STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

niedziela, 23 listopada 2014

Czy sedewakantyzm jest przesiewaniem Papieży? - x. Antoni Cekada

    Na początku roku 1995 opublikowałem krótką, niepolemiczną broszurkę pod tytułem Tradycjonaliści, nieomylność i papież przedstawiającą stanowisko sedewakantystyczne.1)
Warto przybliżyć termin „sedewakantyzm”. Tradycyjni katolicy na różne sposoby starali się objaśnić, jak błędy i zło oficjalnie sankcjonowanych zmian Soboru Watykańskiego II mogłyby pochodzić od tego, co wygląda jak autorytet nieomylnego Kościoła. Stanowisko sedewakantystyczne utrzymuje, że jedynym spójnym wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest wniosek, że – skoro błąd i zło nie mogą pochodzić od autorytetu niezniszczalnego i nieomylnego Kościoła – to duchowni, którzy promulgowali te zmiany – od papieża w dół – w pewnym momencie utracili swój urząd i autorytet poprzez osobistą herezję.2)

Ostatnia uwaga może zaskoczyć wielu katolików. Ale szereg przedsoborowych teologów i kanonistów, jak również co najmniej dwóch papieży (Innocenty III i Paweł IV), dopuszcza zasadę za tym stojącą: że papież, jako osoba prywatna, może odpaść od wiary i stać się heretykiem. Gdy jego odszczepieństwo staje się jawne, papież taki automatycznie (ipso facto) traci swój urząd i autorytet.

Przytoczyłem liczne ustępy dotyczące tego punktu w Tradycjonaliści, nieomylność i papież. Ku memu zdziwieniu broszurka okazała się bardzo popularna i nadal jest szeroko rozpowszechniana po całym świecie.
W październiku 1995 roku oficjalne wydawnictwo Bractwa Św. Piusa X w Stanach Zjednoczonych, pismo „The Angelus”, wydrukowało artykuł Władysława Szijarty pod tytułem Przesiewanie papieży: problemy z sedewakantyzmem.
Pan Szijarto napisał Przesiewanie papieży3) w odpowiedzi na moją broszurkę. Ponieważ Bractwo promowało i promuje artykuł pana Szijarty jako pewnego rodzaju ostateczne obalenie mojego studium i ponieważ pan Szijarto sam poprosił mnie o skomentowanie, należy się publiczna odpowiedź.

Przeciętny świecki, który przeczyta artykuł pana Szijarty, może uznać, iż wywiera on ogromne wrażenie, lub że przynajmniej wprawia w onieśmielenie. Główny tekst nafaszerowany jest łacińskimi cytatami – a kim jest zwykły świecki, by dyskutował z łacińskimi cytatami? Monumentalnie brzmiące zasady ogólne są stwierdzane z dużą dozą pewności siebie. Przypisy, zdania złożone, wydumane słownictwo („kryteriologicznie”, „ontologicznie”) i pozornie erudycyjne spieranie się o szczegóły (np. siłowanie się na ręce nad tym, jak przetłumaczyć quoad nos) tworzą atmosferę, którą przeciętny wierny kojarzy z uczoną intelektualną rozprawą.

Ale ten świecki nie powinien czuć się onieśmielony przez to wszystko. Łacińskie cytaty, przypisy i wydumany żargon czasami są tylko kamuflażem dla tego, co przy bliższym przyjrzeniu się, okazuje się być nie tylko po prostu złym argumentem, ale nonsensem na szczudłach.

Przewinienia p. Szijarty są rozliczne: niewłaściwie przedstawia on stanowiska przeciwników, gromadzi stertę wręcz bezpodstawnych założeń dotyczących rozmaitych szczegółów prawa kościelnego i eklezjologii, niewłaściwie tłumaczy i stosuje twierdzenia swych źródeł, dostarcza niedokładnych i niesprawdzalnych cytatów4), dorzuca świętoszkowate ataki osobiste, próbuje ośmieszyć wszystkich sedewakantystów niedorzecznymi opiniami utrzymywanymi tylko przez garstkę i „pompuje” (wyolbrzymia) autorytet opinii utrzymywanej przez teologa Jana od św. Tomasza.

