Ciąg dalszy negocjacji FSSPX z modernistami (*) - (artykuł z sierpnia 2012)
Drodzy
katolicy,
Uważam, że nadszedł rozstrzygający etap negocjacji
między watykańskimi modernistami a Bractwem Św. Piusa X. FSSPX wydało w lipcu
oświadczenie będące owocem dyskusji toczących się podczas kapituły generalnej
Bractwa. Nie będę obciążał czytelnika treścią całego tekstu. Dość powiedzieć,
że istotą oświadczenia jest żądanie swobody odrzucenia "wszystkich nowinek
Drugiego Soboru Watykańskiego, które pozostają naznaczone błędami"
a także "wynikłych z nich reform".
Moim zdaniem jest niemożliwe, aby moderniści
kiedykolwiek przyznali, że Vaticanum II zawiera błędy. Oznaczałoby to
popełnienie teologicznego samobójstwa. Vaticanum II jest dla nich
fundamentalnym prawem, konstytucją, dokumentem, w którym niczym w relikwiarzu
sporządzonym z magisterialnego (nauczycielskiego) betonu umieścili wszystkie
zasady modernizmu i liberalizmu. Przyznanie się do istnienia błędu w
dokumentach, które są dla nich taką świętością, to zniweczenie całej pracy
wykonanej przez modernistów w ciągu minionego wieku. To jak przedziurawienie
ich balonu z gorącym powietrzem. Oznaczałoby to całkowitą ruinę. Jakże mogliby
moderniści – w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Vaticanum II –
zaakceptować grupę, która twierdzi, że sobór był w błędzie? To pozbawiłoby
szampana bąbelków, delikatnie mówiąc.
Ponadto, FSSPX atakuje akurat tam gdzie może sprawić
soborowi największy ból, tj. w kwestii głównych herezji ekumenizmu, wolności
religijnej i kolegialności. Błędy te zostały pośrednio wspomniane w
oświadczeniu FSSPX poprzez afirmację prawd stojących w sprzeczności z tymi błędami.
Dziwne jest to, że FSSPX zawsze potrafi obejść inną wielką herezję Vaticanum
II: nową eklezjologię, czyniącą "Kościół Chrystusowy" czymś
większym i szerszym od Kościoła katolickiego.
Jak łatwo można było przewidzieć, nowy prefekt
kongregacji Doktryny Wiary – Müller, odpowiedział dzień lub dwa po wydaniu
oświadczenia przez FSSPX. "Celem dialogu jest przezwyciężenie trudności
w interpretacji II Soboru Watykańskiego" – powiedział Müller – "ale
nie można negocjować na temat wiary objawionej. To jest niemożliwe. Sobór
ekumeniczny zgodnie z wiarą katolicką zawsze jest najwyższym nauczaniem
Kościoła". Dodał, że "twierdzenie jakoby nauczanie autentyczne
Vaticanum II było formalnie sprzeczne z tradycją Kościoła jest
fałszywe".
Tego typu wypowiedzi przypominają mi o Adolfie
Hitlerze, gdy siedział w swoim bunkrze wiosną 1945. Po tym jak generałowie
pokazali mu mapy przedstawiające opłakaną sytuację wojenną, zaczął wydawać
rozkazy, aby tę dywizję przemieścić w to miejsce, a tamtą w inne miejsce w celu
powstrzymania druzgocącej fali posuwających się naprzód rosyjskich armii. Generałowie
zareagowaliby na to: "Mein Führer, te dywizje już nie istnieją". W
podobny sposób Müller siedzi w swoim watykańskim biurze i tak samo jak führer
waląc pięścią oświadcza, że Vaticanum II nie zaprzecza tradycji. W
międzyczasie, badacze przekonują się, że właśnie jest sprzeczny z
tradycją. Vaticanum II nie wypada dobrze w zestawieniu z tradycyjnym
magisterium. Jeśli istnieje rzeczywiście "hermeneutyka ciągłości"
tzn. interpretacja Vaticanum II, która sprawia, że pasuje do
tradycyjnego nauczania to, dlaczego Watykan nie publikuje tej cennej wiedzy?
