Treść: Uroczystość
to najradośniejsza w dziejach naszych, bo pamiątka miłosiernego odnowienia człowieka
po ciężkim upadku. Ta uchwała dobroci Boskiej będzie treścią kazania.
Zastanówmy się 1) nad tajemnicą uchwały odnowienia; 2) nad jej wykonaniem. – 1.
Tajemnica odnowienia człowieka jest wzniosłą i pełną pociechy, odsłaniającą
wielkie doskonałości Boże mimo naszej niegodziwości, Jego dobroć, sprawiedliwość
i miłosierdzie. – 2. Wykonanie tej tajemnicy jest pouczającym, dając nam lekarstwo
przeciwko pożądliwości oczu, pychy żywota i ciała – i pełnym zbawiennych
wspomnień ucząc nas w Maryi Matce, że tylko przez pokorę i czystość dosięgniemy
naszego celu.
––––––––––––
"Oto ja
służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego". Łk. I, 38.
Dzisiejszy dzień, najmilsi, to dzień pamiętny w
Boskich dziejach rodu ludzkiego. Największe tajemnice miłości, jakie Pan Bóg w
ciągu wieków uczynił ku zbawieniu ludu Swego w tym się dniu spełniły. Wedle
nauki Ojców świętych w tym dniu wyszedł człowiek z rąk Stworzyciela swego
ozdobiony łaską i nadziemskimi dary; w tym dniu po czteru tysiącach lat drugi
Adam stworzony: Syn Boży w naszą się ubrał śmiertelną naturę; w tym dniu
Chrystus Pan przeżywszy trzydzieści lat pełnych ofiar, największą spełnia
ofiarę na krzyżu, przemieniając dziecię gniewu w dziecko Boże, nędznego
wygnańca w dziedzica królestwa niebieskiego; w tym dniu wreszcie, kiedy dopełni
się liczba wybranych, kiedy czas spłonie w przepaściach wieczności, przyjdzie
Chrystus Pan, ale jako zwycięzca, przyjdzie sądzić świat, uwieńczyć koroną
wiecznej chwały wierne swoje zastępy.
Jakie dziwne podobieństwo między pierwszą a drugą tajemnicą!
Oto Trójca Przenajświętsza wypełnia postanowienie swoje odwieczne. Uczyńmy
człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze (1). Uczynił tak Pan Bóg, lecz niestety jakże człowiek
niedługo nosił cudowny ten obraz Ojca swego niebieskiego w duszy swojej.
Zwiedziony szatańską obietnicą: Będziecie jako bogowie (2), zgrzeszył, a tym samym obraz Boży przemieniony
został w potworny obraz szatana. Opuścił światłą drogę prawdy Boskiej, by przy
dymnej pochodni kłamstwa zstąpić do zguby wiecznej. Zguba była nieuchronna i to
dla całego rodu ludzkiego, ale Pan Bóg w miłosierdziu Swoim nie dopuścił tego.
Człowiek miał być łupem śmierci w tym samym momencie, w którym by się odważył
przestąpić wolę Boga swego, lecz miłosierdzie Boskie podało mu zbawczą rękę.
Obiecał Pan Bóg zesłanie Zbawiciela. Odkupienie atoli nie miało natychmiast
nastąpić. Człowiek winien był pierwej pojąć nieszczęście grzechu swego, winien
był przypatrzyć się całej przepaści, w jaką pycha go wtrąciła, miał przedtem
bolesnego doznać rozczarowania względem obietnic starego węża, przedtem jeszcze
złamać się musiał pod ciężarem urojonego bóstwa, tym bowiem sposobem tylko mógł
poznać wielkość łaski i dobrodziejstwa, które mu odkupienie przyniosło. A ile
czasu potrzebował człowiek, by uczuć swoją nędzę i poczuć potrzebę odkupienia?