Grzechem głównym p. Szijarty jest ciąg zasad, które zakłada na początku swego artykułu i z których robi podstawę całego swego rozumowania. Pan Szijarto nie tylko wymierzył te zasady w sedewakantystyczną kukłę własnego projektu, ale również stworzył je sam na podstawie wyrwanego z kontekstu cytatu, który i niewłaściwie zastosował, i niewłaściwie przetłumaczył. Już samo to zadaje śmiertelny cios jego argumentacji.

Ponieważ jednak jego artykuł zawiera liczne zasadnicze błędy innego rodzaju, tu zmierzymy się z czterema punktami: (1) fałszywe pierwsze zasady, które pan Szijarto przedstawia na temat „determinacji”, że papież automatycznie utracił urząd. (2) niewłaściwe zastosowanie nauczania teologów o „faktach dogmatycznych”. (3) stworzenie nieistniejącego konfliktu między sedewakantyzmem a doktryną o niezniszczalności Kościoła. (4) wyolbrzymianie [znaczenia] Jana od św. Tomasza.

I. Fałszywe pierwsze zasady

W pierwszym akapicie swego artykułu pan Szijarto przyznaje, że powszechnym nauczaniem teologów jest to, że papież, który odpada od wiary lub staje się heretykiem, gdy tylko ów fakt staje się jawny, automatycznie traci swój urząd5). Następnie dodaje:
Jednakże katolicy nie mają prawa dokonać determinacji sami, jeśli chodzi o fakt zaistnienia złożenia z urzędu w ten sposób.

Choć jawna herezja ontologicznie skutkowałaby złożeniem ipso facto, determinacja musiałaby być dokonana przez Kościół powszechny wobec tego właśnie faktu określonego wyrażeniem ipso facto – najprawdopodobniej poprzez deklarację Soboru Powszechnego – zanim poszczególni katolicy mogliby dojść do wniosku kryteriologicznie…
[Kościół] musiałby tak postąpić, zanim katolicy mogliby dokonać tej determinacji za siebie. [Podkreślenie jego]
Twierdzenia te, wydane z taką pewnością siebie, są bzdurą.

A. Kukła „determinacji”

Pan Szijarto, po pierwsze, ustawił kukłę, stosując wieloznaczny termin – „determinacja” – do dwóch całkowicie różnych rzeczy, które następnie sam błędnie zrównuje: (1) wniosek poszczególnego sedewakantysty, że Stolica Apostolska wakuje oraz (2) formalną prawną deklarację Soboru Powszechnego, że Stolica Apostolska wakuje.
Jest to sprytna sztuczka, ale fundamentalnie nieuczciwy argument – zwłaszcza wziąwszy pod uwagę moje starania pod koniec artykułu, gdzie zapewniałem czytelników, że mocny osobisty wniosek dotyczący wakatu Stolicy Apostolskiej nie jest i nie może być tym samym, co autorytatywna deklaracja ze strony Kościoła.

B. Nieuzasadnione twierdzenia

Pierwsze z dwóch wyżej przytoczonych twierdzeń p. Szijarty jest nieuzasadnione. Gdzie na przykład jest lista autorytetów, na których opiera się jego daleko idące powszechne twierdzenie, że katolicy „nie mają prawa” „determinować” (tj. wnioskować), że nastąpiło złożenie? Gdzie są wszyscy kanoniści, którzy powiedzieli z panem Szijarto, że „determinacja” ze strony Kościoła powszechnego musiałaby nastąpić, zanim poszczególni katolicy mogliby „kryteriologicznie” – cokolwiek to znaczy – dojść do tego wniosku?

C. Niewłaściwie zastosowane błędne tłumaczenie

Jeśli chodzi o trzecie wyżej wymienione twierdzenie, p. Szijarto przytacza w przypisie teologa Hervégo, podając oryginał łaciński i tłumaczenie angielskie.
Nawet na pierwszy rzut oka cytat w przypisie z Hervégo wygląda na niezwiązany z twierdzeniem w głównym tekście p. Szijarty. Pan Szijarto mówi o tym, kto miałby dokonywać „determinacyj”. Hervé, z drugiej strony, wydaje się omawiać kanoniczną techniczną stronę tego, jak urząd bezprawnie zajmowany, wpierw musi być oficjalnie ogłoszony jako wakujący przed wszczęciem wyboru – jedno o niebie, drugie o chlebie, innymi słowy.