Czyż nie uspokoiłoby to sumień tylu poszukiwaczy spójności i ciągłości w
katolickiej doktrynie?
Odpowiedzią jest to, że nie ma żadnej takiej
interpretacji Vaticanum II. Ona nie istnieje, tak samo jak nie istniały dywizje
Hitlera. Jednakże im bardziej rzeczywistość sprzeczności Vaticanum II z
katolicką doktryną przybiera na sile i wstrząsa bunkrem modernistów, tym
bardziej się oni w nim obwarowują, wierząc w wyobrażenie, że gdzieś istnieje
interpretacja, tajna broń, która zdoła odeprzeć siły sprzeczności.
Vaticanum II
nie wytrzyma próby historii. Obiektywni historycy i teologowie będą go badać i
przekonają się o jego brakach. Jednakże zajmie to wiele lat, gdyż ściany bunkra
są niezmiernie grube.
Zawsze zdumiewa, że gdy moderniści angażują się w
obronę modernistycznych herezji, to wytaczają całą artylerię, jakiej przeciw
herezji używał w przeszłości Kościół katolicki. Jak na ironię, to właśnie
moderniści protestowali przeciw potępieniom Rzymu kiedy sami na nie zasługiwali.
Teraz zaś, gdy oni sami rzekomo piastują urzędy, odkurzają stare działa
oblężnicze wtedy tylko, gdy dotyczy to tradycjonalistów. A tymczasem reszta
instytucji Kościoła objęta jest płomieniami herezji. Na podobieństwo Nerona,
grają na skrzypcach, podczas gdy Rzym stoi w ogniu, ponieważ, tak jak Neron
sami podpalili Rzym mając nadzieję na zbudowanie na jego popiołach całkiem
nowej religii. Następnie, jak Neron, krzyżują katolików.
Słuchając wypowiedzi Müllera można by pomyśleć, że
mówił o grupie luterańskich heretyków, a nie o katolikach trwających przy
tradycji. Jednakże według Müllera tworzymy z luteranami "jeden widzialny
Kościół". Dlatego też, zanegowanie papieskiej władzy, przeistoczenia,
katolickiej nauki o usprawiedliwieniu, katolickiego nauczania o sakramentach,
kapłaństwie, Mszy – by wspomnieć tylko kilka luterańskich herezji – nie stanowi
przeszkody uniemożliwiającej luteranom i katolikom tworzenia "jednego
widzialnego Kościoła". Odrzućcie jednakże Vaticanum II, a pioruny
klątwy was nie ominą. Czeka was kościelna śmierć. Przyczyną tej oczywistej
sprzeczności jest to, że to właśnie dzięki Vaticanum II tacy ludzie jak Müller
nie tylko mogą cieszyć się kościelnymi funkcjami, ale jeszcze wynoszeni zostają
na sam szczyt. Vaticanum II daje wszystkim przyzwolenie na bycie
heretykiem, na bezkarne negowanie tradycyjnej wiary. Z tego też powodu, bronią
oni Vaticanum II jak absolutnej ortodoksji, najwyższej zasady, której
nie można zanegować. Ekumenizm, potępiony przez nauczanie Kościoła jest nową
ortodoksją. W imię "świętego" ekumenizmu można głosić i dopuszczać
się wszelkich bluźnierstw przeciw Pierwszemu Przykazaniu. Trzy inne wielkie
herezje Vaticanum II – wolność religijna, nowa eklezjologia i
kolegialność – są zaledwie trzema brzydkimi i cuchnącymi córkami tej
macierzystej herezji. Jeśli zginie ekumenizm, to wraz z nim muszą przepaść
również te herezje. Jednakże, u podstaw ekumenizmu leży zasada, która jest ze
wszystkiego najbardziej zabójcza. Jest nią zasada relatywizmu prawdy. Ten
produkt współczesnej filozofii, głosi, że nie ma czegoś takiego jak prawda
absolutna. Wszystko jest względne i podatne na zmiany. Ten błąd jest
bezpośrednio przeciwny katolicyzmowi uważającemu, że istnieją prawdy absolutne,
które są w nadprzyrodzony sposób objawione przez Boga i o których
pewności wiemy nie tylko ze względu na zgodność z rozumem, ale na mocy
autorytetu Samego Boga. Ponieważ Bóg nigdy się nie zmienia, dlatego te prawdy
nigdy się nie zmieniają. Kościół katolicki głosi ponadto, że przylgnięcie do
tych prawd jest konieczne dla zbawienia wiecznego, czyli do możliwości
zobaczenia Boga po śmierci i uniknięcia wiecznego potępienia, czyli wiecznego
oddzielenia od Boga i wieczystej męki. Ekumenizm jest możliwy tylko wtedy, gdy
zrelatywizuje się religijną prawdę.
