Miasto włoskie Florencja posiadało w pierwszej
        połowie trzynastego wieku siedmiu znakomitych obywateli,
        celujących nauką, majątkiem i znaczeniem. Imiona ich
        są: Bonfiliusz, Bonajunkta, Benedykt,
        Bartłomiej, Uguccio, Sosteniusz i Aleksy.
        Pobożni ci mężowie założyli stowarzyszenie, zwane po
        włosku: "Laudesi", to znaczy
        "chwalcy", schodzili się bowiem w święta
        Matki Boskiej do kaplicy i spędzali czas na wspólnych
        modlitwach oraz śpiewaniu psalmów i hymnów. 
Pewnego razu, w dzień Wniebowzięcia Najświętszej
        Maryi Panny, mieli widzenie. Ukazała się im Matka Boska
        i zachęcała ich, aby wyrzekli się świata i całkiem
        oddali się na Jej służbę i Jezusa Chrystusa.
        Postanowili zatem złożyć miejskie urzędy, majątek
        rozdać na ubogich i usunąć się od świata, co też za
        pozwoleniem biskupa wykonali. Udali się poza mury miasta
        do wioski Caramasca, gdzie złożyli swe bogate ubiory, a
        przywdziali włosiennice i niepozorne szare szaty,
        przepasane łańcuchem. Zawiązawszy się w towarzystwo,
        przepisali sobie sami regułę: zupełne ubóstwo,
        surową pokutę, bezustanną modlitwę, posłuszeństwo
        zwierzchności duchownej i szczególną cześć Maryi. 
Ponieważ taki sposób życia potrzebował
        zatwierdzenia biskupa, więc jeszcze raz musieli wrócić
        do miasta. Na ich widok zbiegło się mnóstwo ludu.
        Jedni wzruszeni patrzyli na nich ze łzą w oku, ale byli
        i tacy, którzy ich zwali szaleńcami, że szaleńcami
        nie byli, Bóg to zaraz cudem okazał, gdyż małe
        niemowlęta, wyciągając rączki do świętych mężów,
        w głos wołały: Oto
        słudzy Maryi! oto słudzy Maryi!.
        Nazwa sług Maryi pozostała na zawsze zakonowi.
        Nazywają się także z łacińska Serwitami, od wyrazu
        "servus", co znaczy sługa. 
Właściwie nie mieli oni zamiaru zakładać zakonu,
        tylko odosobnieni od świata pędzić życie na modlitwie
        i umartwieniu. Nie chcieli też przyjmować do
        towarzystwa żadnych nowych członków, toteż gdy
        rozgłos ich świątobliwości zaczął licznie
        ściągać mężów spragnionych ucieczki od świata,
        opuścili zajmowany dotąd domek, a udali się na pustą
        i stromą górę Senario, gdzie urządzili sobie w
        zwaliskach starego zamczyska kaplicę, a dla siebie
        pobudowali małe chatki. Tu pędzili tak surowe życie
        pokutnicze, że poseł papieski, który ich odwiedził,
        kazał im złagodzić surowość ćwiczeń. Święci
        mężowie usłuchali rozkazu, ale zarazem prosili o
        regułę. 
Trzeciej niedzieli postu, - a było to 28 lutego
        wśród ostrej zimy, - nagle winnica przez nich
        założona pięknie się zazieleniła i pokryła się
        obficie dojrzałymi winogronami. Cud był widoczny, ale
        pustelnicy nie umieli sobie wytłumaczyć jego znaczenia,
        donieśli więc o tym natychmiast biskupowi we Florencji.
