Święta Mechtylda (żyła około roku Pańskiego 1280), rodzona siostra świętej
        Gertrudy, pochodziła ze starożytnej szlacheckiej
        rodziny w Saksonii. Miejscem jej urodzenia było miasto
        Eisleben. Po urodzeniu była tak słaba, że rodzice
        postanowili ją natychmiast ochrzcić. Kapłan
        udzielający chrztu rzekł rodzicom: "Czego się
        obawiacie? Dziewczę to nie tylko teraz nie umrze, ale
        nawet dożyje późnego wieku i Świętą zostanie!".
        Istotnie już od lat dziecięcych dawała Mechtylda
        dowody wielkiej świątobliwości, unikała bowiem
        wszelkich dziecięcych rozrywek, aby serce swe
        niepokalanym zachować. Mając lat siedem, została
        oddana do pobliskiego klasztoru w Rodersdorfie na
        wychowanie. Święty spokój, jaki panował w klasztorze,
        jako też wesołe i uprzejme twarze pobożnych zakonnic,
        ich obyczajność i skromność zrobiły na Mechtyldzie
        głębokie wrażenie. Tu - pomyślała sobie -
        pozostanę i z dala od świata i jego uciech będę
        służyła Panu Jezusowi, natychmiast więc poprosiła o
        przyjęcie do zakonu, a chociaż matka opierała się
        temu, Mechtylda pozostała jednak w klasztorze,
        oświadczając, że już nie przestąpi jego progów.
        Matka musiała w końcu pozwolić, a Mechtylda, chociaż
        jeszcze małe dziewczę, poczęła z całą
        ścisłością zachowywać reguły zakonne i dążyć do
        świętości. Przede wszystkim ćwiczyła się w pokorze;
        cokolwiek jej zadano, wypełniała sumiennie i ochotnie.
        Wszystkim chciała usługiwać, a najpodlejsze prace
        były jej najmilsze. Pomimo delikatnego zdrowia nie
        chciała jadać mięsa ani pijać wina, nie chciała nic
        znaczyć, zawsze chciała być ostatnią i najmniejszą i
        tylko Bogu starała się podobać. W ten sposób
        przeżyła lata panieńskie w ukryciu i cichości. Gdy
        doszła wieku dziewiczego, złożyła uroczyste śluby
        zakonne i poświęciła się zupełnie swemu najmilszemu
        Oblubieńcowi. Zwiększyła się jej gorliwość, a z
        nią i łaski, które otrzymywała od Boga, albowiem
        często ukazywał się jej Chrystus Pan i dawał jej
        wielce pocieszające objawienia. Oto niektóre z nich:
        Kiedy Mechtylda rozmyślała Mękę Pańską i doszła do
        miejsca, gdzie Jezus tak niewinnie przez
        niesprawiedliwego sędziego został osądzony, ukazał
        się jej Zbawiciel, mówiąc: "Pójdź ze Mną na
        sąd!". Wziąwszy ją z sobą w duchu, zawiódł przed
        Ojca niebieskiego, gdzie z ust wszystkich Świętych
        usłyszała sąd o swym dotychczasowym życiu: jak nieraz
        była leniwa w miłości ku Bogu, jak nie zawsze
        chodziła w światłości niebieskiej i często nosiła
        się z niepotrzebnymi myślami. Gdy Święci skończyli,
        odezwało się wszelkie stworzenie, że jest niegodną
        sługą Boga. Mechtylda przelękła się, ale Jezus,
        zwróciwszy się do Ojca, rzekł: "Na wszystkie te
        skargi odpowiem Ja za nią, bo ją miłuję". "Cóż
        Cię skłania do tego, abyś ją miłował?", zapytał
        Ojciec niebieski. Na to rzekł Jezus: Moje wybranie.
        Wtedy Mechtylda odważyła się nieśmiało ofiarować
        Ojcu niebieskiemu Jezusa za swoje przewinienia, a Bóg
        przyjął tę ofiarę jako zadosyćuczynienie i
        przebaczył jej wszystko. - Duszo chrześcijańska,
        ofiaruj i ty Ojcu niebieskiemu za grzechy swoje Jezusa
        Chrystusa, mianowicie po Komunii świętej, kiedy Jezus
        mieszka w sercu twoim! 
