Na osobie,
która otrzymuje ważne "święcenia" zostaje odciśnięte "niezatarte
znamię", które nie może być jej odjęte. W wyniku tego otrzymuje moc
składania Bogu Ofiary Mszy Świętej i udzielania sakramentów oraz wszelkich
środków uświęcenia, jakie można znaleźć w Kościele. Tak cudowne jest to
"znamię" i tak wielkie są "uprawnienia" z nim związane, że
Katechizm Soboru Trydenckiego przyrównuje ich do "aniołów i bogów".
Niemniej jednak, w zwykłych okolicznościach, kapłani nie mogą korzystać z tych
uprawnień bez pozwolenia biskupa, który "inkardynuje" ich do swej
diecezji (obszaru, którym zarządza), wyznacza im "urząd" (albo
funkcję) oraz udziela "jurysdykcji" czyli prawa wykonywania ich posługi.
Ostatecznie cała jurysdykcja pochodzi od Chrystusa i jest delegowana przez
papieża, który jak teologowie mówią, stanowi "z naszym Panem jedną
hierarchiczną osobę". Papież mianując biskupów, przekazuje im ich
uprawnienia jurysdykcji, które z kolei są przekazywane kapłanom znajdującym się
pod ich rządami.
Tradycyjni duchowni – ci, którzy odrzucają błędy Vaticanum
II, herezje głoszone przez posoborowy kościół i którzy udzielają sakramentów
tak jak się to działo przez całe wieki – stawiają się w
"nieposłuszeństwie" do posoborowej hierarchii i dlatego działają
niezależnie od ich władzy. Rzecz jasna – ponieważ nie ma działających
tradycyjnych rzymskokatolickich biskupów będących ordynariuszami diecezji – nie
mogą się do nich odwoływać czy to w sprawie inkardynacji czy też jurysdykcji. Można
ich porównać do "lekarzy", którzy posiadają pełne kwalifikacje do
wykonywania praktyki lekarskiej, ale nie mają licencji – zezwolenia będącego w
gestii "rządu" oraz prerogatywą każdego stanu czy państwa. Z tego
powodu niektórzy posunęli się aż do zasugerowania, że świeccy powinni odmawiać przyjmowania
ich posługi. Niniejsze opracowanie zajmie się przeglądem tego, co prawo kanoniczne
Kościoła (1917) mówi o takich osobach i wykaże jak nasza kochająca
"matka" zadbała o pokarm duchowy dla swoich dzieci...
CO SIĘ DZIEJE, GDY KATOLIK ODPADNIE OD WIARY?
Kapłan może legalnie odmówić posłuszeństwa swojemu
biskupowi albo papieżowi, tylko wtedy jeśli: 1) nakaże mu on zrobić coś
grzesznego, i/lub 2) jeśli jego przełożony wydaje rozkazy bez autorytetu władzy.
W dzisiejszej sytuacji kiedy kapłanom nakazuje się przyjąć nauczanie Vaticanum
II jako część "najwyższego magisterium" i używać rytów, które nie
są katolickie, można mówić, że mają zastosowanie oba przypadki. Pierwszy
przypadek nie stanowi problemu, ponieważ rozum mówi nam, że nikt nie może
wymagać, aby czarne uznać za białe albo błąd za prawdę. Jednakże druga zasada
również znajduje zastosowanie, ponieważ Kościół nie może dopuścić, aby ktoś
odrzucający wiarę miał sprawować władzę nad wiernymi.
Stwierdzenie, że druga zasada ma zastosowanie oznacza,
że posoborowa hierarchia odpadła od Wiary. I znowu, rozum nam mówi, że osoba,
która porzuciła katolicką Wiarę nie jest już katolikiem, a jeśli zajmowała
stanowisko albo sprawowała władzę w Mistycznym Ciele Chrystusa, to w rezultacie
swojego odstępstwa, równocześnie by je utraciła. Nie można stronić od ludzi
oskarżając ich, że są heretykami i apostatami bez jednoznacznych definicji, co
to oznacza. Kościół podaje je w prawie kanonicznym.
"Heretyk" to zgodnie z definicją Kanonu
1325: "Każdy, kto by po otrzymaniu chrztu, zachowując miano
chrześcijanina, uporczywie zaprzeczał albo poddawał w wątpliwość jedną z tych
prawd, w które trzeba wierzyć boską i katolicką wiarą".
Aby prawo było zrozumiałe należy wyjaśnić pewne terminy.
