STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 12 marca 2013

Katechizm kryzysu w Bractwie napisany przez kapłana FSSPX

Katechizm kryzysu w Bractwie napisany przez kapłana FSSPX
1. Czy rzeczywiście jest kryzys?
Tak. Bp Fellay mówi o „bardzo wielkiej próbie w Bractwie”, „próbie wielkiej wagi” (Ecône, 7 IX 2012), „bolesnej próbie” z „poważnymi problemami” (Cor unum, listopad 2012), „największej, jaką kiedykolwiek mieliśmy.” (Ecône, 1 XI 2012)
2. Dlaczego mówić o tych problemach publicznie?
Dla prostego powodu, że nie można „nigdy mówić, że te dyskusje teologiczne są sprawą specjalistów i nas nie dotyczą. Należy nalegać, by pokazać, że jest zupełnie przeciwnie: ponieważ dotyczą wiary, te kwestie dotyczą w najwyższym stopniu nas wszystkich, kleru i świeckich. Musimy się więc starać, by samemu zrozumieć i pomóc zrozumieć innym ich wagę.” (Ksiądz de Cacqueray, Suresnes, 31 XII 2008)
3. Dlaczego traktować o tych problemach w formie katechizmu?
Dlatego że, jak mówi bp Fellay, „świadomy istotnej dla dusz konieczności głoszenia prawd wiary i w porę i nie w porę, Kościół katolicki zawsze czuwał, by czynić dostępnymi dla swych dzieci wieczne prawdy… Niech strony tego katechizmu oświecą dusze dobrej woli…” (Słowo wstępne do katechizmu nauki chrześcijańskiej)

4. Na czym polega kryzys w Bractwie?
„Miała miejsce kontestacja autorytetu, zasadnicza kontestacja, bowiem oskarżała go o przestanie prowadzenia Bractwa zgodnie ze swym celem.” (bp Fellay, Cor unum, listopad 2012)
5. Ale czy ta próba nie była pokonana od Kapituły z lipca 2012?
Nie. „Ma miejsce nieufność wobec autorytetu.” (Ecône, 7 IX 2012)
6. Dlaczego uzdrowienie nie miało miejsca?
Ponieważ, jak to przyznał sam bp Fellay: „Jestem tego w pełni świadom, że to nie dzieje się jednego dnia i że nic nie daje mówić « zaufajcie ». To po faktach, przez czyny, może powoli powrócić.” (Ecône, 7 IX 2012)
7. Czy nie było jakichś znaczących czynów dokonanych przez Menzingen od tamtej pory?
Tak, oczywiście! Wykluczenie bp Williamsona.
8. Ale czy to jest wystarczające, by dojść do wniosku, że kryzys nadal trwa? Trzebaby udowodnić, że poza brakami dyscyplinarnymi Menzingen kontynuuje swoje doktrynalne błądzenie.
To jest dokładnie to, co mamy nadzieję zrobić: wytłumaczyć w czym i dlaczego Menzingen kontynuuje dążenie błędną drogą.
9. Dlaczego w Menzingen dążyłoby się błędną drogą?
Ponieważ władze Bractwa nie chcą usunąć niejednoznaczności, którą stworzyły.
10. Jaka jest ta niejednoznaczność?
Jest podwójna i dotyczy złudzenia dwóch czynów dokonanych przez Benedykta XVI, które sprzyjają Tradycji tylko materialnie, a które bp Fellay przedstawia jako czyny, które miałyby być formalnie sprzyjające Tradycji.
11. Co mają oznaczać te barbarzyńskie słowa?
Gdy jesteś w posiadaniu cementu, piasku i żwiru, masz dom materialnie, ale formalnie. Różnica jest bardzo ważna.
12. Jaki jest pierwszy aktem Benedykta XVI, który jest problematyczny?
Jest nim motu proprio Benedykta XVI o używaniu rzymskiej liturgii sprzed reformy z 1970. Bp Fellay twierdzi, że „swym motu proprio Summorum pontificum papież Benedykt XVI przywrócił Mszy świętej trydenckiej jej prawa, jasno stwierdzając, że Mszał rzymski promulgowany przez św. Piusa V nigdy nie został zniesiony.” (Menzingen, 7 VII 2007)
13. Gdzie jest niejednoznaczność?
Motu proprio w rzeczywistości mówi, że Msza tradycyjna nigdy nie została zniesiona jako forma nadzwyczajna, ale że została zniesiona jako forma zwyczajna. Tym aktem Benedykt XVI powoduje, de iure, utratę przez ryt rzymski Mszy świętej swego statusu jedynej formy zwyczajnej i oficjalnej i sprowadza go do stanu „formy nadzwyczajnej”, upokorzywszy go wcześniej porównując jego świetość do świętości „rytu bękarta”. Pomimo tych faktów, nie istnieje żaden oficjalny dokument Menzingen potępiający ten liturgiczny konkubinat.
14. Ale to jest wasz sposób widzenia.
Nie, to zostało także zauważone i powiedzianie przez księdza de Cacqueray’a w Liście do przyjaciół i dobroczyńców w 2009. Motu proprio, jest powiedziane, „posuje i odpowiada” tylko „materialnie pierwszemu warunkowi wstępnemu proponowanemu przez Bractwo.” (Suresnes, 31 XII 2008)
Ponadto, abp Lefebvre, po tym, jak uznał swój błąd podczas ugody z Rzymem w maju 1988, dobrze nas ostrzegł po konsekracjach: „Widzicie dobrze, że chcieli nas przyprowadzić do Kościoła soborowego… chcą nam nadzucić te nowości, aby skończyć z Tradycją. Niczego nie udzielają z pododu uznania dla tradycyjnej liturgii, ale po prosu po to, aby wprowadzić w błąd tych, który to dają i zmniejszyć nasz opór, wcisnąć klin w tradycyjny blok, by go zniszczyć. To jest ich polityka, ich taktyka…” (Ecône, 9 IX 1988)
15. Jak miał odpowiedzieć bp Fellay?
Tak, jak Bractwo odpowiedziało swego czasu na podobną akcję Rzymu (indult z 3 X 1984). Przełożony Generalny Bractwa Św. Piusa X przypominał, że ten indult jest „szkodliwy dla metafizyki prawa”. Chodziło wtedy tylko o „argument ad hominem”, ponieważ „jego warunki były nie do przyjęcia”. „Katolik nie może, jeśli ma zmysł kościelny, uważać indultu jako prawdziwego fundamentu swej prośby” (Cor unum, czerwiec 1985).
