My, Kotolicy wierni Tradycji, doskonale wiemy, jakie było stanowisko Abp. Marcelego Lefebvre’a wobec sedewakantyzmu. Mimo że Arcybiskup uznawał sedewakantyzm za prawdopodobny, i wiele razy brał go pod uwagę w swych rozważaniach (osobom wątpiącym w tą opinie polecam lekturę tekstu "Stosunek arcybiskupa Marcelego Lefebvre’a do sedewakantyzmu" - x. Rafała Trytka, w którym znajdują się dość jasne cytaty z Abp, potwierdzające to twierdzenie), to nigdy formalnie nie uznał że Stolica Apostolska jest pusta. Niestety abp. Lefebvre'owi zdarzało się też sedewakantyzm krytykować, a nawet usuwać niektórych księży o takich poglądach ze swoich seminariów, co pokazuje w jak wielkim rozdarciu znajdował się ten czcigodny Prałat... Jednak abp. Marceli Lefebvre zawsze w swych wypowiedziach nazywał tzw. soborowy "kościół" po imieniu, czyniąc wyraźne rozróżnienie między tym nowym "kościołem" a prawdziwym Kościołem Katolickim, któremu Arcybiskup zawsze, mimo trudności i nieścisłości doktrynalnych, chciał służyć...
Jednak dziś kapłani założonego przez Arcybiskupa Bractwa nazywają taką postawę... sedewakantystyczną!
Ks. Gleize, wykładowca z seminarium św. Piusa X w Ecône w wywiadzie z redaktorem amerykańskiego pisma „The Angelus” - "Czy można mówić o „Kościele soborowym”?" (dostępny na stronie http://news.fsspx.pl/2013/06/ks-gleize-fsspx-czy-mozna-mowic-o-kosciele-soborowym/) stwierdza m.in. "Ja widzę to w ten sposób, że istnieje [jeden] Kościół ze swoimi widzialnymi strukturami, w których znajdują się dobry duch i zły duch – ten ostatni spętał umysły przywódców i sieje spustoszenie, powołując się na rządy [legalnej] hierarchii. Jeśli istnieje oficjalna struktura, do której nie należymy i do której powinniśmy powrócić, to albo jest to widzialna hierarchia Kościoła katolickiego, a my jesteśmy schizmatykami i jako tacy znajdujemy się poza widzialnym Kościołem, albo też istnieje widzialna hierarchia inna niż ta Kościoła katolickiego i my jesteśmy Kościołem katolickim o tyle, o ile jest on różny od Kościoła soborowego." oraz "Jedną z racji, dla których założyciel Bractwa Świętego Piusa X mógł odrzucić hipotezę sedewakantyzmu, było to, że „kwestia widzialności Kościoła jest nazbyt istotna dla jego istnienia, aby Bóg mógł obejść się bez niej przez dziesięciolecia; rozumowanie tych, którzy utrzymują, że papieża nie ma, stawia Kościół w położeniu, z którego nie ma wyjścia”. Tok pańskiego rozumowania w mniejszym lub większym stopniu sprowadza się do sedewakantyzmu. To nic nowego; to stary błąd, który został już potępiony przez założyciela Bractwa Świętego Piusa X."
Autor powyższego tekstu powołuje się na abp. Lefebvre tak jak mu wygodnie, wyrywa pewne zdania z kontekstu, w ten sposób, że sens wypowiedzi Arcybiskupa jest praktycznie odwrócony. Abp. powiedział wyraźnie, że "Całym sercem i całą duszą należymy do Rzymu katolickiego, stróża wiary katolickiej oraz tradycji niezbędnych do jej zachowania, do wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy. Odrzucamy natomiast i zawsze odrzucaliśmy pójście za Rzymem o tendencji neomodernistycznej i neoprotestanckiej, która wyraźnie zaznaczyła się podczas Soboru Watykańskiego II, a po soborze we wszystkich z niego wynikających reformach." - z czego jasno widać że Abp czynił rozróżnienie na "dwa Rzymy" - Katolicki i soborowy... Również kwestia odrębności "kościoła" posoborowego jako schizmatyckiej sekty od Kościoła Katolickiego, była dla Abp. Marcelego dość jasna - co pokazują dobitnie te słowa "Kościół, który zatwierdza takie błędy, jest zarówno schizmatycki, jak i heretycki. Ten soborowy Kościół nie jest zatem katolicki." oraz "To nie my jesteśmy w schizmie, lecz Soborowy Kościół."