Po pierwsze należy zwrócić uwagę, że aby zostać heretykiem wystarczy zaprzeczyć
albo wątpić w pojedynczą prawdę boskiej i katolickiej Wiary. I tak, na przykład
kiedy Pius XII zdefiniował dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, to
stwierdził: "dlatego, jeśliby ktoś, czego niech Bóg broni, odważyłby się
temu zaprzeczyć albo dobrowolnie poddawać w wątpliwość to, co zostało przez Nas
zdefiniowane, niech wie, że odpadł od Boskiej i katolickiej wiary" (Munificentissimus
Deus). W podobny sposób Papież Leon XIII powiedział w encyklice Sapientiae
christianae, że dla katolika "odmowa przyjęcia którejkolwiek
(dogmatycznej nauki Kościoła) jest równoważna odrzuceniu ich wszystkich".
Następnie, Kanon odnosi się do tych "PRAWD, W
KTÓRE TRZEBA WIERZYĆ BOSKĄ I KATOLICKĄ WIARĄ", prawd określonych tak przez
Kościół i wchodzących w zakres "uroczystego" lub "zwyczajnego i powszechnego"
Magisterium. Istnieje wiele prawd, które Kościół wyznaje "nieomylnie",
ale które jeszcze nie zostały zdefiniowane jako takie – jeśliby ktoś wątpił albo
nie wierzył w jedną z nich mógłby być "heretykiem", ale nie w zakresie
stosowalności tego Kanonu. Jest to ważna kwestia, gdyż posoborowa hierarchia z
bez mała diabolicznym sprytem stara się utrzymać w tych granicach. Negują oni
niezliczoną ilość nieomylnych prawd głoszonych przez Kościół, Pismo Święte i
Ojców Kościoła, a jednocześnie twierdzą, że nigdy nie zaprzeczyli niczemu, co
jest "de fide". Oczywiście, Vaticanum II zaprzecza nauczaniu de
fide Kościoła, a gdy się na to zwraca uwagę to twierdzą, że nie zaprzeczyli
niczemu co zostało ogłoszone ex cathedra – co błędnie ograniczają do
wypowiedzi nadzwyczajnego Magisterium; w odniesieniu do zwyczajnego Magisterium,
głoszą, że może się zmieniać.
Można nawet być w błędzie, co do "zdefiniowanych"
nauk Kościoła nie będąc "heretykiem" w zakresie zdefiniowanym przez ten
Kanon, ponieważ to nie o herezji, lecz o UPORCZYWEJ herezji jest tu mowa. UPORCZYWOŚĆ
nie oznacza żadnego konkretnego okresu czasu, ani nawet w ogóle żadnego trwania
w czasie. Według Bouscarena i Ellisa "Pertinaciter (uporczywie) nie
oznacza okresu trwania, ani gwałtowności; znaczy to po prostu postawienie
własnego zdania w opozycji do znanego zdania Kościoła". Tak więc katolik
(nawet kapłan), któryby wyznawał albo głosił heretycką naukę nie byłby uznany
za uporczywego – a zatem za heretyka w rozumieniu prawa, dopóki nie zostałaby
mu wskazana poprawna doktryna wraz ze wspierającymi ją dowodami – a on pomimo
takiego świadectwa nadal utrzymywałby swoje błędne przekonania. Błąd
kultywowany z powodu nieznajomości wciąż jest błędem, dlatego nazywa się
"materialną" herezją; tylko wtedy dopiero, gdy pojawia się "uporczywość"
– herezja materialna staje się "formalną". Katolik, któryby przylgnął
do teologicznego błędu z powodu niewiedzy byłby materialnym heretykiem, lecz gdyby
wiedział, że wierzy w coś, co według nauczania Kościoła jest błędem, albo gdyby
nie chciał wierzyć w coś, o czym wie, że Kościół naucza tego jako prawdy – to
byłby formalnym heretykiem (Kościół dopuszcza okres sześciu miesięcy zanim
uzna, że materialny heretyk, który został napomniany, stał się heretykiem
formalnym). Należy zauważyć, że błąd się nie zmienił, a jedynie stosunek osoby
wobec niego (Katolicy świadomie przyjmujący protestanckie lub
modernistyczne zasady, które są sprzeczne z nauczaniem Kościoła są
"formalnymi" heretykami). Rozróżnienie między nimi polega na tym, że
w drugiej sytuacji osoba dodaje do błędu element swojej "woli" i
przez "wolę" wierzenia w błąd staje się winną herezji. Każdy grzech angażuje
wolę [grzesznika].