16. Zatem, w sensie ścisłym, pierwszy warunek Bractwa nie został osiągnięty.
W rzeczywistości, deklaracja Kapituły z 2006 mówiła o „konieczności dwóch warunków wstępnych” w „rozmowach z Rzymem”. Przypis przypominał pierwszy z nich: „Całkowita i bezwarunkowa wolność dla Mszy trydenckiej”. Otóż, uwolnienie Mszy, poza wspomnianym oszustwem, nie było bezwarunkowe. 2 artykuł motu proprio dawał tę wolność „bez żadnej zgody Stolicy Świętej ani Ordynariusza” wyłącznie w „Mszach odprawianych bez udziału ludu”.
17. Powinno się więc było nie prowadzić dalej kontaktów z Rzymem?
Aby zachować plan ustalony przez Kapitułę z 2006: Tak. Jednakże bp Fellay będzie czynił przeciwnie, albowiem pisał, wcześniej przypomniwszy „heglowskie podejście Benedykta XVI, według którego zmiana, która jest konieczna, nie może jednak być w zerwaniu z przeszłością”: „W stosunku do Rzymu, nie wiedząc jak i kiedy sprawy mogą się zmienić, wolimy przygotować grunt pod dyskusje przez grupę ad hoc i nie dać się zaskoczyć, jeśli ma być jakieś zaskoczenie.” (Cor unum, 16 VII 2007)
18. Jaki jest drugi akt Benedykta XVI, który jest problematyczny?
Jest nim Dekret zniesienia ekskomuniki latae sententiae biskupów Bractwa (21 I 2009), który również nie odpowiada drugiemu warunkowi wstępnemu wydanemu przez Kapitułę z 2006, a mianowicie: „wycofanie dekretu ekskomuniki czterech biskupów Bractwa”.
Albowiem, podobnie jak w 1988, „dla Rzymu celem rozmów jest pogodzenie się, jak to powiedział kard. Gagnon, to znaczy powrót zagubionej owieczki do owczarni. Gdy myślimy o historii stosunków Rzymu z tradycjonalistami od 1965 aż po dziś, musimy stwierdzić, że jest to nieustępliwe i okrutne prześladowanie, by zmusić nas do poddania się Soborowi. Obecny soborowy i modernistyczny Rzym nigdy nie będzie mógł tolerować istnienia żywotnej gałązki Kościoła katolickiego, która go potępi przez swą żywotność.” (abp Lefebvre, Ecône, 19 VI 1988)
19. Ale „wycofanie” czy „zniesienie” ma małe znaczenie, czyż nie?
„Bractwo odmawia proszenia o « zniesienie sankcji ». Pragnie osiągnąć « wycofanie dekretu ekskomunik » i nie umyka to nikomu, że słowa, których użyło, by wyrazić swoją prośbę, były użyte celowo. Chce, by jasno było manifestowane jego przekonanie nieważności sankcji.” (ksiądz de Cacqueray, Suresnes, 31 XII 2008)
20. Ale rezultat jest i mimo wszystko jest pozytywny!
„Jeśli rzeczywiście będzie chodziło o wycofanie dekretu – a nie o zniesienie ekskomunik – będzie to wówczas początkiem zadośćuczynienia za niesłychaną niesprawiedliwość, o czym wiemy i moglibyśmy się z tego powodu cieszyć. Jeśli natomiast chodziłoby o « zniesienie ekskomunik », rzeczy zupełnie inaczej by się przedstawiały. Nie odpowiadałoby to naszemu pierwszemu warunkowi wstępnemu i nie oczyściłoby naszych biskupów z brudnego procesu, który im został wytoczony. Czy pozwolenie uwierzyć, że wymierzone kary nie były nieważne i że być może były zasłużone, nie skutkowałoby, przynajmniej w pewnym sensie, nowym, jeszcze większym, złem? Rzym zniósłby w takim przypadku, jako wyraz miłosierdzia, sankcje, które zostałyby tym aktem potwierdzone jako ważnie, wręcz prawnie, nałożone.” (ksiądz de Cacqueray, Suresnes, 31 XII 2008)
21. Jak bp Fellay zareagował publicznie wobec zniesienia ekskomunik?
Wyraził swą „synowską wdzięczność Ojcu świętemu za ten akt, który, nie tylko dla Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, będzie dobrodziejstwem dla całego Kościoła… Poza naszym uznaniem wobec Ojca świętego i wobec wszystkich, którzy pomogli mu dokonać tego odważnego czynu, jesteśmy szczęśliwi, że dekret z 21 stycznia przewiduje jako « konieczne » rozmowy ze Stolicą Apostolską… W tym nowym klimacie mamy niezłomną nadzieję na osiągnięcie wkrótce uznania praw dla Tradycji katolickiej.” (Menzingen, 24 I 2009)
22. Czy ten komunikat był wówczas kontestowany?
Tak, przy okazji spotkania przeorów, jeden z nich zaznaczył, że ten komunikat jest kłamliwy, wprowadza w błąd naszych wiernych i że należy wyjaśnić rzeczy. Użył tego obrazu: „Gdy zamawiam gruszkowe ciasto a podaje mi się jabłkowe ciasto, nie mam prawa mówić, że otrzymałem to, o co prosiłem.”
