STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 24 lutego 2024

Bp J. Pelczar: O medytacji - porady i ostrzeżenia

O czym masz rozmyślać, pouczą cię natchnienia Boże i potrzeby duszy.

      Głównym przedmiotem rozmyślania ma być Bóg w Trójcy Świętej jedyny, Jego doskonałości i Jego dzieła, których rozważanie wprawia w nieustanny zachwyt mieszkańców Nieba. „Znajomość Boga jest podstawą królestwa Jezusowego w duszach naszych”’ i, jako powiedział sam Zbawiciel: „Ten jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie samego Boga prawdziwego, i któregoś posłał Jezusa Chrystusa”; jednym zaś ze źródeł tej znajomości jest rozmyślanie; ono bowiem już to po szczeblach stworzeń wiedzie nas Stwórcy, już to pochodnią wiary oświeca nam tajniki Boże.

(…)

Wszystkim bez wyjątku, choćby doskonałym, należy polecać rozmyślania życie Pana naszego Jezusa Chrystusa; On bowiem jest wzorem i mistrzem doskonałości, a tajemnice Jego życia są kopalniami, pełnymi skarbów Bożych, fontannami, wylewającymi zdroje świętych myśli i uczuć. Kto o Chrystusie Panu rozmyśla, staje się podobnym do Niego; bo jako dziatki przez ciągłe słuchanie swych matek i szczebiotanie z nimi, wyuczają się mowy: tak i dusza, rozmawiając w rozmyślaniu ze Zbawicielem najświętszym i wpatrując się w Jego uczynki, uczy się przy pomocy  łaski tak mówić, tak czynić i tak chcieć, jak On.

(…)

SZCZEGÓLNIE ROZMYŚLAJ O MĘCE I ŚMIERCI ZBAWICIELA, CZYLI O KRZYŻU, BO KRZYŻ JEST TREŚCIĄ TAJEMNIC BOŻYCH, SKRÓCONĄ EWANGELIĄ I SZKOŁĄ WSZELKIEJ DOSKONAŁOŚCI.

Rozmyślanie to przynosi niemałe owoce; wszakże wedle mistrzów duchownych jedno wspomnienie lub rozmyślanie o krzyżu więcej ma ceny, aniżeli gdyby kto przez rok cały w każdym tygodniu biczował się aż do krwi, pościł o chlebie i wodzie, lub codziennie przeczytał cały psałterz.

Podobnie, według św. Augustyna, większą ma zasługę jedna łza wylana na wspomnienie męki Zbawiciela, niżeli tygodniowy post o chlebie i o wodzie.

Z tego rozmyślania płynie mądrość, bo krzyż jest księga najmędrszą, najdoskonalszą i dla wszystkich otwartą, którą już Apostoł Paweł św. tak pilnie odczytywał, iż nie chciał nic innego umieć, jedno Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego.


Raz prosił św. Tomasz z Akwinu, wielki doktor Kościoła, innego mistrza, św. Bonawenturę, aby mu pokazał księgi, z których tak głęboką czerpał naukę, św. Bonawentura zaprowadził go do swego ołtarzyka, a wskazując na krzyż, rzekł: „Ojcze, oto są księgi z których wszystko biorę obficie; u nóg tego Doktora klęcząc, większej nabyłem mądrości, niżeli z ksiąg wszystkich”. Podobnie św. Filip Benicjusz, leżąc na łożu śmierci, zawołał: „Dajcie mi moją książkę”. Otaczający łoże podawali mu różne książki wreszcie podali krzyż, na który Święty ustawicznie spoglądał. Tedy przycisnął go z radością do serca i rzekł: „Oto moja książka najmilsza, z której wypiszę testament; do tej książki zaglądałem często w życiu, z nią pragnę umierać”.


Z ROZMYŚLANIA KRZYŻA PŁYNIE MIŁOŚĆ, BO KRZYŻ, JAKO WIECZNY POMNIK MIŁOŚCI BOŻEJ, DO WZAJEMNEJ MIŁOŚCI NAS WZRUSZA, TAK IŻ ŻADNA OFIARA NIE ZDAJE SIĘ WIELKĄ DLA TEGO, KTÓRY ZA NAS UMARŁ NA KRZYŻU.

Jego to widok tak wielce wstrząsał sercem św. Franciszka z  Asyżu, iż góry i lasy napełniał jękami. Jego też widok sprawił, że św. Franciszek z Pauli wołał głośno: „O miłości! O miłości! O miłości”!, a św. Magdalena de Pazzis łzami zlewała mury klasztoru.