Cztery tysiące lat upłynęły, a w całym tym ciągu czasu
jakimi on nie chodził manowcami? W jakiej ciemnocie, w jakim labiryncie błędów
przechodził z namiętności w namiętność, z przepaści w przepaść. Patrzcie tylko,
najmilsi, na zasady religijne, panujące podówczas u wszystkich ludów, a
znajdziecie źródło zepsucia pustoszącego świat. Jacy to bogowie odbierają
uwielbienie i czołobitność? Oto tam nierozsądne zwierzęta i między nimi często
takie, które uważano za typy głupoty. I człowiek pełen pychy oddaje im cześć;
nie widzi i nie wstydzi się takiego poniżenia! A bo takich właśnie bogów
potrzebował, tacy bowiem nie zrozumieją haniebnej sromoty jego obyczajów,
potęgi ich karzącej obawiać się nie potrzebuje. Indziej znowu widzimy na
ołtarzach innego rodzaju bogów, to już nie zwierzęta, to postacie ludzkie, ale
ile tam brudów, ile nikczemności, a człowiek pełen pychy oddaje im cześć. O, bo
przed takimi nie spłonie on wstydem, życie ich nie będzie dla niego wyrzutem,
ale zachętą i pobudką do naśladowania; sprawiedliwość ich nie przeraża go –
jakże bowiem mogliby karać to, w czym sami sobie podobali? A takie pojęcie o
bogach coraz większe wytwarzało zepsucie, większą sprośność i nikczemność,
tak, że Prorok Pański wołał: Nie masz prawdy i nie masz miłosierdzia, i nie
masz znajomości Boga na ziemi. Złorzeczeństwo i kłamstwo i mężobójstwo i
kradziestwo i cudzołóstwo wylało z brzegów, a krew się krwie dotknęła (3). Tak tedy przyszła pełność czasów, to jest pełność
ludzkiej nędzy, pełność umysłowego obłędu, pełność przewrotności serca, ale
zarazem i pełność miłosierdzia Bożego, zlewającego na świat nieskończone skarby
łask i darów swoich. I oto Bóg w Trójcy jedyny znowu zasiada na radę; a jak
przed czterema tysiącami lat Boskie postanowienie w tych zamykało się słowach: Uczyńmy
człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze, tak dziś mówi: Odnówmy
człowieka wedle wyobrażenia i podobieństwa naszego. Boska ta uchwała będzie
przedmiotem naszego dzisiejszego rozważania. Zastanowimy się nad tajemnicą tej
uchwały i tajemnicą jej wykonania; o ile ona jest wzniosłą i pełną pociechy, o
ile to wykonanie nauczającym jest i pełnym zbawiennych napomnień. Oby Pan Bóg
nam dał swą łaską przejąć się tak wysokimi a pocieszającymi prawdami; prośmy o to
przez orędownictwo Przenajświętszej Panny, którą pozdrówmy słowy Archanioła,
mówiąc Zdrowaś Maryjo.
Podnieśmy umysł i serce nasze, najmilsi do nieba, do
tronu Najwyższego, podczas gdy Trójca Przenajświętsza obraduje nad uchwałą, mającą
przynieść zbawienie dla rodu ludzkiego. Lecz jakże wytłumaczyć ludzkim językiem
niedościgłe tajniki Boże! Pojęcia i obrazy, które język nasz przybiera, kiedy
mówi o Bogu, są wprawdzie naiwne bardzo i dziecinne, pełne jednak prawdy; słabe
są, nieskończenie słabe, nie domierzają niepojętej pełności Boskich
doskonałości, ale rzeczywistość prawdy mają w sobie. Jako matka raduje się i
cieszy z pierwszych, choć niedoskonałych wyrazów dziecięcia swego, bo jakże to
szczebiotanie staje się dla niej wymownym, kiedy widzi, że przez nie dziecię
chce jej wyrazić swą wdzięczność i miłość, tak również i Pan Bóg uznaje,
pochwala i cieszy się, jeśli choć słabymi słowy opowiadamy wielkość Jego,
wielkość Jego dobroci, wielkość Jego miłosierdzia, kiedy sławimy miłościwe Jego
serce. Oto Pan Bóg ma przed Sobą świat. Co za widok! Rodzaj ludzki zapomniał
swego Stworzyciela i Boga, zapomniał swego pochodzenia, zapomniał wzniosłego
swego celu i przeznaczenia, prawdziwego i zaszczytnego tu na tej ziemi zadania.