Nie możemy również zapomnieć że Arcybiskup Lefebvre bardzo ostro wypowiadał się na temat bluźnierczego NOMu (który nazywał "bękarcim rytem"), co w swej wypowiedzi próbował zanegować ks. Gleize. Twierdzi on, że "wszystkie jego słowa są wyważone: „nie w tak klarowny sposób, jak”, „może sprzyjać”, „o posmaku protestanckim”, „favens (promujące)”. Są to słowa człowieka mądrego, słowa człowieka, który zwraca uwagę na to, co mówi." Jednak nie prawdą jest, że Merceli Lefebvre nigdy nie kwestionował ważność NOMu, wręcz przeciwnie. W przedmowie do książki opowiadającej się za tezą o nieważności NOM, autorstwa ojca Michała Guérarda des Lauriers. Écône, 2 lutego 1977 r. Abp pisał "Radykalne i rozległe zmiany dokonane w rzymskim Obrzędzie Ofiary Mszy Świętej i ich podobieństwo do modyfikacji dokonanych przez Lutra obligują katolików lojalnych swej wierze do zakwestionowania ważności tego nowego obrzędu. Kto lepiej od wielebnego ojca Guérarda des Lauriers zdoła wnieść przemyślany wkład w rozwiązanie tego problemu…?".
Arcybiskup wielokrotnie stwierdził, że nie należy i nie chce należeć do "Soborowego kościoła", którego nie uznaje za Katolicki...
W 1976 roku stwierdził m.in.:
"Powinienem być bardzo szczęśliwy z powodu wyłączenia z tego Soborowego Kościoła… To Kościół, którego nie uznaję. Należę do Kościoła katolickiego."
"Zostaliśmy suspendowani a divinis przez Kościół Soborowy i od Soborowego Kościoła, do którego nie chcemy należeć."
"(…) nie należymy do tej religii. Nie przyjmujemy tej nowej religii. Należymy do starej religii, religii katolickiej, nie do tej uniwersalnej religii, jak się ją dzisiaj nazywa. To nie jest już religia katolicka (…)."
Abp. nie mówił tam o żadnej "tendencji" w jednym Kościele, ani o żadnym "dobrym i złym duchu"... Mówił jasno że "kościół soborowy" to nie to samo co Kościół Katolicki. Ten "nowy kościół" był dla Arcybiskupa schizmatycki i heretycki, był więc odrębną organizacją, sektą, która z Kościołem Katolickim nie ma nic wspólnego. W liście do przyszłych biskupów w 1988 r. stwierdził, że "Stolica Piotrowa i stanowiska władzy w Rzymie są zajmowane przez antychrystów". Tak więc reasumując, według opinii Ks. Gleize Abp. Marceli Lefebvre był... sedewakantystą! A przynajmniej jego postawa "w mniejszym lub większym stopniu sprowadza się do sedewakantyzmu."... To zaskakujące, jak daleko zmieniło się FSSPX od śmierci swojego Założyciela... Dziś Bractwo poszło tak daleko w stronę pojednania z modernistycznym Rzymem, że dla zdrowych, Katolickich poglądów nie ma już tam miejsca. Ks. Karl Stehlin lubuje się w kontaktach z instytutami "Ecclesia Dei", a newet w promowaniu ich święceń na swojej stronie internetowej, tak jakby zapomniał jakie było stanowisko Abp. wobec tych instytutów... Księża Bractwa coraz częściej mówią o "ważności i godziwości" nowej mszy, tak jakby była to najważniejsza kwestia którą Bractwo musi bronić! Niestety najgorsze obawy wiernych Tradycji spełniły się - Bractwo już teraz, przed pojednaniem z neo-rzymem - stało się indultowe! Ale może to i dobrze, dzięki temu wielu wiernych zrozumie, że postawa Bractwa od początku była nielogiczna i przejdzie na zdrową, katolicką pozycję bezwzględnego odrzucenia modernistycznych struktur tego anty-kościoła na czele z okupantem Stolicy Apostolskiej i całej hierarchii "novus ordo".
Na koniec krótki cytat, który każdemu członkowi i sympatykowi FSSPX powinien dać do myślenia:
"Bycie publicznie kojarzonym z sankcją [ekskomuniki] będzie znakiem zaszczytu i ortodoksji w oczach wiernych, którzy mają bezwzględne prawo wiedzieć, że kapłani, do których się zwracają, nie pozostają w łączności z fałszywym Kościołem…"
Michał Mikłaszewski