Kościół nie może i nigdy nie pozwalał, aby publiczni
uporczywi heretycy – nawet jeśli są ważnie wyświęconymi duchownymi – pełnili
swe funkcje duchowe za jego aprobatą. Papież Paweł IV w 1559 roku streścił tę
zasadę w bulli apostolskiej CUM EX APOSTOLATUS OFFICIO, z której
przytaczam następujące stosowne fragmenty:
"...gdyby kiedykolwiek się okazało, że jakiś
biskup, a nawet pełniący obowiązki arcybiskupa, patriarchy, albo prymasa, czy
też kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, albo jak to zostało wyżej
powiedziane legat, czy też papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do
godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od
wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję, wówczas wybór albo
wyniesienie tej osoby, nawet dokonane w zgodzie i jednomyślnie przez wszystkich
kardynałów będzie żadne, nieważne i próżne. Wybór ten bądź wyniesienie nie może
być także uznane, ani nie uzyska ważności czy to na drodze przyjęcia
obowiązków, ani przez konsekrację, ani przez objęcie władzy i zarządu
wynikających z urzędu, ani przez rzekomą koronację papieską, ani przez
uroczyste oddanie czci, ani przez wyrażenie powszechnej obediencji, w żadnym
czasie, ani w żadnym razie nie może być uznane za zgodne z prawem".
"Ponadto taka osoba, awansowana do godności
biskupa, arcybiskupa, patriarchy albo prymasa, czy też wybrana do godności
kardynała, albo obrana na papieża nie uzyska żadnej zdolności do sprawowania
władzy czy też w sprawach duchownych, czy też świeckich, nie może być
traktowana, że władzę tę posiada, ale wszystkie razem i każda z osobna z
wszelkich wypowiedzi, czynów, działań i decyzji dokonanych przez tę osobę, oraz
następstwa tych aktów będą pozbawione wszelkiej mocy, nie będą mieć żadnego
znaczenia, ani nie będą dla nikogo normą prawa".
"Prócz tego wszystkie razem i każda z osobna z
osób wyniesionych i awansowanych w taki sposób do swych godności, mocą samego
faktu, bez żadnego dokonanego w tej kwestii ogłoszenia będą pozbawione
wszelkich godności, miejsc, zaszczytów, tytułów, władzy, urzędów i
mocy...".
"Osoby podporządkowane zarówno duchownym diecezjalnym,
jak również zakonnym, a także osobom świeckim, jak również kardynałom, a nawet
tym, którzy brali udział w wyborze na papieża, tego, kto wcześniej odpadł od
wiary, ... oraz osobom wyniesionym bądź
awansowanych do godności w przedstawiony sposób są zgoła zwolnione od
wszelkiego posłuszeństwa, czci i ponoszenia winy... Powinni natomiast ich
unikać jako czarowników, pogan, celników i herezjarchów...".
"Kto odmawia wierności i posłuszeństwa
wobec osób w taki sposób wyniesionych bądź awansowanych rozdzierających szatę Pańską, ten nie podpada pod żadne cenzury ani
kary".
"Nikt zatem nie może się ośmielić naruszyć tej
naszej zgody, ponowienia, postanowienia, decyzji, ograniczenia, woli oraz
dekretu, ani w żaden sposób nie może się temu lekkomyślnie sprzeciwiać. Gdyby
jednak ktoś się na to odważył, ten niech wie, że naraża się na gniew Boga
Wszechmogącego oraz świętych apostołów Piotra i Pawła".
W Kodeksie Prawa Kanonicznego promulgowanym w 1917
roku kara nałożona za uporczywą ("formalną") herezję jest zapisana w
Kanonie 188, który odnosi się do tego dokumentu jako źródła. To odwołanie się
do bulli Cum ex apostolatus jest ważne, ponieważ właśnie ten dokument ma
być używany do wyjaśniania wszelkich wątpliwości dotyczących rozumienia Kanonu.
Kanon 188 stanowi:
"Na mocy obowiązującego prawa poprzez milczącą
rezygnację, wszystkie urzędy stają się opróżnionymi na mocy samego faktu (ipso
facto) i to bez jakiejkolwiek deklaracji, jeśli duchowny... (kanon wylicza
osiem możliwych przypadków, z których czwarty brzmi) publicznie odstępuje od
katolickiej wiary".
