Zaledwie Benedykt św., dokonawszy lat próby i nauki
w jaskini w Subiaco, zasłynął szeroko z cudów i
wysokich zalet, wielu młodzieńców i dojrzałych
mężów zapragnęło pójść w jego ślady i
uświęcić swe dusze pod jego sterem i zarządem.
Najzacniejsze i najznakomitsze rodziny Rzymu i innych
miast włoskich powierzały mu swych synów, aby ich
nauczył żyć w Bogu i dla Boga.
Jednym z pierwszych, którzy w świętym Benedykcie
położyli całe zaufanie, był patrycjusz Anicjusz
Tertulus, właściciel doliny, na której Benedykt
założył osadę klasztorną. Był on bliskim krewnym
Benedykta, może nawet stryjem. W roku 522 oddał mu
swego siedmioletniego syna Placyda na wychowanie, aby go
utwierdził w zasadach i prawdach religijnych, przy czym
darował świętemu zakonodawcy całą okolicę
sąsiadującą z klasztorem. W tym samym czasie
przywiózł szlachetny Rzymianin Ekwicjusz swego
dwunastoletniego syna Maura i prosił Świętego, aby
się nim zajął (żyli około roku Pańskiego 542).
Samotność, milczenie, modlitwa i okazałość
nabożeństwa podziałały skutecznie na duszę
młodziutkiego Placyda, więc z jak największą ochotą
i skwapliwością pełnił wszystkie obowiązki i
posługi, jakie mu nakazywało posłuszeństwo, każdemu
starał się przysłużyć, każdemu okazać serdeczną
życzliwość i uprzejmość.
Z przyrostem lat przejmował się Placyd coraz
bardziej duchem swego nauczyciela, przewyższał
wszystkich łagodnością, pokorą, umiarkowaniem i
powagą, trawił noce na rozpamiętywaniu tajemnic św.,
pościł bardzo surowo, a w czasie czterdziestodniowego
postu jadał tylko w niedziele, wtorki i czwartki, i to
zaledwie kawałeczek chleba z kilku korzonkami. Benedykt
wysoko go cenił, a gdy opuścił Subiaco, aby uniknąć
swarów ze zrzędnym i kłótliwym kapłanem
Florencjuszem, zabrał z sobą do Monte Cassino Placyda i
kilku innych wypróbowanych uczniów. Pilne ręce tych
zakonników zamieniły w kilku latach Cassino na słynny
przybytek błogosławieństwa Bożego.
Ojciec Placyda, imieniem Tertulus, który lubił
przebywać w klasztorze Monte Cassino, a w roku 536
życie w nim zakończył, przekazał klasztorowi
czternaście wielkich folwarków na Sycylii na wieczystą
własność. Benedykt postanowił założyć tam klasztor
i w tym celu wysłał na Sycylię Placyda z kilku
towarzyszami. Placyd wypełnił polecenie i wybudował w
Messynie klasztor i kościół pod wezwaniem świętego
Jana Chrzciciela. Kamień węgielny położono w roku
534, a po czterech latach budynki były już gotowe. Nowa
osada zakonna zakwitła wspaniale, pełna ducha modlitwy,
zaparcia się siebie i wzajemnej miłości.
Pewnego razu, gdy zakonnicy o północy śpiewali
psalmy, afrykańscy rozbójnicy morscy napadli na
klasztor, okuli w kajdany opata Placyda i zakonników i
zażądali od nich pod groźbą śmierci, aby się
wyparli wiary, lecz wszyscy jednomyślnie wybrali
śmierć. Jednego niezwłocznie ścięto, innych sieczono
aż do krwi i biczowano, a potem powieszono głową na
dół, naniecono pod nimi ognia, a w końcu pościnano im
głowy. Jeden tylko zakonnik imieniem Gordian zdołał
się ocalić ucieczką i pochować później ciała
Męczenników, lecz mogiłę ich odnaleziono dopiero w
roku 1588. Papież Sykstus V wyznaczył na ich cześć
święto i pozwolił im oddawać cześć publiczną, a
żeglarze sycylijscy obrali sobie Placyda za patrona.
