STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 19 marca 2016

Św. Józef Oblubieniec NMP


 
   Święty Józef jest poza Najświętszą Marią Panną świętym najwięcej czczonym; był mężem Najświętszej Dziewicy i opiekunem Jezusa; w tych obu tytułach mieści się cała jego godność. Świętego Józefa często obierano sobie za patrona. Jest patronem rzemieślników, w szczególności cieślów, umierających, rodziny chrześcijańskiej i wreszcie całego Kościoła. Dzieci czczą go jako opiekuna Boskiego Dzieciątka, jest wzorem młodzieży dla swej czystości i dziewictwa, przykładem małżonków dla swego świętego związku z Marią. Jako patrona sierot przedstawia się św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus na ręku, w otoczeniu małych dzieci, które z ufnością w niego się wpatrują.

W tej wielkiej liczbie jego opiekuńczych urzędów łatwo dostrzec pewne pobożne współzawodnictwo; przeróżne stany poddają się pod jego możną opiekę i polecają się jego modłom. Maria i Józef powitali Zbawiciela świata w imieniu całej ludzkości; jako pierwsi złożyli Mu dzięki w imieniu całego świata, który tak niepojęte otrzymał łaski przez Wcielenie Syna Bożego; jako pierwsi ofiarowali Mu swoje usługi. Św. Józef występuje tutaj jako wzór wielkich cnót: wiary, miłości i bojaźni.

W obrazowym przedstawieniu stara się sztuka chrześcijańska połączyć wysoką godność św. Józefa, jako najdostojniejszego po Najświętszej Matce spośród świętych, z jego wielką pokorą. W żłóbkach spotykamy św. Józefa najczęściej w postawie klęczącej, adorującej; tak samo w licznych innych scenach z lat dziecięcych Pana Jezusa. Kiedy Herod był postanowił rzeź niewinnych dzieci, a Józef otrzymał od anioła rozkaz, by wraz z Marią Panną i Dzieciątkiem uchodził do Egiptu, jeszcze tej samej nocy wyrusza w daleką drogę: uczy nas swoim przykładem posłuszeństwa i poddania się świętej woli Bożej. Św. Opiekun prowadzi Pana Jezusa przez pustynię i wyobraża apostołów świętych, którzy mieli zanieść Zbawiciela i Jego naukę do najdalszych zakątków świata. Bóg chciał, by Chrystus Pan uciekając jako młode Dziecię do obcej ziemi, uczył nas Swoim przykładem, że na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami i nie mamy tutaj właściwej ojczyzny.

O ucieczce do Egiptu znały już czasy starożytne niejedną piękną legendę. Czytamy w tych legendarnych opowiadaniach, że pustynia zamieniła się przed uciekającymi w żyzne niwy, że drzewa się przed nimi pochyliły w kornym ukłonie, że na granicy egipskiej, tam gdzie rosną róże jerychońskie, Dzieciątko Jezus uzdrowiło jakieś dziecko zbójeckie, późniejszego dobrego łotra, wreszcie, że przy przejściu Zbawiciela świata runęły posągi bożków. Zwykle przedstawia się Świętą Rodzinę, odpoczywającą pod drzewem palmowym na pustynnej oazie, a aniołowie adorują spoczywające na łonie Matki Boskiej Dzieciątko.

Świętego Józefa wyobraża się jako cieślę; młody Pan Jezus pomaga mu przy pracy. Jego symbolami są przeto: siekierka, piła i miara.