Aby tekst był w pełni zrozumiany niektóre terminy
wymagają wyjaśnienia:
MILCZĄCA oznacza "domyślną" albo "nie oznajmioną"
tj., ze strony osoby ustępującej. Kanon 186 stwierdza, że rezygnację należy składać
w formie pisemnej albo w obecności dwóch świadków; dlatego słowo milcząca jest
konieczne w celu odstąpienia od tego wymogu. NA MOCY OBOWIĄZUJĄCEGO PRAWA,
czyli, że rezygnacja nie musi zostać przyjęta przez przełożonego (jak to ma
miejsce w przypadku "rezygnacji" nie objętych postanowieniami Kanonu
188). WSZYSTKIE URZĘDY: "Urząd" jest zdefiniowany w Kanonie 145 jako wszelkie
stanowisko, które jest w praktyce legalnie sprawowane ze względu na duchowy cel
i pociągające za sobą przynajmniej pewien udział we władzy kościelnej czy to
władzy święceń czy też jurysdykcji. Nawiązanie do bulli apostolskiej CUM EX
APOSTOLATUS OFFICIO wyraźnie wskazuje, że to sformułowanie obejmuje też urząd
papieski. NA MOCY SAMEGO FAKTU (IPSO FACTO) wskazuje, że skutkowanie tego
prawa nie jest uzależnione od wydania upomnienia przez zwierzchnika. Jest to
kara "latae sententiae", która jak stwierdza ksiądz Ayrinhac
"zostaje zaciągnięta przez sam fakt popełnienia przestępstwa". BEZ
JAKIEJKOLWIEK DEKLARACJI. Te słowa znajdują się również w bulli Cum ex
apostolatus officio i jasno wskazują, że każdy wierny może skorzystać z własnego
rozeznania i nie jest zobowiązany by zdać się na pomoc jakiegoś oficjalnego członka
hierarchii. Oczywiście, w przypadku papieża uzurpatora, taka pomoc jest
niemożliwa gdyż żadna osoba ani żaden trybunał nie ma władzy by uczynić papieża
obiektem procesu sądowego (Kanon 1556). PUBLICZNIE oznacza – w sposób oczywisty.
Obstawanie przy błędnych naukach Vaticanum II jest wyraźnie zarówno jawne
jak i ewidentne. Według ojca Augustine'a, jeśli ODSTĘPSTWO OD WIARY KATOLICKIEJ
jest jawne, to pozbawia daną osobę wszystkich kościelnych urzędów jakie by
dzierżyła. Dlatego "formalny heretyk" automatycznie traci swoją
"jurysdykcję", wszystkie "urzędy" i wszystkie duchowne
funkcje.
Nawet jeśliby ktoś się spierał, że obecnych papieży i
"biskupów z nimi zjednoczonych" możemy tylko podejrzewać o herezję,
problem pozostaje nierozwiązany. Gdy podniesione zostaje "podejrzenie o
herezję", ma zastosowanie Kanon 2315.
"Osoba podejrzana o herezję, która po upomnieniu
nie usunęła przyczyny podejrzeń, ma zakaz wykonywania prawnych kościelnych funkcji;
jeśli jest kapłanem i po wielokrotnie powtarzanych upomnieniach nie usunęła
przyczyny podejrzeń, musi być suspendowana a divinis («od spraw boskich»,
takich jak udzielanie sakramentów). Jeśli podejrzewany o herezję zostanie
ukarany karami tutaj wymienionymi i nie poprawi się w okresie sześciu miesięcy
od ich nałożenia, będzie uznany za heretyka i podlega karom przewidzianym za
herezję".
Przestępcze
działania podlegające "podejrzeniu o herezję" są wyszczególnione w
Kanonie 2316 i obejmują pomoc w głoszeniu herezji i uczestnictwo w obrzędach z
heretykami, jak również tych, którzy bronią lub nie demaskują heretyków; Kanon
2119, dotyczący przyzwolenia na kształcenie swoich dzieci jako niekatolików
albo uzyskanie chrztu lub edukacji poza katolicką Wiarą; Kanon 2320, który obejmuje
świętokradczą obrazę Najświętszego Sakramentu; Kanon 2332, dotyczący
odwoływania się od zarządzeń rzymskiego papieża do soboru powszechnego; Kanon
2340, dotyczący uporczywego trwania w ekskomunice przez jeden rok; i Kanon
2371, mówiący o uzyskaniu święceń na drodze symonii albo wyświęcanie lub
sprawowanie innych sakramentów przez symonię.
Jeśli
uważa się, że posoborową hierarchię można jedynie podejrzewać o herezję – a
bezsprzecznie niezliczoną ilość razy naruszyli oni Kanon 2316 i mieli więcej
niż sześć miesięcy na poprawę – to stają się winnymi herezji zgodnie z zasadami
Kanonu 2315 i ponownie ma tu zastosowanie Kanon 188.