Pewnego razu smuciła się Mechtylda, że nie zawsze
        użytecznie spędzała czas od Boga otrzymany i nie
        szanowała łask Boskich. Wtedy rzekł Jezus do niej:
        "Uspokój się, oto Ja nagrodzę twą winę i twoje
        opuszczenia". A kiedy Mechtylda jeszcze nie przestała
        oskarżać się o niewdzięczność, rzekł do niej:
        "Jeśli Mi pozostaniesz zupełnie wierna, to będzie
        dla ciebie korzystniej, ażebym Ja te winy i opuszczenia
        wziął na Siebie, aby tylko Moje Imię i chwała była
        głoszona". 
Innego razu po Komunii świętej widziała, jak Jezus
        wyjął z jej piersi serce i całkiem ze swoim Sercem
        połączył, mówiąc: "Chciałbym, aby tak serca ludzi
        w pragnieniu ze Mną były połączone; aby człowiek sam
        niczego nie pragnął, tylko swe pragnienia do Mojego
        Serca stosował, tak jak dwa wietrzyki w jeden się
        zlewają. Dlatego ludzie, zabierający się do jakiego
        przedsięwzięcia, powinni w łączności z swoją
        miłością mówić: "Panie, w łączności z Twoją
        miłością, przez którą chciałeś pracować i ciągle
        jeszcze w duszach działasz, także i na mnie pracę tę
        włożyłeś; daj, abym dzieło to doprowadził do skutku
        na chwałę Twoją i na mój pożytek". W ten sposób
        - dodał Jezus - człowiek łączy się w duchu
        miłością ze Mną". 
Innym razem ukazał jej Jezus suknię, w którą
        każdy człowiek obleczony być musi, jeśli chce wejść
        na gody weselne. Była to suknia biała, wyszywana
        złotem i purpurą. Przy tym słyszała głos: "To jest
        szata godowa, która przygotowana jest dla wiernych.
Kolor biały oznacza czystość
        serca,
kolor purpurowy pokorę,
a kolor złoty miłość.
kolor purpurowy pokorę,
a kolor złoty miłość.
Kto chce mieć taką szatę, musi posiadać czyste
        serce i nigdy go nie splamić najmniejszą grzechową
        winą". "Żadna rzecz - rzekł Jezus do Mechtyldy
        - nie sprawia Mi tyle przyjemności, jak serca ludzkie.
        Ale pomimo, że mam skarb nieprzebrany, serc Mi
        nie dostaje". Wtedy ujrzała przed sobą Jezusa w
        krwawym odzieniu i usłyszała: "Tak samo, jak się
        ofiarowałem Ojcu niebieskiemu za grzechy świata na
        ołtarzu krzyża, z tą samą miłością i teraz jeszcze
        stoję przed Ojcem i ofiaruję Mu na zadosyćuczynienie
        swoje męki i cierpienia. I nic nie jest Mi milsze, jak
        kiedy grzesznik nawróci się do Mnie i żyje!".
Mechtylda prosiła pewnego razu Jezusa, aby ją godnie
        przygotował na uroczystość Bożego Ciała, na co jej
        Zbawiciel odpowiedział: "Jeśli Mnie chcesz przyjąć,
        opatrz wprzód mieszkanie swojej duszy, czy tam nie ma
        ścian powalanych i zbrudzonych. Od wschodu uważaj, czy
        byłaś pilna lub opieszała w rzeczach dotyczących się
        Boga, jako to: w chwale Boga, dziękczynieniu, w
        zachowywaniu przykazań Jego; z południowej strony
        mieszkania twej duszy spojrzyj, czy czciłaś Matkę
        Moją i Świętych, i o ile się poprawiłaś wskutek ich
        przykładów i nauki; ze strony zachodniej uważaj
        pilnie, czy byłaś pokorną, posłuszną i cierpliwą w
        niesprawiedliwości; ze strony północnej uważaj, jak
        wierna byłaś Kościołowi świętemu i jak
        postępowałaś względem swych bliźnich, czyś ich
        umartwienia kochała z czystej miłości, jakoby swoje
        własne, i czyś się pilnie modliła za grzeszników i
        będących w potrzebie. A jeśli w której z tych stron w
        mieszkaniu swej duszy znajdziesz jaki błąd, napraw go
        przez pokorną pokutę i zadosyćuczynienie".