Nauka moralna
Na pytanie, co św. Placydowi zjednało wieniec
męczeński i oznakę świętości, jedna jest odpowiedź: posłuszeństwo,
już bowiem jako siedmioletni chłopiec dostał się pod
troskliwy dozór i mądry kierunek świętego Benedykta i
wcześnie nauczył się czynić tylko to, co mu jego
duchowny przełożony radził, nakazał i do czego go
zachęcał. Posłuszeństwo jest najpewniejszą drogą
wiodącą do świątobliwości.
Zważmy przeto:
1) Jak łatwe jest
posłuszeństwo. Sternikiem duszy naszej jest
mąż pobożny, oświecony łaską Bożą, dokładnie
znający święte prawdy wiary, słowem, mąż
najzupełniej zasługujący na nasz szacunek i zaufanie.
Rozkazy i rady, jakie nam daje, nie są natchnione
chwilowym kaprysem lub urojeniem, czuje on
odpowiedzialność, która na nim ciąży, wie dobrze,
że będzie kiedyś musiał zdać za naszą duszę
ciężki rachunek przed Bogiem. Gdyby stanął przed nami
sam Pan Jezus, każąc to czynić lub owego się
wystrzegać, czyż byśmy Go z rozkoszą nie słuchali?
Słuchając zaś rad duchownego przewodnika lub
przełożonego, słuchamy samego Chrystusa. Wszakże
święty Paweł pisze: Cokolwiek
czynicie, z serca czyńcie, jako Panu, a nie ludziom.
Wiedząc, że od Pana weźmiecie odpłatę dziedzictwa
(Kol. 3,23). - Prócz tego wiemy, jakim udręczeniem
są niepokojące nas częstokroć skrupuły i
wątpliwości, czy w tym lub w owym wypadku
postąpiliśmy tak, jak każe religia, czyśmy nie
zgrzeszyli, czyśmy nie wykroczyli przeciw Bogu? Któż
nam te skrupuły rozwiąże, kto te wątpliwości usunie,
jeśli nie duchowny nasz przewodnik i doradca naszego
sumienia, którego światłą radą winniśmy się
kierować, a rozkazów słuchać, wiedząc, że jego rady
i rozkazy są zastosowane do woli Bożej. Pewność ta
czyni posłuszeństwo łatwym.
2) W posłuszeństwie jest
zawarta i zasługa. Choćbyśmy dawali jak
najhojniejsze jałmużny, dajemy tylko martwy kruszec i
rzeczy doczesne; choćbyśmy z miłości ku Bogu jak
najwięcej umartwień nakładali na ciało nasze, zawsze
tylko składamy Mu ofiarę ze zmysłowych rozkoszy i
przemijających bólów; ale jeśli chętnie i skwapliwie
słuchamy rozkazów z miłości ku Bogu, wtedy czynimy Mu
ofiarę z woli i ducha naszego, tj. tego, co dla nas i
dla Niego jest najcenniejsze. Chrystus Pan i Matka Jego
Najświętsza są pierwowzorem posłuszeństwa.
Najświętsza Maryja Panna rzekła: Oto
służebnica Pańska, niechaj Mi się stanie według
słowa twego (Łuk. 1,38). Chwała Pana
Jezusa i Najświętszej Panny w niebiesiech jest nagrodą
ich posłuszeństwa na ziemi, jak tego dowodzi Pismo
święte. Tylko to, co jest skutkiem i wypływem
posłuszeństwa, może rościć prawo do zasługi;
wszystko inne, co nie pochodzi z tego źródła, jest
podejrzane i ma wartość wątpliwą.
Modlitwa
Boski Zbawicielu mój, Jezu Chryste, wiesz, jak
słabymi i nieudolnymi jesteśmy stworzeniami i jakie
pokusy nam grożą. Z nieprzebranego skarbu Twego
Boskiego Serca racz nam udzielić daru czystości
dziewiczej, jako też daj nam tę łaskę, abyśmy tę
czystość cenili nade wszystko i unikali wszystkiego, co
ją może pokalać. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Amen.
Św. Placyd, Męczennik
Urodzony dla świata 515 roku
Urodzony dla nieba 542 roku
Kanonizowany 1588 roku
Wspomnienie 5 października
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.