Z tego rozmyślania płyną obfite laski, jako objawił Pan Jezus św. Anieli z Foligno:„Ktokolwiek pragnie znaleźć łaskę, nie powinien nigdy oczu swoich odwracać od krzyża, bądź że Opatrzność moja zsyła mu cierpienia, bądź że mu użycza radości wesela.“ Wreszcie, to rozmyślanie jest nader miłe Panu, bo Mu niejako przypomina niezmierną miłość ku rodzajowi ludzkiemu.


Powiada O. Rodrycyusz , że pewien zakonnik zwykł był codziennie na uczczenie św. Ran Pana Jezusa odmawiać te słowa: „Kłaniamy się Tobie i błogosławimy Ciebie, Chryste, żeś przez krzyż swój święty odkupił świat”, przy czym po pięćkroć zginał kolana, i pięć „Ojcze nasz” odmawiał. Pewnego razu ukazał mu Pan Jezus, wabiąc go do najśw. Ran swoich i pozwalając mu owe ucałować. Co gdy on z wielką czcią uczynił, taką radość uczuł iż potem wszystko prócz Boga zdało się mu gorzkim.

Jeżeli i ty, duszo  miła, chcesz mieć silną pomoc i słodką pociechę, niechaj krzyż nigdy z przed oczu twoich i z serca twego nie znika. Zachętą i wzorem niech ci będą Święci. Między innymi św. Kazimierz tak wielkie miał nabożeństwo do Męki Pańskiej, że na sam widok krzyża w serdecznych łzach się rozpływał i w zachwycenie wpadał. Św. Aniela z Foligno z tak żywym uczuciem boleści rozmyślała o Męce Pańskiej, ze z tego świętego ćwiczenia wychodziła zwykle w stanie gorączki. Dlatego też siostry zakonne usuwały skrzętnie z przed jej oczu wizerunki  Ukrzyżowanego, gdyż sam ich widok przyprawiał ją o chorobę. Św. Katarzyna Szwedzka poświęcała codziennie cztery godziny na rozważanie Męki Pańskiej.

Nie mniejszym było nabożeństwo matki jej św. Brygidy. Miała ona dopiero dziewięć lat, gdy się jej objawił Pan Jezus, przybity do krzyża, z ranami otwartymi, z których krew obficie płynęła. Przejęta najwyższą boleścią zawołała: „Któż Cię, o Panie mój, przywiódł do takiego stanu”, a Pan jej odrzekł: „Ci którzy gardzą moimi przykazaniami i którzy niepomni na to, com dla nich wycierpiał, za zbytek miłości ku nim odpłacają mi niewdzięcznością.“  Widzenie to tak silnie na niej zrobiło wrażenie, że od tej pory miała je ciągle przed oczyma i nieraz pracę swoją przerywać musiała, zanosząc się od płaczu.

 

Lecz jakże rozmyślać o krzyżu?

(…) Podobnie i ty przedstawiaj sobie, że patrzysz na Mękę Pańską; łącz się więc ze Zbawicielem idącym na Kalwarię, pomagaj Mu krzyż dźwigać, ocieraj krople krwi ciekące, przypominaj sobie, że On za ciebie i dla ciebie cierpi, a stąd obudzaj w sobie uczucia żalu za grzechy, współczucia, miłości, dziękczynienia, ofiarowania się, szczególnie zaś postanawiaj naśladować Go w niesieniu krzyża.

Mianowicie rozważaj codziennie, choć przez ćwierć godziny lub kilka minut, jakąś tajemnicę Męki Pańskiej. Ćwiczenie to nie wymaga głębokiej nauki, — potrzeba tylko przedstawić sobie ową tajemnicę, potem rozważać, kto to cierpi, dlaczego cierpi, jak cierpi, — rozważanie przeplatać aktami wiary, czci, miłości, żalu, wdzięczności, — a wreszcie zrobić postanowienie, że się odtąd pójdzie śladami Zbawiciela, mianowicie że się chętnie zniesie te lub ową przykrość z miłości ku Niemu. Dobrze jest także odprawiać „drogę krzyżową”, z krótkim rozmyślaniem przy pojedynczych stacjach, jako też nosić przy sobie mały krzyżyk i całować go z wielką miłością, przypominając sobie Mękę Zbawiciela.


Oprócz  tego uciekaj się we wszystkich pokusach, utrapieniach, i potrzebach do świętych Ran Pańskich; one bowiem są żywymi zdrojami zbawienia i niewyczerpanymi krynicami łaski, — w nich to sprawiedliwy znajduje odpoczynek, grzesznik nadzieję i pomoc, cierpiący ulgę i pokrzepienie.

(…)

 

Innym przedmiotem rozważań jest niegodziwość i nędza nasza.

