– Wyobraźcie sobie, jacy ci moi starzy zacofani – żaliła się Jadźka
swym koleżankom i kolegom, gdy cała ich gromada stała pod kinem w
ogonku. Mieliśmy z moim Stachem taki ładny projekt: kilka dni motorem po
Śląsku, – starzy nie pozwolili. Wszystko już było tak pięknie ułożone –
i nic z tego!
– Przecież nie żyjemy w czasach zamierzchłych, – oburzyła się Bronka. –
Minęły te czasy, gdy młodzi zawsze musieli być z ciocią-przyzwoitką i
tylko pod kontrolą mogli się widywać i rozmawiać.
– Bogu dzięki – dodała inna – dziś w epoce radia, radaru, samolotów
rakietowych nikt już w takie zaśniedziałe ceremonie się nie bawi. Dziś
żyjemy całkiem po prostu, bez obłudy, naturalnie…
– Wprawdzie ze Stachem nie zamieniliśmy jeszcze pierścionków (ciągnęła
Jadźka), bo czekamy, aż w jesieni zda egzamin, ale co to szkodzi?
– Widocznie bogobojni rodziciele boją się o cnotę swej anielskiej córy – zaśmiał się szyderczo Władek.
– Dlaczego starzy zawsze węszą grzech i wszędzie widzą same tylko niebezpieczeństwa? To jest obrazą dla nas.
Nie wiem, jaki był dalszy ciąg tej interesującej rozmowy, ale to pewne, że doskonale odzwierciedla
dążności i zapatrywania młodych
na sprawę ich współżycia między sobą i inne z tym związane sprawy.
Postęp, emancypacja, równouprawnienie, – precz z zakłamaniem i obłudą,
niech żyje szczerość i naturalna swoboda, – oto hasła, które się
powtarza raz po raz, to zawołanie bojowników i bojowniczek nowych
obyczajów, nowego stylu życia. Nic więc dziwnego, że jeżeli nie dla
wszystkich, to przynajmniej dla dużej części młodych dziewcząt ideałem i
ambicją jest
być nowoczesną panną!
Żadna też nie chciałaby być i uchodzić za zacofaną lub typ z zeszłego
stulecia. Nowoczesna panna nie chce już być cichą, potulną gąską i nie
myśli odgrywać roli panny na wydaniu-niewiniątka, nieświadomego życia i
nieuświadomionego, jak to było jeszcze w minionej epoce, za naszych
babek czy prababek.
Czy należy się z tego powodu dziwić lub oburzać? Czy tak samo nie
było i dawniej i zawsze, że młode pokolenia popadały w konflikt ze
starszymi? Czy te wszystkie aspiracje i nowości już z góry zasługują na
bezwzględne potępienie? Sądzę, że byłoby to daremne i nie zawsze
sprawiedliwe. Młodzi niejednokrotnie błądzą, – to prawda, ale i nie
wszystkie stare obyczaje i formy życia są i nadal pochwały i zalecenia
godne dlatego tylko, że są stare i tradycją przekazane. Nie wszystkie
też są aż tak nienaruszalne i niezmienne, żeby nie mogły ulec zdrowej i
naturalnej ewolucji.
Życie to nieustanny wzrost i ciągły rozwój wśród wciąż zmieniających się warunków zewnętrznych.
Nowe, inne aniżeli dawniej, warunki życia
wymagają przystosowania się, zmuszają do szukania nowych dróg, a na nowych i niezbadanych jeszcze drogach łatwo pobłądzić…
Dziś inaczej, jak w tak niedawnych jeszcze czasach; małżeństwo nie jest
już pewnym i jedynym zabezpieczeniem życia i przyszłości dla młodej
kobiety. Wobec znacznej liczbowej przewyżki kobiet nad mężczyznami, duża
część młodych panien skazana jest na bezżenność, stąd z jednej strony
prawdziwa między nimi walka o zdobycie męża, walka nie przebierająca w
środkach, z drugiej zaś strony konieczność i pęd do zdobycia
samodzielnego stanowiska w życiu. Często zarobek męża i ojca nie
wystarcza na utrzymanie rodziny, a to zmusza żonę do pracy zawodowej
poza domem, by dom jako tako utrzymać. To znowu mąż przedwcześnie
umiera, albo, co gorsza, porzuca żonę i dzieci, więc taka kobieta
owdowiała czy porzucona, chcąc nie chcąc, musi samodzielnie stanąć do
walki w życiu o utrzymanie siebie i dzieci. Coraz też częściej zdarza
się, że dorastająca córka już bardzo wcześnie musi wyjść z domu do
samodzielnej pracy w fabryce lub biurze, by zdobyć środki na utrzymanie
starych, niezdolnych do pracy rodziców, lub pomóc do kształcenia
młodszego rodzeństwa. A to wszystko sprawia, że współczesne pokolenie
młodych panien musi być inaczej, aniżeli dawniej, przygotowane do życia.