To właśnie ta relatywizacja religijnej prawdy zabiła
katolicką wiarę u tylu setek milionów ludzi w minionych pięćdziesięciu latach.
Jest ona przyczyną rozpadu wielkiego niegdyś gmachu rzymskiego katolicyzmu i jego
zredukowania do garstki wiernych katolików rozproszonych tu i ówdzie.
W pewnym sensie podniosło mnie na duchu, gdy
zobaczyłem, że Bractwo Św. Piusa X niezupełnie straciło głowę i potrafiło się
zdobyć przynajmniej na jakiś sprzeciw wobec modernistycznych pochlebstw. Oświadczenie,
jakie wydali miało wszelkie cechy – jak mi się wydawało – kompromisu między
tymi, którzy byli za i przeciw pojednaniu. Najwidoczniej przeważyła bardziej
nieustępliwa linia biskupa Tissier de Mallerais i pojednawcza partia biskupa
Fellaya musiała cofnąć się o kilka kroków.
Niemniej jednak generalnie byłem przygnębiony
perspektywą, że FSSPX nie stanie się częścią religii Novus Ordo. Przyczyną
tego smutku jest to, że FSSPX od lat z powodzeniem prezentowało się jako
bastion katolicyzmu przeciw modernistycznym heretykom. To nie jest prawdą. Są
oni bardzo skażeni modernistyczną herezją, i to tak dalece, że w czerwcowym
wywiadzie ich Przełożony Generalny w zasadzie powiedział, że w rzeczywistości
nie ma żadnej różnicy między soborową nauką o wolności religijnej i tradycyjnym
nauczaniem. Według niego była to jedynie kwestia słów. Gdy to usłyszałem, nieomal
nie mogłem w to uwierzyć. Reintegracja FSSPX z modernistycznymi heretykami rozwiałaby
wszelkie wątpliwości dotyczące tego, kto naprawdę broni tradycji.
Ponadto jest prawdą, że FSSPX zdołało przekonać swych
członków, iż jego stanowisko wobec modernistów jest w rzeczywistości postawą
katolicką. A tak nie jest, ponieważ z jednej strony uważają, że modernistyczna
hierarchia jest katolicką hierarchią, lecz z drugiej strony twierdzą, że mają
prawo ignorować ową katolicką hierarchię i działać jak gdyby ona nie istniała.
Taki sposób postępowania jest sprzeczny z samą naturą Kościoła katolickiego.
Dlatego też mój punkt widzenia jest taki, że FSSPX
dopuściło się wobec swoich wiernych oszustwa na masową skalę i wypełniło ich
umysły zasadami, które, jeśli będą się nimi logicznie kierować, doprowadzą ich
z powrotem prosto do Novus Ordo, do czego właśnie niemal doszło
tego lata.
Jednakże FSSPX to kraina ruchomych piasków. To, co
dziś może być uważane za prawdę może jutro być łatwo ogłoszone za fałsz.
Pamiętam, na przykład, że w 1982 roku formuła "przyjęcia Soboru w świetle
tradycji" była rozgłaszana na wszystkie strony przez arcybiskupa Lefebvre
jako klucz do pojednania z modernistami. Ci, którzy sprzeciwili się tej idei –
jak ja sam – byli uważani za krnąbrnych i nielojalnych. Jednakże przed końcem
dekady, gdy arcybiskup stracił nadzieję na ułożenie się z modernistami, wcześniej
rozgłaszana formuła została porzucona i zlekceważona.
Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, nigdy nie
wiadomo, jaki kierunek obierze FSSPX. Wielu stronników Bractwa oddycha z ulgą,
gdy widzi, że możliwość mariażu z modernistami odchodzi w zapomnienie. Być może
jest to ta sama ulga, jaką odczuwali pasażerowie Titanica zgromadzeni na
rufie statku, kiedy oderwała się jego cześć dziobowa. Przez kilka minut część
rufowa utrzymywała się na powierzchni, gdyż była jeszcze wypełniona powietrzem,
aż do chwili, gdy również zanurzyła się na dno oceanu, zabierając ze sobą w
otchłań morską wiele dusz.
Chociaż wydaje się, że przynajmniej na razie
negocjacje utknęły w martwym punkcie, to nigdy nie wiadomo, co się jeszcze
wydarzy. Kierunek i ostateczny wynik negocjacji jest równie przewidywalny jak
zakończenie niekończącej się opery mydlanej.
Jednakże jest jeden bardzo pozytywny wynik tych
negocjacji, to mianowicie, że obecnie problem oddalił się od kwestii Mszy i
praktycznych problemów pojednania. Te sprawy zostały rozstrzygnięte. Jedyną
przeszkodą, jaka pozostała jest Vaticanum II. Ten oczywisty fakt zmusi
bardzo wielu konserwatystów z Novus Ordo do ponownego przypatrzenia się Vaticanum
II i odkrycia wewnętrznej sprzeczności między nim a magisterium Kościoła. Na
próżno będą poszukiwać dla niego rozwiązania. Ostatecznie historycy i
teologowie będą zmuszeni przyznać, że Vaticanum II rzeczywiście był
zerwaniem z Tradycją.
Kiedy ten dzień nadejdzie, będzie to koniec Vaticanum
II. Tylko wtedy, gdy ten teologiczny potwór zostanie zgładzony znowu w
Kościele zapanuje pokój i porządek.
Wasz
szczerze oddany w Chrystusie,
Bp Donald J. Sanborn
Rektor
"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", August
2012, ss. 1-3. (1)
Tłumaczył
z języka angielskiego Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(*)
Tytuł artykułu od red. Ultra montes.
(1)
Por. 1) Bp Donald J. Sanborn, a) Impas w procesie pojednania FSSPX z
modernistami. b) Oczekiwane porozumienie FSSPX z modernistami. c) Sprzeczności
w łonie Bractwa Św. Piusa X. Analiza listów biskupów FSSPX. d) Rozkład
religii Novus Ordo. e) Sprzeczność Vaticanum II z nauczaniem Kościoła
katolickiego. f) Sprzeciw wobec zmian soborowych a niezniszczalność
Kościoła. g) Asyż III – obrzydliwość spustoszenia w miejscu świętym.
h) Góry Gelboe. Jeden z pierwszych seminarzystów abp. Lefebvre'a opłakuje
upadek jego Bractwa. i) Rozmowy doktrynalne Bractwa Św. Piusa X z
modernistami i "beatyfikacja" Jana Pawła II. j) Zgubne skutki
kompromisów z prekursorami Antychrysta. k) Pozbądźcie się złudnych
nadziei co do Ratzingera. Pytania i odpowiedzi. l) Vaticanum II, papież
i FSSPX.
2) Henryk Hello, Nowoczesne wolności w oświetleniu
encyklik. Wolność sumienia – wolność wyznania – wolność prasy – wolność
nauczania.
3) Św. Pius X, Papież, a) Encyklika "Pascendi
dominici gregis", o zasadach modernistów. b) Przysięga
antymodernistyczna.
5) Ks. Maciej Sieniatycki, Apologetyka czyli
dogmatyka fundamentalna. Nieomylny urząd nauczycielski Kościoła.
6) Ks.
Kazimierz Naskręcki, Działanie Ducha Świętego w Kościele.
7) Kodeks Prawa Kanonicznego, Wyznanie Wiary
katolickiej.
8) Akta i dekrety świętego powszechnego Soboru
Watykańskiego (1870), Pierwszy projekt Konstytucji dogmatycznej o Kościele
Chrystusowym przedłożony Ojcom do rozpatrzenia.
(Przyp.
red. Ultra montes)