STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 12 lipca 2012

Oczekiwane porozumienie FSSPX z modernistami (*) - BP DONALD J. SANBORN (Artykuł z czerwca 2012)

Pomimo iż Watykan już wcześniej zapowiedział, że wchłonięcie Bractwa Św. Piusa X nastąpi przed końcem maja, to jednak nic takiego nie miało miejsca. Teraz wyczekiwaną porą jest lato, kiedy Benedykt udaje się do Castel Gandolfo.

Jedynie kilku księży z Bractwa wydało jakiekolwiek publiczne oświadczenia przeciwko zbliżającym się "zaślubinom" FSSPX z watykańskimi modernistami, wśród nich amerykański ksiądz na Filipinach i francuski ksiądz w Korei. Reszta zachowała milczenie. Co prawda pojawiło się dużo szumu wokół obaw w sprawie reintegracji, jednakże nie nastąpiło nic konkretnego poza reakcją tych kilku kapłanów. Sądzę, że w końcu większość po prostu to zaaprobuje.



Ostatnio biskup Fellay udzielił dwóch wywiadów, które mną wstrząsnęły. W pierwszym wywiadzie stwierdził właściwie, że nauczanie Vaticanum II o wolności religijnej zasadniczo nie różni się od tradycyjnego nauczania, do reprezentowania którego FSSPX rości sobie prawo. Powiedział, że różnica jest głównie kwestią doboru słów, i że w konsekwencji zasadniczo sprowadza się do kwestii zwykłej tolerancji religijnej.

Oświadczenie to było dla mnie wstrząsające, ponieważ ujawniło, że biskup Fellay jest nieświadomy tego co głosi sobór, i jak bardzo się różni od tradycyjnej doktryny. Jest to bulwersujące zważywszy, że arcybiskup Lefebvre nieustannie kładł nacisk na tę kwestię, na tę różnicę i wielokrotnie wyjaśniał nam, że sobór był w rzeczy samej zerwaniem z tradycyjną doktryną i oznaczał detronizację Chrystusa Króla.

Pokazuje to również, że biskup Fellay nie wie, jaka jest różnica między tolerancją religijną a wolnością religijną. Przedmiotem tolerancji religijnej jest zło, a mianowicie zło fałszywej religii, które to zło może być odpowiednio znoszone i dopuszczone, pod warunkiem, że istnieje dostateczny ku temu powód. Musi istnieć uzasadnienie, jakim może być albo osiągnięcie większego dobra – większego niż to wynikające ze zdelegalizowania fałszywej religii – albo motyw zażegnania znacznie większego zła. Tymczasem przedmiotem prawa do wolności religijnej, o którym mówi Sobór, jest jakiś rzekomo moralnie dobry czyn, którym w tym przypadku byłoby wyznawanie dowolnej religii, łącznie z fałszywą. Vaticanum II uczy – nazywając to katolicką doktryną, opartą na samym Objawieniu, że każdy człowiek ma obywatelskie prawo do wolności religijnej (1). Sobór stoi na stanowisku, że każda grupa religijna (a więc protestanci, żydzi i muzułmanie) mają prawo do 1) organizowania się, 2) sprawowania publicznego kultu, 3) prowadzenia edukacji religijnej. Ponadto, według Vaticanum II, przysługuje im prawo, by władza cywilna nie przeszkadzała im środkami prawnymi czy działalnością administracyjną w wyborze, kształceniu, mianowaniu, i przenoszeniu ich własnych duchownych, w komunikowaniu się z władzami duchownymi i wspólnotami znajdującymi się za granicą, we wznoszeniu budowli dla celów religijnych oraz w nabywaniu i użytkowaniu należnych funduszy bądź dóbr.

Otóż każde prawo ludzkie opiera się na Bogu. To Bóg udziela zdolności czy umiejętności do działania zgodnie z Jego prawem. Jak więc może Bóg być gwarantem prawa ludzi do przyjęcia fałszywych religii, do propagowania ich, do kształcenia dla nich duchowieństwa i wznoszenia budynków, w których sprawowano by fałszywy kult? Słusznie zrobił arcybiskup Lefebvre nazywając ten dokument bluźnierstwem. Rzeczywiście nim jest, i to heretyckim bluźnierstwem.

W ostatnim wywiadzie, biskup Fellay wygłosił następujące kuriozalne oświadczenie: "To co się zmieniło to fakt, że Rzym już nie udziela pełnej akceptacji dla Vaticanum II, co wydaje się być wstępnym warunkiem do kanonicznego rozstrzygnięcia. Dzisiaj, w Rzymie, niektóre osoby uważają różnorakie rozumienie Soboru jako coś, co nie jest decydujące dla przyszłości Kościoła, ponieważ Kościół jest czymś więcej niż Sobór. W rzeczy samej, nie można ograniczać Kościoła do Soboru; jest on znacznie większy. Dlatego też musimy dążyć do rozwiązywania bardziej dalekosiężnych problemów".

