STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 2 lipca 2015

NAWIEDZENIE ŚW. ELŻBIETY

Elżbieta, napełniona Duchem Św., wielkim głosem, na podobieństwo dawnych proroków, jakby chciała, aby cały świat usłyszał, spoglądając na Maryę, głosi Jej chwałę i pierwsza nuci ów hymn, który świat chrześcijański śpiewać będzie po wszystkie wieki.
   Zwiastowanie Anielskie odbyło się w ubogim domku Nazaretańskim zaraz po zaślubinach ze świętym Józefem, a przed wejściem Najśw. Panny w dom swego oblubieńca. Według bowiem zwyczaju żydowskiego – zaślubiny, czyli zaręczyny były odrębnym obrządkiem od właściwego ślubu, czyli małżeństwa. (…). Otóż niebawem po onem zwiastowaniu anielskim, „w onych dniach,” jak mówi Ewangelia, tj. w kilka dni według twierdzenia wszystkich tłumaczy, albo też nazajutrz [1] po onym dniu, w którym otrzymała powołanie na Matkę Bożą, Najśw. Panna poszła w góry do miasta judzkiego, aby odwiedzić krewną swą Elżbietę. Dowiedziała się bowiem od Archanioła Gabryela, iż św. Elżbieta, mimo podeszłego wieku i bezpłodności, już od sześciu miesięcy jest w stanie błogosławionym. Aby podzielić się tą radosną nowiną, iż Syn Boży stał się człowiekiem w Jej przeczystem łonie i okazać miłość ku św. Elżbiecie, iż ona porodzi upragnione dziecię, a w chorobie przyjść jej z pomocą, poszła Najśw. Panna w górzystą krainę „z kwapieniem”, tj. pospiesznie, nie zatrzymując się nigdzie, zwłaszcza w miejscach publicznych. Czy szła sama? Zapewne towarzyszył Jej św. Józef, jak powszechnie utrzymują pisarze kościelni, albo mogła mieć z sobą, jeżeli nie sługę, to którą z krewnych lub pobożnych przyjaciółek swoich [2].


Z Nazaretu do miejsca zamieszkania św. Elżbiety i Zacharyasza, męża jej, liczono co najmniej pięć dni drogi, gdyż było dziesięć lub dwanaście mil [3]. Tem miastem czy też wioską miało być Hebron, zwane przedtem Kariat Arbe, jedno z najdawniejszych miast Palestyny, sławne u żydów i na całym Wschodzie z tego, że Abraham, Izaak, Jakub i Józef mieli tam grób swój, było to przy tem miasto lewickie i Dawid królował przez siedem pierwsze lat w niem; albo miasto lewickie Jutta „Juda”, o dwie mile na południe od Hebronu. Lecz najprawdopodobniej była to wioska Karem [4], którą Arabowie zowią Ain-Karim, a chrześcijanie nazywają to miejsce „św. Jana na puszczy”. Leży ono o 1,5 mili na zachód od Jerozolimy w okolicy, zwanej górzystą, blisko również od Hebronu. W tem miejscu Abraham miał przyjmować trzech Aniołów [5]. Wiarogodne podanie, stwierdzone kościołami i kaplicami, postawionemi, jako pamiątki z życia św. Jana, wzniesione po części przez św. Helenę cesarzową, wskazuje miejsce mieszkania św. Elżbiety i narodzenia poprzednika Pańskiego. (…)

Przybywa tedy Niepokalana Marya do domu Elżbiety. Św. Józef postąpił naprzód i zakołatał do drzwi Zacharyasza; Elżbieta, uprzedzona o przybyciu świętych Małżonków, ukazała się na progu z kilkoma domownikami swymi. Po tem pierwszem, na dworze, jakby publicznem przyjęciu, obie krewne poszły na górę, do izby Elżbiety i tam dopiero odbyło się pozdrowienie Maryi, dające początek tajemnicy [6]. Najśw. Panna, pełna pokory, lubo już Matka Boża, postąpiła ku swej krewnej, a kłaniając się z uszanowaniem, pozdrowiła ją, mówiąc: „Pokój tobie,” albo, co jedno znaczy: „Pan z tobą”. Zaledwie więc weszła Marya w dom Elżbiety i pozdrowiła ją, w tejże chwili „skoczyło od radości dzieciątko w żywocie” Elżbiety, jakoby na powitanie Pana swego, który je przyjściem swojem poświęcił. Matka jego, również napełniona Duchem Świętym, wita w proroczem uniesieniu Maryę, jako Matkę Bożą i pozdrawia Ją temiż samemi słowy, któremi przy Zwiastowaniu pozdrowił Ją Anioł, na znak, że tenże sam – Bóg, który posłał do Niej Anioła i przez nią mówi: „Błogosławionaś Ty między niewiastami”. Dalej, rozwijając pozdrowienie anielskie, zowie błogosławionym owoc żywota Jej i sławi Ją samą, że uwierzyła w to, co jest powiedziano od Pana, tj., że wiarą swoją stanie się przyczyną odkupienia świata, tak jak Ewa sprowadziła zgubę i zatracenie swojem niedowierzaniem. (…)