Świat, stawiwszy sobie środek za cel, z gorączkowym natężeniem używa sił swych
i zdolności, zużywa je i nadużywa, by dojść do używania krótkiego, zmiennego
szczęścia, którego skutkiem niezmiennym zguba wieczna, nędza wieczna, kara
wieczna. I napełnia się serce Boskie żałością. Tyle stworzeń wywołał z niczego,
przeznaczył im koronę wieczną, niepojęte wieczne szczęście – a oto wszyscy
gubią się na zawsze, na wieki; mieli być upojeni strumieniami Boskiej chwały,
słodyczy, a teraz mają być zatopieni w falach sromoty i boleści niezmiernej i
końca nigdy nie mającej. Nie. Człowiek musi być zbawionym, moc piekielna
zniszczoną i grzesznik z okrutnej niewoli szatańskiej wyrwanym: taką jest wola
Pana Boga. Co za niepojęta dobroć i miłość!
Lecz oto staje sprawiedliwość Boża przed tronem Trójcy
Przenajświętszej, by dochodzić praw swoich sponiewieranych i tak niejako się
odzywa: Panie, bądź łaskawym, nieskończenie łaskawym, jednakże sprawiedliwość Twoja
cierpieć nie może. Tyle obelg, tyle przestępstw i złości wymagają kary
sprawiedliwej. Niech więc człowiek za grzech swój i winę da zapłatę takiej
wartości, żeby była zdolną wyrównać wielkości nieskończonej i niezmiernej
liczbie grzechów. Po zadośćuczynieniu Twej sprawiedliwości, po zgładzeniu winy
– niech miłość i dobroć Twoja panuje bez granic i zapory. Nieskończona miłość Twego
Majestatu wymaga, aby Sprawiedliwość Twoja odebrała, co się jej należy, a wtedy
dopiero wylewaj hojnie strumienie dobroci Twojej na oczyszczony i pojednany
rodzaj ludzki. Tak mówiła sprawiedliwość Boża w radzie Trójcy Przenajświętszej.
Ale oto staje miłosierdzie Boże i rzecze: Panie, gdyby
człowiek musiał uczynić ofiarę, która by zupełnie wyrównała winę i zważyć ją na
bezzawodnej wadze sprawiedliwości Twojej, bez nadziei na zawsze byłby
zgubionym. Grzech bowiem jest naruszeniem praw Twoich co do posłuszeństwa,
miłości i chwały – a ponieważ te prawa nieskończonej są godności, naruszenie
ich jest obrazą Bożą, nieskończonej złości; obraza zaś nieskończona wymagałaby
ofiary błagalnej, nieskończonej wartości. A skądże człowiek na taką ofiarę
zdobyć się może? Taka ofiara jest niemożebną dla człowieka tak słabego i tak
nędznego, który właśnie przez grzech jeszcze słabszym się stał i jeszcze
nędzniejszym! Wymagać po nim takiej ofiary, jest to samo, co nieodwołalnie
chcieć jego zguby. Dlatego, o Boże, dozwól miłości Swojej zapanować, przebacz
według mnogości i wielkości zmiłowań Swoich, niech miłosierdzie Twoje dla rodu
ludzkiego wielkim będzie, większym nade wszystkie dzieła Twoje, niech nawet
góruje i nad sprawiedliwość Twoją.
Cóż odpowie na to miłościwe serce Boże? Czy do
sprawiedliwości, czy do miłosierdzia się nakłoni? Oto mądrość Jego wynalazła
sposób pogodzenia miłosierdzia ze sprawiedliwością. O Boże, woła, ratuj
człowieka, ratuj go z wiecznych więzów niewoli piekielnej, bądź wielkim,
nieskończenie wielkim w miłosierdziu swoim, lecz przy tym sprawiedliwość Twoja
niech otrzyma pełne, doskonałe zadośćuczynienie, ofiarę błagalną znoszącą winę
wszystkich grzechów całego świata. Niech miłosierdzie tryumfuje, ale jego tryumf
niech będzie zarazem i tryumfem Twej sprawiedliwości. Dlatego, o Boże, zniż się
do nicości Swego stworzenia, weźmij słabą jego postać, przybierz na się naturę
ludzką, stań się człowiekiem, dziecięciem Adama; a jako potomek Adama, przyjmij
na się winę ziemskiego i grzesznego ojca swego, weź na siebie cały ogrom
grzechów wszystkich braci Twoich i za nich wszystkich bądź dla sprawiedliwości
Bożej zakładnikiem, za nich wszystkich oddając ofiarę błagalną; ofiara bowiem
od Ciebie tylko uczyniona nieskończoną będzie, nieprzebranej wartości,
wystarczy nie tylko na zbawienie jednego świata, ale na odkupienie milionów
światów. Wielkość tej ofiary uwielbi sprawiedliwość Twoja i uświetni, a zarazem
w niej okaże się cała nieskończoność miłosierdzia Twego, albowiem nie ma
większego zmiłowania nad złożenie z siebie blasku Boskiego Majestatu i
poniżenie się do prochu ziemi, do dźwigania jarzma grzechów, a to, by odkupić i
zbawić jakieś stworzenie.