CZY ŚWIECKA OSOBA MOŻE ZARZUCIĆ DUCHOWNEMU, ŻE JEST HERETYKIEM?
Twierdzenie, iż świecka osoba nie może wyrazić swego głębokiego
przekonania, że duchowny dowolnej rangi jest heretykiem nie ma sensu. Rozsądek podpowiada
nam, że jeśli świecki nie może dokonać takiego osądu, to nie można go obarczać
odpowiedzialnością za sprzyjanie heretykowi i za to, że sam nim jest. Jednakże,
prawo kanoniczne całkowicie wyjaśnia tę kwestię. Kanon 1935 stwierdza:
"Każdy wierny może zawsze ujawnić przewinę
innego..., i taki obowiązek zdemaskowania staje się naglący... kiedy ktoś jest
do tego zobowiązany na mocy prawa naturalnego, gdy występuje niebezpieczeństwo
dla wiary lub religii albo inne zagrażające zło powszechne".
Niewątpliwie, z taką sytuacją mamy obecnie do
czynienia, kiedy to z powodu nieznajomości Wiary wielu ludzi okazuje
posłuszeństwo fałszywym pasterzom.
CZY KATOLICY, KTÓRZY ZAAPROBOWALI POSOBOROWY KOŚCIÓŁ
SĄ HERETYKAMI?
Należy również zauważyć, że wielu kapłanów
"zaaprobowało" neokościół nie mając zamiaru w jakikolwiek sposób
oddzielać się od Kościoła katolickiego. Tacy kapłani nie mogą być uważani za
"formalnych heretyków", ponieważ nigdy nie chcieli przylgnąć do błędu,
a gdy tylko błędy posoborowego kościoła stały się dla nich jasne, postąpili
stosownie demaskując i odcinając się od nich.
Odnosi się to także do świeckich. Mówiąc z własnego
doświadczenia, wielu tradycyjnych katolików zaaprobowało nauczanie Vaticanum
II, ponieważ myśleli, że te nauki wyrażają Magisterium ustanowione przez
Chrystusa. Nieliczni rzeczywiście przeczytali rozwlekłe i nudne dokumenty i w
całkiem naturalny sposób stwierdzili, że oświadczenia hierarchii niepokrywające
się z poprzednim nauczaniem Kościoła były błędnymi interpretacjami tego, co wcześniej
zostało orzeczone. Jednakże z upływem czasu zapoznali się z dokumentami i zdali
sobie sprawę, że do wnętrza Kościoła został wprowadzony błąd. Choć nie
wiedzieli, kto był za to odpowiedzialny, nadal byli członkami posoborowego
kościoła odcinając się jednocześnie od tychże błędów. W podobny sposób, zorientowali
się, że nowe sakramenty nie są katolickie i mają wątpliwą ważność. Spowodowało to
ich powrót do tradycyjnych obrzędów Kościoła. I nawet dzisiaj są ludzie uznający
fakt, że podejrzani osobnicy zajmują Tron Piotrowy, a nie mający pojęcia, jaki
jest ich "status", którzy jednak niezłomnie odmawiają podążania za
nimi w ich błędnych naukach albo przyjmowania wątpliwych posoborowych obrzędów na
mocy ich autorytetu władzy.
Oskarżanie takich ludzi o to, że są "formalnymi
heretykami" to stwierdzanie, że postępując w ten sposób chcieli oddzielić
się od Mistycznego Ciała Chrystusa. Na pewno tak nie jest. Nawet ci, którzy w
obecnym zamęcie nadal uznają "papieży" za posiadających jakiś autorytet,
ale którzy w żaden sposób nie przyjmują ich herezji, nie mogą być oskarżani o
to, że są "formalnymi heretykami". Problemem jest to, że wbrew ich
intencjom, uczestnictwo w obrzędach i słuchanie kazań głoszonych przez kler
posoborowej organizacji powoli niszczy ich wiarę. Ich dzieci, nie mając żadnego
ugruntowania w prawdziwej wierze w nieuchronny sposób zmieniają się w
protestantów albo i gorzej.
