STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 26 marca 2015

Doniosłość Wielkiego Postu dla katolików, pseudoreligia niedowiarków i "efekt Bergoglio" - JE x. Bp DONALD J. SANBORN

Drodzy katolicy,

Nadchodzi znowu Wielki Post, okres tak przykry z punktu widzenia dążności ciała do zadowolenia. Nasza katolicka Wiara uczy nas jednak, że to doroczne umartwienie jest bardzo potrzebne dla osiągnięcia zbawienia. Święty Paweł mówi w I Liście do Koryntian (IX, 27): "ale karcę ciało moje i w niewolę podbijam, abym snadź innym przepowiadając, sam nie został odrzucony". Jeśli święty Paweł mógł obawiać się o swe zbawienie – jeśli nie będzie pokutował – to kimże jesteśmy by wzbraniać się przed tymi zbawiennymi zasadami? (1)

Jeśli chodzi o Wielki Post to powinniśmy przemyśleć dwie wspaniałe wypowiedzi dwóch wielkich świętych, które tu sparafrazuję. Św. Augustyn mówi, że jedynym powodem utrzymywania przez Boga złych ludzi przy życiu jest aby sprawiedliwi mieli sposobność wyćwiczenia się w cnotach. Święty Alfons Liguori mówi, że jedyny powód dla którego Bóg utrzymuje nas (sprawiedliwych) przy życiu na tym świecie, to abyśmy dźwigali swe krzyże.

Jeśli zastanawiamy się dłużej nad tymi dwoma stwierdzeniami, zaczynamy dostrzegać nasze istnienie na tym świecie we właściwej perspektywie.

Świat, w którym żyjemy jest tak naznaczony grzechem pierworodnym i grzechem uczynkowym, że możemy wręcz powiedzieć, iż stanowi jego charakterystykę. Chodzi mi o to, że kondycji moralnej tego świata nie można rozpatrywać bez odniesienia do jego grzeszności: grzechu pierworodnego pierwszych rodziców i ustawicznego popełniania grzechów uczynkowych.

            Grzeszny stan człowieka siłą rzeczy prowadzi do jego zepsucia moralnego i degradacji. Można to zauważyć w historii ludzkości przed Odkupieniem: świat przerażającej ignorancji, błędów i przesądów, zwłaszcza odnośnie religii oraz budzącej obrzydzenie niemoralności, nie tylko w formie swobody moralnej, lecz również okrucieństwa.

Grzech sprowadził także na człowieka jego cielesną degradację i śmierć.  Głównym elementem składowym człowieka jest jego dusza, która z natury nie może nigdy ulec zniszczeniu, nie może nigdy umrzeć, ponieważ nie składa się z materii. Nasze ciała, przed upadkiem człowieka, nie podlegały zepsuciu, chociaż z natury temu podlegają. Bóg zachował nas od śmierci dzięki specjalnemu darowi, dzięki któremu ciało jest nieśmiertelne podobnie jak dusza. Grzech pierworodny to wszystko zmienił i teraz ciało człowieka musi podlegać naturalnemu procesowi zepsucia właśnie dlatego, że w próbie miłości, jakiemu został przez Boga poddany za swą "mądrość" wybrał diaboliczny naturalizm.

Chociaż współczesna nauka rzeczywiście przedłużyła nieco żywotność człowieka, to nie poprawiła jakości jego starości. Wielu ludzi żyje znacznie dłużej niż można by się spodziewać – zważywszy na ich problemy zdrowotne – mając świadomość, że ich życie jest utrapieniem. Bo chociaż ich ciało wciąż żyje, to często umysł już zawodzi, albo nie mogą się już poruszać, albo tracą wzrok, albo słuch, lub chorują na cukrzycę, lub artretyzm, tudzież dotykają ich wszystkie te przypadłości. Wizyta w domu spokojnej starości mogłaby być dla każdego smutnym przypomnieniem jesieni życia człowieka, kiedy starzy ludzie niedołężnieją w samotności i dezorientacji, opuszczeni często przez swoich bliskich albo po prostu są zbyt starzy by mieli jeszcze jakichś przyjaciół lub krewnych, którzy by się o nich mogli zatroszczyć. Przez kontrolę urodzeń wielu pozbawiło się dzieci albo wystarczającej liczby dzieci.