Będzieli ten wniosek wysłuchanym lub też odrzuconym?
Oto Syn jednorodzony Boga staje przed tronem Ojca swego. Ojcze, mówi, przeze mnie
stworzyłeś świat i człowieka, przeze mnie ratuj go, wybaw go; ja zstąpię na
ziemię, wielkość Majestatu Twego ukryję pod osłoną słabości, przybiorę postać
sługi, grzesznego człowieka, poniżę się, wyniszczę, aby człowieka wywyższyć, podnieść
do chwały i szczęścia Twego; wezmę na się cały ciężar grzechów jego, by je
zgładzić; zadośćuczynię za nie wedle całej srogości sprawiedliwości Twojej, ręka
Twego Boskiego, sprawiedliwego, świętego gniewu niech nade mną cięży, wylej na
mnie cały ogrom zasłużonej kary – wszystko zniosę, byle pozyskać Ci dziecię,
dziecię kochające i uszczęśliwić je Twym wiekuistym szczęściem. Teraz, Ojcze,
przyszedł czas, bym wykonał dzieło; nie odrzucaj ofiary mojej, chwała Twej dobroci
i miłosierdzie, i sprawiedliwość tego wymagają. I Ojciec przyjął ofiarę Syna
swego. A więc zamiar odkupienia powzięty, uchwała stanęła i rozległy się w Syjonie
niebieskim hymny anielskie, wielbiące nieprzebraną Mądrość i Dobroć, i
Miłosierdzie Boże.
Czyż ten obraz, jaki wam tu, najmilsi, słabo
naszkicowałem, jest grą tylko wyobraźni? Nie zupełną on na sobie nosi cechę
prawdy, ale barwy, którymi go uwydatnić się starałem, noszą znamię tej
niedoskonałości, która jest nieodłączną we wszystkich naszych pojęciach i
mowach o Bogu. Jeśli chcemy pojąć czyny Boskie, wyobraźmy sobie pewne
następstwa Jego myśli, życzeń i dążeń, tak właśnie, jak się dzieje w naszej
duszy; ale w Panu Bogu jedna tylko jest myśl wieczna, nieskończonością swoją
obejmująca wszystko, co my jako podzielone pojmujemy. I tak co do zamiaru
odkupienia jest on wieczny, choć się w czasie wykonywa; nie jest owocem żadnej
rady ani narady, albowiem Pan Bóg nie potrzebuje czasu ani następstwa, by
widział wymagania sprawiedliwości swojej i życzenie miłosierdzia swego, a
zarazem miłościwy sposób przejednania obydwojga. Prawdą jest, pełną pociechy,
że Boska mądrość zadośćuczyniła zarazem żądaniom sprawiedliwości i miłosierdzia
swego. Prorok Pański widział z dala cud ten miłości – i przejęty świętą radością
zawołał: Miłosierdzie i sprawiedliwość dały sobie pocałunek pokoju (4). Więc najmilsi, cóżeśmy winni Panu Bogu za takie
niepojęte zmiłowanie, za to, że sam chciał za grzeszne stworzenie swoje dźwigać
ciężar winy i za nią tak gorzko zapłacić? Jakąż dziękczynną miłością, jakąż wzajemnością
winniśmy odpłacić Jego miłości? jakąż gotowość okazać winniśmy dla Chrystusa
Pana, jaką gorliwość o Jego chwałę i o wszystko, co doń należy?
Lecz jeżeli podziwienia i uwielbienia godnym jest sam
zamiar odkupienia naszego, cóż dopiero powiedzieć mamy o samymże jego
spełnieniu?
