DEKLARACJA DOKTRYNALNA

sobota, 31 października 2015

Świętych Obcowanie. Komunia z Niebem - O. Marian Morawski SI

 
Pożycie mieszkańców nieba między sobą. Obcowanie ich z nami
 

Treść: Prócz posiadania Boga święci w niebie mają jeszcze szczęście dodatkowe. Wyraz zachwyt najlepiej określa stan duszy widzącej Boga. Między tym jednak zachwytem a zachwytami w tym życiu na ziemi jest różnica radykalna. Zajmowanie się stworzeniami leży poza sferą istotnego szczęścia błogosławionych, bo posiadanie Boga jest pełnią szczęścia. Uczucia dla stworzeń mogą być mimo to u niebian nawet intensywne. Święci obcują między sobą. Mówi nam o tym Pismo św. Starego i Nowego Zakonu. Tak samo tę prawdę pojmują starzy chrześcijanie w epitafiach i pisarze i Ojcowie współcześni. Ojcowie pocieszają wiernych, że odnajdą w niebie drogich zmarłych. Myśl ta i dla nas ma być pociechą. Dlatego Bóg obowiązuje nas przykazaniem miłości powszechnej w tym życiu, że powołał nas do społeczności niebieskiej. Święci znają się nawzajem, bo w Bogu widzą i stworzenia. Nadto posiadają prawdopodobnie sposób poznawania stworzeń bezpośrednio. Mają i pewną jakąś mowę, język niebian. Wspomina o tym Pismo św.; a naucza autor «Niebieskiej hierarchii» wraz ze św. Tomaszem. Miłość między świętymi odpowiada znaniu się wzajemnemu. Miłość ta doskonałą jest. I w niebie jest ordo caritatis. Niebianie tych kochają więcej, którzy są doskonalsi. Należy jednak przypuścić, że w szczególniejszy sposób kochają tych, którzy im byli bliżsi na ziemi. Racja: te ziemskie stosunki wiążą się pod kierunkiem ręki Bożej. Potwierdzają to Ojcowie i mistycy. Wszelkie związki dusz, wytworzone na ziemi, mogą się i w niebie utrzymywać. Świętych napełnia radość z ich pożycia między sobą. Przedsmak tego miewamy i na ziemi. Ślicznie o tym pisze św. Katarzyna Genueńska. Cieszą się niebianie człowieczeństwem Chrystusa, i Matką Najświętszą, i aniołami, i świętymi. Obcowanie świętych jest dla nich drugim jakby niebem. Święci są w komunii z nami. Określił to Kościół. Poucza o tym Pismo Starego i Nowego Zakonu. Autorowie ksiąg Nowego Zakonu wzywają do modlitwy za Kościoły i za współbraci. Śmierć nie stoi świętym na przeszkodzie, aby w niebie za innymi się przyczyniali wbrew reformatorom XVI wieku. Chrześcijanie pierwszych wieków mocno wierzyli w to wstawiennictwo świętych. Idąc na męczeństwo, przyrzekali przyjaciołom pamiętać o nich w niebie. Po dokonaniu męczeństwa zaraz chrześcijanie modlą się do umęczonego. Święci władają ziemią, bo są równouprawnieni z aniołami; Chrystus zaś dopuszcza swoich świętych do udziału w rządach swych królewskich. Najwyraźniej jest nauka o tym wypowiedziana w Apokalipsie. Potwierdzają ją inne pisma Nowego Zakonu. Wzmianki o tym królowaniu są i w tradycji kościelnej, w klauzuli dekretów papieskich,w Prefacji na święta Apostołów. Rządzenie to analogiczne jest do rządzenia aniołów. Wpływ świętego na ludzkość nie jest nieograniczony. Udział świętych w rządach świata jest według Serca Jezusowego. Po zmartwychwstaniu koniec królowania świętych na ziemi.

piątek, 30 października 2015

Traktat o Czyśćcu - Św. Katarzyna Genueńska

 
   Ogień miłości Boskiej, zapalony w moim sercu łaską dał mi poznać, jako rozumiem naturę czyśćca i sposób, w jaki tam dusze cierpią. Ten ogień miłości wygładza w swych skutkach skazy i niedokładności mej duszy, iżby mnie Bóg oczyszczoną doskonale przy wyjściu z tego żywota raczył przypuścić do swej obecności. Otóż ogień czyśćcowy to samo sprawia w duszach, które niezupełnie oczyszczone już opuściły tę ziemię. Wyniszcza on szpecące je rdze i plamy grzechowe, a obdarza tą czystością, która im wreszcie bramy niebieskie otworzy.

