajów Kościoła i nawet Mszę świętą odprawia w słowiańskim języku. 

Papież Jan VIII, chcąc zbadać sprawę, wezwał Metodego do Rzymu. Stanąwszy przed papieżem, usprawiedliwił się Metody przed licznym zgromadzeniem biskupów i zyskał na nowo pozwolenie na używanie języka słowiańskiego w służbie Bożej, a nawet został mianowany arcybiskupem Moraw. Papież to jedno rozporządził, aby we Mszy świętej Ewangelię czytano najpierw po łacinie, a potem po słowiańsku. Zwyczaj ten istnieje do dzisiaj. 

Metody wrócił do swej archidiecezji i poświęcił jej resztę swojego życia. - Umarł na słowiańskiej ziemi wśród wiernych w roku 885. Zwłoki jego spoczywają obok zwłok świętego Cyryla. 


Nauka moralna

 

Książę bułgarski Bogorys, zatwardziały poganin, przeląkł się Sądu Ostatecznego, który mu święty Metody na obrazie przedstawił. Porzucił bożków, a zdał się na miłosierdzie Boga prawdziwego, aby go Jego sprawiedliwość nie potępiła na wieki. I my tam kiedyś staniemy, dlatego częste rozważanie tej okropnej chwili jest dla każdego zbawienne. 

Na odgłos trąby archanioła powstaną wszyscy z swych grobów, począwszy od Adama aż do pomarłych w tym dniu zniszczenia i zgromadzą się w dolinie Józafata. Wtedy aniołowie odłączą dobrych od złych, jak pasterz odłącza kozły od owiec (Mat. 13). Dobrych postawią po prawicy, złych po lewicy. Odłączą wtedy ojca od syna, matkę od córki; nie będzie tam wtenczas ani różnicy stanu, ani płci, ani wieku. Rozłączenie to będzie straszne, ponieważ będzie wieczne. Na którą stronę my się dostaniemy? na którą nasi rodzice, krewni, przyjaciele? A kiedy rozłączeni stać będą w wielkim oczekiwaniu, otworzą się Niebiosa, morze światła rozleje się po świecie, aniołowie zstąpią z Nieba, niosąc narzędzia Męki Jezusa Chrystusa: powrozy, łańcuchy, płaszcz szkarłatny, koronę cierniową, trzcinę, krwią przesiąkła suknię i włócznię. Potem ukaże się "znak Syna człowieczego", to jest krzyż, który będą nieść najprzedniejsze duchy niebieskie. Pochód ten zakończą cherubini i serafini z Maryją Królową, ustawią się w szerokie koło i czekać będą na odwiecznego Sędziego, który zasiędzie wśród ich koła. Nawet dobrzy będą na to patrzyć ze drżeniem, jakże więc przerażający będzie ten widok dla złych! 

Wreszcie ukaże się sam odwieczny Sędzia, Jezus Chrystus i zasiędzie na sąd. Dobrych powoła do Nieba, a złych strąci do piekła. Nie będzie On wtenczas tak łagodny i pokorny, jak wtedy, kiedy przyszedł świat odkupić. Będzie sprawiedliwym Sędzią, ukaże się w całym majestacie, w całym blasku Boskiej chwały. Ukaże się zaś Jezus Chrystus w całym blasku na to, aby potępieni widzieli, kogo utracili, kogo prześladowali i obrażali. Wołać wtenczas będą: "Góry przywalcie nas! Pagórki przykryjcie nas!", ale nic im to nie pomoże. Ach, starajmy się, abyśmy stanęli po prawicy i usłyszeli owe słodkie słowa: Pójdźcie błogosławieni Ojca Mego, otrzymajcie Królestwo wam zgotowane od założenia świata (Mat. 25,34). 

Modlitwa

 

Wszechmogący, wieczny Boże, który nas przez błogosławionych biskupów i Wyznawców Twoich, a naszych patronów Cyryla i Metodego do jedności wiary chrześcijańskiej powołać raczyłeś, daj nam, prosimy, abyśmy ich uroczystością teraz się weseląc, za przyczyną ich zasług doszli do wiecznej chwały. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi po wszystkie wieki wieków. Amen.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.