23. Czy bp Fellay sprostował publicznie swoje stanowisko?
Nie. Ów przeor został przeniesiony w następnym roku i mianowany wikarym w nowym miejscu. W między czasie bp Fellay pisał w wewnętrznym biuletynie Bractwa: „w tym samym momencie, gdy przekazałem kardynałowi bukiet dla papieża Benedykta XVI, otrzymałem z jego rąk dekret podpisany przez kard. Re, datowany na 21 stycznia. Jakże nie widzieć w tym dłoni Matki Bożej? Przyznaję wam, że do dziś jestem tym zdumiony. To przekrasza oczekiwania ludzkie, nawet jeśli dekret mówi o zniesieniu ekskomunik, a nie o odwołaniu dekretu z 1988, nawet jeśli także ten tekst rozwiązuje sprawy w taki sposób, że nie utracimy twarzy wobec Stolicy Apostolskiej. To, co istotne, to fakt, że ekskomuniki – które zawsze kwestionowaliśmy – już nie istnieją oraz że proponowana przez nas droga rozmów o istocie rzeczy (doktryna, wiara, etc.) jest uznana jako konieczna. W obecnych okolicznościach wydaje mi się iluzoryczne oczekiwanie więcej od oficjalnych władz.” (Cor unum, 8 II 2009)
24. Czy to nie jest rzeczywiście istotne?
Nie, bowiem „to, co istotne, to fakt, że ekskomuniki już nie istnieją” sprowadza się do tego, że zadowala się z czegoś materialnie, podczas gdy chciano tego formalnie.
25. Więc, pomimo tych „nawet jeśli”, bp Fellay uważał, że drugi warunek wstępny został osiągnięty.
Tak. Nie tylko miał rozpocząć rzymskie dyskusje, ale już mówił do członków [FSSPX] o „sytuacji kanonicznej, gdy będzie możliwa”, gdzie „koniecznie potrzeba będzie całego systemu ochrony, jak to przewidział tak mądrze arcybiskup Lefebvre, z, na szczycie, komisją obrony Tradycji w Rzymie.” (Cor unum, 8 II 2009)
26. Dyskusje rzymskie miały więc być rozpoczęte na błędnych podstawach.
Dokładnie, bowiem „nie mamy tego samego sposobu pojmowania pojednania. Kardynał Ratzinger rozumie je w znaczeniu sprowadzenia nas, przywrócenia nas do Vaticanum II. My zaś je rozumiemy jako powrót Rzymu do Tradycji. Nie rozumiemy się. To jest dialog głuchych.” (abp Lefebvre, Fideliter, wrzesień-październik 1988)
27. Ale już nie jesteśmy w czasach Jana Pawła II.
„Czy myśl Benedykta XVI jest lepsza od myśli Jana Pawła II? Wystarczy przeczytać pracę jednego z nas trzech o Wierze zagrożonej rozumem, by zdać sobie sprawę, że myśl obecnego Papieża jest w równym stopniu przesiąknięta subiektywizmem. To cała subiektywna fantazja człowieka w miejscu obiektywnej rzeczywistości Boga. To cała religia katolicka zależna od nowoczesnego świata. (biskupi Williamson, Tissier de Mallerais, de Galarreta, 7 IV 2012)
28. A jednak, nawet jeśli warunki wstępne nie były w sensie ścisłym osiągnięte, medialnie i psychologicznie pokazały, że Benedykt XVI jest naprawdę życzliwy wobec Bractwa i jego doktryny.
„Jako subiektywista równie dobrze może taki być, ponieważ subiektywistyczni liberałowie mogą nawet tolerować prawdę, ale nie [tolerują jej], jeśli odmawia tolerancji fałszu. Zaakceptowałby nas w ramach pluralizmu relatywistycznego i dialektrycznego, pod warunkiem pozostania w „pełnej komunii” wobec władzy i względem innych „rzeczywistości kościelnych”. Oto dlaczego porozumienie nawet czysto praktyczne stopniowo doprowadziłoby do uciszenia, ze strony Bractwa, wszelkiej krytyki Soboru czy nowej mszy. Przestawszy atakować te najważniejsze ze wszystkich zwycięstwa Rewolucji, biedne Bractwo z konieczności przestałoby przeciwstawiać się powszechnej apostazji naszej rozpaczliwej epoki i ugrzęzłaby sama.” (biskupi Williamson, Tissier de Mallerais, de Galarreta, 7 IV 2012)
29. Ale gdy Rzym nas wzywa, aby rozmawiać, biegniemy, czyż nie?
Nie! Nie można się śpieszyć: „Postawię moje warunki przy okazji ewentualnego ponowienia rozmów z Rzymem” (abp Lefebvre, Fideliter, wrzesień-październik 1988). Proszę zwrócić uwagę, że te warunki są postawione, aby ponowić rozmowy, a nie, aby podpisać porozumienie!
30. Jakie były te warunki ewentualnego ponowienia rozmów z Rzymem tak mądrze przewidziane przez arcybiskupa Lefebvre’a?
„Wówczas to ja będę stawiał warunki. Nie zgodzę się już być w sytuacji, w której znajdowaliśmy się podczas rozmów. Koniec z tym! Zadam pytanie na płaszczyźnie doktrynalnej: « Czy zgadzacie się z wielkimi encyklikami wszyskich papieży, którzy was poprzedzili? Czy zgadzacie się z Quanta Cura Piusa IX, Immortale Dei, Libertas Leona XIII, Pascendi Piusa X, Quas Primas Piusa XI, Humani generis Piusa XII? Czy wy jesteście w pełnej komunii z tymi papieżami i ich twierdzeniami? Czy jeszcze przyjmujecie przysięgę antymodernistyczną? Czy zgadzacie się ze społecznym królowaniem Pana Naszego Jezusa Chrystusa? Jeśli nie przyjmujecie doktryny waszych poprzedników rozmawianie jest bezużyteczne. Dopóty, dopóki nie zaakceptujecie zreformowania soboru, biorąc pod uwagę doktrynę tych papieży, którzy was poprzedzili, nie ma możliwości dialogu. To bezużyteczne. » Stanowiska byłyby w ten sposób jaśniejsze.” (abp Lefebvre, Fideliter, wrzesień-październik 1988)
Uważało się, że jest się lepszym od naszego założyciela i dziś sprawy nie są jasne.