Na to wspaniałe uwielbienie Boskiego macierzyństwa Najświętszej Panny, Ona odpowiada wspanialszem jeszcze uwielbieniem Boga i z głębi duszy swojej, przeniknionej wdzięcznością ku Bogu, nuci hymn natchniony, w którym wynurza nicestwo swoje i niezasłużone wejrzenie na jej niskość Najwyższego, a tem radośniej wysławia niepojętą moc i dobroć Bożą. „I rzekła Marya: Wielbi dusza moja Pana. I rozradował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim. Iż wejrzał na niskość służebnicy swojej: albowiem odtąd błogosławioną mnie zwać będą wszystkie narody. Albowiem uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest, i święte imię Jego. A miłosierdzie Jego od narodu do narodów, bojącym się Jego. Uczynił moc ramieniem swojem, rozproszył pyszne myślą serca ich. Złożył mocarze z stolicy, a podwyższył niskie. Łaknące napełnił dobrami, a bogacze z niczem puścił. Przyjął Izraela sługę swego, wspomniawszy na miłosierdzie swoje. Jako mówił do ojców naszych: Abrahamowi i nasieniu jego na wieki” [7]. Ten hymn proroczy i dziękczynny, który Najświętsza Panna wypowiedziała, Kościół powtarza za Nią na każdy dzień w pacierzach kapłańskich i spełnia się Jej proroctwo, iż „odtąd błogosławioną zwać Ją będą wszystkie narody” i zarazem oddaje jawne świadectwo samemu sobie przed całym światem, iż jest prawdziwym kościołem tego Boga, z którego natchnienia proroctwo ono wypłynęło. Być może, iż Marya tej pieśni nie śpiewała, tylko ją wypowiedziała, ale Kościół ją śpiewa, otaczając ją szczególną uroczystością w publicznem nabożeństwie i nie masz dnia, w którym by niezliczone wojsko kapłanów jego nie nuciło jej wciąż na nowo: „przed stolicą Boga i Baranka” [8].

Marya Panna po takiem przywitaniu ze św. Elżbietą i takiej pieśni pozostawała w Karem, w domu Zacharyasza, trzy miesiące, tj. zapewne aż do narodzenia i obrzezania św. Jana Chrzciciela, po czem „wróciła się domu swego” w Nazaret. Cały ten przeciąg czasu był jedną długą modlitwą, jedną nieprzerwaną wymianą wzajemnych zwierzeń, jednem ciagłem uwielbieniem wyroków Bożych i jednem ciągłem oczekiwaniem ich spełnienia. Co Pismo św. mówi o wielkich błogosławieństwach, jakie spłynęły na dom Obededoma, w którym arka przymierza przyniesiona pozostawała przez trzy miesiące, jest to zaledwie słabym tylko obrazem tych niezrównanie większych błogosławieństw, któremi Słowo Wcielone napełniło przez Maryę dom świętych rodziców Jana Chrzciciela. Pozdrowienie Najświętszej Panny otworzyło źródło błogosławieństw, które Zbawiciel obficie wylewał przez swą Matkę: uświęcając Ją samą, św. Józefa, potem Jana, Elżbietę i Zacharyasza. Posłannik Boży, cudownie obdarzony rozumem, zostaje oczyszczony od skazy grzechu pierworodnego, zanim jeszcze świat ogląda, poświęcony i ubłogosławiony, z radości wyskakuje i wita Matkę Bożą i Jej synaczka. Elżbieta, napełniona Duchem Św., wielkim głosem, na podobieństwo dawnych proroków, jakby chciała, aby cały świat usłyszał, spoglądając na Maryę, głosi Jej chwałę i pierwsza nuci ów hymn, który świat chrześcijański śpiewać będzie po wszystkie wieki. Zacharyasz nieco później – po narodzeniu św. Jana – mowę odzyska, którą utracił za niedowierzanie Aniołowi, że żona jego porodzi syna, a teraz podobnie napełniony zostaje darami Ducha Św. Takie łaski spłynęły na cały dom Zacharyasza z nawiedzin Najświętszej Panny.

O, jaki to dom! Jaki przybytek! Jakie w nim obcowanie! Jakie rozmowy, milczenie i cześć Boża! Jaka miłość, jedność i pokój nadziemski! Jaki wzór domu i rodziny chrześcijańskiej! To też tę drogą pamiątkę nawiedzenia Najświętszej Panny Kościół obchodzi dnia 2 lipca, zaraz na drugi dzień po oktawie narodzin św. Jana Chrzciciela. To święto obchodzone było w zakonie św. Franciszka w połowie XIII wieku (1263 roku), na Wschodzie zaś od najdawniejszej starożytności, a w całym Kościele dopiero za czasów Urbana VI Papieża. Papież ten nakazał obchodzić je ze szczególniejszą gorliwością, z przygotowaniem się do niej przez posty, aby za przyczyną Najświętszej Panny otrzymać pomoc dla Kościoła, trapionego wielkiem rozdwojeniem. Po śmierci Urbana VI, następca jego, Bonifacy IX, w r. 1389 złagodził post, zamieniając go na dobrowolny, a Sobór Bazylejski [9] naznaczył to święto w r. 1441 na dzień 2 lipca.

Fragmenty z rozdziału IX, „Żywot Najświętszej Maryi Panny”, ks. Walenty Załuski, Warszawa 1898 r., str. 68-74.

[1] Jezus Chrystus p. O. Didona, t. I, p. 123.
[2] Wykład Tajemnic Różańca św., tłum. Biskupa Kossowskiego, t. I.
[3] X. Gaume: Zasady Wiary Kat., t. VII, p. 203.
[4] Po hebrajsku: Źródło winnic.
[5] 3 Król. 2-11.
[6] Widzenie Maryi d’Agreda: Miasto duch. Część II, ks. 3, r. 16, 17.
Uwaga. Święty Józef nie był przy tem pozdrowieniu, prawdopodobnie, po zapukaniu do drzwi, wszedł do Zacharyasza.
[7] Św. Łuk. 1. 46-55.
[8] Ks. Obj. 72-1.
[9] Sess. XLIII.

Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/07/02/nawiedzenie-sw-elzbiety/#more-606