Muszą się one kształcić więcej aniżeli ich szczęśliwsze matki i babki i
coraz częściej muszą się jąć poprzedniczki, stanąć w obliczu walki o
byt. I te właśnie przyczyny obok wielu jeszcze innych wytwarzają nowy
typ,
typ „panny nowoczesnej”,
typ, powiedzmy od razu niejednolity.
Są typy różne: dodatnie i ujemne, te ostatnie, rzecz zwyczajna, bardziej się rzucają w oczy.
Oto pierwszy z brzegu przykład: dziewczyna całkiem jeszcze młoda, ale
już ubrana i wymalowana wyzywająco, krzykliwa i hałaśliwa, całym swym
zachowaniem zwłaszcza na ulicy, w tramwaju czy w kolei zwraca uwagę
wszystkich głośną, hałaśliwą rozmową, krzykliwym śmiechem. W obejściu aż
nadto swobodna, zwłaszcza w stosunku do mężczyzn, pali papierosy i dymi
niczym komin fabryczny, pije jak zawodowy pijak, klnie i wyraża się
ordynarnie, sadzi się na tłuste wyrażenia i pieprzne dowcipy. Nikogo nie
uszanuje, o wszystkim wydaje sąd bezapelacyjny i nieomylny. Rodziców,
oczywiście jako zacofanych, wyszydza, kpi z ich uwag i przestróg; domu
nie lubi i czuje się w nim źle i skrępowana. Za to chętnie przebywa w
kinach, na dancingach i randkach lub spacerach, gdzie łatwo zawiera
znajomości z chłopcami i szybko jest z każdym na „ty”. Gdy zaś znajdzie
„przyjaciela” lub adoratora, to spaceruje z nim lub przesiadują w dwójkę
całymi godzinami, do późna w nocy… W domu nic nie pomoże ani nie
usłuży; zresztą żadnego z domowych zajęć nie zna i nie umie; bo to
wszystko jest niegodne nowoczesnej panny i zaśniedziała, zatęchła
niewola. Pod pozorem swobody i naturalności wyzbywa się delikatności i
subtelności kobiecej, nie uznaje skromności i wstydliwości, zwłaszcza na
plaży i letnisku. Wszystko wolno jej czytać i wiedzieć, wszystko robić,
bo „trzeba życie znać”.
Często też dziwną niekonsekwencją czy zboczeniem myśli uważa swą naturę
kobiecą za coś niższego i gorszego, czym pogarsza i czego się wstydzi.
Ma ambicję za wszelką cenę upodobnić się jak najbardziej do chłopca, a
cierpiąc świadomie czy podświadomie na kompleks niższości, chętnie
paraduje w spodniach przy lada okazji i przybiera maniery
nieokrzesanego, ordynarnego ulicznika. Nie jest to zresztą obraz
zupełny, ale dość wyraziście naszkicowany.
Rzecz charakterystyczna: jakkolwiek na ogół chłopcy z takimi pannami się
bawią, to jednak ich wcale nie szanują; a ci, co poważnie o życiu myślą,
takimi wprost gardzą.
Czy więc potępiamy zasadniczo pęd do wolności i swobody,
równouprawnienie lub inne zdobycze młodych panien? Uchowaj Boże! Trzeba
tu jednak
odróżnić i oddzielić to, co dobre i zdrowe,
od tego, co złe i spaczone.
Wolność i swoboda to istotne i przyrodzone prawo człowieka i wielki
przywilej dzieci Bożych, ale niestety tę wolność często fałszywie się
pojmuje, często i łatwo się jej nadużywa.
Wolność i swoboda, to nie prawo do kosztowania wszystkich, nawet
grzesznych przyjemności, prawo robienia najbardziej ryzykownych prób i
doświadczeń, szukania niebezpiecznych przygód. Wolność i swoboda nie
daje prawa do sezonowych, coraz to nowych, miłostek, do wystawiania się
na pokusy i kuszenie innych. Nie upoważnia też do zrzucania jarzma
obowiązków i hamulców moralnych, jakie nakładają istotne i niezmienne
zasady moralne i religijne. Prawdziwa wolność i swoboda to pełnienie z
własnej dobrej i nieprzymuszonej woli tego, co piękne, dobre i wzniosłe,
choćby to było trudne i sprzeczne z własnym egoizmem, wygodą lub
pożądliwościami nieujarzmionej zmysłowości.