Już samo to jest wystarczająco niedobre. Porównanie tłumaczenia p. Szijarty z łaciną i odnalezienie go w oryginalnym dziele pokazuje jednak, że p. Szijarto wyrwał cytat z kontekstu, niewłaściwie go zastosował i następnie błędnie go przetłumaczył.
Cytat z Hervégo nie pochodzi, co zakłada artykuł p. Szijarty, z dyskusji o tym, kto ma prawo „określić”, że papież utracił urząd. Pochodzi on natomiast z długiego wywodu teologa odpierającego argumenty koncyliaryzmu – herezji głoszącej, że Sobór Powszechny Kościoła stoi ponad papieżem.

Kontekst w dziele Hervégo jest następujący6): (I) Obalenie ogólnego twierdzenia heretyków za wyższością soboru. (II) Obalenie ich błędnego przedstawienia Soboru w Konstancji. (III) Czy Sobór, niezależnie od papieża, może określić cokolwiek o osobie papieża, co dotyczy: (1) jego wyboru lub (2) jego złożenia.

W kwestii złożenia Hervé wykłada ogólną zasadę głoszącą, że Sobór Powszechny w żaden sposób i z żadnego powodu nie może złożyć papieża z urzędu. Hervé w pewnym szczególe wyjaśnia, dlaczego Sobór nie może tego dokonać na podstawie (a) moralnego zepsucia papieża, (b) [jego] herezji czy (c) wątpliwego wyboru.

Odnośnie do herezji Hervé streszcza standardowe nauczanie teologów przytoczonych w tak wielu traktatach sedewakantystycznych – poprzez herezję papież stawia się poza Kościołem i ipso facto traci urząd. Hervé następnie wraca do wyjaśnienia roli Soboru Powszechnego w tym wszystkim:

W takim przypadku Sobór (Kościół) miałby tylko prawo ogłosić jego stolicę pustą, tak aby zwyczajni elektorzy mogli bezpiecznie przejść do wyboru.
Innymi słowy, Sobór Powszechny nie może nic więcej wobec heretyckiego papieża, jak tylko ogłosić wakat jego stolicy.

Pan Szijarto jednakże błędnie tłumaczy łacinę i umieszcza „tylko” przed niewłaściwym słowem7), w ten sposób całkowicie zmieniając znaczenie fragmentu na to, co następuje:
W takim przypadku tylko Sobór (Kościół) miałby prawo ogłosić jego stolicę pustą, tak aby zwyczajni elektorzy mogli bezpiecznie przejść do wyboru.

Zachodzi, rzecz jasna, ogromna różnica między powiedzeniem „tylko Sobór” ma prawo ogłosić wakat stolicy, a powiedzeniem, że Sobór „miałby tylko prawo” ogłosić wakat stolicy.
Punkt wyjścia dla całego wywodu p. Szijarty – „dokonywanie determinacyj” – jest więc oparty na błędnym tłumaczeniu.

II. Fakty dogmatyczne

Druga zasada, którą p. Szijarto przytacza przeciwko sedewakantyzmowi, dotyczy „faktów dogmatycznych”.
Ogólnie biorąc, fakt dogmatyczny jest pewnym faktem tak ściśle związanym z dogmatem, że jest konieczny, by ustalić lub właściwie wyjaśnić ów dogmat.8)
Teologowie zaliczają prawowitość papieża czy Soboru Powszechnego do faktów dogmatycznych, ponieważ tylko prawowity papież lub sobór może ustanowić dogmat.
Teologowie uczą także, że Kościół jest nieomylny, gdy określa, że poszczególny papież czy Sobór Powszechny jest prawowity. Gdyby było inaczej, dogmaty byłyby zagrożone.
Na przykład kwestionowanie prawowitości Piusa IX stanowiłoby zagrożenie dla dogmatu Niepokalanego Poczęcia, który uroczyście zdefiniował. Podobnie podawanie w wątpliwość prawowitości Soboru Trydenckiego podkopałoby dogmaty, które zdefiniował on w odniesieniu do Ofiary Mszy.

Pan Szijarto przedstawia sedewakantyzm tak, jakby był z tym na bakier. Nieomylność faktów dogmatycznych – mówi – z góry gwarantuje prawowitość papieża. Sedewakantyści rozumują od tyłu, od dostrzeżonego „fałszywego” nauczania do nieprawowitości papieża, umożliwiając każdemu podawanie w wątpliwość prawowitości któregokolwiek papieża, przed- czy posoborowego. To powoduje, że wszelkie pojęcie nieomylności staje się niemożliwe.