31. Czyżby pracy naszych teologów brakowało jasności?
Absolutnie nie. „Z naszej strony, nasi eksperci dobrze pokazali sprzeczność między nauczaniem wiecznego Kościoła a nauczaniem Soboru Watykańskiego II z jego następstwami.” (bp Fellay, Cor unum, marzec 2012)
32. Jaki był rezultat tych dyskusji?
„Dyskusje pokazały głęboką niezgodę w prawie każdym poruszonym punkcie.” (bp Fellay, Cor unum, marzec 2012)
33. Dlaczego zatem owa „propozycja rzymskiej Kongregacji, by uznać Bractwo za pomocą statusu prawnego prałatury personalnej pod warunkiem podpisania niejasnego tekstu?” (bp Fellay, Cor unum, marzec 2012)
Rzymskie dyskusje pokazały, „że nie są gotowi wyprzeć się Soboru Watykańskiego II” i chcą „nas do niego przywrócić”, a jednak powrót Bractwa mógłby „być pożyteczny” dla Kościoła soborowego „aby poprzeć odnowę reformy z ciągłością.” (bp de Galarreta, Albano, 7 X 2011)
34. Ale czy bp Fellay był tego świadomy?
Tak. „Otrzymaliśmy więc propozycję, która próbowała doprowadzić do tego, byśmy weszli do systemu hermeneutyki ciągłości.” (bp Fellay, Cor unum, marzec 2012) I w tym samym dokumencie mówi, że jest zaskoczony tą propozycją Rzymu.
35. Zaskoczony czy nie, co decyduje?
Najpierw zorganizować spotkanie wszystkich przełożonych Bractwa (oprócz bp Williamsona) w Albano, aby się poradzić (październik 2011).
36. Co mu powiedziano podczas tego spotkania?
Propozycje Rzymu są „w istocie niejasne, niejednoznaczne, błędne i złe.” „Ich preambuła doktrynalna” jest „gorsza od protokołu z 1988 w szczególności w odniesieniu do Soboru i magisterium posoborowego.” „Wziąwszy pod uwagę okoliczności, jest pewne, że w końcu, po przesadnie długich dyskusjach, nie osiągniemy absolutnie niczego.” Kontynuowanie kontaktów „w sposób konieczny spowoduje zło dla dobra wspólnego, które posiadamy, dla Bractwa i dla całej rodziny Tradycji.” (bp de Galarreta, Albano, 7 X 2011)
37. Czy posłuchał się tych rad?
Nie.
38. Bp Fellay więc się w sposób ciężki zawinił brakiem roztropności?
Tak, ale to nie była jedyna wina. Bowiem w tym celu trzeba było pójść wbrew woli Kapituły z 2006. Miało więc miejsce, oprócz bezmyślnej nieroztropności, ciężkie nieposłuszeństwo.
39. To znaczy?
W marcu 2012, Przełożony generalny napisał do wszystkich członków Bractwa to:
„Te kilka aktów dokonanych przez Benedykta XVI ad intra, które dotyczą liturgii, dyscypliny, moralności są więc ważne, nawet jeśli ich zastosowanie pozostawia jeszcze wiele do życzenia… Niektórzy młodzi biskupi wyraźnie wykazują wobec nas swą sympatię… Być może to w Rzymie te rzeczy są najlepiej widoczne! Mamy teraz przyjazne kontakty w najważniejszych dykasteriach, podobnie w otoczeniu Papieża!”
Bp Fellay myśli, że stoi w obliczu „odnowy Kościoła. Nawet jeśli nie można wykluczyć powrotu « Juliana Apostaty », nie uważam, żeby ruch mógł być zatrzymany. Jeśli to prawda, a jestem do tego przekonany, wymaga to od nas nowego ustosunkowania się względem Kościoła oficjalnego. To w tym kontekście wypada zadać pytanie o uznanie Bractwa przez oficjalny Kościół. Chodzi o nadprzyrodzone spojrzenie na Kościół i fakt, że pozostaje on w rękach Naszego Pana Jezusa Chrystusa, nawet jeśli jest zniekształcony przez swych wrogów. Nasi nowi przyjaciele w Rzymie utrzymują, że wpływ takiego uznania byłby niesamowicie wielki dla całego Kościoła jako potwierdzenie znaczenia Tradycji dla Kościoła. Jednakże, to konkretne urzeczywistnienie wymaga dwóch punktów absolutnie koniecznych, aby nam zapewnić przetrwanie: pierwszy polega na tym, że nie będzie się wymagało od Bractwa żadnych ustępstw, które dotyczą wiary i tego, co z niej wynika (liturgia, sakramenty, moralność, dyscyplina). Drugi, że rzeczywista wolność i autonomia działania będzie udzielona Bractwu i że pozwoli mu ona żyć i się konkretnie rozwijać. To są konkretne okoliczności, które pokażą, kiedy nadejdzie czas, by « dokonać kroku » w kierunku oficjalnego Kościoła. Dzisiaj, pomimo rzymskiego przybliżenia z 14 września i z powodu wymienionych warunków, wydaje się to być jeszcze niemożliwe. Gdy dobry Bóg tego zechce, czas ten przyjdzie. Nie możemy również wykluczyć, ponieważ Papież, jak się wydaje się, jest całkowicie poświęcony tej sprawie, że znajdzie ona nagłe rozwiązanie.” (Cor unum)
40. Jak mógł usprawiedliwić taką zmianę kierunku?
Lekceważąc wszystkie przyjacielskie ostrzeżenia i odwołując decyzje Kapituły z 2006, które je łączyły.