Podnieśmy znowu oczy i serce nasze do tronu Trójcy
Przenajświętszej. Obraduje teraz niejako nad sposobem wykonania wielkiej
ofiary. Niezliczone są te sposoby, które mądrość Boża ma w swojej mocy.
Przyjęcie na się natury ludzkiej jest dla Boga poniżeniem, na opisanie którego
nie ma dość wyrazów; samo to poniżenie, chociażby natura ta była ukoronowaną
chwałą ziemską, otoczoną blaskiem bogactw, uświetnioną mocą i przepychem ludzkiego
majestatu, to poniżenie byłoby ofiarą nieskończoną.
Nieme milczenie Dzieciątka Boskiego, jedno spojrzenie ocząt,
w których by panowała mądrość Boska, jedna łezka byłaby ofiarą nieskończoną i
wartością nieskończoną, zdolną do odkupienia świata ze wszystkich grzechów, a
nie jednego tylko świata, ale tysiąca światów, niezliczonej liczby światów. Syn
Boży widzi wszystkie te sposoby, a jaki z nich wybierze? może najłatwiejszy,
może ten, który najmniej w sobie zawiera upokorzenia, boleści wyniszczenia?
Nie, w miłości ku nam posunął się aż do ostateczności. Wybrał sobie najniższy,
najboleśniejszy, najhaniebniejszy. Wybrał sobie życie pełne ubóstwa i pogardy,
pełne prześladowania i upokorzeń, życie kończące się wśród zelżywości i
męczarni na drzewie sromoty, wybrał sobie śmierć najhaniebniejszą, jaką tylko
najwięksi, ostatni zbrodniarze umierają: śmierć krzyżową. A gdy będę
podwyższony, pociągnę wszystkich do siebie (5). Dobrześ Panie powiedział, pociągnę wszystkich, ręce Twe
najświętsze, które świat stworzyły, rozpięte teraz i rozkrzyżowane pociągnęły
serce moje, nie mogę się dłużej opierać; od czasu, jakem poznał serce Twoje i
miłość Twoją, rozbrat uczyniłem ze światem; już nie waham się teraz co do
wyboru między światem, ciałem i piekłem a Tobą, między tymi skłonnościami i
pociągami do uciech ziemskich, poniżających człowieka a Tobą. Tak, serce moje,
któreś stworzył do miłości, Ciebie tylko miłuje i Ciebie tylko miłować pragnie.
O, jeszcze więcej pociągnij mnie, jeszcze mocniej przywiąż mnie i przypnij do
świętych ran swoich, do najsłodszego Serca swego, bym już w Nim na zawsze mógł
się zespolić z Tobą.
Ojcze, mówi, gdyby odkupienie moich braci mało mnie
kosztować miało, czyby to ich przekonało o mojej dla nich miłości? Czego żaden
ojciec, czego żadna matka nie czyni dla dziecięcia ulubionego swego, to ja dla
niego uczynię. Oto, Ojcze, człowiek upadł przez pychę, przez chęć ubóstwienia
samego siebie; obłęd ten odnawia się w każdym pokoleniu, trwa ciągle. Chce
panować nad tym, do czego nie ma prawa, a nad tym, nad czym panować powinien,
nad samym sobą zapanować nie umie. Pan rzekomy stworzenia, niewolnikiem jest
samego siebie. Siebie samego uważa za ognisko, do którego wszyscy i wszystko
skierowane być winno. A więc, dobija się u ludzi o znaczenie nad ludźmi; walczy
zacięcie o bogactwa i posiadanie; dogadzanie zmysłom uważa za swe posłannictwo.
Wszystkiego używa i wszystkiego nadużywa. Jakżebym mógł serce jego oderwać od
tego ziemskiego prochu, od tego prochu znikomego, który bogactwem nazywa? jak
serce jego skierować ku Tobie, jeślibym sam był otoczony blaskiem i przepychem
tych dóbr ziemskich? a więc ubóstwo, ostatnie, najzupełniejsze, najdotkliwsze,
będzie udziałem moim. To będzie lekarstwem na pożądliwość oczu. Pogardą i hańbą
okryty będę, urąganie i pośmiewisko towarzyszyć mi będą od Betleemu aż na
Golgotę i to będzie lekarstwem na pychę żywota, to jedynie może oderwać serce
ludzkie od umiłowania sławy i pochwał ludzkich, od uwielbiania tego bałwana
samolubstwa i pychy! Wreszcie cierpieć będę boleści i męczarnie na duszy i na
ciele, aby wyrwać z serc dzieci moich miłość ku grzesznym rozkoszom, i to
będzie lekarstwem na pożądliwość ciała. Chcieli być, jako jeden z nas, niech
więc będą z całego serca ubodzy jako ich Bóg, pogardzeni jako ich Bóg, w
boleściach jako ich Bóg.
