STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 21 czerwca 2017

Żywot świętego Alojzego Gonzagi

(Umarł roku Pańskiego 1591)


Święty Alojzy urodził się dnia 9 marca roku 1568. Ojciec jego był margrabią, czyli księciem w Castiglione nad jeziorem Garda, a że Alojzy był synem pierworodnym, pragnął go mieć swym następcą. Z tej przyczyny brał go już jako czteroletnie pacholę do obozu, gdzie się ćwiczyli żołnierze. Mając lat siedem, postanowił poświęcić się wyłącznie Bogu na służbę i już w tych latach okazywał wielką bogobojność i stateczność. W dziewiątym roku życia oddano go do szkół w mieście Florencji. Podczas gdy nauczyciele kształcili jego umysł, miał jeszcze drugiego nauczyciela: łaskę Boską, która duszę jego coraz większymi cnotami wzbogacała. Tutaj też powziął gorące nabożeństwo i miłość do Najświętszej Maryi Panny, a pragnąc czegoś dla Jej uczczenia dokonać, przed Jej obrazem złożył ślub dozgonnej czystości. Idąc ulicami miasta, miał zazwyczaj oczy spuszczone i pilnie unikał bliższych znajomości z osobami płci drugiej. Za to też otrzymał łaskę wielkiej czystości; ci, którzy znali jego serce, poświadczają, że nigdy w życiu swoim ani nawet myślą nie zgrzeszył przeciw swemu ślubowi. 

Mieszkając z ojcem w Lasal, często odwiedzał pobliskie klasztory. Widząc, jak zakonnicy z dala od świata jedynie służbą Bożą się zajmowali, zapragnął zrzec się swych pierworodnych praw do księstwa, oddać je bratu i wstąpić do zakonu. W tym celu starał się za pomocą modlitwy i częstego przyjmowania Ciała Pańskiego poznać wolę Pana Boga, aż w końcu nieodmiennie postanowił zostać zakonnikiem. Zanim ten zamiar wykonał lub komukolwiek się z nim zwierzył, starał się żyć ile możności po zakonnemu, w zaparciu samego siebie. Podczas zimy nie kazał palić u siebie, nie chodził na uczty dawane przez ojca, w piątki pościł na pamiątkę Męki Pańskiej, a w soboty na cześć Matki Boskiej, posilając się w te dni trochą chleba maczanego w wodzie. Siedząc u stołu, wybierał potrawy takie, które mu najmniej smakowały. Dni całe obracał na modlitwy i rozmyślania. 


Po niejakim czasie musiał razem ze swym ojcem udać się na dwór króla hiszpańskiego, gdzie przebywał przez dwa lata. Wpośród świata pełnego pożądliwości i pychy, tak był powściągliwy, stateczny i pobożny, że w jego obecności nie śmieli dworzanie żadnego mniej przystojnego żartu wypowiedzieć i nieraz sobie powtarzali, że Alojzy chyba nie ma ciała i krwi jak inni ludzie. Po dłuższym rozmyśle postanowił wstąpić do zakonu Jezuitów. Ojciec, dowiedziawszy się o tym postanowieniu, wielce się na nie rozgniewał, a nawet groził mu biciem, ale Alojzy spokojnie odpowiedział: "Będę się miał za szczęśliwego, jeżeli mi dane będzie cierpieć dla Pana Boga". Gdy mu ojciec przedstawiał, że kiedy już inaczej być nie może, wolałby go widzieć w jakim innym zakonie, gdzie by mógł zostać biskupem lub osiągnąć jakieś godności kościelne, rzekł: "Obrałem sobie właśnie zakon jezuicki, bo u nich nie wolno przyjmować zaszczytów i godności. Gdybym tego szukał, to bym był pozostał w świecie i byłbym mógł mieć księstwo ojcowskie". Rozmaitymi jeszcze sposobami próbował ojciec odwieść go od zamiaru, nasyłając nań duchownych, którzy by mu to wyperswadowali, ale Alojzy na wszystkie przedstawienia i namowy, nie wdając się w długie dysputy, odpowiadał po prostu, że od postanowienia swego nie odstąpi, a ojcu mówił, że musi iść raczej za głosem Pana Boga, aniżeli za jego życzeniem. Na ostatku ojciec dał swe przyzwolenie, a Alojzy podpisał dokument, którym zrzekał się praw swych do dziedzictwa ojcowskiego. Niemało jeszcze było trudności do przezwyciężenia, ale wszystkie przemogła wytrwałość Alojzego, aż wreszcie udał się do Rzymu i przyjęty został do nowicjatu jezuitów. Aczkolwiek był synem książęcym, nie dopuszczał, by jakiekolwiek dla niego czyniono wyjątki, a cieszył się wielce, ilekroć pozwolono mu czynić najniższe posługi. Tak był zajęty Bogiem, że przy jedzeniu całą uwagę obracał na to, co czytano lub zatapiał się w rozmyślaniu. Kochał się w milczeniu, by się nie dopuścić jakiego grzechu mową. Bywa, że do serca ludzi cnotliwych zakrada się upodobanie w sobie samych: Alojzy od razu stłumił w sobie wszelką ku temu skłonność, czyniąc wszystko, co się najbardziej miłości własnej sprzeciwiało. Z tej przyczyny prosił o pozwolenie chodzenia w szatach wypłowiałych i wytartych, chodzenia po mieście za jałmużną z workiem na plecach i jawne wyrzucanie mu wszystkiego, co by u niego wadliwego spostrzeżono. Gdy w rozmowach był kto innego zdania, Alojzy spokojnie wypowiadał swoją myśl, ale nie bronił jej wcale, gdy mu się sprzeciwiano. Robiąc najściślejszy rachunek sumienia, nie mógł znaleźć nic takiego, za co by miał obudzić w sobie żal, więc sądząc w swej głębokiej pokorze, że to chyba zaślepienie, szedł do starszych i prosił o poradę. Za łaską Boską i własną usilną pracą miał duszę tak czystą, że w długich swych modlitwach i rozmyślaniach nie doznawał żadnego roztargnienia i mówił, że trudno mu myśli od Boga oderwać.