41. O czym myślisz, mówiąc ostrzeżenia przyjacielskie?
O tym w szczególności: „Pójście w kierunku zgody praktycznej oznaczałoby złamanie naszego słowa i naszych zobowiązań wobec naszych kapłanów, naszych wiernych, Rzymu i wszystkich w ogóle. Takie postępowanie oznaczałoby poważną słabość dyplomatyczną ze strony Bractwa i, prawdę mówiąc, więcej niż dyplomatyczną. Byłoby to brakiem spójności, prawości i stałości, które jako skutek miałyby utratę wiarygodności i moralnego autorytetu, który sprawujemy. Sam prosty fakt wejścia na tę drogę zrodzi wśród nas nieufność i podziały. Wielu przełożonych i kapłanów będą mieli wyrzuty sumienia i się temu przeciwstawią. Autorytet i sama zasada autorytetu będą zakwestionowane i podminowane. W konsekwencji, to nie jest chwila, by zmienić decyzję Kapituły z 2006 (żadnej ugody praktycznej bez rozwiązania kwestii doktrynalnej).” (bp de Galarreta, Albano, 7 X 2011)
42. Co głosiła ta decyzja Kapituły z 2006?
„Kontakty, które Bractwo sporadycznie utrzymuje z władzami rzymskimi za jedyny cel mają pomóc im ponownie sobie przywłaszczyć Tradycję, której Kościół nie może się wyrzec bez utraty swej tożsamości, a nie poszukiwanie korzyści samej w sobie albo osiągnięcie niemożliwego « porozumienia » czysto praktycznego. W dniu, w którym Tradycja odzyska ponownie swe prawa, problem pojednania nie będzie więcej miał racji bytu i Kościół odnajdzie swą nową młodość.” (Cor unum, październik 2006)
43. Co myślał bp Fellay o warunkach Kapituły z 2006?
„Kapituła z 2006 wyznaczyła linię, można powiedzieć jasną, ale ośmielę się powiedzieć, że zbyt abstrakcyjną. Jest jasna, mówi: dyskusje z Rzymem są po to, aby im pomóc odnaleźć ponownie Tradycję, nie szuka się w tych rozmowach porozumienia praktycznego. Gdy Rzym powróci, to nie będzie już problemem. Jak się o tym decyduje? Dokąd to sięga? Czy jest to całkowite czy częściowe? W jakich punktach?” (Ecône, 7 IX 2012)
44. Co zrobił z tymi jasnymi decyzjami?
Oficjalnie wyrzucił je do kosza w marcu 2012 w Cor unum [jest to wewnętrzny okólnik FSSPX – przyp. PA].
45. A jak to?
Sofizmatem.
46. Którym?
Tym: domniemana „nowa sytuacja” wymaga nowej „orientacji”; decyzja Kapituły z 2006 nie jest „zasadą”, ale „orientacją działania, która musi kierować naszym konkretnym działaniem”.
„Stoimy w obliczu rozumowania, którego przesłanką większą jest stwierdzenie zasady prymatu wiary, aby pozostać katolikami. Przesłanka mniejsza to historyczne twierdzenie dotyczące obecnej sytuacji w Kościele, a praktyczna konkluzja zainspirowana jest cnotą roztropności, która rządzi działaniem człowieka: żadnego poszukiwania porozumienia ze szkodą dla wiary. W 2006 herezje dalej wybuchają, władze same propagują nowoczesnego i modernistycznego ducha Soboru Watykańskiego II i narzucają go wszystkim jak walec drogowy (to przesłanka mniejsza). Niemożliwe jest, zanim się nie nawrócą, osiągnięcie porozumienia praktycznego: zostalibyśmy zgnieceni, rozczłonkowani, zniszczeni albo poddani naciskom tam silnym, że nie moglibyśmy się im przeciwstawić (to konkluzja). Gdyby przesłanka mniejsza zmieniła się, to znaczy, gdyby miała miejsce zmiana w stanowisku Kościoła [oficjalnego – przyp. PA] względem Tradycji, mogłoby to wymagać odpowiedniej zmiany konkluzji, jednakże bez jakichkolwiek zmian w naszych zasadach! Skoro Opatrzność Boża wyraża się poprzez rzeczywistość faktów, aby poznać Jego wolę musimy uważnie śledzić rzeczywistość Kościoła, obserwować, badać to, co się tam dzieje. Otóż, nie ma żadnej wątpliwości, że od 2006 jesteśmy świadkami rozwoju w Kościele, rozwoju ważnego i bardzo ciekawego, choć mało widocznego.” (bp Fellay, Cor unum, marzec 2012)
47. Gdzie jest błąd tego rozumowania?
W zaślepieniu, które nie chce widzieć rzeczywistości takiej, jaka jest: w 2012 władze wciąż propagują nowoczesnego i modernistycznego ducha Soboru Watykańskiego II!
Dla kardynała Ratzingera, „nie ma Tradycji. Nie ma depozytu do przekazania. Tradycja w Kościele to jest to, co papież mówi dzisiaj. Musicie poddać się temu, co papież i biskupi mówią dzisiaj. Oto dla nich Tradycja, słynna żywa Tradycja, jedyna przyczyna naszego potępienia. … To tyrania autorytetu.” (abp Lefebvre cytowany przez bp Mgr de Galarretę, Albano, 7 X 2011)
48. Czy w obliczu tego zaślepienia były reakcje albo sprzeciwy?
Tak, i to bardzo dobrej jakości. Jak to przewidział bp de Galarreta, „wielu przełożonych i kapłanów” miało „problemy sumienia” i się „przeciwstawili”. Ale były mało liczne co do ilości, bowiem „czyż nie widać już w Bractwie symptomów owego osłagnięcia wyznania Wiary?” (biskupi Williamson, Tissier de Mallerais, de Galarreta, 7 IV 2012)
49. Czy bp Fellay został wprowadzony w błąd przez „sprzeczność, która panuje w Rzymie” (bp Fellay, Dici 264)?
Rzym zawsze używał tego samego języka, błędnego, ale jasnego i precyzyjnego. Przeciwnie, Przełożony Generalny w trakcie ostatnich lat używał niejednoznaczności i braku precyzji w swych oficjalnych komunikatach i wypowiedziach w mediach.