Błogosławiona Katarzyna Emmerich widziała św. Józefa, jak sporządzał maty z deseczek, które służyły wewnątrz domu za przesuwalne ściany. Według św. Justyna, męczennika, wyrabiał św. Józef pługi i jarzma, a Jezus mu przy tym pomagał. Kiedy sofista Libanjusz, spodziewając się wiele po zwycięstwie odstępczego cesarza Juliana, zapytał pewnego chrześcijanina, co też teraz może robić według jego zdania syn cieśli, odpowiedział zapytany: "Stwórca wszech rzeczy, którego ty urągliwie nazywasz synem cieśli, przygotowuje właśnie trumnę dla Juliana". I rzeczywiście Julian w kilka dni potem zmarł, jak poświadczają Teodoret i Sozomenus. Ewangelia św. głosi, że Zbawiciel był poddany św. Józefowi. W skromnej chatce Nazaretu spędził w najgłębszym ukryciu, nieznany światu, największą część swego ziemskiego żywota. Godna uwagi i pełna głębokiego znaczenia była podczas całego pobytu w Nazarecie tylko podróż dwunastoletniego Pana Jezusa do świątyni jerozolimskiej. Stary Zakon jest jeszcze przy pełnych prawach. Nadeszły znowu święta wielkanocne, a ich uroczystym nastrojem żyją wszystkie serca. Po drogach widać gromady pielgrzymów, śpieszących z pieśnią na ustach do miasta świętego. Wśród pątników idzie także Zbawiciel; na Niego wskazują prorocy, o Nim głosi uroczystość wielkanocna. Wkracza na miejsce Swej przyszłej działalności i męki; na tym uświęconym miejscu On kiedyś odkupi ludzkość. Idzie do krużganków świątynnych, gdzie najznakomitsi nauczyciele narodu żydowskiego odbywali swoje posiedzenia i głosili swoje nauki. Spotykają się Stary i Nowy Zakon; wydaje się, jakoby z jednej strony świecił pełnym blaskiem księżyc, a z drugiej strony słońce rzucało swe pierwsze promienie.

A po uroczystościach wielkanocnych "zstąpił z nimi (Swoimi rodzicami) i przyszedł do Nazaretu: a był im posłuszny. A Jezus się pomnażał w mądrości i leciech i łasce u Boga i u ludzi".

Słowa krótkie, ale brzemienne w treść. To poddanie się ludziom i przybieranie w mądrości, latach i łasce stanowi ewangelię młodości Zbawiciela. Te kilka słów wyraża więcej niż wiele ksiąg pomieścić może. "Był im posłuszny". Na tych słowach opiera się też wiara w moc św. Józefa. "Wydaje się", zauważa św. Teresa, "jakoby Bóg innym świętym pozwalał pomagać w pewnych tylko potrzebach, św. Józefowi zaś, jak uczy doświadczenie, we wszystkich. Przez to daje nam Pan Bóg do zrozumienia, że i w niebie pragnie być posłuszny prośbom tego, którego rozkazów niegdyś słuchał na ziemi". Ze względu na tę gotowość św. Józefa do pomocy odnosimy do niego słowa, które Faraon wypowiedział o Józefie egipskim: "Idźcie do Józefa".

Jest rzeczą pewną, że św. Józef umarł jeszcze przed publiczną działalnością Pana Jezusa, gdyż nie jest obecnym na godach w Kanie galilejskiej, nie występuje nigdy podczas całej pracy nauczycielskiej Zbawiciela, który na krzyżu poleca Matkę Swoją św. Janowi. Spełnił już swoje zadanie żywiciela i opiekuna; dlatego dokonał swego żywota szczęśliwie w obecności Pana Jezusa i Najświętszej Marii Panny. Legenda przenosi grób św. Józefa w dolinę Józefata. Historia kościelna nigdzie nie wspomina nic o zwłokach świętego. Natomiast aż kilka miejscowości chlubi się z jego obrączki ślubnej, przede wszystkim Perugia; podobno miały też zachować się resztki jego odzieży.

Oznakami św. Józefa na obrazach kościelnych są kwitnąca laska, lilia i palma. Kwitnąca laska przypomina legendę, że, podobnie jak kiedyś Aaron, św. Józef został wybrany na oblubieńca Najświętszej Marii Panny przez cudowne zakwitnięcie suchego prętu. Lilia jest symbolem dziewictwa i oznacza także łaskę i chwałę; przepiękne godło św. Józefa na znak jego niewinności, czystości serca, łaski i chwały, którą otrzymał od Boga dla swej wierności. Na starych obrazach stoi św. Józef obok drzewa palmowego. Jest to prawdopodobnie aluzja do słów psalmu 91: "Sprawiedliwy jak palma się rozkrzewi".

Jako patrona dobrej śmierci malowali św. Józefa mistrzowie pędzla wieku XVI i XVII w kościołach i klasztorach karmelitów i augustianów. Malarze przedstawiają śmierć świętego w ten sposób, że przy łożu stoi Pan Jezus i błogosławi mu, a Najświętsza Panna modli się ze złożonymi rękoma; niekiedy w jego ostatniej chwili są przy nim św. Poprzednik Pański (św. Jan Chrzciciel) i św. Jan ewangelista.