Ten świat, zatem, to coś, od wpływu czego chcielibyśmy być zachowani. Musimy się ustrzec od jego moralnego i fizycznego zepsucia, które jednakowo są skutkami grzechu.

Należy również podkreślić, że większość zgryzot życia doczesnego pochodzi z grzechu, albo naszych własnych grzechów, albo grzechów innych ludzi. Zastanówmy się nad niewiarygodną i zadziwiającą ilością cierpień, jakie spadły na ludzkość wskutek wojny spowodowanej czyimiś grzechami, grzechami egoizmu, okrucieństwa, chciwości, żądzy stworzenia imperium, dumy narodowej (źle rozumianej) i innych równie niegodziwych motywów. Rozważmy cierpienia wywołane rozwodami, wielokrotnie prowadzące do najbrutalniejszych grzechów morderstwa. Pomyślmy nad cierpieniami wywołanymi chorobami psychicznymi wśród młodych ludzi, spragnionych zarówno prawdy jak i miłości swoich rodziców, a uzależnionych od dziwnych i pokręconych pomysłów, prowadzących do masowych mordów na ich szkolnych kolegach. Wspomniałem tylko kilka z nieszczęść spowodowanych przez grzech.

Ponieważ potrzebujemy zbawienia, świat potrzebował Zbawiciela. Ludzie na tonącym statku myślą tylko o jednym: Jak się mogę uratować? Jak się wydostać z tego statku, który sprowadzi na mnie pewną śmierć?

Dlatego też ludzkości powinna nie dawać spokoju właśnie ta myśl: Jak uniknąć grzechu i niedoli grzechu oraz śmierci?

Możliwość zbawienia została nam dana przez Samego Boga, który w Swym nieskończonym miłosierdziu posłał Swego Jednorodzonego Syna by zapłacił za grzech – śmiercią – i tym samym uwolnił ludzi od grzechu i jego skutków.

By osiągnąć ofiarowane nam zbawienie, musimy przyłączyć się do Zbawiciela, stając się częścią Jego Mistycznego Ciała oraz dostosować naszą wolę do Jego woli. Oznacza to, że musimy wierzyć w to czego On nauczał, przyjąć Chrzest i wstąpić przez to do założonego przez Niego Kościoła, którym jest Kościół katolicki. Musimy również przestrzegać Bożych przykazań, na czym zasadza się zgadzanie się z wolą Bożą.

Postępując w ten sposób otrzymujemy łaskę uświęcającą, uczestnictwo w życiu Bożym. Jeśli umrzemy w tej łasce, w tej przyjaźni z Bogiem, to będzie niemożliwe, aby grzech mógł kiedykolwiek znowu nad nami zapanować albo w jakikolwiek sposób nam zagrozić. Nawet dusze czyśćcowe, pokutujące za przeszłe grzechy i przywiązanie do spraw tego świata są zapewnione o swym zbawieniu i doznają pociechy wiedząc, że już na zawsze należą do Boga.

Zbawiciel w Swym miłosierdziu udziela światu każdego dnia i to przez cały dzień i wiele razy w ciągu dnia tego, co nazywamy łaską uczynkową. Łaska uczynkowa to chwilowe pragnienie uczynienia jakiegoś nadprzyrodzonego dobra. Grzesznik otrzymuje ją, aby żałował za grzechy i nawrócił się. Dla sprawiedliwego jest źródłem siły potrzebnej do opierania się pokusom i czynienia postępów w cnocie.

Zgodnie z Boską Opatrznością przepływ łask uczynkowych do świata odbywa się za pośrednictwem Ofiary Mszy Świętej. Bo chociaż Zbawiciel wysłużył wszelkie łaski konieczne dla zbawienia całego rodzaju ludzkiego, to pragnął aby stosowanie tych łask dokonywało się poprzez posługę kapłanów w Kościele, który On założył.

