STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 17 września 2024

JE x Bp Donald Sanborn o biskupie Carlo Maria Vigano

Biskup Donald Sanborn zadowolony z deklaracji abp Viganò

Drodzy Katolicy,

      Od czasu napisania przeze mnie lipcowego Newsletter’a arcybiskup Viganò złożył klarowne oświadczenie dotyczące braku władzy papieskiej u Bergoglio.

Oparł ten wniosek na tym, co opisywał przez wiele miesięcy w swoich filmach i pismach, a mianowicie, że istnieje defekt przyzwolenia w przyjęciu przez Bergoglio papiestwa. Oznacza to, że chociaż Bergoglio został wybrany na papieża i chociaż wypowiedział słowo „przyjmuję”, niemniej jednak nie nastąpiło przekazanie mu władzy przez Chrystusa, ponieważ jego zgoda na przyjęcie władzy była wadliwa. W jaki sposób była wadliwa? Ponieważ zamierzał narzucić Kościołowi błędy i herezje Soboru Watykańskiego II i posoborowego „magisterium”, a także wszystkie złe dyscypliny i praktyki liturgiczne, jakie z nich wynikają.

Autorytet jest definiowany jako zdolność tworzenia praw. Prawo jest definiowane jako ukierunkowanie rozumu na dobro wspólne, tworzone i ogłaszane przez tego, kto posiada władzę nad społecznością. Z tych definicji wynika, że ​​autorytet jest zasadniczo ukierunkowany na tworzenie praw, a prawo jest zasadniczo ukierunkowane na dobro wspólne. Stąd, jeśli ktoś nie zamierza mieć na celu dobra wspólnego społeczności, którą ma rządzić, to nie może otrzymać autorytetu do tworzenia praw.

Widzimy tę konieczność intencji obierania dobra wspólnego, poprzez fakt, że prezydenci, prawodawcy, policjanci, żołnierze, sędziowie i wielu innych urzędników muszą składać przysięgi na wypełnianie Konstytucji oraz dobra wspólnego, które odnosi się do ich urzędu. Pamiętamy z inauguracji Baracka Obamy, że niepoprawnie wymówił przysięgę urzędową, po czym prezes Najwyższego Sądu wymógł na nim poprawkę wadliwego zaprzysiężenia poprzez powtórzenie przysięgi w Białym Domu następnego dnia. Łatwo zauważyć, że to formalne i publiczne zobowiązanie do podtrzymywania dobra wspólnego jest absolutnie konieczne do objęcia władzy.

Podczas wyboru papieża otrzymuje on władzę natychmiast po zaakceptowaniu wyboru na konklawe, ale w tym zaakceptowaniu zawiera się domyślnie jego intencja promowania dobra wspólnego. W przeszłości papieże składali przysięgę urzędową, która wyraźnie wyrażała to, co było domyślnie zamierzone w „przyjmuję” na konklawe. „Papieże” Soboru Watykańskiego II nie składają już takiej przysięgi. Tak więc arcybiskup Viganò wyraźnie zrozumiał ten bardzo istotny punkt, a ponadto zrozumiał, że ten defekt intencji pozbawił go autorytetu, ale nie pozbawiał go wyboru. Z tego powodu wezwał biskupów do usunięcia Bergoglio z urzędu.

Jego teologiczne rozumowanie w prezentacji swojego stanowiska jest całkowicie trafne. Wielu sedewakantystów argumentuje, że Bergoglio i jego poprzednicy nie są papieżami z punktu widzenia ich publicznego przylgnięcia do herezji. To prawda, że ​​formalna herezja, to znaczy herezja popełniona z pełną świadomością, że jest sprzeczna z nauką Kościoła, ma skutek odcięcia heretyka od Kościoła katolickiego, co oznacza, że w rzeczywistości nie jest on członkiem Kościoła katolickiego. Niemniej jednak, dopóki jego przestępstwo herezji nie zostanie oficjalnie ogłoszone przez autorytet Kościoła, jego grzech herezji nie ma skutków prawnych.

Zilustruję to przykładem. Jeśli ktoś zamorduje inną osobę, jest w rzeczywistości i w oczach Boga mordercą. Niemniej jednak, prawnie nie jest mordercą, lecz niewinnym, dopóki jego przestępstwo nie zostanie udowodnione w sądzie i ogłoszone przez sędziego.