        Ten uprzedniej nocy miał osobliwy sen. Zdawało mu się,
        że widzi winną macicę, z której wyrastało siedem
        przepysznych szczepów, a z każdego szczepu po siedem
        gałązek; prócz tego zdawało mu się, jakoby słyszał
        Najświętszą Pannę mówiącą, że ten winny szczep
        bardzo się rozszerzy. Przypomniawszy sobie swój sen i
        słysząc o cudzie, zrozumiał wszystko, udał się więc
        na górę Senario, wytłumaczył wolę Boską braciom i
        polecił im przyjmować do swego grona wszystkich,
        którzy się zgłoszą. Święci mężowie przyrzekli,
        że od pierwszej Wielkanocy przypuszczą do swego grona
        proszących, sami zaś, poszcząc i modląc się, prosili
        Boga, aby nie dopuścił, iżby kto niegodny dostał się
        do ich zakonu.
W Wielki Piątek wieczorem objawiła im się Maryja,
        otoczona aniołami i ubrana w żałobną suknię. Jedni
        aniołowie mieli z sobą narzędzia Męki Pańskiej, inni
        regułę świętego Augustyna, czarne odzienie i palmę.
        Maryja podała zdumionym braciom czarne odzienie,
        mówiąc: "Wybrałam was na Me sługi, abyście pod
        Moim Imieniem uprawiali winnicę Syna Mojego. To czarne,
        żałobne odzienie ma wam przypominać boleści, które
        wycierpiałam wówczas pod krzyżem. Reguła Augustyna
        niech będzie dla was zasadą życia, a palma ta jest
        zadatkiem wiecznej chwały waszej w Niebie, gdy na ziemi
        w służbie Mej wytrwacie". - Ukazała się również
        Najświętsza Panna biskupowi florenckiemu, rozkazując,
        by Jej sługom nadał czarne odzienie, jakie im już
        pokazała. Biskup z radością wykonał ten rozkaz i w
        pierwsze święto Wielkanocne był obecny przy
        obłóczynach tak owych siedmiu świętych mężów, jako
        też kilku przyjętych członków. Tym sposobem powstał
        zakon pod nazwą Serwitów,
        czyli Sług Maryi,
        który zatwierdził papież Innocenty IV w roku 1251. W
        70 lat później zakon liczył już przeszło 10 tysięcy
        członków. Prócz tego powstał taki sam zakon żeński,
        a Filip Benicjusz, generał Serwitów (w latach 1267 do
        1285), założył takież bractwo, a raczej zakon dla
        świeckich obojga płci. Pierwszą przełożoną
        żeńskiego zakonu świeckiego była słynna Joanna
        Falkonieri. Zakon ten, tak męski, jak żeński istnieje
        pod tytułem Arcybractwa
        Szkaplerza Matki Boskiej Bolesnej z
        czarnym szkaplerzem i jest bardzo rozpowszechniony
        pomiędzy ludem. 
Kościół ustanowił uroczystość tych Świętych na
        dzień 12 lutego. 
Nauka moralna
Cześć Matki Boskiej Bolesnej istnieje już od samego
        zawiązku Kościoła św. Tradycja, czyli podanie,
        opowiada nam w tym względzie, co następuje: apostoł i
        Ewangelista święty Jan, do którego Jezus rzekł z
        krzyża: Oto Matka
        twoja (Jan 19,27), zabrał Matkę
        Jezusową do siebie. Po Jej chwalebnym Wniebowzięciu
        św. Jan bardzo tęsknił i często udawał się na
        miejsce, gdzie miecz boleści przeniknął serce Maryi,
        na górę Kalwaryjską. Tam modlił się, aby
        Najświętsza Panna pozwoliła mu jeszcze raz oglądać
        na ziemi twarz swoją. Podobało się Panu Bogu
        wysłuchać tej modlitwy i św. Janowi ukazała się
        Najświętsza Panna w towarzystwie Jezusa Chrystusa. Jan
        słyszał, jak Maryja prosiła Jezusa, aby tak jemu, jak
        i wszystkim, którzy boleści Jej rozpamiętywać będą,
        udzielił szczególnych łask. Na to rzekł Pan Jezus: 
"Czterech łask spodziewać się mogą czciciele Twoich boleści:
a) żalu doskonałego za grzechy przed śmiercią;
b) pomocy w utrapieniach, zwłaszcza w ostatniej godzinie;
c) głębokiego zrozumienia Moich i Twoich boleści i współczucia dla nich;
d) łaski, że wstawienia się Twego za nimi chętnie wysłucham".
