STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 4 marca 2025

„Szorstki” Bergoglio contra Sarah i czy moderniści rzeczywiście nie mają intencji rządzenia Kościołem

              Jednym z argumentów w obronie modernistycznych okupantów Rzymu (obecnie Franciszka), wysuwanym niegdyś częściej przez FSSPX, a ostatnimi czasy szczególnie przez „ruch oporu” z biskupem Williamsonem na czele, polega na stwierdzeniu, że soborowi „papieże” nie mają zamiaru rządzić Kościołem, ani go nauczać, ani uświęcać*. Nie mając intencji rządzenia, uświęcania, nauczania, nie zobowiązują do niczego swoich poddanych, przez co i ich poddani nie są zobowiązani słuchać ich „fakultatywnych” rozporządzeń, wypowiedzi, które są tylko wyrazem osobistych przekonań i opinij. W nieposłuszeństwie wobec nich nie ma zatem nic zdrożnego ani tym bardziej przeciwnego wierze.

 Liberalizm czy modernizm tych „papieży” miałby wyrażać się w tym właśnie braku zamiaru wypełniania obowiązków należących do ich „papieskiego” urzędu, który mimo to (według lefebrystów) piastują.

 Jak ktoś już słusznie zauważył a propos afery z „tradycyjnymi” Franciszkanami Niepokalanej (w 2013 roku), a potem z usunięciem „kard.” Burke z jego funkcji (na początku b.r.), owe wydarzenia pokazują dobitnie, że Bergoglio rzeczywiście chce rządzić Kościołem, działa jak gdyby miał władzę w Kościele, jak gdyby był w posiadaniu autorytetu Chrystusowego. Jego kroki są stanowcze i celowe, co stanowi zewnętrzny dowód jego wewnętrznej intencji.

 Podobnie rzecz się ma z najnowszymi doniesieniami z Watykanu, według których Franciszek „ojcowsko upomniał” swego podwładnego, „kard.” Sarę, który stoi na czele Kongregacji Kultu Bożego. Chodzi mianowicie o interpretację motu proprio Magnum principium dotyczącego tłumaczeń Novus Ordo z łaciny na języki pospolite, a które daje w zasadzie wolną rękę „episkopatom” lokalnym. „Kard.” Sarah wydał konserwatywną interpretację tego motu proprio, a Franciszek go skorygował, udzielając interpretacji właściwej, czyli oczywiście luźniejszej. Widać, że ma jednak intencję rządzenia.

 Przy okazji, francuski dystrykt FSSPX tytułuje tę wieść następująco: „Papież ‘szorstko’ upomina kard. Sarę”. Niedawno temu to bp Fellay z grupą konserwatywnych zwolenników Novus Ordo „upominał” Franciszka, ale wtedy FSSPX nie zaopatrzyło tytułu żadnym „szorstkim” przymiotnikiem…

 Bądź, co bądź, tego rodzaju wydarzenia, a jest ich znacznie więcej, dobitnie pokazują, że moderniści działają na szkodę Kościoła celowo i systematycznie. Nie jest to jakiś bałagan, wypadki przy pracy, nieporadność czy po prostu liberalna niemoc. Rewolucja w Kościele czyni postępy właśnie za sprawą odgórnie sprawowanej de facto władzy. Obiektywnie jednak władza ta sprawowana jest dla złych celów, przeciwnych dobru wspólnemu Kościoła (zbawieniu dusz i chwale Boga), czyli nieprawowicie, nie jest władzą de iure. Działanie na szkodę Kościoła nie jest bowiem do pogodzenia z władzą Chrystusową i urzędem Wikariusza Chrystusa na ziemi. I na tym właśnie polega teza z Cassiciacum.

Pelagiusz z Asturii

Przypis (*): Pogląd ten zdaje się wywodzić się od samego abpa Lefebvre’a, według którego Jan Paweł II miałby nie być nieomylny, bowiem nie ma intencji korzystania z tej prerogatywy, w którą nawet nie wierzy (wypowiedź z 18 września 1989 roku, cf. pismo dominikanów z Avrillé „Le sel de la terre”, nr 42 z jesieni 2002).

P.S. Przy okazji pokazuje to też jak daleko posunął się gallikańsko-jansenistyczny (schizmatycki) stan umysłów indultowców i innych konserwatystów z Novus Ordo. Nie tak dawno temu anglojęzyczna strona internetowa „Rorate Caeli” wydała wyrok śmierci na ultramontanizm, postawę katolików integralnych w obronie Papieża i papiestwa przeciwko liberałom, masonom, rewolucjonistom, gallikanom, jansenistom, stwierdzając, że nawet jeśli (sic!) ultramontanizm mógł ewentualnie się sprawdzać w czasach normalnych, w obecnych jest już „wewnętrznie sprzeczny i absurdalny”. Komentując zaś najnowszy konflikt znienawidzonego przez nich „papieża” z konserwatywnym „kardynałem” ta sama strona internetowa podaje wręcz, że Bergoglio wyraził zamiar „uzurpowania” władzy Prefekta Kongregacji Kultu Bożego poprawiając go publicznie i wymagając odeń, aby tę korektę dał do publikacji wszędzie, gdzie jego własna (restrykcyjna) interpretacja została opublikowana. A od kogo ma władzę „kard.” Sarah, jeśli nie właśnie od Bergoglio? Na co wobec tego Papież, skoro korygowanie podwładnych kardynałów jest „uzurpacją” jego (najwyższej, przypominam), władzy?