Taką była ofiara, wielka ofiara, jaką Syn Boży w
niepojętej miłości swojej miał nędzne stworzenie z mocy szatańskiej odkupić!
Ofiara przyjęta i już się wykonywa. I oto posłuje Anioł Pański, by wybranej
Matce Jednorodzonego zwiastować wszechmiłościwy zamiar Przenajświętszej Trójcy.
A gdzie jest owa święta, owa błogosławiona, od wieków przewidziana, której Bóg
Syna swego miał powierzyć? Dokąd Anioł Boży kieruje swą drogę? Czy pyszna potęgą
Roma, czy świetne sławą i polorem Ateny są celem jego podróży? czy złote pałace
Cezarów, czy urocze krużganki Hellenów ukrywają wybraną? Scypiony-li czy Homery
liczyć będzie między swe pradziady? Nie. – Mało znany, a bardzo pogardzany
naród, będzie Jej narodem; mało znane, a bardzo wzgardzone miasteczko, będzie
miejscem Jej pobytu; mało znana dla ubóstwa, choć dobrze znana z ubóstwa będzie
Jej siedziba. Naród to żydowski i miasto Nazaret posiadają tę perłę
przewidzianą, przepowiedzianą i obiecaną. Pogardzony od świata, ale naród to
wybrany, naród to Boży. Nieznane miasteczko, ale znanym miało pozostać na
wieki. Nieznany i pogardzony domek, ale dla poznania go i uczczenia z krain
ziemi dążyć doń będą. Nieznana i zapoznana Dziewica, ale błogosławioną po wiek wieków
zwać Ją będą wszystkie narody. Nieznana a jednak wybrana była od wieków, od
wieków przeznaczoną na matkę Najwyższego; nieznana, a jednak w ciągu tylu
wieków Pan Bóg tak często zwiastował Ją w figurach prorockich i określił z
wielką miłością i staraniem w dziejach ludu Izraelskiego. Uboga, a jednakże
obdarował Ją Bóg obfitością skarbów swoich, bogactwami łaski swej, i na godną
świątynię Syna swego uposażył. Dlatego Anioł Pański nie zna żadnego
chwalebniejszego pozdrowienia dla Niej nad to: Łaskiś pełna. Co to
znaczy w ustach Anioła, w ustach Boskich, bo Jego słowa przynosi Anioł, co
znaczy: Łaskiś pełna? Oto znaczy niezmierną, niedościgłą pełność
piękności i szlachetności duszy, niedocieczoną pełność sprawiedliwości i
świętości, niezgłębioną pełność łask i cnót niebieskich. Tą pełnością Dziewica
świętsza jest od wszystkich Aniołów, chwalebniejszą od Cherubinów,
dostojniejszą od samychże Serafinów; skarby łask, którymi ozdobiona, przechodzą
wielkością, wzniosłością i pięknością bogactwa wszystkim Świętym i Aniołom
udzielone. Tą pełnością darów Bożych Przenajświętsza Panna, takim jest cudem
wszechmocności, że Pan Bóg niejako w Niej swą moc wyczerpał, nic piękniejszego,
nic wspanialszego nad Nią nie mogąc stworzyć.
Jakkolwiek w tym cudownym stroju łask wszystkie Jej
cnoty są znamienite, dwie jednak nad inne celują: tym dwom winna jest swą
nieskończoną godność Matki Boskiej. Podziwieniem najprzód przejmuje Jej pokora,
tym bardziej, im mniej znaną była na świecie ta cnota i mało cenioną. Taką
musiała być Matka Tego, który przyszedł, by świat nauczyć umiłowania pokory.