Wszystkie te rozważania prowadzą nas z powrotem do przyczyn istnienia Wielkiego Postu. Ponieważ świętość polega na zgodności z wolą Bożą przejawiającej się w posłuszeństwie przykazaniom, to należy usunąć w sobie wszystko co stanowi przeszkodę dla tego posłuszeństwa. A są to wielorakie zawady. Wiele z nich dotyczy naszego przywiązania do spraw światowych, łakomstwa i zmysłowości. Inne odnoszą się do pychy naszego umysłu i woli.

Wielki Post jest zatem okresem gruntownego przeglądu duchowego. To czas rachunku sumienia i pokuty.

Wielu ludzi postrzega Wielki Post tylko w ograniczonym i negatywnym świetle. Traktują go jako okres, w którym na czterdzieści dni rezygnujemy jedynie z kilku przyjemności stołu – coś na kształt pójścia do więzienia za jakąś niepowściągliwość z przeszłości – tylko po to by w Niedzielę Wielkanocną się z niego wydostać powracając do tych samych starych wad.

Chociaż trafnym jest stwierdzenie, że trudy Wielkiego Postu stanowią godne pochwały zadośćuczynienie za popełnione grzechy, to byłoby błędem ograniczanie ich do tego jednego celu.

Generalnym celem Wielkiego Postu jest porzucenie nawyków grzechu i postęp ku doskonałości w życiu duchowym. Wielkopostne przestrzeganie postu ma przede wszystkim na celu takie zdyscyplinowanie woli, by była w stanie powiedzieć pokusie – "nie".

Najsilniejszym pragnieniem nie jest pragnienie przyjemności cielesnej – jak niektórzy mogą myśleć – lecz chęć jedzenia. Jeśli spróbujemy wytrzymać bez jedzenia choćby dobę to poczujemy się bardzo niedobrze i będziemy mogli myśleć tylko o jednym: o czymś do zjedzenia. Gdyby któregoś dnia opustoszały półki sklepowe zobaczylibyśmy na ulicach zamieszki i przemoc, gdyż ludzie byliby zdolni zrobić praktycznie wszystko, aby tylko zdobyć coś do jedzenia.

Święta Matka Kościół, wie zatem gdzie uderzyć – w stół.

Głównym zajęciem w okresie Wielkiego Postu powinna być jednak wzmożona modlitwa. Modlitwa jest bowiem kluczem do wszelkiej świętości i jest jedynym lekarstwem na pychę, będącą źródłem wszelakiego grzechu, a ostatecznie i niezaprzeczalnie źródłem naszych najgorszych grzechów. Ludzie o wiele łatwiej nawracają się z grzechów przyjemności niż z grzechów pychy.

W Wielkim Poście powinniśmy również odnowić ofiarę naszych codziennych zmartwień, wynikających z choroby, kalectwa, starości, choroby umysłowej, wad wrodzonych, samotności, kłopotów małżeńskich, ubóstwa i wielu innych przyczyn.

Święty Augustyn i święty Alfons Liguori

Powróćmy teraz do wspomnianych na początku cytatów. Św. Augustyn mówi, że jedynym powodem dla którego źli ludzie tego świata są utrzymywani przy życiu jest, aby sprawiedliwi mogli się ćwiczyć w cnotach.

Oczywiście, jest to zrozumiałe, gdyż nie byłoby żadnego powodu by ich tolerować. Ta prawda mówi nam, że celem życia doczesnego jest wzrastanie w cnocie i że jest to jedyny cel doczesnego życia. Gdy weźmiemy pod uwagę ilość zła, którą Bóg toleruje, zrozumiemy jak ważnym jest w Jego zamyśle, abyśmy wzrastali w cnocie. Jeśli umieścimy po jednej stronie skali zło moralne ludzi, które jest nie do oszacowania, to zrozumiemy jaką wagę przykłada Bóg do naszej duchowej doskonałości.