Kościół święty wybrał z całego morza boleści Najświętszej Panny tylko siedem następujących:
przepowiednię Symeona, ucieczkę do Egiptu, zgubienie
        dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie, spotkanie się z
        Jezusem w drodze na Golgotę, stanie pod krzyżem i
        przypatrywanie się konaniu Jezusa, zdjęcie Ciała
        Jezusowego z krzyża i złożenie do grobu. 
Cześć tych głównych boleści Kościół święty
        tak bardzo wiernym zaleca, że ustanowił w tym celu dwa
        doroczne święta. Pierwsze przypada w piątek przed
        Wielkim Tygodniem, drugie na trzecią niedzielę we
        wrześniu. Prócz tego istnieje po całym świecie
        mnóstwo kościołów i kaplic oraz różaniec o siedmiu
        boleściach, do którego przywiązana jest znaczna liczba
        odpustów. 
Zbawiciel i nam dał swą Matkę
        Bolesną, weźmijmy Ją przeto do siebie, to
        jest czcijmy Ją, rozmyślajmy Jej życie, cnoty i
        boleści, a zjednamy sobie Jej opiekę i tu w
        doczesności, i w wieczności.
Modlitwa do Matki
        Boskiej Bolesnej 
O słodka Maryjo Panno! przez miecz boleści, który
        przeszył Twą duszę, gdy widziałaś Syna Twego
        najdroższego na krzyżu, obnażonego, przybitego do
        pręgierza hańby, pokrytego ranami i bliznami, uproś
        nam tę łaskę, aby serce nasze również było mieczem
        żalu za grzechy przeszyte i grotem miłości Bożej
        zranione! O Panno święta! przez te niewypowiedziane
        cierpienia, któreś bez skargi zniosła, gdy stojąc pod
        krzyżem słyszałaś Syna Twego polecającego Cię
        Janowi świętemu, wydającego głos wielki i oddającego
        ducha swego w ręce Boga Ojca, wspomóż nas przy końcu
        życia naszego. Gdy język nasz nie będzie już mógł
        Cię wzywać, gdy oczy nasze zamkną się na światło, a
        uszy nasze na wszystkie świata odgłosy, kiedy nas
        wszystkie siły opuszczą, wspomnij wtedy, o Matko
        najmiłosierniejsza, o tych modłach, jakie do Boga w
        Twej obecności wznosimy, Twojej je polecając dobroci!
        Wspomóż nas w godzinę niebezpieczeństwa strasznego i
        racz dusze nasze przedstawić Synowi Twemu Boskiemu, aby
        za przyczyną Twoją ocalił je od wszelkiego cierpienia
        i wprowadził do wiekuistego w niebieskiej ojczyźnie
        spoczynku. O Panno najczystsza! przez te ciężkie
        westchnienia, które się wyrywały z Twej piersi
        wezbranej boleścią, gdy przyjmując w swe ręce Syna
        ukochanego zdjętego z krzyża, wpatrywałaś się w
        ciało Jego uwielbione, pokryte ranami i w oblicze Jego
        tak przecudnie piękne, a śmiercią tak zeszpecone,
        spraw, błagamy Cię, abyśmy opłakiwali nasze grzechy i
        aby pokuta uleczyła rany tych grzeszników; żeby w
        chwili, gdy śmierć uczyni ciało nasze przedmiotem
        wstrętu dla wszystkich, dusza nasza jaśniejąca
        pięknością zasłużyła na przyjęcie w objęcia
        najsłodszego Jezusa Syna Twojego a Pana naszego. Amen.
 Żywoty Świętych Pańskich
        na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.