Oto patrzcie najmilsi na Dziewicę – Anioł pozdrawia Ją pełną łaski, a Ona lęka
się, nie raduje; Anioł zwiastuje Jej godność matki Boskiej, a Ona uznaje się
tylko służebnicą Pańską; Elżbieta pełna ducha Bożego uwielbia Ją jako błogosławioną
nad wszystkie córy Ewy – a Maryja, pełna wdzięczności uwielbia Boga, że wejrzał
na niskość służebnicy swojej. Doświadczeniem własnego serca, najmilsi, mierzmy
głębokość tej pokory. Oto pełni wad i grzechów, jakże się radujemy, jakże serce
drga ochoczo, kiedy usłyszymy choćby przesadzoną pochwałę, jak łatwo wierzymy
każdemu pochlebstwu, jak próżnymi przechwałkami okazać byśmy chcieli naszą
wyższość. A Maryja – oto Anioł zwiastuje Jej godność, nad którą sama
wszechmocność Boża wyższej stworzyć nie może; Anioł oznajmuje Jej, że z pełności
Ducha Świętego pocznie i porodzi Boga jednorodzonego, Syna Bożego, obiecanego
Zbawiciela świata, prawdziwego Króla wszystkich narodów, którego królestwu nie
będzie końca. Cóż czyni Maryja? Przy całej swej wielkiej świętości do niej
słuszne miała prawo Maryja, a jednak na uniżoność swą tylko spogląda; na słowa
anielskie pełne uwielbienia, jedną tylko ma odpowiedź: Oto ja służebnica
Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. Błogosławiona pokoro! Maryja
uniża się przed Bogiem i Bóg zniża się do Niej i staje się Jej Synem. O, jakże
dla nas drogocenna ta pokora! Uczyniła nas synami Bożymi, otworzyła nam
królestwo wiecznej szczęśliwości, ukoronowała nas zaszczytnym udziałem chwały i
wesela Bożego. O, najmilsi, kiedy będziem tak malutcy jak Maryja, tak uniżonymi
jako Syn Boży, wtedy dopiero zacznie się prawdziwa nasza wielkość i zacność.
Drugą ozdobą, przez którą Maryja zasłużyła sobie na
godność Matki Boskiej, jest niepokalane Jej panieństwo, które Boga, samą
czystość i świętość, nieskalanym panieńskim ciałem przyodziać miało. Matką Bożą
mogła być tylko Dziewica, panieńską Jej krasę żadna chuć cielesna skusić nie
miała, pożądliwość nie miała nigdy owiać tego łona... Maryja od czterdziestu
wieków była jedyną dziewicą, która kochała swą czystość, która jej za żadne
dobro, za żadną godność oddać nie chciała. Przed Maryją w pojęciu żydowskim
panieństwo nieustające było hańbą, ofiarowanie go Bogu było rzeczą niepodobną,
niedorzeczną. Maryja była pierwsza, która miała rozumienie i odwagę tę lilię w
ofierze przynieść Bogu. Dlatego też widzimy, jak stałą trwa w tym zamiarze,
odrzuca nawet choć nieskończonej godności macierzyństwo Boskie; usłyszawszy, że
czystość zostanie nienaruszoną, przez Ducha Świętego uświęconą, że Pan Bóg
cudem Swej Wszechmocności panieństwo Jej zachowa, zezwala dopiero na obietnicę,
mówiąc: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.
Cudowne Słowo! W chwili, w której Maryja go wymawia, Słowo stało się ciałem.
Wszechmogący stał się słabym stworzeniem – utworzony został całkiem nowy świat,
świat łaski i niebieskiego błogosławieństwa – Maryja staje się nową Matką,
Matką nowego żywota, przez ofiarowanie nam Tego, który jest życiem, zbawieniem
wiecznym. Zamiłowanie panieństwa sprawiło, że jesteśmy dziećmi Bożymi, braćmi
Chrystusowymi, dziećmi Maryi.
Tak więc niepojęte i nad wszelki wyraz miłosierne
Miłosierdzie Boże zstępuje ku nam, przyciągane pokorą i czystością. Jako szatan
przez pychę i zmysły pociągnął ludzkość w przepaść wiecznej zguby, tak Bóg ją
przez pokorę i czystość z tej wydobył przepaści. Pokora i czystość, po miłości
Bożej utworzyły królestwo łaski na ziemi i królestwo wiecznej chwały w niebie.