Dlaczego – na przykład – Bóg zezwoli na nadejście Antychrysta? W jednym celu: by utwierdzić wiarę sprawiedliwych i pociągnąć ich do męczeństwa. Uważam, że zezwala On na obecną okupację Watykanu przez heretyków z tego samego powodu, którym jest umocnienie wiary katolików poprzez ich opór wobec modernizmu i odrzucenie modernistów.

Święty Alfons Liguori mówi, że jedynym powodem dla którego Bóg utrzymuje nas przy życiu jest znoszenie przeciwności. Ponadto, z tego jednego komentarza uczymy się całego celu życia ludzkiego na ziemi, którym jest dźwiganie krzyża. Innymi słowy, sprawą życia doczesnego jest przede wszystkim i zasadniczo nieść swój krzyż i tak czyniąc zasłużyć sobie na zbawienie. Nie istnieje żaden inny cel ludzkiego istnienia. To pobudzająca do zastanowienia myśl.

Wewnętrzna sprzeczność pogan, ateistów i wolnomyślicieli

Gdyby ktoś, komu brak katolickiej wiary, przeczytał powyższe zdania, byłby bez wątpienia przerażony światopoglądem katolickiego Kościoła, a zwłaszcza koniecznością dźwigania swego krzyża jako definiującego elementu ludzkiej egzystencji.

Negują oni grzech pierworodny i skutki grzechu. W rzeczywistości, grzech jest dla nich czymś bezsensownym, ponieważ nie ma żadnego Boga, którego można by obrazić

Niemniej jednak, owi niewierzący mają poczucie dobra i zła. Tak naprawdę, pragną, aby świat stał się lepszym miejscem do życia. Mają na tym punkcie obsesję i stało się to dla nich bardzo silnym surogatem religii.

Wielu pogan i ateistów jest i było bardzo aktywnych w ruchu socjalistycznym i komunistycznym, widząc w nich sposób na ulepszenie tego świata. W wielu przypadkach owi "socjaliści" mieszkają w luksusowych domach i jeżdżą luksusowymi samochodami, zmagając się ze "złem kapitalizmu" jak tylko najlepiej potrafią. Niewiele sobie zdają sprawy z tego, że socjalizm pozbawiłby ich ekskluzywnego stylu życia i uczynił z otaczającego ich świata piekło nędzy, zwłaszcza dla klas niższych. Niech sobie obejrzą resztki socjalizmu we wschodniej Europie albo niech sobie odwiedzą Kubę lub Wenezuelę, jeśli chcą zobaczyć jakie korzyści przyniósł socjalizm szaremu człowiekowi.

Większość tych pogan to bardzo żarliwi zwolennicy takiej czy innej organizacji charytatywnej. Zazwyczaj są rozentuzjazmowani tematem pokoju światowego albo globalnego ocieplenia.

Jeśli jednak przyjmiemy doktryny pogan, ateistów i wolnomyślicieli, to nie powinniśmy przejmować się tymi sprawami. Jeśli ludzie są całkowicie materialnymi istotami, jeśli ich intelektualna działalność jest jedynie skutkiem wysoko rozwiniętego rozumu, to nie ma żadnego powodu by pragnąć albo mieć nadzieję na cokolwiek poza samolubnym zadowoleniem.

Sprawiedliwość, miłosierdzie, pokój, miłość, hojność, litość, dobroć, przebaczenie i wszystkie inne składniki czyniące świat "lepszym miejscem do życia" są bowiem rzeczami niematerialnymi, które mogą być poznane i zrozumiane tylko przez niematerialną zasadę, a mianowicie duszę.

To prawda, że te dobre, niematerialne rzeczy wyrażane są w materialnych dziełach, ale materialne czyny nigdy nie miałyby miejsca gdyby nie było duszy mogącej docenić te niematerialne dobra. Jak moglibyśmy na przykład zrozumieć równoważenie szal sprawiedliwości bez rozumienia równości? Ale równość nie jest rzeczą materialną. Ktoś okazuje miłosierdzie i przebaczenie drugiemu, ponieważ dostrzega, że takie akty stanowią wyższe dobro niż egzekwowanie sprawiedliwości i zemsty. Ale jak można w ogóle porównywać stopnie dobroci, która sama jest niematerialna, bez duchowej zasady, tj., duszy?

