Systemem operacyjnym, używając słowa związanego z komputerami, świata
nowoczesnego jest subiektywizm będący zaprzeczeniem nawet możliwości
istnienia prawdy obiektywnej. Coś nie jest prawdziwe, chyba że jest
prawdziwe dla ciebie czyli jeśli się zgadza z twoim osobistym
doświadczeniem.
Gdy taką zasadę zastosować do dogmatu i
moralności efekt jest absolutnie zabójczy. Dostosowanie Kościoła
katolickiego do myślenia subiektywistycznego jest wstrzyknięciem
śmiertelnej trucizny do jego żył. Stąd
to co obserwujemy od 1958 roku to stopniowa śmierć katolicyzmu.
Ortodoksja, którą jest przyzwolenie wiary udzielone katolickiej
doktrynie, jest martwa. Bycie katolikiem oznacza dziś zwyczajnie, że
jesteś zarejestrowany w swej katolickiej parafii. Możesz wierzyć w co
chcesz, głosić publicznie herezję i nikt cię za to nie zgani. Pomyślmy o
takich instytucjach jak Uniwersytet w Georgetown, który jest rzekomo
katolicki lub Uniwersytet Loyola w Chicago. To są tylko dwa przykłady
warunków jakie panują w całym świecie, kiedyś katolickim.
Tym, co definiuje katolicyzm jest ortodoksja. Instytucje Kościoła
katolickiego, jego hierarchia, prawo, budynki, szkoły, uniwersytety
opierają się na jednej podstawie jaką jest katolicka ortodoksja. Gdy
tylko tracą swoją ortodoksję stają się instytucjami nic nieznaczącymi,
tylko z nazwy katolickimi a wykonującymi robotę diabła.
Katolicyzm wciąż istnieje wśród tych, którzy jeszcze wyznają wiarę
katolicką czy to w Novus Ordo czy nie. To co powinno nastąpić to rozłam
czyli odseparowanie się katolików od modernistycznych heretyków, bowiem
na chwilę obecną żyją w tym samym domu, lecz muszą się od nich oddzielić
Za: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1188090281376657&set=a.277597432425951&type=3&theater