POSOBOROWY KOŚCIÓŁ
Zupełnie inna jest sytuacja tych, którzy świadomie i z
pełną determinacją przystępują do modernistycznego odstępstwa. Modernizm to
potępiona "herezja", a Przysięga antymodernistyczna przynależy
do kategorii "de fide". Jeśli soborowa religia głosi naukę sprzeczną
z Boską i katolicką Wiarą, to jest religią heretycką. Ci, którzy jawnie i
uporczywie przy niej trwają z pewnością staną się heretykami i utracą swoje
urzędy oraz jurysdykcję.
KAPŁANI ODMAWIAJĄCY POSŁUSZEŃSTWA POSOBOROWEJ
ORGANIZACJI
W rezultacie, w każdym kraju jest wielu kapłanów
odmawiających posłuszeństwa posoborowej instytucji. Bez względu na to czy czynią
to formalnie czy też nie, obstając przy używaniu tradycyjnych obrzędów Kościoła
są rzeczywiście "nieposłuszni", nie w stosunku do Chrystusa i prawdziwego
Kościoła, lecz wobec nowego, czyli soborowego kościoła. Wobec tego, oczywistym
jest, że nie mogą posiadać jurysdykcji [od neokościoła].
Tradycyjni kapłani albo otrzymali święcenia przed 1969
rokiem albo zostali wyświęceni przez tradycyjnych biskupów, którzy sami byli
konsekrowani w tradycyjnym rycie. Naprawdę niewielu było kapłanów, którzy
zobaczyli problemy już na samym początku – większość pozostawała przez jakiś
czas "w posłuszeństwie", a następnie oddzielili się od tego kościoła
by zachować swą katolicką wiarę.
Żaden z tych kapłanów nie może twierdzić, że swoją
"jurysdykcję" uzyskał normalną drogą, ponieważ żaden z nich nie
uznaje funkcjonujących biskupów albo nie jest uznawany przez tychże biskupów.
Jeśli udzielają wiernym sakramentów, to czynią to lub wydaje się, że robią to
"bezprawnie", w sposób "niedozwolony" (dozwolony zasadniczo
oznacza legalny). Ważne jest zrozumienie, że w obecnych okolicznościach ci
kapłani są w rzeczywistości wyposażeni w jurysdykcję przez Kościół i że ich
działalność jest całkowicie legalna. Zasada, która ma tu zastosowanie jest zapisana
w Prawie Kanonicznym pod terminem epikeia.
SALUS ANIMARUM SUPREMA LEX
A jednak, ci kapłani nadal słuchają spowiedzi i
udzielają sakramentów. Jak mogą to czynić bez naruszania praw Kościoła?
Odpowiedź wynika z zasady, że najwyższym prawem Kościoła jest zbawienie dusz. Prawo
kanoniczne wywodzi się z dwóch źródeł. Pierwszym z nich jest prawo Boże, które
nigdy nie może być naruszone. Drugim jest prawo Kościoła, którego bezpośrednim celem
jest chronienie prawa Bożego, a celem ostatecznym zbawienie dusz. Prawo Boże
zostało ustanowione przez naszego Pana Jezusa Chrystusa i Apostołów, podczas
gdy pozostała część Prawa Kanonicznego została ustalona przez hierarchię
Kościoła. Otóż, kanoniczne reguły regulujące prawidłowe wykonywanie kapłańskich
obowiązków są zawsze objęte i podporządkowane Prawu Bożemu, które jest
najwyższym. Kiedy formalne przestrzeganie prawa kanonicznego utrudnia lub
działa przeciw wypełnieniu prawa Bożego, to wtedy właśnie to drugie, musi brać
górę. Jak św. Tomasz z Akwinu mówi: "jurysdykcji nie udziela się
spowiednikowi dla jego korzyści, ale dla dobra oraz pożytku ludu i na chwałę
Bożą" i dalej, "ponieważ zaś «konieczność nie zna prawa (zakazu) (necessitas
legem non habet)», dlatego gdy nagli konieczność, rozporządzenie Kościoła
nie stanowi przeszkody" (Summa, Suppl. Q. 8, art. 5 i 6).
Nie żyjemy w normalnych okolicznościach. Ważnie
wyświęceni i prawowierni kapłani stoją w obliczu pozornego dylematu. Czy mają
być posłuszni literze prawa czy też mają wypełniać wymogi miłości i
sprawiedliwości. Inaczej mówiąc, czy mają przestrzegać kościelnych przepisów
legalnie ustanowionych przez człowieka, które jednakże w obecnych okolicznościach
działają na rzecz udaremnienia intencji Kościoła i jego Założyciela, czy też
powinni kierować się wyższym prawem miłości i sprawiedliwości ustanowionym
przez Boga. Według teologów moralistów, "w konflikcie obowiązków wyższy ma
pierwszeństwo. Obowiązki kolidują ze sobą, gdy najwyraźniej obowiązują
równocześnie dwa prawa, a może być przestrzegane tylko jedno z nich. W takich
okolicznościach, tylko to ważniejsze faktycznie obowiązuje".