Zanurzona w tej gorejącej otchłani miłości, trwam w nieustannym zjednoczeniu z mym najdroższym Bogiem i spokojnym sercem przyjmuję wszystko, co Mu się tylko podoba zdziałać w mojej duszy. Owóż w takim samym stanie znajdują się te dusze, których oczyszczenia dopełnia Bóg w innym życiu. Według tego, co widzę, dusze owe zamknięte w więzieniach czyśćcowych nie mogą pragnąć innego mieszkania, jak to więzienie, w którym je sprawiedliwie pogrążył sąd Boga. Nie mogą one wszedłszy same w siebie rozumować w ten sposób: "Ach! to takie albo inne grzechy przywiodły nas do tego miejsca katuszy. Obyś był sprawił Boże, iżbyśmy się od nich powstrzymały, byłybyśmy używały już teraz rozkoszy niebieskiej ojczyzny". Ani się też owe dusze nie smucą, ani użalają, gdy patrzą na wyzwolenie którejkolwiek z pośród siebie. Żadnego zgoła nie zachowują wspomnienia z tego, co już przeszło a co by mogło zwiększyć cierpienia, na jakie są skazane, bądź by to było dobre, bądź złe, bądź by się tyczyło ich samych, bądź innych.

czwartek, 29 października 2015

Synod "biskupów" poświęcony zniszczeniu rodziny zakończony

a 

   W soborowej sekcie zakończył się tzw. synod biskupów poświęcony rodzinie. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to brak jednej i tej samej wiary wśród hierarchów posoborowego kościoła. Prawdziwy Kościół katolicki posiada cechę jedności, która polega na tym, że Kościół:

„Ma być jeden, jednością wewnętrzną, t.j. niepodzielny w sobie. Jedność tę stanowią: jedność wiary, jedność społeczności i jedność rządu. Jedność wiary polega na tym, że wszyscy członkowie Kościoła w jedne i te same prawdy wierzą czy to wyraźnie (explicite), czy niewyraźnie (implicite). Jedność wiary, jako cecha, musi być zewnętrznie ujawniona przez jedno i to samo wyznanie”. (Ks. Sieniatycki, Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna, Kraków 1932, s. 321).

środa, 28 października 2015

Żywot świętego Szymona i Judy (Tadeusza), apostołów


    Kościół zachodni obchodzi pamiątkę tych dwóch apostołów razem, natomiast wschodni osobno.
Szymon, którego dla odróżnienia od św. Piotra zowią "Chananejczykiem" i "Zelotą" (gorliwym), był podobno rodem z Kany Galilejskiej i był owym narzeczonym, którego gody ślubne uczcili Jezus i Maryja swą obecnością. Cud zamienienia wody w wino był, jak głosi podanie, powodem, że za zezwoleniem swej narzeczonej poszedł za Chrystusem i odznaczając się wielką gorliwością w głoszeniu Ewangelii i staraniu się o zbawienie dusz, zyskał sobie nazwę "Zeloty", czyli "gorliwego". Wykształcony przez Jezusa na apostoła i zbrojny darami Ducha św., niósł pochodnię Ewangelii świętej pomiędzy żydów i pogan i zeszedł się później w Persji z Judą apostołem.
Juda, którego dla odróżnienia od Judasza Iskarioty zowią także "Tadeuszem", czyli "Lebeuszem", tj. "odważnym", był synem Kleofasa, brata świętego Józefa i Marii, krewnej Najświętszej Maryi Panny. Apostoł św. Jakub Młodszy i św. Szymon byli jego rodzonymi braćmi. Przed powołaniem na urząd apostolski żył w szczęśliwym małżeństwie z Marią i trudnił się uprawą roli. Tym większa przeto zasługa jego i dobrowolna ofiara, że opuścił wszystko, drogą żonę, miłe dziatki i mozolnie zebrany majątek, i poszedł za Jezusem, ażeby ostatecznie ponieść śmierć męczeńską. Przy ostatniej wieczerzy, gdy Pan Jezus oświadczył, że tylko tym się objawi, którzy Go miłują, przerwał Mu pytaniem: "Panie, dlaczego objawiasz nam, a nie światu?" - Widać stąd, że i on razem z innymi spodziewał się, że Pan Jezus założy królestwo na ziemi i jako król ziemski uszczęśliwi żydów. Jezus sprostował jego błędne mniemanie tymi słowy: "Kto Mnie miłuje, chowa słowa Moje i Ojciec Mój miłuje Go: przyjdziemy do Niego i mieszkać u Niego będziemy".

wtorek, 27 października 2015

Chrystus Król społeczeństw - Zbigniew Załęski

https://lagloriadelasantisimavirgen.files.wordpress.com/2015/10/cristo-rey.jpg 
... Rex sum ego. – ...Jam jest król (Jan XVIII, 37).



Nolumus hunc regnare super nos. – Nie chcemy, aby ten królował nad nami (Łk. XIX, 14).