A. O niebie i o chlebie

Pan Szijarto jest tu winnym tego, co logicy nazywają błędem ignorantia elenchi – argumentowaniem przeciwko niebu, gdy wszyscy inni mówią o chlebie.
Jego argument zakłada, że sedewakantyści orzekają swoje stanowisko na podstawie kwestionowania wstecz prawowitości wyboru Pawła VI. Tak naprawdę rzecz się ma inaczej.
Montini mógł rzeczywiście być prawowicie wybrany na papieża; ja sam nie widziałem żadnych przekonujących argumentów przeciwko temu. Moim zdaniem, jak i zdaniem większości sedewakantystów, problemy z prawowitością Pawła VI dotyczą nie tyle jego wyboru, ile utraty urzędu po wyborze.
Ten problem nie ma zupełnie nic wspólnego z nieomylnością i faktami dogmatycznymi.

B. Brakujący składnik

Pan Szijarto przytacza następujący ustęp z Hervégo, jako próbę ostatecznego udowodnienia swego twierdzenia o faktach dogmatycznych:
Jakiemu dobru służyłoby wyznawanie nieomylnego autorytetu Soborów Ekumenicznych czy Rzymskich Biskupów w abstrakcie, jeśli dozwolone byłoby utrzymywać wątpliwości co do prawowitości jakiegokolwiek Soboru czy Papieża?9)

Znowu p. Szijarto wyciąga coś z kontekstu. Dwa zdania przed powyższym cytatem Hervé zauważa, że fakt dogmatyczny dotyczący prawowitości soboru lub papieża jest zasadniczo historyczny10). Nieomylność Kościoła w tym zakresie wyklucza kwestionowanie prawowitości minionych Soborów Powszechnych czy pontyfikatów, które Kościół zawsze przyjmował jako prawowite.

W 1965 roku, na przykład, żaden katolik nie mógł utrzymywać, że Pius IX był nieprawowicie wybrany lub że Sobór Trydencki był nieprawowicie zwołany oraz że orzeczenia jednego czy drugiego były zatem w jakiś sposób niewiążące. Nieomylność Kościoła co do tych faktów historycznych, jako że są związane z jego dogmatami, zapobiegała wszelkiemu błędowi wobec prawowitości.

Ale historia w 1965 roku była inna z Pawłem VI. Choć zmarły papież nie może „utracić” prawowitości (tj. utracić urzędu), żyjący jak najbardziej może. Traci ją, jeśli odpadnie od wiary katolickiej i to odpadnięcie stanie się jawne. To jest to, jak utrzymują sedewakantyści, co stało się z Pawłem VI.

Zasada ta, co przyznaje sam p. Szijarto, jest powszechnym nauczaniem teologów. Narzeka jednak, że sedewakantyści stosują ją a posteriori (po fakcie). Oczywiście, że tak – to tak właśnie ma to działać według wszystkich autorytetów.
Jeśli P. Szijarto twierdzi, że zasada automatycznej utraty urzędu za herezję w jakiś sposób podkopuje nieomylność Kościoła dotyczącą faktów dogmatycznych, wówczas jego spór nie jest z sedewakantystami, ale z kanonistami i teologami wielkiego kalibru, takimi jak św. Antonin, św. Robert Bellarmin, św. Alfons, Wilhelm, Badii, Prümmer, Wernz-Vidal, Beste, Vermeersch-Creusen, Maroto, Coronata i Regatillo11). My, sedewakantyści, jedynie stosujemy ich nauczanie do Pawła VI.

C. Wykreśleni Papieże

Na podstawie swego wadliwego rozumienia natury faktu dogmatycznego p. Szijarto dowodzi, że sedewakantyzm umożliwia kwestionowanie prawowitości któregokolwiek papieża w historii (np. Piusa XII, Piusa XI, Benedykta XV, Piusa IX, nawet św. Piotra), nie tylko posoborowych.
Ale skoro fakt dogmatyczny prawowitości jest (jak widzieliśmy) zasadniczo historyczny, pozycja Piusa XII i jego poprzedników jest niepodważalna. Zarazem nieomylność Kościoła dotycząca prawowitości przeszłych papieży nie zabrania nikomu, by utrzymywał, że żyjący papież utracił urząd – co uczynili sedewakantyści w czasach Pawła VI.
Pozytywnym aspektem tego jest to, że błąd p. Szijarty przynajmniej przydał się na dość zabawne ilustracje12) w śmiertelnie ponurym „Angelusie”, gdzie większość humoru sprawia wrażenie mimowolnego.