EPIKEIA
Zasada mająca tu zastosowanie skrywa się pod tym, co
kanoniści nazywają epikeią. Epikeia jest objaśniana przez św. Tomasza z Akwinu
jako cnota, która wskazuje kierunek w tych przypadkach, gdy z powodu swej
powszechności prawo nie działa, w taki sposób, że ścisłe jego przestrzeganie
według litery prawa w oczywisty sposób stoi w sprzeczności z "duchem"
albo samym celem prawa jakim jest troska o wspólne dobro. W takich wyjątkowych
przypadkach epikeia nakazuje nam pominąć literalne znaczenie prawa i kierować
się raczej oczywistą intencją ustawodawcy, którym jest Kościół działający w
osobie Chrystusa (Summa II-IIae, q. 120, a. 1 i I-IIae, q. 94, a. 6).
Św. Alfons Liguori definiuje epikeię jako " domniemanie,
co najmniej prawdopodobne, że ustawodawca w pewnych określonych okolicznościach
nie chciałby nakładać obowiązku przestrzegania danego prawa [przez podlegających
prawu]". Św. Antonin uczył, że rozsądne stosowanie epikei jest specjalną
cnotą, jakiej Bóg udziela osobie podlegającej prawu, by jej umożliwić
rozpoznanie kiedy może nie brać pod uwagę słów prawa, a zamiast tego kierować
się tym, co uważa za intencję ustawodawcy. Kajetan nauczał, że cel prawa jest
wyrażony w jego słowach i stanowi to wewnętrzny cel prawa; podczas gdy
zewnętrznym celem jest intencja ustawodawcy. Ostatecznym i zewnętrznym celem
każdego prawa (to znaczy, intencją ustawodawcy) jest dobro ludzi, dla których
zostało uchwalone. W związku z tym, jeśliby powstał konflikt między zewnętrznym
a wewnętrznym celem (tj., bliższym celem prawa poświadczonym jego słowami), to
pierwszy z nich musi przeważyć.
Ksiądz Riley podsumowuje nauczanie św. Tomasza z
Akwinu na temat tej cnoty (nieco dostosowane):
"Wyraźnie uczył, że epikeia to osąd osoby podległej
prawu na temat rozpatrywanej sytuacji, a nie na temat samego prawa... zanim
osoba będąca przedmiotem prawa będzie mogła odejść od litery prawa, w jakiś
sposób musi być to powiązane z dobrem publicznym... Stosowanie epikei w
przypadkach, gdzie literalne przestrzeganie prawa byłoby złe, jest z pewnością uzasadnione.
Ewentualnie też w innych przypadkach, w których ustawodawca nie chciałby wiązać
podlegających [prawu], gdyby ustawodawca był obecny. Wydaje się, iż bardziej korzystniejszą
jest opinia głoszona przez św. Tomasza, że w przypadkach, kiedy jest pewne, iż
ustawodawca byłby niechętny do nakładania zobowiązania, epikeia może być zawsze
stosowana bez odwołania się do władzy. W przypadkach wątpliwości, należy
skonsultować się z organem władzy dla udzielenia dyspensy, jeśli czas na to
pozwala. W przypadkach występowania prawdopodobieństwa konieczne jest odwołanie
się do władzy, lecz jeśli jest to niemożliwe, należy odwołać się do epikei".
Teologowie moralni Kościoła wyrażają się zupełnie
klarownie na temat tej zasady. Herbert Jone stwierdza, że "prawo, które
nie spełnia tych warunków [tj. nie spełnia intencji ustawodawcy] i które nie
służy wspólnemu dobru... nie ma mocy wiążącej". Ojciec Dominik Prümmer
stwierdza, że "wraz z całkowitym zniszczeniem celu prawa albo stosownej
motywacji prawo samo przestaje istnieć".
Oczywiście, powoływanie się na epikeię nie jest wolne
od pewnych zagrożeń. Nigdy nie było jego celem umożliwianie komukolwiek
używania jej do interpretowania prawa dla własnej wygody. Prawo Kanoniczne
zostało opracowane i skodyfikowane dla zaradzenia we wszystkich sytuacjach,
jakie tylko przewidzieli twórcy jego kodyfikacji.