Skończywszy dwuletni nowicjat, złożył śluby zakonne i odebrał pierwsze święcenia. Odtąd, jeśli to rzecz możliwa, cnoty jego jeszcze więcej rosły. Towarzysz jego, o. Cepari, który przez kilka lat przebywał w tym samym kolegium i opisał jego życie, obszernie wylicza jego cnoty. O pokorze jego mówi: "Alojzy pragnął jak najniższe i najpodlejsze odprawiać posługi. Cieszył się niewymownie, gdy mu kazano pomywać talerze i miski, zamiatać, lampy czyścić. Każdy rozkaz przełożonych spełniał tak wiernie, jakby to sam Bóg był rozkazał, albowiem wierzył, że przez przełożonych Bóg objawia wolę swoją. Rozmowy, które nie miały Boga na celu, były mu przykre, prosił przeto, żeby i w czasie przeznaczonym na rozrywkę wolno mu było rozmawiać o rzeczach Boskich. Na rok przed śmiercią wszystkie pisma, które był ułożył, oddał przełożonemu, a gdy go ten pytał, czemu się własnego pisania pozbawia, rzekł, iż czyni to dlatego, że one są jedyną jeszcze jego uciechą na świecie, więc i tej chce się wyrzec". 

Gdy w Rzymie wybuchła zaraza, prosił o pozwolenie pielęgnowania razem z innymi braćmi chorych po szpitalach. Z trudnością wielką przystano na jego ustawiczne prośby, a nie płonne były obawy starszych, albowiem Alojzy po niejakim czasie sam zapadł na tę chorobę. Gdy zachorował, widziano, że miał dziwnie pogodną twarz i cieszył się, że już nadchodzi jego godzina. Z łoża boleści napisał prześliczny a bardzo rzewny list do matki. Gdy zachorował, prosił, żeby o niczym innym z nim nie mówiono, tylko o Bogu i wieczności. Często prosił Pana Boga, żeby mógł umrzeć w oktawę Bożego Ciała lub w piątek. Pewnego dnia rzekł rozpromieniony do brata zakonnego: "Mam dobrą nowinę: za osiem dni umrę. Pomóż mi śpiewać: Te Deum laudamus na podziękowanie Bogu za tę łaskę". Po północy, gdy się skończyła oktawa, a zaczął się piątek, umarł, wzywając Imię Jezus, mając lat 23, w roku 1591. 

Nauka moralna

 

Święta Magdalena de Pazzis ujrzawszy w zachwyceniu świętego Alojzego, rzekła: "Nigdy bym nie była sobie wyobraziła, iżby tyle było w Niebie jasności, gdym obaczyła św. Alojzego. To wielki Święty!".

Za przyczyną świętego Alojzego działo się wiele cudów, na jego wezwanie pierzchają duchy nieczyste. 

Papież Benedykt XIII w bulli kanonizacyjnej ogłosił świętego Alojzego "patronem młodzieży". Wzywanie tego Świętego o pośrednictwo u Boga u jego ołtarza, a do tego przystąpienie do Sakramentów świętych, połączone jest z odpustem. Papież Klemens XII udzielił w roku 1737 zupełnego odpustu tym, którzy co niedzielę odbywają nabożeństwo do świętego Alojzego. Nabożeństwo to tak należy urządzać: 

Przez sześć niedziel, jedną po drugiej, przystępować należy do Sakramentów świętych i odmawiać po sześć "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryja" i "Wierzę w Boga", na pamiątkę sześciu lat, przez które święty Alojzy żył w zakonie i błogo w nim działał na chwałę Bożą. Owe sześć niedziel obrać można sobie do woli przed dniem 21 czerwca lub też po nim. 

Z nabożeństwem tym należy połączyć prośby do Świętego, aby się wstawił za osobą proszącą do Boga w najgłówniejszych potrzebach żywota. Przy spowiedzi świętej osoba odbywająca to nabożeństwo winna spowiednikowi objawić cel spowiedzi, aby jej udzielił stosownych rad i polecił książki do czytania. 

Od dwóchset przeszło lat miliony ludzi od młodości do późnej starości oddawały się temu nabożeństwu i znajdowały zupełne zadowolenie duszy. 

Atoli, pomyśli niejeden, cóż na to powiedzą ludzie, że ja przez 6 niedziel mam chodzić do spowiedzi i Komunii świętej? Powiedzą niezawodnie, że mnie do tego zmuszają ciężkie grzechy. Na to zważać nie należy, ludzie mówią dużo. Zajmują się zwykle bliźnimi, ale gdy przyjdzie stanąć przed tronem Boga, któż stanie za ciebie? Zatem nie pytaj, co mówią ludzie, tylko czyń, co ci sumienie wskazuje. 

Modlitwa

 

Niebieskich darów najwyższy szafarzu, Boże nasz, któryś w anielskim młodzieniaszku świętym Alojzym przedziwną niewinność życia z podobną pokutą połączył, spraw łaskawie, prosimy, abyśmy takiej niewinności nie umiejąc dochować, pokutę jego naśladować potrafili. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Alojzy Gonzaga,
Urodzony dla świata 9.03.1568 roku,
Urodzony dla nieba 1591 roku,
Wspomnienie 21 czerwca

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.