Poganie, ateiści i wolnomyśliciele ganią nas przed światem, logicznie, za zwierzęcą bezpardonowość i egoizm, gdzie nie ma miejsca na rozpoznanie dobra i zła, a jedynie świat okrutników. Jeśli nie ma Stwórcy, a my jesteśmy jedynie gloryfikowanymi gorylami, to dlaczego w ogóle istnieje jakakolwiek moralność? Dlaczego dbamy o środowisko naturalne albo globalne ocieplenie? Czy goryle przejmują się tymi sprawami? Czy przejmują się rakiem piersi i socjalnym ubezpieczeniem medycznym?

Tak więc, podczas gdy współcześni poganie ośmieszają chrześcijańską doktrynę grzechu, odkupienia, Krzyża, pokuty, zbawienia i życia wiecznego, żyją w kompletnej i całkowitej niedorzeczności. Wręczają nam "Credo", które jest zbyt absurdalne aby je recytować, a mianowicie, że musimy uwierzyć, że świat, w którym żyjemy został zaplanowany i stworzony przez nikogo, że wszystko połączyło się przypadkiem, że przez przypadek trzyma się razem i że ludzie, choć tak samo materialni jak skały, mogą poznawać sprawy duchowe oraz że smucą się i stają się przygnębieni jeśli są pozbawieni tych duchowych rzeczy.

Dziecko interesuje się miłością swej matki – rzeczą niematerialną – i w ogóle go nie obchodzi szmaragdowy naszyjnik warty 500000 dolarów, jaki mogłaby mieć na sobie.

Więcej o Bergoglio

Ostatnio Bergoglio przyjął w Watykanie transseksualistę, to znaczy, kobietę, która próbowała zrobić z siebie mężczyznę.

Uczynił to w reakcji na potępienie tego postępku przez kapłana w Hiszpanii, gdzie transseksualista uczestniczy we mszy. Było to wyraźne odrzucenie postępowania księdza.

Jedyna sytuacja, w której katolicki kapłan powinien przyjąć transseksualistę to w celu wysłuchania jego spowiedzi, w której obiecuje powrót do danej mu przez Boga płci i życie według zasad czystości.

Bergoglio przyjął tę osobę na znak aprobaty dla dokonanej przez nią zmiany płci.

Zdecydowanie się na taką operację jest bardzo ciężkim grzechem z dwóch powodów: 1) jest to okaleczenie ciała bez dostatecznej przyczyny; 2) jest to okaleczenie z wyraźnym zamiarem popełniania grzechów przeciw naturze.

Katolicka nauka moralna dopuszcza okaleczanie ciała tylko w celu ocalenia życia całego ciała. Rakowate płuco może być usunięte po to by uchronić od choroby resztę ciała.

Tym co czyni przypadek zmiany płci o wiele gorszym jest fakt, że podejmowana jest w celu popełnienia grzechu.

Po raz kolejny, "duszpasterskie podejście" Bergoglio zaprzeczyło katolickiej nauce moralnej.

Efekt Bergoglio?

Najczęściej ten termin odnosi się do spodziewanego zapełnienia się kościołów będącego rezultatem akceptacji Bergoglio dla sodomii, cudzołóstwa i nierządu.

Wiemy jednak z sondaży, że z tego punktu widzenia jest on wielką klapą. Liczby nadal spadają. Nawet w Ameryce Południowej, gdzie Novus Ordo widzi swój ostatni wielki bastion "wiary" wyniki sondaży szybko spadają, wielu wyznawców Novus Ordo przechodzi do protestanckich sekt. Tak więc Dzień Młodzieży w Brazylii, z całym tym głupawym wymachiwaniem biskupów rękami i muzyką rockową, spełzł na niczym, aczkolwiek z trzydziestoma milionami dolarów długu.