Z tego oświadczenia jasno wynika, że biskup Fellay nie rozumie, że powodem wszystkich problemów w Kościele jest Vaticanum II. Papież Pius XII pozostawił po sobie Kościół absolutnie nienaruszony. Od roku 1958 – przez pięćdziesiąt cztery lata – moderniści robią wszystko co mogą by go zniszczyć przez wprowadzanie swych zgubnych herezji do każdej instytucji Kościoła katolickiego. Tylko ci, którzy zostali obdarzeni łaską i zdolnością opierania się tym truciznom mogą być utożsamiani, w doktrynie, liturgii i dyscyplinie, z katolikami sprzed Vaticanum II. Ten niegodziwy sobór wprowadził zupełnie nową religię. Nie ma żadnego "innego problemu" do rozpatrywania jak ten jeden, a rozwiązanie każdego istniejącego problemu leży w tej prostej formule: odrzucić Vaticanum II i przywrócić do katolickich instytucji przedsoborową, katolicką doktrynę, liturgię i dyscyplinę.

W innych fragmentach wywiadu można dostrzec, jak moderniści zasypywali biskupa Fellaya pochlebstwami. "Nie byliśmy jedynymi, którzy prosili o porozumienie," – mówi biskup Fellay – "to papież chce nas uznać. Możecie zapytać: skąd taka zmiana? Jeszcze nie nastąpiło doktrynalne porozumienie, a mimo to papież chce nas uznać! Dlaczego? Odpowiedź jest dokładnie przed nami: obecnie w Kościele istnieją niezwykle ważne problemy. Problemy te muszą być poruszane. Musimy odłożyć na bok drugorzędne kwestie i zmierzyć się z głównymi problemami".

Innymi słowy moderniści wabią FSSPX do porozumienia z modernizmem mówiąc im w protekcjonalny sposób, że Kościół potrzebuje FSSPX do pomocy w rozwiązywaniu swoich problemów. Jedynym skutkiem porozumienia-kapitulacji będzie postawienie stempla aprobaty Tradycji dla trwającej od pięćdziesięciu czterech lat destrukcji katolicyzmu. Gdyby "papież" był naprawdę zainteresowany ratowaniem Kościoła, wyrzekłby się Vaticanum II.

Doprawdy tragiczne jest, że po czterdziestu dwóch latach oporu wobec modernizmu, biskup Fellay, przełożony FSSPX, nie tylko nie zdołał zrozumieć, że deklaracja Vaticanum II o wolności religijnej jest sprzeczna z wiarą, lecz także dał się oszukać pochlebstwami tych potworów, którzy każdego dnia wstrzykują wielkie dawki trucizny do instytucji Kościoła. Czynią to nie tylko przez propagowanie nauczania Vaticanum II, ale również przez mianowanie heretyckich i odstępczych biskupów oraz przez utrzymywanie ich na biskupich stolicach pomimo, że głoszą i czynią najbardziej przerażające rzeczy sprzeczne z katolicką wiarą, liturgią i dyscypliną. Ci okropni biskupi, z kolei, otwarcie wspierają utratę wiary w swoich diecezjach szerząc fałszywą doktrynę w szkołach, na ambonach, uniwersytetach i w seminariach, nie tylko przez promowanie Nowej Mszy, która sama jest dla Wiary najbardziej niszczycielskim czynnikiem nowej religii, ale również przez rażącą, milczącą aprobatę bluźnierczych i świętokradzkich liturgicznych celebracji, które wołają o pomstę do nieba. W dodatku, niszczą oni jedność Kościoła przez zaniedbanie wyklinania heretyków w diecezjach, przez co pozwalają publicznym heretykom na działanie z pełną aprobatą w granicach ich biskupich posiadłości. Modernistyczni lokatorzy Watykanu, dalecy od podjęcia jakiejkolwiek próby położenia kresu masowej destrukcji, ciągle mianują jeszcze bardziej obrzydliwych biskupów na diecezjalne stolice, utrzymując ponadto na miejscu tych, którzy publicznie wystawiają na pośmiewisko nauczanie Kościoła katolickiego.

W ostatnim sondażu Gallupa, 82% wyznawców Novus Ordo w Ameryce odpowiedziało, że nie widzi niczego złego w sztucznej kontroli urodzin. Oznacza to, że 82% z tych, którzy nazywają się katolikami jest, de facto, niekatolikami. Są oni heretykami. Co jest powodem tej utraty wiary? Duchowieństwo. Jeżeli owce zostały śmiertelnie zatrute, to odpowiedzialność za to ponosić może jedynie duchowieństwo Novus Ordo, które w większości wypadków samo porzuciło wiarę katolicką i przeniosło tę heretycką zarazę na ludzi, którzy niestety za nimi podążają.

Vaticanum II jest problemem, biskupie Fellay, a jedynym remedium jest nieustanne i publiczne atakowanie go i otwarte demaskowanie jako heretyckiej, a więc fałszywej – modernistycznej hierarchii, która go promuje. Połączenie sił z modernistami i umniejszanie zła Vaticanum II, to nic innego jak stać się częścią problemu w Kościele, a nie jego rozwiązaniem.


"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", June 2012, ss. 1-2. (a)

Tłumaczyła z języka angielskiego Iwona Olszewska

–––––––––––––––
Przypisy:
(1) "Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie. Poza tym oświadcza, że prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej, którą to godność poznajemy przez objawione słowo Boże i samym rozumem. To prawo osoby ludzkiej do wolności religijnej powinno być w taki sposób uznane w prawnym ustroju społeczeństwa, aby stanowiło prawo cywilne". – Dignitatis humanae.

(*) Tytuł artykułu od red. Ultra montes.



3) Ks. Andrzej Dobroniewski, Modernizm i moderniści.



6) Kodeks Prawa Kanonicznego, Wyznanie Wiary katolickiej.


(Przyp. red. Ultra montes).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXII, Kraków 2012