W edytorialu czytamy bowiem: Jest maj i śpiewamy litanię do Matki Bożej. Ciekawe, jak słowa tej litanii brzmiałyby w Jej uszach. Być może dla Niej, znającej Biblię, brzmiałyby normalnie, choć niektóre wezwania z pewnością byłyby nieco dziwne, jak nieco dziwne są różne przejawy naszej pobożności. Muszą pewnie być takie, bo ludzkim językiem próbujemy wyrazić to, co jest niewyrażalne.
A zatem w modernistycznej interpretacji kultu maryjnego mieści się domniemanie, że Najświętsza Maryja Panna, o której Kościół nieomylnie naucza, że z duszą i ciałem wzięta została do nieba, nie słyszy kierowanych do Niej modlitw. Ponadto, jeśli w litanii są wezwania nieco dziwne, zaskakujące dla naszej Królowej, należałoby przyjąć, że Matka Zbawiciela nie zna lub przynajmniej nie rozumie Magisterium Kościoła – z którego te wezwania przecież wynikają. (Ktoś złośliwy mógłby w tym miejscu dorzucić, że zapewne nie zna także języka polskiego). Czy zatem Magisterium jest dziwne, czy jednak opisuje, również w modlitwach zatwierdzonych przez Stolicę Apostolską, faktyczny status Matki Bożej?
Jeżeli sama Matka naszego Pana nie słyszy modlitw katolików, pod znakiem zapytania trzeba postawić każdą myśl o świętych obcowaniu i sens próśb o wstawiennictwo zbawionych przed Tronem Boga. Niewyrażalność, którą podkreśla x. Adam Boniecki, sugeruje zatem brak precyzji w nauczaniu i języku Kościoła, a ostatecznie musi prowadzić do myślenia sprotestantyzowanego, swoistego wierzta, w co chceta.
Duch zdrowy szuka tego, co rzeczywiste, duch niezdrowy lgnie do tego, co nierzeczywiste2.
1 Ks. Adam Boniecki, Matka na maj, „Tygodnik Powszechny” nr 21 (3959), 21–27 maja 2025 r., str. 3.
2 Hugo von Hofmannsthal, Księga przyjaciół i szkice wybrane, tłum. Paweł Hertz, Wydawnictwo Próby, Warszawa 2023, str. 235.