Bóg używa rozmaitych środków, aby człowieka na
drogę zbawienia sprowadzić, bylebyśmy tylko na głos
Jego zważali i nie odpychali litościwie wyciągniętej
do nas ręki. Żywot świętego Konrada (żył około roku Pańskiego 1350) jest tego
dowodem. Urodził się ten święty w pierwszej połowie XIII wieku we Włoszech w Piacencji, z rodziców
opływających w wielkie dostatki. Straciwszy w młodym
wieku ojca i matkę, jakkolwiek pobożnie wychowany i
pełen żywej wiary, nie zawsze jednak właściwie
postępował. Uganiał się za płochymi uciechami
wielkiego świata, a chociaż za żonę pojął kobietę
bardzo pobożną, sam cały czas trwonił na światowych
uciechach, przy czym najnamiętniej oddawał się
myślistwu. Bóg chciał go oczyścić ze złych
nawyknień, które byłyby go przyprawiły o utratę
zbawienia, więc zesłał nań nieszczęście. Gdy
pewnego razu wyszedł na polowanie, nie mógł nic
wytropić, ponieważ zwierzyna pokryła się w
gąszczach. Aby ją stamtąd wypłoszyć, podłożył
ogień. Na nieszczęście wszczął się z tego pożar
tak wielki, że cały las, a w nim niektóre budynki
zgorzały. Przerażony Konrad wymknął się tajemnie do
miasta, aby ujść kary. Władze zaczęły natychmiast
śledzić za sprawcą pożaru i powzięły podejrzenie na
człowieka, który przypadkowo znajdował się w pobliżu
gorejącego lasu. Nieszczęśliwy na mękach przyznał
się do winy, której nie popełnił i został skazany
na powieszenie. Wyrok miał być niezwłocznie wykonany.
Gdy się Konrad o tym dowiedział, przeląkł się
mocno, że będzie miał na sumieniu śmierć niewinnego.
Nie namyślając się wiele, pobiegł do sądu i
przyznał się do wywołania pożaru. Wynagrodzenie
szkody kosztowało go prawie cały majątek, ale teraz i
łaska Boska zaczęła w nim działać. Postanowił
resztę majątku rozdać między ubogich, a sam
poświęcić się wyłącznie służbie Bożej.
Małżonka jego przystała na to z wielką radością i
wstąpiła do klasztoru. Konrad został przyjęty do III
zakonu reguły świętego Franciszka i udał się na
Sycylię, gdzie pielęgnował chorych. Później
schronił się w miejsce samotne, aby tam prowadzić
życie pokutnicze. Żył tylko z jałmużny, którą
zbierał sobie raz na tydzień w pobliskim mieście,
sypiał na gołej podłodze, a wszystek pozostały czas
trawił na modlitwie. Niedługo doszedł do wysokiej
doskonałości, a Bóg nagrodził jego wierność
udzieleniem mu mocy czynienia cudów i przepowiadania
przyszłości. Tak więc uzdrowił swoją modlitwą
przyjaciela, który nagle zachorował, a pewnego razu,
wracając z miasta, uleczył ułomne dziecko, uczyniwszy
nad nim znak krzyża św. Wiedział też o godzinie swego
zgonu. Trzy dni przed śmiercią udał się do swego
spowiednika i przyjąwszy Sakramenta święte, prosił,
aby za trzy dni przybył do jego pustelni. Spowiednik
obiecał przybyć i dotrzymał słowa. Konrad wyszedł
naprzeciw niego i oświadczył, że za chwilę umrze.
Potem rzucił się na kolana przed krucyfiksem, zmówił
modlitwę za wszystkich swych dobroczyńców i klęcząc
skonał dnia 19 lutego 1351 roku. Ciało jego, złożone
w bogatej srebrnej trumnie w kościele świętego
Mikołaja w mieście Noto, po dziś dzień słynie
wielkimi cudami.
Nauka moralna
Święty Konrad dopiero wtenczas uczuł się
szczęśliwym, gdy pozbył się wszystkich bogactw.
Bogactwa nie czynią człowieka szczęśliwym i
zadowolonym. Wielu ubogich zazdrości bogatym i pragnie
bogactw, ale gdyby wiedzieli, ilu bogaczy jest
niezadowolonych z losu i jak często w swych rozrywkach i
zabawach znajdują odrazę, zapewne nie chcieliby się z
nimi pomieniać. Ponadto bogactwo jest dla zbawienia
duszy niebezpieczne, bo już Pan Jezus powiedział, że
łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne,
aniżeli bogaczowi wnijść do Nieba. Czemuż to? Oto
dlatego, że bogacze często uważają swoje bogactwa za
Boga, a nie dbają o zbawienie duszy. Wielu jest bogaczy,
którzy na marne rzeczy wiele wydają pieniędzy, ale
skąpią ubogim. Dla bogatych jest już ziemia Niebem,
więc też mało albo wcale nie troszczą się o
szczęśliwość wieczną. Dlatego mówi apostoł, że ci,
którzy chcą być bogatymi, wpadają w pokusę i wiele
szkodliwych żądz, które ludzi wiodą na potępienie.
Chciałbyś chrześcijaninie być bogatym, a narazić
się na potępienie? A jeśli masz majątek, czy
najlepiej, abyś sobie zaskarbił przyjaciół, którzy
ci ułatwią wejście do Nieba? Kto są ci przyjaciele?
Oto ubodzy, których bogacze wspierać muszą, jeśli
chcą wnijść do Nieba. Wspomnij tylko na biblijnego
bogacza i Łazarza! Cóż jest największym bogactwem?
Oto czyste sumienie, uległość woli Bożej, zadowolenie
ze swego stanu, łaska i przyjaźń Boga. Starajmy się o
takie skarby, o jakie starał się Konrad, a będziemy
szczęśliwi i zbawieni. Cóż
pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał,
a na duszy swej szkodę podjął? (Mat.
16,26).
Modlitwa
Boże, któryś św. Konrada z ciężkiego grzechu
niewynagrodzenia szkody bliźniemu wyrządzonej do
wysokiej świątobliwości doprowadził, daj
miłościwie, abyśmy za wstawieniem się jego, na
sumieniu naszym żadnej krzywdy bliźniego nie mieli, a
niezwłocznie wynagrodzili tę, do jakiej się poczuwamy.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Konrad, pustelnik
Urodzony dla nieba 19.02.1351 roku,
Wspomnienie 19 lutego
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.