W czasie Wielkanocnym rozważała Mechtylda, jakie
        skarby z wszystkiego dobrego wypływają. Wtedy rzekł
        jej Jezus: "Pójdź i zobacz najmniejszego z Świętych
        w Niebie, a z tego poznasz źródło dobra". Kiedy
        Mechtylda w zachwyceniu ujrzała się w Niebie, wyszedł
        naprzeciw niej jakiś mężczyzna pięknie przyodziany, z
        jasnymi włosami, średniej postaci, miłego wejrzenia i
        bardzo strojny. Mechtylda zapytała go, kim jest.
        Odpowiedział: "Byłem na ziemi rozbójnikiem i
        zbrodniarzem i nigdy nic dobrego nie uczyniłem".
        "Jakimże więc sposobem wszedłeś do radości
        niebieskich?", pytała Mechtylda. Na to odpowiedział:
        "Wszystkie me zbrodnie popełniałem nie ze
        złośliwości, lecz z przyzwyczajenia, albowiem rodzice
        od małego przyuczali mnie do żebraniny. Przed
        śmiercią pokutowałem, żałowałem za grzechy,
        zjednałem sobie miłosierdzie i tylko dobroć Boga mnie
        tu umieściła". Potem pokazał Świętej wszystkie
        skarby, które Bóg z miłosierdzia swego raczył zlać
        na niego. Mechtylda wielce się z tego cieszyła i
        poznała owo źródło w najmniejszym Świętym w Niebie. 
Pewnego razu podczas Mszy świętej ujrzała Jezusa na
        tronie, jako Króla wspaniałości, z którego boków
        spływały dwa jak kryształ czyste, wonne strumienie. W
        strumieniach tych widziała obraz łaski przebaczenia
        grzesznikom i łaski duchownej pociechy, jakiej każdy
        dostępuje przez pokorne słuchanie Mszy świętej. W
        czasie Podniesienia i podczas schowania
        Przenajświętszego Sakramentu Pan Jezus powstał z tronu
        i wtedy widziała jak własnoręcznie ofiarował swoje
        Serce w postaci pełnej, przezroczystej lampy. Lampa ta
        przelewała się gęstymi kroplami, jednakże nic z niej
        nie ubywało. Przez to dał Jezus do zrozumienia
        pełność swego Serca, że chociaż zawsze na świat
        strumienie z niego wychodzą, jednakże pozostaje pełne
        wszelkiej szczęśliwości i nigdy łask w nim nie ubywa. 
Innego razu w czasie Mszy świętej widziała w
        kościele serca wszystkich obecnych przywiązane do
        świętego Serca Jezusowego, również w postaci lamp.
        Były między nimi lampy przymocowane do Serca
        Jezusowego, pełne i gorejące; inne były słabo
        przymocowane, przewrócone, na znak, że nic się w nich
        nie znajduje. W pierwszych domyśliła się Mechtylda
        tych, którzy nabożnie słuchają Mszy świętej, a w
        lampach przewróconych serca tych wszystkich, którzy
        zaniechali wznieść swe serce z nabożeństwem ku
        Jezusowi. 
Kiedy pewnego razu modliła się w czasie
        Wielkanocnym, przejęły ją słowa wstępu (Introitus):
        "Pójdźcie błogosławieni Ojca Mego" wielką
        radością i rzekła do Pana: "Ach, gdybym i ja
        pomiędzy owymi błogosławionymi mogła się znajdować
        i usłyszeć Twój słodki głos wzywający mnie do
        Nieba". Natychmiast usłyszała głos: "Wiedz, że
        jesteś jedną spomiędzy nich i abyś nie wątpiła,
        oddaję Ci w zadatku Me Serce na mieszkanie i ucieczkę,
        abyś nigdy nie potrzebowała szukać gdzie indziej
        pociechy, a szczególnie w godzinę śmierci". Od tego
        czasu pałała gorącym nabożeństwem do Serca
        Jezusowego i mawiała w swej prostocie: "Gdybym miała
        opisać wszystkie te dary, które z tego Serca czerpać
        można, żadna książka na świecie objąć by ich nie
        zdołała". 
Żywot swój spędzała Mechtylda na rozmyślaniach i
        niebieskich objawieniach, lecz umiała również
        pracować dla dusz innych. Oto wkrótce po ślubach
        zakonnych posłana do Bawarii do klasztoru w Diersen, by
        objąć urząd przeoryszy, przykładnym swym życiem,
        jako też łagodnością i pokorą niezadługo zdołała
        klasztor postawić na wysokim stopniu świątobliwości. 