Swoboda i naturalność,
brak zakłamania i obłudy w postępowaniu nie może oznaczać zerwania z
wymaganiami wstydliwości i skromności dziewczęcej, jak z drugiej strony
nikt nie twierdzi, że nieświadomość lub brak koniecznego i poważnego
uświadomienia, to tyle samo co czystość i niewinność. Do tego, żeby
poznać i znać życie, wcale nie potrzeba nurzać się w błocie, uczęszczać
do podejrzanych lokali, karmić się bezwstydem pewnych powieści i filmów,
boć nie brud i zgnilizna jest główną treścią i istotnym sensem życia.
Równouprawnienie
to nie to samo, co paradowanie w spodniach, palenie papierosów,
pijaństwo i przyjmowanie najgorszych obyczajów młodych mężczyzn. Nie
jest nic nawet dostęp do tych samych studiów, zajęć i stanowisk na równi
z mężczyzną, bo i przy takiej równości pozostaje jeszcze dużo i
pozostaną zawsze nierówności wytworzone już przez samą naturę; a życie
samo wciąż dostarcza aż nadto dowodów, że to rzekome równouprawnienie
więcej nałożyło ciężarów na kobietę aniżeli przyznało jej praw.
Prawdziwe równouprawnienie to takie samo poszanowanie osobowości i praw
stąd wynikających zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny; kształtowanie
życia według istotnych, a dodatnich cech i właściwości płci żeńskiej.
Emancypacja wreszcie, jeżeli nie ma przynieść dotkliwych szkód przede
wszystkim samej kobiecie, nie może polegać na wyzbyciu się pociągających
i zawsze uroczych cech kobiecości, jak dobroć, delikatność, subtelność,
zdolność do współczucia i poświęcenia się. Byłoby to nie tylko wielkim
zubożeniem duszy kobiecej, ale przyniosłoby i niemałe szkody samej
ludzkości. Emancypacji nie można pojmować jako ucieczkę i uwolnienie
kobiety od jej zadań i obowiązków jako żony, matki, wychowawczyni
młodych pokoleń i człowieka, królowej i kapłanki ogniska domowego. Nie
trzeba chyba długo dowodzić, że gdyby w imię tak pojętej emancypacji
nowoczesna kobieta opuściła ognisko domowe, to czeka nas jego
zagaśnięcie i z nim zagłada człowieka.
Ostateczny wniosek
Nowoczesna panna niechże się więc kształci i zdobywa wiedzę
wszechstronną, tak dla własnego udoskonalenia, jak i w tym celu, aby w
razie potrzeby mogła zastąpić mężczyznę w trosce i walce o byt i
zachowanie rodziny; niech posiada pełne i nowoczesne wykształcenie, by
mogła interesować się pracą zawodową męża, tę pracę rozumieć i być tą
prawdziwą i niezastąpioną towarzyszką i pomocą jego we wszystkich
okolicznościach życia; młoda panna niech się kształci i uczy, by później
jako matka mogła pomagać swym dzieciom w nauce i nie musiała spotkać
się z lekceważącym zarzutem dziecka: „co mama wie!”.
Nowoczesna panna niech uprawia sporty, oczywiście odpowiednie w mierze
właściwej, by była zahartowana i zdrowa fizycznie i moralnie, bo od niej
w wysokiej mierze zależy zdrowie i hart przyszłych pokoleń, – niech się
usamodzielnia, by przestała być dużym a ślamazarnym dzieckiem i w razie
twardej konieczności, w jakichkolwiek znalazłaby się okolicznościach
życia, umiała zaradnie i zwycięsko podjąć trud walki o byt własny i
najbliższych.
Przy tym wszystkim jednak niech zawsze będzie zapatrzona w ideał i wzór,
zawsze nowy i aktualny, prawdziwie nowoczesnej panny, ideał
Niepokalanej Matki – Dziewicy. Bo jak dowodzą tego dzieje ludzkości,
dopiero w Niej i przez Nią rola i godność kobiety znalazła pełne
urzeczywistnienie i ukoronowanie, jak ukoronowaną na królową nieba i
ziemi została właśnie Niepokalana Matka –Dziewica.
Ks. EUGENIUSZ CHOMRAŃSKI T. J.
Posłaniec Serca Jezusowego, rocznik 78, Nr 5, maj 1949, str. 145-149.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/07/23/panna-nowoczesna/#more-668