D. Który dogmat jest w niebezpieczeństwie?

Jednym z powodów, dla których Kościół jest nieomylny w faktach dogmatycznych dotyczących prawowitości, jest – jak powiedzieliśmy – to, że dogmaty katolickie byłyby w przeciwnym razie zagrożone.
Które „katolickie dogmaty” ogłoszone przez Pawła VI i Jana Pawła II są zagrożone przez kwestionowanie ich prawowitości? To, że niekatolickie sekty są środkami zbawienia? To, że wszyscy ludzie są zbawieni? Że wolność sumienia jest objawiona przez Boga?
Ciekawe byłoby usłyszeć odpowiedź. Panie Szijarto?

III. Niezniszczalność

Trzecią zasadą, na którą powołuje się p. Szijarto, jest niezniszczalność Kościoła.
Jego dowodzenie przebiega w następujący sposób: tylko Kościół powszechny może dokonywać nieomylnych sądów o prawowitości papieża. Wątpliwy papież nie byłby żadnym papieżem tylko jeśli cały Kościół odciąłby się od niego. Sedewakantyzm stawia poważne wyzwania przed niezniszczalnością Kościoła, która zapobiega temu, by cały Kościół albo uznawał fałszywego papieża, albo odrzucał prawdziwego. Kościół cieszy się nieomylnością w kwestii prawowitości papieża. To pozostawia dwie alternatywy: albo soborowi papieże są prawowici, albo Kościół katolicki znajduje się tylko w grupach sedewakantystycznych.


A. Dwie sprzeczne zasady

Argument p. Szijarty zawiera dwa twierdzenia, które są domyślnie sprzeczne ze sobą:
1. Tylko jeśli cały Kościół odetnie się od papieża, jest on fałszywym papieżem (= wszyscy muszą go odrzucić).
2. Cały Kościół nie może uznawać fałszywego papieża (= część może go odrzucać, część może go uznawać).

Pierwsze zdanie zakłada, że część Kościoła nie może dłużej uznawać kogoś, kto jest fałszywym papieżem; drugie zakłada, że część Kościoła może.
Oba zdania oczywiście nie mogą być prawdziwe. Ślady pochodzenia tej sprzeczności we wnioskowaniu p. Szijarto prowadzą do…


B. Większej liczby niewłaściwie zastosowanych cytatów

Ogniwem wszelkiej dyskusji o sedewakantyźmie jest sprawa heretyckiego papieża: czy taka rzecz jest możliwa? Jeśli tak, jakie stosują się zasady? Czy Paweł VI lub Jan Paweł II mogliby być uznani za takich? Etc.
Ale p. Szijarto, raz jeszcze, przedstawia cytaty o niebie, aby odeprzeć argumenty o chlebie.

Przyjrzenie się kontekstowi pierwszych dwóch cytatów p. Szijarty (z Franzelina i Hervégo) wykazuje, że autorzy traktują nie o temacie heretyckiego papieża (papa haereticus), ale raczej o temacie wątpliwego papieża (papa dubius) – to sprawy, którymi podręczniki do eklezjologii zajmują się oddzielnie.
W obu przypadkach autorzy omawiają schizmę, a dokładnie Wielką Schizmę Zachodnią (ok. 1378-1417), gdy kilku rywalizujących papieży, każdy wspierany przez swą własną frakcję, rościł sobie prawo do Stolicy Piotrowej. „Wątpliwość” nie dotyczyła osobistej prawowierności zainteresowanych, ale kanonicznej kwestii dotyczącej tego, który z nich był rzeczywiście następcą Piotra.

W akapicie bezpośrednio poprzedzającym fragment przytoczony przez p. Szijartę i Franzelin, i Hervé omawiają kwestię heretyckiego papieża. Obaj przyznają, że heretycki papież traci urząd.13)
Nie da się sprawdzić trzeciego cytatu p. Szijarto (drugi tego rodzaju przypadek), ponieważ podaje niedokładny przypis.14) W każdym razie, skoro cytat najwyraźniej dotyczy faktów dogmatycznych, jest on (na podstawie tego, co powiedzieliśmy w części II) podobnie nieistotny w dyskusji.

