Rozległe krainy od morza Adriatyckiego i Czarnego
        oraz północnej Grecji aż do morza Bałtyckiego, a od
        Łaby aż w głąb Azji zajmowały w dziewiątym wieku
        ludy słowiańskie. Nawet w północnych Włoszech, w
        Bawarii i nad morzem Północnym mieszkali Słowianie. 
Apostołami ludów słowiańskich byli dwaj bracia,
        Cyryl i Metody (żyli około roku Pańskiego 880), synowie znakomitej senatorskiej rodziny z
        Tesaloniki w Macedonii. Kształcili się obaj w
        Konstantynopolu. Cyryl tak się odznaczał bystrością
        umysłu, że dostał zaszczytny przydomek
        "filozofa", Metody zaś, oprócz innych
        wiadomości, nauczył się malarstwa. Uzdolnionym
        młodzieńcom stała otworem droga do wysokich urzędów,
        ale oni, gardząc światem, poświęcili się służbie
        Bożej: Cyryl przywdział suknię zakonną, a Metody
        został kapłanem. 
W roku 848 przybyli do cesarza Michała III posłowie
        od Chazarów, mieszkających na Krymie, prosząc o
        chrześcijańskich kapłanów, aby mogli się od nich
        nauczyć wiary chrześcijańskiej. Wybór padł na
        Cyryla, albowiem jego porywająca wymowa, głęboka nauka
        i wielkie cnoty szczególnie go do tej misji uzdolniały.
        Gotów dla uwielbienia Jezusa Chrystusa i pozyskania Mu
        dusz ponieść nawet śmierć męczeńską, udał się
        Cyryl z kilku towarzyszami do Chazarów, nauczył się
        wkrótce ich języka i nawrócił cały ten naród.
        Wracając do Konstantynopola, zabrał z sobą relikwie
        świętego Klemensa papieża. 
Niedługo potem postanowił z bratem swoim Metodym
        udać się do Bułgarii, gdzie już jeńcy greccy
        zanieśli byli znajomość wiary chrześcijańskiej. Mimo
        to górowało tu jeszcze pogaństwo, a w panującym
        księciu Bogorysie znaleźli stanowczego nieprzyjaciela.
        Metody, chcąc go nawrócić, wymalował mu na ścianie
        wielki obraz, przedstawiający Sąd Ostateczny. Na jasnym
        obłoku stał Pan Jezus z mocą wielką i majestatem,
        otoczony zastępami aniołów; po prawej stronie widać
        było mnóstwo ludzi, wesoło patrzących w Niebo, na
        którym jaśniał krzyż i złote korony; po lewej zaś
        tłum przerażony, wylękły, jakby się chciał w
        ziemię zapaść, a z przepaści wychylały się smoki i
        straszne potwory, buchające kłębami ognia. Bogorys,
        poznawszy znaczenie obrazu, tak się przeraził, że
        niezwłocznie z wielu dworzanami i panami przyjął
        wiarę świętą. Z powodu tego obrazu nazwali Słowianie
        Metodego "Strachotą".
Potem udali się bracia na Morawy, gdzie panowie
        łatwo przyjęli wiarę, ale za to lud ani słuchać o tym
        nie chciał. Trudności te nie zraziły gorliwych
        misjonarzy. Cyryl ułożył słowiański alfabet zwany
        głagolicą, przełożył na język słowiański Pismo
        święte i zaprowadził liturgię słowiańską. Miało
        to ten skutek, że lud schodził się na nabożeństwa,
        słuchał uważnie nauk i przyjął wiarę świętą.
        Wprowadzenie języka słowiańskiego do Mszy świętej
        nie uszło jednak podejrzliwości niemieckich biskupów.
        Oskarżyli więc świętych braci do Rzymu, jakoby
        nauczali błędów heretyckich. Obaj stawili się w
        Rzymie w roku 876, gdzie papież Adrian II przyjął ich
        z wielką czcią. Po długich naradach język
        słowiański do celów liturgicznych otrzymał uroczyste
        zatwierdzenie, a Cyryl i Metody otrzymali święcenia
        biskupie. Dla wątłego zdrowia Cyryl nie mógł wracać
        do krain słowiańskich. Umarł w Rzymie w klasztorze,
        gdzie spoczął obok zwłok świętego Klemensa,
        umęczonego na Krymie, które był z sobą przywiózł,
        wracając z misji od Chazarów. 
