Ojciec święty Pius XI ustanowił święto Chrystusa Króla 11 grudnia AD 1925, w epoce zaciemnienia umysłów, buntu przeciwko Bogu i panowaniu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Kilka lat wcześniej bolszewicka rewolucja unicestwiła chrześcijaństwo w Rosji, upadły również inne państwa, które ‒ choćby w sposób niedoskonały ‒ były chrześcijańskie. Antychrystusowa propaganda tryumfowała w tych dniach, gdy papież nakazał katolikom, aby w ostatnią niedzielę października obchodzili nowe święto. Jego data przypominała, że panowanie naszego Zbawiciela obejmuje całą ziemię, czyściec i niebo. Wszyscy zbawieni zbawili się przez Krew wylaną na Krzyżu. Bez Niej nikt nie trafiłby do czyśćca i nieba. Także święci Starego Testamentu, często przez tysiąclecia, trwali w oczekiwaniu w otchłani ojców, aby nasz Pan otworzył przed nimi niebo.
Bóg nie odwołuje swojego wybraństwa ‒ podkreślił x. Rafał Trytek ICR, który 26 października AD 2025 sprawował Mszę Świętą w Oratorium Świętego Józefa Opiekuna Kościoła Świętego we Wrocławiu. Wśród wybranych są sprawiedliwi Starego Testamentu, którzy szli za głosem Boga, lecz w tym gronie nie ma tych, którzy odrzucili Chrystusa. Nie ma bowiem innego Zbawiciela, od czasu zaś intronizacji na drzewie Krzyża trwa nieustanna walka między Kościołem i Antykościołem. Nikt nie może zachować neutralności w obliczu tego starcia, każdy człowiek musi dokonać wyboru, po czyjej stronie będzie walczył. W XX wieku ta prawda stała się szczególnie oczywista, gdy Chrystus został zdetronizowany przez modernistów.
Nasz Pan nieustannie jednak panuje ‒ jako Bóg i człowiek ‒ gdyż całą ludzkość nabył Przenajdroższą Krwią. Wbrew zatem zakusom modernistów wszyscy, którzy żyją, powinni składać mu hołd, podobnie jak postępują ci, którzy jeszcze pokutują w czyśćcu.
Życie każdego z wiernych powinno być nieustannym hołdem składanym Chrystusowi Królowi. Czyniąc to, módlmy się do Syna Bożego o prawdziwie katolicką ojczyznę.
 
