STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 13 października 2016

Żywot świętego Edwarda, króla i Wyznawcy

(Żył około roku Pańskiego 1066)


Chwalebną zaiste i uznania godną jest łagodność, gdy ją widzimy w dziecku, w wyrobniku, czy w służebnej, ale o wiele chwalebniejszą jest, gdy ją widzimy na najwyższym szczeblu godności ziemskiej, u książąt i królów. Takim monarchą, jednoczącym w sobie łagodność z potęgą królewską, był święty Edward, syn Etelreda II, króla angielskiego, i Emmy, księżniczki normandzkiej. Ponieważ król duński Kanut pozbawił jego ojca życia i korony, Edward będąc jeszcze dzieckiem, musiał uchodzić do Normandii. 

Anglikom, srogo uciskanym przez Duńczyków, jedna tylko pozostawała pociecha: cnotliwy i zacny syn ich dawniejszego władcy. Gdy przeto berło zawakowało, włożyli jednomyślnie koronę na skronie Edwarda w dzień wielkanocny roku 1042. Nowy król postanowił rządzić według zasady: "Dobrobyt kraju zależy przede wszystkim od stanu moralności i wiary poddanych, a najprostszym sposobem uszczęśliwienia ludu jest troskliwość o kościół, nabożeństwo i ugruntowanie bojaźni Bożej". Gotów raczej opuścić kraj, aniżeli przelać krew choćby jednego tylko człowieka, rządził tak, że historia pisze o nim: "Z jego przybyciem stała się ziemia urodzajniejszą, powietrze zdrowszym, morze spokojniejszym". Łaskawy dla wszystkich, litościwy dla uciśnionych, szczodrobliwy dla ubogich, żył jak najskromniej, a dochodów swoich używał na zagojenie ran zadanych przez wojnę, budowanie kościołów, zakładanie szkół, klasztorów i dobroczynnych zakładów. Niektóre ustawy nadane przezeń ludowi są jeszcze dzisiaj prawomocne i dają chlubne świadectwo jego mądrości i łagodności. Wskutek próśb i nalegań szlachty i ludu pojął Edward (który już w wieku młodzieńczym ślubował dozgonną czystość, ale taił się z tym przed wszystkimi), pobożną i zacną hrabinę Edytę za żonę, i skłonił ją do tego, że i ona przyrzekła dochować dziewictwa.


Nie płacono podówczas jeszcze podatków stałych, ściągano je tylko w czasach wojennych i w nagłej potrzebie. Ponieważ magnaci znali nieograniczoną szczodrobliwość króla i myśleli, że kasa jego się wyczerpała, opodatkowali bez jego wiedzy poddanych dość wysoko i złożyli w jego ręce zebrane pieniądze, aby nimi rozporządzał według upodobania. Edward uznał dobre chęci ludu angielskiego, ale wszystkim czynszownikom wrócił złożoną przez nich kwotę. Jeszcze dobitniejszy dowód jego dobroci i pokory daje nam następujący wypadek: Ubogi Irlandczyk, sparaliżowany na obie nogi, przywlókł się na miejsce, obok którego przejeżdżał król, i zaczął wołać: "Najjaśniejszy Panie, nieraz już w pobliskim kościele błagałem świętego Piotra o zdrowie i odbierałem odpowiedź, że wtedy je dopiero odzyskam, gdy mnie sam król na barkach do kościoła zaniesie". Zsiadłszy z konia, przystąpił Edward do kaleki i wziął go na ramiona. Jedni z dworzan śmiali się potajemnie, drudzy żartowali z łatwowierności Edwarda, inni mówili z przekąsem, że lekceważy swoją godność, król jednak nie zważając na nic, zaniósł chorego do kościoła, gdzie kaleka natychmiast odzyskał zdrowie. 

Szczególną cześć okazywał Edward świętemu Janowi, który był wzorem czystości i miłości bliźniego. Proszącym w imię świętego Jana nigdy nie odmawiał. Pewnego razu sam święty Jan w postaci żebraka prosił go o jałmużnę. Edward nie miał nic przy sobie i darował mu sygnet z palca. Święty zwrócił mu niezadługo ofiarowany klejnot i przepowiedział mu bliski dzień zgonu. Tak się też stało. Zachorowawszy, przyjął król z wielką czcią ostatnie sakramenta, polecił drogą małżonkę opiece magnatów, którzy pogrążeni w smutku otaczali jego łoże, i oświadczywszy, że ściśle dochował czystości, zawarł powieki dnia 5 stycznia roku 1066 w sześćdziesiątym czwartym roku życia. Nigdy może przedtem tak rzewnie nie opłakiwali poddani straty swego księcia, jak Anglicy śmierć Edwarda. Nad jego grobem w wybudowanym przezeń kościele westminsterskim działy się liczne cuda. Papież Aleksander III ogłosił go Świętym w roku 1161, a sejm narodowy zebrany w Oksfordzie nakazał w roku 1220, aby pamiątkę jego obchodzono rok rocznie w całej Anglii dnia 13 października jako uroczyste święto. 