W jakiś czas później zakradła się do klasztoru
        Edelstetten, położonego między Ulmem a Augsburgiem,
        wielka oziębłość. Biskupi, chcąc temu zaradzić,
        posłali tam Mechtyldę i rzeczywiście w stosunkowo
        krótkim czasie udało jej się zaprowadzić porządek,
        oziębłe serca rozgrzać, a gorące zapalić. Czas cały
        spędzała z siostrami na modlitwie, rozmyślaniu i pracy
        ręcznej. Za posłanie służyła jej garść słomy, jej
        pożywieniem był chleb i jarzyna. Była milcząca, a tak
        pełna żalu i skruchy, że ustawicznie miała łzy w
        oczach. Chętnie dopomagała ubogim i cierpiącym,
        modliła się za grzeszników i wszystkim, komu było
        potrzeba, niosła pomoc i pociechę. Przez całe życie
        cierpiała bardzo na ból głowy, ale cierpienia te
        znosiła z uległością i nigdy się nie skarżyła,
        chyba że dla wielkiego bólu musiała zaniechać
        nabożeństwa. 
Dożywszy pięćdziesięciu siedmiu lat, a pół wieku
        przebywszy w zakonie, uczuła, że się zbliża czas
        rozstania się z tym światem. W dzień zgonu zdołała
        wymówić tylko te słowa: "O dobry Jezu! o dobry
        Jezu!". Słowa te ciągle powtarzała, oczekując z
        radością godziny śmierci. W ostatniej chwili ukazał
        się jej Chrystus i rzekł: "Pójdź
        błogosławiona!". Na to, przypominając Zbawicielowi
        obietnicę, odpowiedziała: I "A gdzież mój
        zadatek?". "Nie lękaj się śmierci - rzekł
        Zbawiciel - bo masz Serce Moje jako ucieczkę i wieczny
        przybytek, a dnia, którego cię do Mych przybytków
        zabiorę, masz Mi je znowu oddać i Serce to jako
        świadectwo sama z sobą przynieść". Tak oddała
        Święta Jezusowi serce, to znaczy gorącą miłość,
        którą On rozpalił w jej sercu, albowiem odtąd w
        wiecznej wspaniałości jest z nim połączona w niebie. 
Umarła dnia 19 listopada 1302 roku. Święta Gertruda
        widziała jej duszę ulatującą w postaci pięknej
        dziewicy. 
Nauka moralna
Święta Mechtylda nic dobrego sobie samej nie
        przypisywała, lecz wszystko łasce Boskiej. Byłaby
        nawet nie spisała swoich objawień, gdyby jej
        przełożeni do tego nie byli nakłonili i gdyby chwała
        Boża i zbawienie bliźnich na tym nie zyskały.
        Poniżenie siebie nawet przy najwyższych łaskach ze
        strony Boga jest znakiem prawdziwej świętości, toteż
        wszyscy Święci siebie samych za nic mieli. W żaden
        sposób nie dali się uwieść swym cnotom i dobrym
        uczynkom, jakie wykonywali, ani też cudowną łaską nie
        dali się zepchnąć z toru pokory. Patrzyli jedynie na
        swoje błędy, słabości i niedoskonałości, i
        oskarżali się o nie przed Bogiem. Jak to nas zawstydza,
        jeśli łaski, pochodzące z naszych dobrych uczynków,
        tak często bierzemy za przedmiot naszych pochlebnych
        rozmyślań, chwalimy się z nich i chętnie przyjmujemy
        pochwały drugich ludzi! Jakże daleko jesteśmy jeszcze
        od prawdziwej pokory! Posłuchajmy upomnienia świętego
        Pawła: Powiadam wszystkim,
        którzy są między wami, żeby nie rozumieli więcej,
        niźli potrzeba rozumieć; ale żeby rozumieli z
        umiarkowaniem każdy podług miary, w jakiej Bóg wiarą
        go obdarzył (Rzym. 12,3). 
Modlitwa
Spraw łaskawie, o Panie Jezu Chryste, abyśmy przy
        wszystkich czynnościach tylko Twoją chwałę mieli na
        oku, i jak święta Mechtylda w niczym sobie nie
        dowierzali, a w naszej słabości prosili Ciebie o
        łaskę i pomoc do żywota wiecznego. Przez Pana naszego
        Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Mechtylda, przeorysza
Urodzona dla świata 1245 roku,
Urodzona dla nieba 19.11.1302 roku,
Wspomnienie 26 lutego
Żywoty Świętych Pańskich
        na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.