C. Fałszywe alternatywy

Na końcu części o niezniszczalności p. Szijarto przedstawia jako swój wniosek dwie alternatywy: albo soborowi papieże są prawowici, albo Kościół katolicki znajduje się tylko w grupach sedewakantystycznych.
Ponieważ p. Szijarto oparł te alternatywy na sprzecznych zasadach i nieistotnych cytatach, wybór, który utworzył, jest całkowicie fałszywy.

IV. Jan od św. Tomasza

Czwarta główna część artykułu p. Szijarty poświęcona jest przytoczeniu fragmentów z hiszpańskiego teologa dominikańskiego, Jana od św. Tomasza (1589-1644).
Urywki, które przytacza p. Szijarto, głoszą w istocie, że heretycki papież prawnie pozostaje głową Kościoła, póki Sobór Powszechny nie ogłosi faktu jego herezji. Do tego momentu wszystkie działania takiego papieża są ważne.

Pan Szijarto wychwala to pod niebiosa. Jan od św. Tomasza znakomicie i pomysłowo rozwiązał problem. Tak więc, mówi p. Szijarto, rzeczywistość ontologicznie jawna zostaje pogodzona z prawnie widzialną rzeczywistością, tj. kryteriologicznie jawną – jawną w prawdziwym tego słowa znaczeniu(?).

A. Porzucone stanowisko

W dodatku nr 1 do artykułu Tradycjonaliści, nieomylność i papież przytoczyłem cytaty z dwunastu kanonistów i teologów, którzy nauczali, że jawnie heretycki papież automatycznie traci urząd15). Sześciu z nich dalej precyzowało, że ta utrata urzędu następuje bez potrzeby jakiegokolwiek oświadczenia czy orzeczenia. Autorzy ci stanowią „opinię powszechną” lub nawet „bardziej powszechną opinię”.

Omawiając Jana od św. Tomasza, p. Szijarto po prostu promuje opinię mniejszościową, którą późniejsi autorzy porzucili. Absurdalnym jest to, co robi, przedstawiając ją jako decydujący cios, który niszczy stanowisko sedewakantystyczne. Skoro kanoniści odrzucili, porzucili lub pominęli to stanowisko, musiał być ku temu powód.

Możliwe, że wyjaśnienie tego można znaleźć w następujących dwóch punktach.

B. Sprzeczność z prawem papieskim

W 1559 roku, aby zawczasu wykluczyć możliwość, by heretyk uzurpował sobie Tron Piotrowy, papież Paweł IV wydał bullę Cum ex apostolatus officio. Paweł IV zadekretował, że jeśli ktokolwiek, kto został wybrany na papieża, wcześniej odpadł od wiary katolickiej lub popadł w jakąkolwiek herezję, wówczas między innymi jego wybór byłby nieważny, nieważne byłyby jego nominacje i automatycznie utraciłby urząd bez potrzeby wydania jakiejkolwiek dalszej deklaracji (przytoczyłem odpowiedni fragment w mojej broszurce).
Opinii Jana od św. Tomasza, że potrzebna jest deklaracja, zanim papież utraci swój urząd, w oczywisty sposób nie można obronić w obliczu papieskiego prawa, które dobitnie i niejednokrotnie orzekło, że deklaracja nie jest wymagana.

C. Prawny absurd

Choć proponowanie swego rozwiązania przez Jana od św. Tomasza mogłoby być uzasadnione jakimś przepisem prawa kościelnego obowiązującego w wieku XVII, proponowanie go obecnie nie jest ani racjonalne, ani możliwe.
I Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku16), i Kodeks Jana Pawła II z 1983 roku17) (który, jak przypuszczam, przyjmuje p. Szijarto) precyzują, że tylko papież może zwołać Sobór Powszechny (Ekumeniczny). Ponadto według obu kodeksów papież ustala plan, może rozwiązać sobór oraz musi zatwierdzić i promulgować jego dekrety, aby miały siłę obowiązującą.