Rzeczywistym efektem Bergoglio jest jednak wzrost sedewakantyzmu. Nie powiedziałbym, że ludzie szturmują nasze kaplice, chociaż odnotowaliśmy znaczący wzrost zainteresowania. Efekt Bergoglio jest najbardziej widoczny wśród konserwatystów Novus Ordo, którzy do tej pory traktowali nasze stanowisko jak tabu, nieprawdopodobne rozwiązanie. Na przykład, kardynał Burke powiedział ostatnio w wywiadzie, że gdyby Bergoglio upierał się przy swej polityce dotyczącej małżeństwa, to będzie się mu sprzeciwiał. Chociaż nie jest to jeszcze sedewakantyzm, niemniej jednak Burke wysuwa jego postulaty. Dlaczego warto się sprzeciwiać jeśli nie w przypadku gdy polecenie jest grzechem? Lecz jeśli rozkaz jest grzeszny, to czyż stojąca za nim doktryna nie jest herezją?

Profesor De Mattei, prawdziwy książę środowisk konserwatywnych Novus Ordo, wystąpił niedawno na blogu Rorate przytaczając historyczny przykład Jana XXII z czternastego wieku, który był oskarżany o herezję. (Papież odwołał swe opinie). Co ważniejsze, ten sam profesor przedstawił historyczne streszczenie Cum ex apostolatus officio – bulli Papieża Pawła IV z 1559 r. stwierdzającego, że heretyk nie może być papieżem, nawet jeśli cały Kościół uznał go przy wyborze za papieża. Nawet Pat Buchanan kilka miesięcy temu powiedział, że jeśli Bergoglio będzie obstawał przy swej kampanii na rzecz zmiany nauki Kościoła, to koniecznym może się okazać posłuchanie sedewakantystów.

Jednakże niebezpieczeństwo jakie tkwi w tym wszystkim polega na tym, że reakcja na Bergoglio ogranicza się wyłącznie do Bergoglio. Większość tych ludzi tańczyłaby z radości gdyby Ratzinger miał powrócić. Oni nie rozumieją, że prawdziwym problemem jest Vaticanum II i że Bergoglio jedynie wprowadza w życie Vaticanum II stosownie do wszystkich wynikających z niego logicznych wniosków.

Aggiornamento Jana XXIII – uaktualnienie (udzisiejszenie) – które było przewodnią zasadą Vaticanum II, w nieubłagany sposób sprzęga Kościół ze światem współczesnym. Gdziekolwiek kieruje się współczesny świat, tam również musi iść Kościół. Jest przedmiotem codziennej ewolucji. Około dwudziestu lat temu Ratzinger powiedział: "Nie ośmielam się na razie sugerować żadnego konkretnego, możliwego i wyobrażalnego urzeczywistnienia tego przyszłego kościoła".
(...)

Szczerze oddany w Chrystusie,

Bp Donald J. Sanborn

Rektor
"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", February 2015. (b)
Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

–––––––––––––––
Przypisy:

(1) Nawiasem mówiąc, werset ten stanowi odpowiedź dla protestantów, którzy twierdzą, że są zbawieni i mają w niebie zarezerwowane miejsce, tj., że mają pewność dotyczącą swojego zbawienia ponieważ posiadają wiarę (według nich ufność) w Chrystusa Zbawiciela. Kościół katolicki głosi: Któż mógłby mieć więcej wiary niż święty Paweł? Jednak święty Paweł mówi tutaj, że nie jest pewnym swego zbawienia i ponadto, że aby zostać zbawionym musi czynić dobre uczynki postu.

(a) Tytuł artykułu od red. Ultra montes.


2) Ks. Franciszek Bączkowicz CM, Posty obowiązujące.

3) Ks. Paweł Segneri SI, Kazania wielkopostne.


5) Piotr kardynał Gasparri, Katechizm katolicki (Catechismus catholicus).

6) Św. Jana Damasceński, Wykład wiary prawdziwej. Antychryst.


8) Józef kardynał Hergenröther, Rzekome błędy i sprzeczności papieży.



11) Ks. Józef Stagraczyński, Grzech wołający o pomstę do nieba.

12) Ks. Józef Krukowski, Grzech niemy, czyli sodomski.



Za: www.ultramontes.pl