50. Czy nie można by się pomylić co do intencji papieża?
Nie!
51. Dlaczego?
Dlatego że w środę, 20 kwietnia 2005, w nazajutrz po swoim wyborze, Benedykt XVI, przed 114 kardynałami, zaadresował swoje pierwsze Orędzie do świata. Chwali tam papieża Jana Pawła II, „jego nauczanie i jego przykład”:
„Słusznie zatem papież Jan Paweł II wskazał Sobór jako « busolę », według której możemy się kierować po rozległym oceanie trzeciego tysiąclecia. Dlatego ja również, przygotowując się do spełniania posługi Następcy Piotra, pragnę z mocą potwierdzić moją zdecydowaną wolę dalszego wypełniania zadania wprowadzania w życie Soboru Watykańskiego II, idąc za moimi poprzednikami i w wiernej ciągłości z dwutysiącletnią Tradycją Kościoła…. dokumenty soborowe jawią się szczególnie stosowne w stosunku do nowych wymagań Kościoła i obecnego zglobalizowanego społeczeństwa.” (Osservatore Romano, 21 IV 2005)
52. Co myślał bp Fellay o Benedykcie XVI w chwili jego wyboru?
„Bardzo krótko i by streścić naszą myśl w jednym obrazie: jeśli użyjemy alegorii swobodnego skoku określając pontyfikat Jana Pawła II, można przewidzieć, że Benedykt XVI spróbuje otworzyć spadochron, którego jeszcze nie znamy rozmiaru. Efektem spadochronu jest silniejsze lub mniej hamowanie spadania, ale kierunek pozostaje ten sam, dalej się spada. Sytuacja ta mogłaby zmylić niejedną osobę, która mogłaby myśleć, że czas odnowy Kościoła nadszedł. Chyba, że cudem, ale tak nie jest. Vaticanum II dalej pozostaje normą, podobnie, jak główne kierunki kolegializmu, ekumenizmu i wolności religijnej, podkreślając ekumenizm z « najbliższymi », czyli prawosławnymi, anglikanami i żydami. W kwestii liturgii, trzeba się spodziewać wzmocnienia Ecclesia Dei oraz próby « reformy reformy. »” (Cor unum, czerwiec 2005)
53. A w 2012, gdy obchodzi się pięćdziesięciolecie Soboru odpustami dla wiernych za obecność na konferencjach o Vaticanum II?
„Można zauważyć zmianę nastawienia w Kościele, wspartą gestami i czynami Benedykta XVI wobec Tradycji… Hierarchia sprzyjająca Vaticanum II traci prędkość… Miałem okazję zauważyć w Rzymie, jak mowa o osiągnięciach Vaticanum II, którymi będziemy zalewani, nawet jeśli jest jeszcze na ustach wielu, nie jest już jednak w głowach wszystkich.” (List z 14 IV 2012)
54. Bądź uczciwy, w tym swierdzeniu jest coś prawdziwego.
Niewiele prawdy, które zasłania dużo fałszu. Abp Lefebvre, sam w tych stwierdzeniach, nie pomijał nigdy tego, co istotne: zasad. W wywiadze udzielonym dla pisma Jesus, kardynał Ratzinger głosił, że „wartości” „dwóch wieków kultury liberalnej”, które „narodziły się poza Kościołem” znalazły „swe miejsce w spojrzeniu, które Kościół ma na świat”. Ale że skoro klimat nie był już nacechowany optymizmem lat sześćdziesiątych, należało „teraz szukać nowej równowagi”. Odnośnie tego tematu abp Lefebvre zauważył:
„To jest oczywiste: to prawa człowieka, wolność religijna, ekumenizm. To szatańskie. A kardynał mówi: « to już rzecz osiągnięta, teraz należy szukać nowej równowagi ». Nie mówi, że trzeba usunąć te zasady i te wartości, które pochądzą od kultury liberalnej, ale trzeba próbować odnaleźć nową równowagę. Ta nowa równowaga, to równowaga Opus Dei: zewnętrzna strona tradycjonalizmu, na zewnątrz pobożność, na zewnątrz dyscyplina zakonna, z liberalnymi ideami. Nie ma mowy o walce przeciwko prawom człowieka, przeciwko ekumenizmowi i przeciwko wolności religijnej. Zatem dla tej równowagi należy uderzyć trochę w teologię wyzwolenia, trochę francuskich biskupów w sprawie katechizmu, trzeba dać, tym, którzy naprawdę czują nostalgię za starą Mszą, małą satysfakcję, i gotowe! W istocie, dają wrażenie chęci powrotu do Tradycji, ale nie mają takiej woli. Trzeba więc ostrzec naszych wiernych, w taki sposób, by nie dali się oszukać, by i oni też nie dali się nabrać na zewnętrzną stronę tradycyjnej reformy, ale która by w sposób nieunikniony doprowadziła do przyjęcia liberalizmu i idei liberalnych.” (Saint-Nicolas du Chardonnet, 13 XII 1984)
55. Bp Fellay mówi, że się pomylił w sprawie papieża, ponieważ został oszukany przez Rzym.
Może tak mówić nie udowadniając tego. Papież publicznie ostrzegł bp Fellaya i Bractwo:
„Staje się w ten sposób jasne, że problemy, które muszą być omówione obecnie są natury w istocie doktrynalnej i dotyczą przede wszystkim przyjęcia Soboru Watykańskiego II i magisterium posoborowego Papieży… Nie można zamrozić magisterialnego autorytetu Kościoła w roku 1962: to musi być jasne dla Bractwa. Jednakże, niektórym, którzy siebie ogłaszają jakby wielkimi obrońcami Soboru, należy także przypomnieć, że Vaticanum II zawiera całą doktrynalną historię Kościoła. Ten, który chce być posłuszny Soborowi musi przyjąć wiarę wyznawaną przez wieki i nie może odcinać korzeni, którymi żyje drzewo.” (Benedykt XVI do biskupów, 10 III 2009)
56. Być może Benedykt XVI chwali Sobór Watykański II z powodów politycznych, ale wewnątrz nie wierzy w niego, jak uważał bp Fellay, wobec przeorów zebranych we Flavigny a propos beatyfikacji Jana Pawła II (13 II 2012)?