Bez wątpienia prawdziwy Kościół, jak kochająca matka,
przygotował prawa na niemal każdą możliwą do pomyślenia okoliczność. Pomimo
apokaliptycznych okoliczności dnia dzisiejszego, kapłani mogą legalnie udzielać
sakramenty i sakramentalia Kościoła bez naruszania jego praw. Co więcej,
Kościół idzie dalej i stwierdza, że w takich okolicznościach, zapewnia konieczną
jurysdykcję. Kanon 209 (1917) stanowi:
"Kościół uzupełnia konieczną jurysdykcję w
sytuacji pojawienia się powszechnego błędu lub pozytywnej wątpliwości".
Ksiądz Waywod komentuje to w ten sposób, że
"powszechny błąd polega na błędnym przekonaniu wszystkich albo prawie
wszystkich ludzi danego miejsca, parafii, wspólnoty, że ktoś posiada
jurysdykcję" a "fakt, że osoba wie, iż nie posiada jurysdykcji nie
koliduje z ważnością jego czynów jeśli na skutek powszechnego błędu, uznaje się,
że jurysdykcję posiada". I dalej pisze: "Kościół tak samo uzupełnia
jurysdykcję w przypadku pozytywnej i prawdopodobnej wątpliwości... Na przykład,
argumenty za i przeciw istnieniu jurysdykcji w konkretnym przypadku tworzą
pozytywną wątpliwość; i jeśli powody po obu stronach są takiej wagi, że
powstaje wątpliwość w dobrej wierze, Kościół uzupełnia jurysdykcję nawet, jeśli
w rzeczywistości ta osoba jej nie posiada".
Czy zasada epikei może być stosowana do wykładni prawa
w obecnych warunkach? Nie brakuje takich, którzy by temu zaprzeczyli. Jednakże,
jeśli obecne okoliczności nie są tego rodzaju, aby można się było legalnie do
niej odwoływać, to byłoby mi bardzo trudno wyobrazić sobie, kiedy w ogóle mogłaby
być stosowana. Najważniejszą funkcją Kościoła jest, jak zostało wskazane,
zbawienie dusz. Jest to najwyższe prawo. Prawodawstwo Kościoła zostało
stworzone dla ochrony tego właśnie celu. I kiedy te prawa działają na rzecz
tego by przeszkodzić i udaremnić urzeczywistnienie tego celu, epikeia powinna
mieć i ma zastosowanie.
Ks.
Rama P. Coomarswamy, 2001 (1)
Tłumaczył z języka angielskiego
Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(1) Por. Ks. Rama P.
Coomaraswamy, 1) Jurysdykcja (część I). 2) Magisterium Kościoła i
związane z nim zagadnienia. 3) Bramy piekielne nie zwyciężą Kościoła.
4) Obrona sedewakantyzmu. 5) Autorzy Nowej mszy. 6) Kilka
refleksji z wizyty w Rzymie na temat Novus Ordo Missae oraz posłuszeństwa
Janowi Pawłowi II.
2) Bp Mark A.
Pivarunas CMRI, a) Sedewakantyzm. f) Odpowiedzi na zarzuty wobec
stanowiska sedewakantystycznego. c) Konsekracje biskupie w czasie
przedłużającego się okresu Sede vacante. d) Sede vacante. Rocznica
śmierci papieża Piusa XII.
3) Ks. Anthony
Cekada, Tradycjonaliści, nieomylność i Papież.
4) Papież
Paweł IV, Konstytucja "Cum ex apostolatus" (Constitutio "Cum
ex apostolatus").
5) Ks. Ignacy
Grabowski, Prawo kanoniczne. O występkach przeciw wierze i jedności
kościelnej.
6) Ks.
Franciszek Bączkowicz CM, Przepisy Kościoła odnoszące się do współżycia
katolików z heretykami.
7) Ks. Jan
Nepomucen Opieliński, a) Co to jest ekskomunika. b) Ekskomunika na
schizmatyków.
8) Ks. Adam Kopyciński, Bezwyznaniowy.
9) Ks.
Franciszek Pouget, Nauki katolickie w sposób katechizmowy... 1) Heretycy,
schizmatycy, apostaci. 2) O końcu świata, o Antychryście, o przyjściu
Eliasza i Henocha, i o nawróceniu żydów.
10) Kuria
Krakowska, Komentarz do Encykliki Ojca św. Piusa X Pascendi dominici gregis;
O zasadach modernistów.
Za: http://www.ultramontes.pl/coomaraswamy_jurysdykcja_2.htm