Szczególnie duszom pokutującym takie rozważanie jest nader pożyteczne i słodkie. „Nim bowiem przystąpisz do Boga — mówi Rodrycyasz — obmyj pierwej łzami serce swoje, jak to czynił Prorok; „Będę obmywał na każdą noc łoże moje”; potem pomyśl o pocałowaniu nóg Pańskich, nisko się upokarzając, a za grzechy bardzo żałując, — dalej o pocałowaniu rąk , ofiarując wszystkie swe sprawy Bogu, a na końcu dopiero podniesie cię Pan do pocałowania ust, to jest, do zjednoczenia z sobą”.

Wielką Grzesznicę Taidę nawrócił św. pustelnik Pafnucy i skłonił do czynienia surowej pokuty, a na zapytanie jej, jak ma odtąd przemawiać do Boga, taką dał naukę: „Niegodną stałaś się, córko moja, wymawiania św. Imienia Bożego tymi ustami, któremiś tyle słów wszetecznych wyrzekła, niegodnaś nazywać go Panem swoim, iżeś Mu źle służyła, — niegodnaś dawać Mu tytuł Ojca, gdyś grzechami twymi postradała godność córki; lecz pomimo tego nie przestałaś być Jego stworzeniem, więc zwracaj się tylko ku wschodowi i wołaj ciągle: „O Ty , któryś mnie stworzył, zmiłuj się nade mną“ ! Taida nie inaczej odtąd się modliła, a ta jej pokora i pokuta tak miła była Panu , że ją wyniósł do wysokiego stopnia świętości.

Również i duszom doskonalszym jest ta modlitwa uniżenia i wyniszczenia się wielce pożyteczną. Stąd św. Franciszek Borgiasz poświęcał codziennie dwie godziny na rozważanie nędzy swojej, co mu posłużyło do nabycia tak głębokiej pokory. Podobnie modlił się pobożny biskup Palafox; — często płakał na modlitwie, nie śmiąc ust otworzyć, i tylko jękami przemawiał: „O któż ja jestem o Panie, a kto Ty jesteś ” , — to znowu drżał cały i wołał: Jak to ja, Panie, mam mówić do Ciebie? ja nicestwo i mniej niż nicestwo, bo grzesznik”?

Taki stan znicestwienia się przed Panem jest bardzo miły Panu, jako sam objawił św. Magdalenie de Pazzis:

Ci którzy mi służą, powinni by to z taką wykonywać pokorą, aby ich dusza zdawała się szukać wnętrzności ziemi. I w rzeczy samej, jako strzała spadająca nie zatrzyma się, dopóki nie dosięgnie ziemi: tak też i duch mój wtenczas dopiero spocznie na duszy, gdy ją znajdzie zagłębioną w pośród swego nicestwa“.

Czytamy, że raz św. Ignacy odbywał podróż z kilku towarzyszami. W drodze przyłączył się do nich pewien wieśniak pobożny, prosząc, aby mu wolno było nieść tłumoczki zakonników, na co oni po dłuższym jego naleganiu zezwolili. Gdy przyszli do gospody, zakonnicy udali się na modlitwę; co widząc wieśniak, uklęknął w kąciku i począł również się modlić. Po chwili zapytany od zakonników , czym by się zajmował na modlitwie, odrzekł: „Mówiłem do Pana Boga te tylko słowa: Panie, ci słudzy twoi są świętymi, ja zaś jestem ich bydlątkiem , co oni czynią ja czynić pragnę, i to samo ofiaruję Tobie”. Ta modlitwa wyjednała mu niemałe łaski .

Podobnie i ty uniżaj się na modlitwie, przedstawiając sobie, że jesteś słabym dzieciątkiem, wyciągającym ręce do matki, lub synem marnotrawnym , leżącym u nóg miłosiernego Ojca, albo lichym żebrakiem , pukającym do drzwi bogatego.

 

Innym wreszcie przedmiotem są rzeczy ostateczne, mianowicie wieczność, jako nas uczy sam Duch Święty: „ We wszystkich sprawach twoich pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, a na wieki nie zgrzeszysz”; ta bowiem pamięć na śmierć powstrzymuje od grzechu, pobudza do rychłego nawrócenia się, odrywa od rzeczy znikomych , i zaprawia goryczą uciechy światowe: podczas gdy pamięć na wieczność daje męstwo w walce, zapał do pracy , cierpliwość w utrapieniach. Nic też dziwnego, że to rozmyślanie wielu grzeszników zwróciło z bezdroża, wielu miłośników świata zapędziło na pustynię, lub za furtę klasztorną.