Jeśli Benedykt XVI myśli to, co mówi, jest modernistą. Jeśli tak nie myśli, jest hipokrytą. W obu przypadkach wola takiej osobistości nie jest nic warta. W obu przypadkach, jest przynajmniej nie na miejscu mówić: „Dla dobra wspólnego Bractwa, o wiele bardziej wolelibyśmy obecne rozwiązanie status quo pośredniego, ale najwyraźniej Rzym nie już tego nie toleruje.” (bp Fellay, List z 14 IV 2012)
57. Widzisz tylko to, co nas dzieli, a nigdy to, co nas łączy. Benedykt XVI potępia jednak „hermeneutykę zerwania”!
Mówisz jak neofita, który wcale nie zna doktryny modernistycznej. Wszystko jest dla nich żywe, wszystko jest historią. Wszystko jest ciągłością historyczną, ale nie doktrynalną, ponieważ, dla modernisty, prawda ewoluuje z życiem podmiotu, jakim jest Kościół.
58. Może źle doradzano bp Fellayowi?
W Menzingen na pewno, ale nie w Bractwie. Wysoko położeni przełożeni, biskupi, zaprzyjaźnieni kapłani i przełożeni zgromadzeń ostrzegli bp Fellaya. Nawet głosy w Rzymie ostrzegały go, by nie szedł drogą, którą obrał. Między nimi W.O. Ferre, sekretarz kardynała Cañizaresa i inni. (źródło: bp de Galarreta, Albano, 7 X 2011)
59. Ale bp Fellay nie dokonał żadnych ustępstw ani kompromisów z Rzymem?
Być może raczej tak, być może raczej nie. Nie mamy jeszcze wszystkich dokumentów. Przyszłość nam to powie. W każdym bądź razie, istnieje to dziwne zaufanie bp Fellaya: „Spotkanie z 13 czerwca z kardynałem Levadą potwierdziło bez cienia wątpliwości, że Watykan” zaproponował nam „rozwiązanie kanoniczne” biorąc za podstawę „mój list z 14 IV 2012”, gdzie „trzeba było jednocześnie powiedzieć, że zgadzamy się i że się nie zgadzamy”. „List ten nadzwyczaj łagodny wydawał się być zaaprobowany przez papieża i kardynałów.” (Cor Unum, lato 2012)
60. Czy muszę ci przypomnieć, że bp Fellay nie podpisał niczego 13 czerwca 2012?
„Wszelki, który patrzy na niewiastę, aby jej pożądał, już ją zcudzołożył w sercu swojem.” Spokojnie można popełnić cudzołóstwo duchowe myślą lub pragnieniem bez urzeczywistnienia tej hańby.
61. Ale sądzisz intencje.
Nie! Po prostu czytam. Bp Fellay wyrzucił biskupom Bractwa ich „zbyt ludzkie i fatalistyczne” spojrzenie na Kościół (List z 14 IV 2012).
- „Trzeba zaakceptować, że gesty tych ostatnich lat na naszą korzyść są wytycznymi Benedykta XVI.” (Co jest fałszem, jak to widzieliśmy.)
- „Otóż, nakreślają linię – niezupełnie prostą – ale w jasny sposób na korzyść Tradycji.” (Stwierdzenie powierzchowne, bowiem materialne et subiektywistyczne, więc obiektywnie i formalnie fałszywe.)
- „Robi się z błędów Soboru superherezje, staje się to jakby złem absolutnym, najgorszym ze wszystkiego… Jest to poważne, ponieważ ta karykatura nie jest już zgodna z rzeczywistością” (Pojawia się pytanie, czy bp Fellay rzeczywiście zrozumiał walkę abp Lefebvre’a, który mówił: „Rzymskie odpowiedzi na nasze obiekcje mają na celu wykazać, że nie było zmiany, ale ciągłość Tradycji. To są twierdzenia, które są gorsze od twierdzeń soborowej deklaracji o wolności religijnej. To jest prawdziwe oficjalnje kłamstwo. Nie ma już sposobu, by się porozumieć, jest się w ciągłej ewolucji. Mówienie staje się niemożliwe.” (abp Lefebvre cytowany przez bp de Galarretę, Albano, 7 X 2011)
- „Logicznie doprowadzi w przyszłości do schizmy.” (Znowu nieuczciwy sofizmat, który gra na sentymentalnej strunie, a nie jest zimnym rozumowaniem. W liście, który abp Lefebvre napisał do bp de Galarrety w 1989 można przeczytać: „Trafne wydaje mi się analizowanie działania demona, aby osłabić albo zniszczyć zupełnie nasze dzieło. Pierwsza pokusa polega na podtrzymywaniu dobrych stosunków z papieżem albo obecnymi biskupami. Oczywiście bardziej normalne jest trwać w harmonii z władzami, niż trwać z nimi w konflikcie. Bractwo będzie więc oskarżane o wyolbrzymianie błędów Soboru Watykańskiego II, o nadmierne krytykowanie pism i aktów papieża i biskupów, o przywiązanie do tradycyjnych rytów z nadmierną bezwzględnością i, ostatecznie, o wykazywanie tendencji ku sekciarskości, która doprowadzi je pewnego dnia do schizmy. Gdy tylko nadmieni się słowo schizma, będzie to wykorzystywane jak strach na wróble do odstraszania seminarzystów i ich rodzin, doprowadzając ich do porzucenia Bractwa o tyle łatwiej, że kapłani, biskupi i sam Rzym uważają, że oferują gwarancje na korzyść pewnej Tradycji.”)
