STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 31 marca 2021

x. Rafał Trytek ICR: Setna rocznica śmierci ojca Wenantego Katarzyńca

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!

               W marcu 2021 roku obchodzimy setną rocznicę śmierci ojca Wenantego Katarzyńca, franciszkanina konwentualnego, zmarłego w opinii świętości. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął papież Pius XII. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe pisał o swoim znajomym, że nie czynił rzeczy nadzwyczajnych, ale zwyczajne robił nadzwyczajnie. Urodzony 7 października 1889 roku w Obydowie na północ od Lwowa (niedaleko Kamionki Strumiłowej), odznaczał się od dzieciństwa powagą i skupieniem. Jego ulubioną zabawą było uczenie innych dzieci zasad wiary. Naśmiewano się z Niego, ale Jego cierpliwość i gotowość do pomocy jednała Mu prześmiewców. Gdy zaczął chodzić do szkoły w Kamionce, pozwolono Mu służyć do mszy świętej (w Obydowie nie było kościoła, jedynie kaplica franciszkańska), pomimo że pochodził z innej miejscowości (bycie ministrantem było wielkim honorem i „obcych” nie dopuszczano do służby przy ołtarzu w „swoim” kościele). Po rozpoczęciu studium nauczycielskiego przeniósł się do Lwowa, gdzie miał możliwość codziennego pielgrzymowania po tamtejszych kościołach. Szczególnie upodobał sobie kościół klarysek od Wieczystej Adoracji na Łyczakowie, gdzie niemal codziennie spędzał sporo czasu na czczeniu Eucharystycznego Króla Miłości.
 
Zanim skończył studium, zapukał do furty klasztornej franciszkanów i poprosił o przyjęcie. Spotkał się z… odmową i radą, by najpierw zdał maturę i nauczył się łaciny. Uczynił to pomimo kłopotów z utrzymaniem. Zdołał w tym czasie przekonać swoich ubogich rodziców, żeby mu pobłogosławili na drogę zakonną. Gdy po roku znowu się pojawił u franciszkanów, zdał śpiewająco egzamin z łaciny, wprawiając w zdumienie egzaminatorów. Tak rozpoczął życie w klasztorze. Był zawsze wzorowym zakonnikiem, miłującym Boga, Maryję, zakon i bliźnich. W czasie krakowskich studiów dał się poznać jako pilny student, niemający lęku przed podejmowaniem trudnych tematów teologicznych, a zarazem pomocny kolega, temperujący innych współbraci – z reguły młodszych od siebie.
 
Po święceniach kapłańskich przybył w rodzinne strony, by odprawić prymicję. Akurat zaczęła się pierwsza wojna światowa i Rosjanie zajęli Małopolskę Wschodnią. Ludność ogarnęła panika, którą ojcu Wenantemu udało się opanować. Okazało się, że w rosyjskim wojsku służyło wielu Polaków, którzy bardzo chętnie korzystali z możliwości spowiedzi świętej i uczestniczyli w nabożeństwach z mszą świętą na czele. Nie mogąc powrócić do Krakowa, który pozostał pod panowaniem Austro-Węgier, ojciec Wenanty pozostał na miejscu. Tam też, we lwowskim klasztorze, służył jako wykładowca, a wcześniej dał się poznać jako zawołany duszpasterz we franciszkańskiej parafii w Czyszkach.
 
Praca ponad siły spowodowała rozwinięcie się u Niego gruźlicy i wysłanie na rekonwalescencję do Kalwarii Pacławskiej pod Przemyślem. Właśnie tam wcześniej poznał innego sławnego gruźlika – ojca Maksymiliana Marię Kolbego. Gdy ten ostatni zakładał „Rycerza Niepokalanej”, ojciec Wenanty obiecał pomoc i napisanie „czegoś” dla pisma. Ojciec Katarzyniec nie zdążył. Zmarł w marcu 1921 roku, w miesiącu poświęconym św. Józefowi, na którego cześć otrzymał swoje imię chrzcielne. Miał trochę ponad 31 lat.
 
Przez całe życie o. Wenanty był bardzo solidny w wypełnianiu obowiązków. Dlatego też po śmierci wypełniał zobowiązania wobec ojca Kolbego. To Jego wstawiennictwu w Niebie ojciec Maksymilian przypisywał sukces „swojego” wydawnictwa, Rycerstwa Niepokalanej, powstanie Niepokalanowa oraz powodzenie misji w Japonii. Rodzony brat ojca Maksymiliana – o. Alfons Kolbe – napisał krótką biografię ojca Wenantego, a do jednego z pierwszych „Rycerzy” dołączono wizerunek ojca Katarzyńca z biogramem.
 
Skoro w tym miesiącu mija sto lat od śmierci tego świętego kapłana (✞ 31 marca), warto jest Go poprosić o wiele łask, a przede wszystkim byśmy tak jak On potrafili wypełniać heroicznie nasze obowiązki.