Jeśliby nalegać (co robi p. Szijarto), że heretycki papież traci urząd tylko po tym, jak ogłosi go takim Sobór Powszechny, prawo wymagałoby, aby doprowadzić do złożenia z urzędu heretyckiego papieża, żeby zwołał on sobór przeciwko sobie samemu, umieścił w planie obrad swe własne złożenie, a następnie zatwierdził i promulgował dekrety soboru ogłaszające jego własne złożenie.
Tego typu współpraca byłaby prawdopodobnie nierealistyczną mrzonką, nawet w epoce ekumenizmu.
Zastosowanie zasady, którą p. Szijarto proponuje, prowadzi zatem do prawnego absurdu.


* * * * *

Pan Szijarto, jak wielu apologetów obecnego stanowiska Bractwa Św. Piusa X, zajmuje się sedewakantyzmem tak, że najpierw go wypacza, a następnie próbuje obalić owo wypaczenie. Rozpoznaliśmy cztery główne problemy w jego konkretnej krytyce:
1. Fundamentalna zasada argumentu p. Szijarty (dotycząca „determinacji”) wymierzona jest przeciwko kukiełce i oparta jest na cytacie, który p. Szijarto i błędnie zastosował, i błędnie przetłumaczył.

2. Pan Szijarto niewłaściwie przedstawia naturę „faktu dogmatycznego” prawowitości.

3. Osobliwy tytuł jest przytykiem wobec sedewakantystów, którzy sprzeciwili się wyartykułowanej przez Bractwo Św. Piusa X polityce „przesiewania” wszystkich słów i czynów Pawła VI i jego następców, a następnie słuchania tylko tego, co przełożeni Bractwa uznali za „zgodne z tradycją”.

4. Tj. przypis 10 odnosi się do Hervégo, Manuale Theologiae Dogmaticae (1943) I.514, gdzie cytatu przytoczonego przez p. Szijartę nigdzie nie można znaleźć.

5. Redaktorzy „The Angelus”, należy zaznaczyć, wycofali to ustępstwo, gdy wydrukowali artykuł p. Szijarty, prawdopodobnie dlatego, ponieważ podkopuje ono linię partyjną Bractwa. Jego oryginał zaczyna się od: Teologowie powszechnie utrzymują… Poprawiona wersją zaczyna się od: Pewni teologowie utrzymują…
6. Zob. Hervé, I.498–501
7. Łacina, Hervé I.501, brzmi następująco: Tunc Concilium [Ecclesia] ius tantum haberet sedem vacantem declarandi, ut ad electionem tuto procedere possent consueti electores. Tantum (tylko, jedynie) określa czasownik haberet (miałby). Jeśli fragment oznaczał to, co twierdzi P. Szijarto, tantum znajdowałby się obok Concilium (Sobór) i rozpoczynałby się tak: Tunc Concilium tantum [Ecclesia] ius haberet…
8. Różni teologowie podają niewiele różniące się definicje terminu.
9. Cytując Hervégo, I.514.
10. Hervé I.514: Factum autem istud triplex distingui potest: 1) principaliter historicum, quo agnoscitur regula fidei, v.g., legitimitas concilii alicujus oecumenici aut Pontificis:… De duobus ultimis tantum loquimur in praesenti, cum infallibilitas Ecclesiae circa primum sponte defluat ex supradictis de concilio, de Pontifice et de ipsa Ecclesiae indefectibilitate. Podkreślenie jego.
11. Dla których [cytatów], zob. mój oryginalny artykuł.
12. Obrazkowy schemat papieży z niektórymi wykreślonymi.
13. J.B. Franzelin, De Ecclesia Christi (1907), 231: …vel spontanea defectione ab Ecclesia per manifestam et contumacem haeresim… Franzelin dodaje, że powątpiewanie, czy z powodu obietnic Chrystusowych, to rzeczywiście kiedykolwiek mogłoby nastąpić, jest nie bez racyj. P. Szijarto odtworzył cytat z Hervégo I.501 we fragmencie, który błędnie przetłumaczył.
14. Przypis 13 cytuje A. Tanquereya Synopsis Theologiae Dogmaticae (1921) I.84, gdzie przytoczonego fragmentu nie da się nigdzie znaleźć.
15. Niektórzy nawet uważali to za niemożliwe, by Bóg kiedykolwiek dopuścił taką rzecz.
16. Zob. kanon 222 nn.
17. Zob. kanon 338 nn.
(„Sacerdotium” nr 16, wiosna 1996)

Tłumaczył z języka angielskiego Łukasz Paczuski. Źródło: traditionalmass.org.


Za: http://www.sedevacante.eu/teksty.php?li=54