Metody, odebrawszy od papieża pełnomocnictwo i
        błogosławieństwo, wrócił jako biskup do Moraw, po
        czym rozszerzył swą apostolską działalność także
        na Czechy, gdzie udało mu się ochrzcić księcia
        Borzywoja i wielu panów. Stąd udał się na Węgry,
        gdzie go chętnie przyjęto. Budował wszędzie
        kościoły, święcił kapłanów, zakładał szkoły i
        ustawicznie zwiedzał swe biskupstwo, utwierdzając nowo
        nawróconych w wierze. Diecezja jego była bardzo
        rozległa, gdyż rozciągała się na Morawy, wielką
        część Czech, Austrię i Węgry. Obudziło to
        zazdrość w niemieckich biskupach z Salzburga i Pasawy,
        oskarżyli przeto powtórnie Metodego u papieża, że nie
        trzyma się dawnych zwyczajów Kościoła i nawet Mszę
        świętą odprawia w słowiańskim języku. 
Papież Jan VIII, chcąc zbadać sprawę, wezwał
        Metodego do Rzymu. Stanąwszy przed papieżem,
        usprawiedliwił się Metody przed licznym zgromadzeniem
        biskupów i zyskał na nowo pozwolenie na używanie
        języka słowiańskiego w służbie Bożej, a nawet
        został mianowany arcybiskupem Moraw. Papież to jedno
        rozporządził, aby we Mszy świętej Ewangelię czytano
        najpierw po łacinie, a potem po słowiańsku. Zwyczaj
        ten istnieje do dzisiaj. 
Metody wrócił do swej archidiecezji i poświęcił
        jej resztę swojego życia. - Umarł na słowiańskiej
        ziemi wśród wiernych w roku 885. Zwłoki jego
        spoczywają obok zwłok świętego Cyryla. 
Nauka moralna
Książę bułgarski Bogorys, zatwardziały poganin,
        przeląkł się Sądu Ostatecznego, który mu święty
        Metody na obrazie przedstawił. Porzucił bożków, a
        zdał się na miłosierdzie Boga prawdziwego, aby go Jego
        sprawiedliwość nie potępiła na wieki. I my tam
        kiedyś staniemy, dlatego częste rozważanie tej
        okropnej chwili jest dla każdego zbawienne. 
Na odgłos trąby archanioła powstaną wszyscy z
        swych grobów, począwszy od Adama aż do pomarłych w
        tym dniu zniszczenia i zgromadzą się w dolinie
        Józafata. Wtedy aniołowie odłączą dobrych od złych,
        jak pasterz odłącza kozły od owiec (Mat. 13). Dobrych
        postawią po prawicy, złych po lewicy. Odłączą wtedy
        ojca od syna, matkę od córki; nie będzie tam wtenczas
        ani różnicy stanu, ani płci, ani wieku. Rozłączenie
        to będzie straszne, ponieważ będzie wieczne. Na
        którą stronę my się dostaniemy? na którą nasi
        rodzice, krewni, przyjaciele? A kiedy rozłączeni stać
        będą w wielkim oczekiwaniu, otworzą się Niebiosa,
        morze światła rozleje się po świecie, aniołowie
        zstąpią z Nieba, niosąc narzędzia Męki Jezusa
        Chrystusa: powrozy, łańcuchy, płaszcz szkarłatny,
        koronę cierniową, trzcinę, krwią przesiąkła suknię
        i włócznię. Potem ukaże się "znak Syna
        człowieczego", to jest krzyż, który będą
        nieść najprzedniejsze duchy niebieskie. Pochód ten
        zakończą cherubini i serafini z Maryją Królową,
        ustawią się w szerokie koło i czekać będą na
        odwiecznego Sędziego, który zasiędzie wśród ich
        koła. Nawet dobrzy będą na to patrzyć ze drżeniem,
        jakże więc przerażający będzie ten widok dla złych! 
Wreszcie ukaże się sam odwieczny Sędzia, Jezus
        Chrystus i zasiędzie na sąd. Dobrych powoła do Nieba,
        a złych strąci do piekła. Nie będzie On wtenczas tak
        łagodny i pokorny, jak wtedy, kiedy przyszedł świat
        odkupić. Będzie sprawiedliwym Sędzią, ukaże się w
        całym majestacie, w całym blasku Boskiej chwały.
        Ukaże się zaś Jezus Chrystus w całym blasku na to,
        aby potępieni widzieli, kogo utracili, kogo
        prześladowali i obrażali. Wołać wtenczas będą:
        "Góry przywalcie nas! Pagórki przykryjcie
        nas!", ale nic im to nie pomoże. Ach, starajmy
        się, abyśmy stanęli po prawicy i usłyszeli owe
        słodkie słowa: Pójdźcie
        błogosławieni Ojca Mego, otrzymajcie Królestwo wam
        zgotowane od założenia świata (Mat.
        25,34). 
Modlitwa
Wszechmogący, wieczny Boże, który nas przez
        błogosławionych biskupów i Wyznawców Twoich, a
        naszych patronów Cyryla i Metodego do jedności wiary
        chrześcijańskiej powołać raczyłeś, daj nam,
        prosimy, abyśmy ich uroczystością teraz się weseląc,
        za przyczyną ich zasług doszli do wiecznej chwały.
        Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w
        Niebie i na ziemi po wszystkie wieki wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
        na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.