Nauka moralna

 

Łagodność, jakiej wzór widzimy w świętym Edwardzie, nie jest jedynie naturalnym usposobieniem duszy. Można ją w sobie wyrobić siłą woli i za pomocą łaski Bożej, a błogim jej skutkiem jest wewnętrzny spokój i miłość wszystkich, z którymi pozostajemy w jakiejkolwiek styczności. Można sobie tę cnotę przyswoić dwojakim sposobem. 

1) Zwalczajmy troskliwie w sobie wszystkie popędy, skłonności i przywary, które tamują wzrost łagodności i niweczą jej zaród w sercu. Jednym z takich popędów jest chęć przypodobania się wszystkim, z którymi przestajemy, i zyskania sobie na wszelki sposób wziętości i szacunku. Iluż to z nas dąży do tego celu drogą jak najniewłaściwszą! Iluż to lubi się przechwalać, mówić o swych zasługach i pracach, chlubić się swą nauką, aby swoją osobę postawić w jak najkorzystniejszym świetle! Próżne jednak ich wysiłki, daremne zabiegi! Nigdy na tej drodze nie dojdą do celu, gdyż tych, o których pochwałę i szacunek najwięcej im chodzi, zrażają i odstręczają swym gadulstwem i przechwałkami, a ponieważ sumienie wyrzuca im nieuczciwość, tracą spokój duszy i stają się drażliwymi i zrzędnymi, podobni do spekulanta, który się zawiódł w swych rachubach. Niejeden wpada w ten błąd ze wstrętu do milczenia i samotności, bo nie umie i nie chce trzymać języka za zębami, a rzucając się w odmęt świata, ułatwia nienawiści, zazdrości i nieżyczliwości przystęp do swego serca, w którym zakorzenić się powinna przede wszystkim miłość Boga, bliźniego i spraw niebieskich. Innych martwią i korca wady usposobienia i ciała, niezadowolenie z obranego stanu, myśli o zmianie zawodu, a że sądzą, iż ludzkość się na nich nie poznaje, czują się jakby pokrzywdzonymi i tracą spokój i swobodę ducha. Skądże się ma u takich znaleźć łagodność? 

2) Starajmy się nasamprzód być łagodnymi w ciaśniejszym kole rodziny, domowników i bliższych znajomych. Święty Franciszek Salezy, ten baranek cierpliwości i łagodności, pisał do pewnej pani: "Proś co dzień Boga o dar tej łagodności, jakiej On żąda od dusz wiernie Mu służących, szczerze postanów ćwiczyć się w tej cnocie wobec osób, względem których masz pewne zobowiązania. Przywyknij panować nad sobą i przypominaj to sobie po sto razy na dzień, i czyń z tego pohamowania siebie samej ofiarę Bogu. Oddaj duszę pod rozkazy Boga, ćwicz ją w łagodności, stłumiaj jej namiętne porywy, a będziesz szczęśliwa; wtedy bowiem Bóg zamieszka w Twym sercu i ukoi jego niepokój. Gdyby ci się jednak zdarzyć miało, że się zapomnisz, nie trać ducha, lecz natychmiast upamiętaj się i uspokój, tak, jakbyś nigdy nie straciła równowagi. Krótkie to nasze życie jest tylko przedsionkiem żywota wiecznego. Dobrze go użyjesz, jeśli łagodnie postępować będziesz z tymi, z którymi się stykasz". 

Modlitwa

 

Boże, któryś świętego króla, Wyznawcę Twojego, chwałą wiekuistą ukoronować raczył, daj nam łaskawie, prosimy, tak go uczcić na ziemi, abyśmy z nim panować mogli w Niebie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i Duchem świętym żyje i króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Edward, król
Urodzony dla świata 1002 roku,
Urodzony dla nieba 5.01.1066 roku,
Kanonizowany 1161 roku,
Wspomnienie 13 października


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.