To samo dotyczy Kościoła katolickiego. Istnieje istotne rozróżnienie między porządkiem faktów a porządkiem prawa. Z powodu tego rozróżnienia wszyscy teologowie, którzy uważają, że wybrany papież utraciłby władzę stając się po prostu publicznym heretykiem (św. Robert Bellarmin i wielu innych), mimo to uważają, że musi zostać ogłoszony i zdetronizowany, zanim mógłby zostać wybrany inny papież. Jednakże inni teologowie, zwłaszcza Kajetan i Jan od św. Tomasza, uważają, że nie utraciłby on autorytetu papieskiego, dopóki nie zostałoby to ogłoszone. Jest zatem jasne, że argument na rzecz sedewakantyzmu oparty na osobistym grzechu herezji papieża lub pretendenta do papiestwa, nadal pozostawiłby heretyckiego papieża w konieczności ogłoszenia jego winy. Nawet w sytuacji św. Roberta Bellarmina zachowałby on swój wybór, dopóki nie zostałby ogłoszony heretykiem.

Z tych powodów Teza biskupa Guérarda des Lauriersa głosi, że ci „papieże” Novus Ordo są fałszywymi papieżami, nie z powodu nieważności wyboru i nie z powodu osobistego grzechu herezji, ale z powodu defektu intencji w przyjęciu papiestwa. Głosi również, że zachowują oni ważny tytuł do zostania papieżem, z powodu ważnego wyboru, do czasu, aż zostanie im on prawnie odebrany.

Niektórzy argumentują wbrew Tezie, że nawet wybór tych „papieży” był nieważny, ponieważ byli publicznymi heretykami już na konklawe. Jednak nie jest to poprawne, ponieważ, ich publiczna herezja wymagałaby prawnej deklaracji, zanim mogłaby uzyskać prawny skutek w postaci dyskwalifikacji z ważnego wyboru. Toteż byłem bardzo zadowolony z deklaracji arcybiskupa Viganò, ponieważ przestrzegała wszystkich tych rozróżnień. Można wyraźnie zauważyć w jego rozumowaniu, że zrozumiał wyjaśnienie obecnego kryzysu, który opisałem powyżej.

Niektórzy krytykowali arcybiskupa Viganò za to, że nie był całkowicie konsekwentny we wszystkich swoich poglądach i skojarzeniach. Moja odpowiedź brzmi: „Kto nie zgrzeszył, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Mówiąc to, mam na myśli, że wszyscy stopniowo dochodziliśmy do właściwego zrozumienia problemu w Kościele. Zajęło mi wiele lat, około trzydziestu, aby dojść do spójnego teologicznego wyjaśnienia obecnego problemu. Arcybiskup Viganò był księdzem i duchownym Novus Ordo przez całe swoje życie. Potrzeba wiele czasu, modlitwy, czytania i zastanawiania się, aby dojść do wszystkich właściwych wniosków.

Niektórzy pytali, czy został konsekrowany na biskupa warunkowo (lub nawet bezwzględnie) zgodnie z tradycyjnym obrzędem. Odpowiedź jest taka, że ​​nie możemy uzyskać jednoznacznej odpowiedzi ani od arcybiskupa Viganò, ani od biskupa Williamsona, o którym krążą pogłoski, że to zrobił. Pozostaje więc wątpliwość.

Nie sądzę jednak, by to wpływało na cokolwiek, ponieważ nie oczekujemy, by arcybiskup Viganò dokonywał święceń.

Na koniec chwalę arcybiskupa Viganò za oskarżenie Soboru jako źródła całego kryzysu w Kościele. Nazwał go rakiem - bardzo trafne określeniem. Jedynym sposobem na wyleczenie raka jest wycięcie go z ciała. Nie ma kompromisu z rakiem, ani łagodnej interpretacji raka, tj. udawania, że ​​nie jest to śmiertelna choroba.

Arcybiskup Viganò powiedział również w niedawnym filmie na YouTube, w odpowiedzi na nazwanie go bohaterem, że prawdziwymi bohaterami będą ci duchowni, którzy zgadzają się z jego stanowiskiem i dołączają do niego. Tylko wtedy można będzie zrobić coś konstruktywnego w celu pozbycia się raka Soboru Watykańskiego II.

Newsletter, sierpień 2024, JE bp Donald Sanborn, z j. angielskiego tłumaczyła Iwona Olszewska