- „I być może ten właśnie fakt jest jednym z argumentów, który stanowi dla mnie bodziec, by nie zwlekać z odpowiedzią na rzymskie prośby. Do tego stopnia, że w kwestii najistotniejszej ze wszystkich, dotyczącej możliwości przetrwania w warunkach uznania Bractwa przez Rzym, nie dochodzimy do tych samych wniosków, co wy.” (Nie da się być bardziej przejrzystym)
62. Ale ten prywatny list nie miał być podany do wiadomości publicznej.
A więc? Czy ma się prawo bluźnić prywatnie, jeśli wstrzyma się od robienia tego oublicznie? Czy wypaczona, ale prywatna intencja, przestaje być wypaczeniem?
63. Menzingen powiedziało, że ten, kto jest odpowiedzialny za tę indyskrecję „zgrzeszył ciężko”.
Uważamy przeciwnie, że spełnił tylko swój obowiązek. Gdy przywódca traci rozum, dobrze jest, żeby ciało zdało sobie z tego sprawę. A jeśli miała miejsce wina: O felix culpa, która wyjawiła myśli serc.
64. To są poważne rzeczy. Potrzeba niepodważalnych dowodów.
Mamy dosyć słów bp Fellaya, które wyjawiają jego głęboką myśl.
65. Jakie słowa?
A propos „tekstu, który” jemu „przestawiono w miesiącu czerwcu”, miały miejsce zmiany osobiście chciane przez papieża (trzy warunki: Magisterium, Vaticanum II, Msza Pawła VI). „Gdy przekazano mi ten dokument, powiedziałem: « Nie, nie podpisuję, Bractwo nie nie podpisuje. »” (bp Fellay, 1 XI 2012, DICI 264)
66. W jaki sposób ta obrona potępia bp Fellaya?
Skoro te zmiany skłoniły bp Fellaya do nie podpisania, to owego dnia z pewnością było coś do podpisania. Mówienie: „Nie, nie podpisuję” zawiera w domyśle, że była też i druga możliwość: „Tak, podpisuję”.
A w tym przypadku, to znaczy bez obecności papieskich modyfikacji, cóż mógł podpisać, w imieniu Bractwa, jeśli nie porozumienie praktyczne bez porozumienia doktrynalnego? A to przeciwko woli kapituły z 2006 i bez zebrania się Kapituły nadzwyczajnej.
67. Zatem bez tych doktrynalnych rozwinięć dodanych przez papieża miałoby miejsce przyłączenie?
Wszystko na to wskazuje! I kilka niedyskrecji Asystentów generalnych, Pflugera i Néliego potwierdzają to.
68. Ale bp Fellay przecież nie jest modernistą.
Rzecz jasna. Nikt tak nigdy nie myślał. Ale kardynał Billot uczył, że liberał jest „człowiekiem niespójnym, kimś, kto mówi tak, który mówi nie, który nie wie dokładnie, który nie wypowiada się nigdy w sposób jasny, który zawsze mówi w sposób niejednoznaczny, a to wszystko dlatego, by podobał się światu.” Liberalna skłonność jest więc wrażliwa na pokusę połączenia się z Rzymem zanim się nie nawróci. To tu jest niebezpieczeństwo: w woli pogodzenia się, nie w bezpośrednim i teoretycznym uznaniu Vaticanum II. Niebezpieczeństwo polega na tej liberalnej iluzji, która w praktyce szuka pewnego modus vivendi z systemem soborowym.
69. Dlaczego bp Fellay i jego Rada zachowali wszystkie swe niejednoznaczności? Dlaczego byli tak nieroztropni aż po nieposłuszeństwo? Dlaczego próbowali tej polityki tak niebezpiecznej i samobójczej?
Dlatego że bp Fellay i jego towarzystwo w istocie bardziej podzielają eklezjologię Benedykta XVI, niż abp Lefebvre’a.
70. Jaka jest ta eklezjologia Benedykta XVI?
To jest ta sama, co kardynała Ratzingera, który już w 1988 „podkreślał jeden Kościół, ten Soboru Watykańskiego II.” (abp Lefebvre, Ecône, 19 VI 1988)
71. Czy abp Lefebvre ostrzegał przeciwko tej fałszywej eklezjologii?
Oczywiście! „Kardynał Ratzinger przypomniał nam to nie wiem ile razy: « Jest tylko jeden Kościół!… Nie trzeba Kościoła równoległego! » Zatem ten Kościół, rzecz jasna, to Kościół Soboru. Jeśli się więc mu mówi o Tradycji, kardynał Ratzinger odpowiada: « Ale Sobór to Tradycja dzisiaj. Musicie przyłączyć się do dzisiejszej Tradycji Kościoła, a nie tej, która minęła. Przyłączcie się do dzisiejszego Kościoła! », a oto komentarz abp Lefebvre’a: „Bardzo dało się to wyczuć w jego duchu: może będzie to wymagało kilku lat, ale trzeba będzie nas przejednać dla ducha Soboru…” (Ecône, 19 VI 1988)
72. Czy bp Fellay również myśli, że jest tylko jeden Kościół, konkretny Kościół?
Tak i on to głosi! „To, że idziemy do Rzymu nie oznacza, że się z nimi zgadzamy. Ale to jest Kościół. I to jest prawdziwy Kościół. Odrzucają to, co nie jest w porządku, nie można wszystkiego odrzucać. To jest dalej Kościół jeden, święty, katolicki, apostolski.” (Flavigny, Francja, 2 IX 2012) Otóż, to spojrzenie jest mylne, ponieważ Rzym stracił wiarę (tak mówił przecież, i słusznie, abp Lefebvre – przyp. tł). Nie można więc dzisiaj mówić o Kościele odstawiając na bok fakt takiej wagi. Fakty – utrara wiary na szczycie Kościoła – są faktami, nawet jeśli dotyczą tajemnicy nieprawości.

Za: http://pelagiusasturiensis.wordpress.com