 

Taki jest sposób rozmyślania, przedstawiony w głównych zarysach. Ćwiczeniem pilnym staraj się przyswoić go sobie, a przyniesie ci niemałe korzyści. Jeżeli z początku pójdzie to z oporem , używaj książki do pomocy, albo rozmyślaj o tajemnicach Różańca, a jeżeli i tego nie potrafisz, odmawiaj z uwagą słów modlitwy Pańskiej.(..)

 

Co do pobudki,

skłaniającej do rozmyślania, uczą cię mistrzowie duchowni, że nie powinieneś w nim szukać tylko światła umysłu lub pociech i słodyczy dla serca, ale raczej poznania siebie i poznania Boga, abyś doskonale umarł sobie, a żył w Bogu i dla Boga.

Co do miejsca,

najlepiej rozmyślać w samotności, albo w kościele przed Najśw. Sakramentem , i to w postawie klęczącej, jeżeli osłabienie nie przeszkadza.

Co do czasu,

poświęcaj tyle na rozmyślanie, ile możesz, mając wzgląd na obowiązki i stan zdrowia. Ranek i wieczór są porą najstosowniejszą, bo wtenczas dusza się uspokaja i bliższą jest Boga; jako więc ogrodnik po dwakroć podlewa kwiaty , tak  po dwakroć skraplaj duszę wodą rozmyślania; przynajmniej poświęć wieczorem małą chwilkę w skupieniu, przeczytaj coś duchowego , lub przygotuj punkty do jutrzejszej medytacji.


Nie opuszczaj bez przyczyny, i nie skracaj rozmyślania, aby z czasem dusza twoja nie wyschła, jak „ziemia bez wody”. Nie wdawaj się tylko w niepotrzebne rozmowy, zaniechaj próżniackich rozrywek, nie słuchaj nowinek i plotek: a znajdziesz czas obfity i sposobny do pobożnego rozmyślania”.


Strzeż się również zniechęcenia lub przesytu, bo „dusza porzucająca dobrowolnie  modlitwę myślną, zamyka sobie niebo, a otwiera piekło”; owszem miłuj to święte ćwiczenie, abyś mógł powtórzyć słowa Proroka” Jako wdzięczne podniebieniu memu słowa Twoje; nad miód ustom moim”.

(…)

 

Chceszli wreszcie postąpić w modlitwie myślnej, zwyciężaj najprzód przeszkody, jakie z jednej strony stawia ciało zmysłowe i lękające się wszelkiego trudu, umysł płochy i pogrążony w życiu zewnętrznym , wyobraźnia ruchliwa, serce nieczułe lub zbyt przywiązane do stworzeń, wola niestała i leniwa, — z drugiej strony szatan przebiegły i czyhający na to , aby duszę zaniepokoić, zastraszyć, zniechęcić, rozdrażnić lub rozzuchwalić.


Aby te przeszkody usunąć, poskramiaj ciało umartwieniem, ducha skupiaj na wewnątrz, wyobraźni nałóż  wędzidło, serce wzruszaj pobudkami miłości, wolę poddawaj woli Bożej. Wśród roztargnień wspominaj na obecność Bożą, wśród niesmaku i nudoty przezwyciężaj się mężnie, a w razie oschłości duchownej zachowuj się spokojnie w obecności Bożej, jak pokorny żebrak pode drzwiami, albo jak Izaak na stosie. Jeżeli zaś szatan zechce cię niepokoić myślami szpetnymi lub bluźnierczymi, wzgardź nimi, jak krzykiem wariata, i nie daj się oderwać od modlitwy.

 

Strzeż się po wtóre błędów i złudzeń.


Błędem zaś jest modlić się w tym celu, aby rozczulić swe serce, aby doświadczyć pociech Bożych, aby mieć upodobanie w sobie lub zyskać imię pobożnego.


Błędem jest modlić się bez przyłożenia się do wewnętrznej poprawy, bez robienia stosownych postanowień i bez spełniania takowych.


Błędem jest i złudzeniem silić się podczas modlitwy na szczytne pomysły, piękne obrazy, słodkie uczucia, lub też wyciskać z siebie gwałtownie łzy i westchnienia.


Błędem jest i złudzeniem brać myśli własne i urojenia swej wyobraźni za natchnienia Boże.

Błędem jest i złudzeniem zajmować się podczas modlitwy jedynie własną duszą w celu dowiedzenia się, co ona czyni i czy jest z siebie zadowoloną” , a nie zwracać swych myśli i uczuć do Boga.


Żródło: Bp. Józef Sebastian Pelczar – Życie duchowne czyli doskonałość  chrześcijańska według najcelniejszych mistrzów duchownych , Kraków, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1886, str. 106 – 114.