Jest zaś prawo Boskie w całym stworzeniu, że to, co dało początek jakiej
rzeczy, to samo ją utrzymuje i do doskonałości prowadzi. Jeśli więc przez
pokorę i czystość powstało królestwo łaski, przez pokorę też i czystość
utrzymuje się i przez pokorę, i czystość dosięgnie celu swego, w królestwie
niebieskiej chwały. Miłości zatem pokory i nam potrzeba, a stąd miłość tego, na
czym ona polega, czym się ożywia i żywi, miłości upokorzenia, pogardy. Radujmy
się, jak mówi Apostoł (6), jeśli w oczach
ludzkich jesteśmy jako plugastwa tego świata i śmiecie wszystkich. Potrzeba nam
zamiłowania czystości serca, a więc uciekajmy przed tym wszystkim, co by mogło
przyćmić jej blask, jej piękność splamić albo całkiem nawet ją zniszczyć. A
jeśli zbyt trudno przychodzą nam te cnoty, miłujmy Maryję. Miłość Maryi
streszcza w sobie wszystkie cnoty. Miłujmy Maryję jak dzieci swą drogą matkę; a
nie można miłować najpokorniejszej dziewicy, niepokalanej, nie miłując czystości.
A więc miłość ku Maryi! – miłujmy Ją po Bogu nade wszystko – z całego serca – w
tej miłości zawiera się tajemnica naszego uświęcenia, naszego uszczęśliwienia –
naszej łaski i naszej chwały wiecznej, co daj Boże. Amen.
–––––––––––
Kazania ks. Antoniego Langera
T. J., Kraków. NAKŁADEM WYDAWNICTW
APOSTOLSTWA MODLITWY. 1903, ss. 113-124. (a)
(Pisownię i słownictwo
nieznacznie uwspółcześniono.)
Przypisy:
(1) Rodz. I, 26.
(2) Rodz. III, 5.
(3) Oz. IV, 1-2.
(4) Ps. LXXXIV,
11.
(5) Jan XII, 32.
(6) 1 Kor. IV,
13.
(a) Por. 1) Ks. Antoni Langer SI,
a) Kazanie o
Kościele. b) Kazanie na uroczystość Opatrzności Boskiej. c) Kazanie
na uroczystość św. Barbary. d) Kazanie
na I Niedzielę Adwentu. O miłości Pana Jezusa. e) Kazanie na uroczystość
Imienia Jezus.
f) Uczestnictwo św. Józefa w Krzyżu. (Kazanie pasyjne mówione w uroczystość
św. Józefa d. 19 marca). g) O męce Pana Jezusa. Krzyż udziałem Boga.
h) Chrystus przed sędziami. i) Św.
Tomasz z Akwinu i dzisiejsza
filozofia. j) Rozwój wiary. k) Pojęcie o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów. l) Kardynał Jan
Chrzciciel Franzelin i jego znaczenie w katolickiej nauce.
2) Ks. Marian
Morawski SI, Kazanie na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.
3) Ks. Jan
Józef Gaume, Najświętsza Maryja przed Zwiastowaniem i po Wniebowstąpieniu.
4) Ks.
Franciszek Proschwitzer, Matka Boska w roku kościelnym. Nabożeństwo
majowe w 32 rozmyślaniach.
(Przyp. red. Ultra montes).
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie
Władzy Duchownej:
Facultas R. P. Provincialis.
––––
Cum opus, quod inscribitur «Kazania ks. Antoniego Langera T. J.»
aliquot Societatis Nostrae censores recognoverint et in lucem edi posse
probaverint potestate nobis facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin, Praeposito
Generali, facultatem concedimus, ut typis mandetur: si iis, ad quos pertinet,
ita videbitur.
In
quorum fidem has literas manu nostra firmatas et sigillo officii nostri munitas
dedimus.
Cracoviae die 15 Martii a. D. 1903.
L. S.
Vl.
Ledóchowski S. J.
––––––––
Nr. 3000.
IMPRIMATUR.
Ab
Ordinariatu Principis Episcopi.
Cracoviae, die 22 Junii 1903.
F. Gawroński,
V. g.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------