Od dwóch tysięcy lat i aż do końca świata około obu tych zdań, jak gdyby wokół dwóch osi, wiruje i będzie wirować historia ludzkości. One decydują o tym: na prawo czy na lewo potoczą się dzieje rozwoju społeczeństw, od nich wreszcie zawisło tychże społeczeństw szczęście lub nieszczęście. Jakkolwiek bowiem rewolucja przeciwko Chrystusowi jest w pierwszym rzędzie wewnętrznym wrzeniem, buntem grzesznego serca przeciwko suwerennemu prawu Chrystusa, to przecież ten rokosz nie zdoła srożyć się długo w zakamarkach ludzkiego serca, lecz, wzmagając się coraz bardziej w jego głębinach, wybucha w końcu, jak wulkan, na zewnątrz, by w ogniu, łzach i krwi pogrążyć także życie publiczne. A więc łupem tej rebelii staje się nie tylko kultura, wiedza, sztuka, stosunki ekonomiczne lub społeczne, lecz i ten najwyższy przejaw życia publicznego, któremu na imię: państwo.

poniedziałek, 26 października 2015

Żywot świętego Ewarysta, Papieża i Męczennika



   Święty Ewaryst (żył około roku Pańskiego 112), papież, był z pochodzenia żydem z Betlejem. Kształcił się w Grecji i tam za łaską Boga poznał naukę Chrystusa. Z Grecji przeniósł się do Rzymu, gdzie już istniała liczna gmina chrześcijańska. Chociaż otoczona bałwochwalcami, w prostocie ducha wiernie wyznawała wiarę Chrystusową. Tutaj Ewaryst został przyjęty do stanu duchownego i wyświęcony na kapłana, a gdy papież Anaklet skończył śmiercią męczeńską, obrano Ewarysta jego następcą. Miał przed sobą ciężkie zadanie, ciągle bowiem wystawiony był na niebezpieczeństwo ze strony pogan, którzy dyszeli nienawiścią przeciw chrześcijanom. Oprócz tego musiał walczyć przeciw kacerzom, z którymi ucierał się już święty Jan Ewangelista. Liczba chrześcijan w Rzymie w porównaniu z liczbą pogan była szczupła, ale mimo to nie było części miasta, w której by sporo ich nie mieszkało. Dlatego Ewaryst podzielił miasto na siedem parafialnych okręgów i przeznaczył dla każdego z nich kapłana, zobowiązując go do odbywania nabożeństwa i udzielania sakramentów św. Każdemu z biskupów dodał po siedmiu diakonów, którzy mieli im być pomocnymi w prawieniu kazań i w pieczy nad ubogimi. Sam przyświecał dobrym przykładem i dowodził swym życiem, że istotnie zasługuje na miano Ewarysta, to jest najlepszego z ludzi.

niedziela, 25 października 2015

Dlaczego moderniści przesunęli Święto Chrystusa Króla? - Ks. Kevin Vaillancourt

christ-king 
   Nie tak dawno temu, gdy w ostatnią niedzielę Roku Liturgicznego przygotowywałem się do odprawienia Mszy dla kilku rodzin, w pewnej "misyjnej" kaplicy miało miejsce interesujące zdarzenie. Gdy przygotowywałem ołtarz do Mszy, jeden z przebywających tam mężczyzn zapytał mnie: Ojcze, czy będzie Ksiądz odprawiał Mszę na uroczystość Chrystusa Króla, czy Mszę Ostatniej Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego? Było to słuszne pytanie. Znałem kilkoro z obecnych tam osób, ale nie wszystkich i być może niektórym z nich przyszło na myśl, że odprawiam Msze według Indultu Ecclesia Dei (czego nie robię i jeden z powodów, dla których tego nie robię, stanie się wkrótce całkiem oczywisty). Zapewniłem pytającego, że będzie to Msza na Ostatnią Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego, z czego wydał się on być zadowolonym.
 

Powodem powstania tego pytania jest to, że w nowym kościele cykl liturgiczny kończy się liturgią święta Chrystusa Króla i wszelkie odniesienie do Ostatniej Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego zostało wyeliminowane. Jest to normalne dla tych, którzy przestrzegają "zrewidowanego" liturgicznego kalendarza i uczęszczają na Novus Ordo Missae. Istnieje pewna liczba katolików, nadal związanych z Neokościołem, którzy uczęszczają na łacińską Mszę odprawianą przez księdza, posiadającego pozwolenie na jej odprawianie (na mocy Indultu Ecclesia Dei) używając zrewidowanego w 1962 roku rzymskiego Mszału. Msza, w której oni uczestniczą w ostatnią niedzielę Roku Kościelnego jest (i jest to bardziej niż prawdopodobne) Mszą Ostatniej Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego, gdyż w ostatnią niedzielę października obchodzili już Święto Chrystusa Króla. Zauważcie, że jesteście świadkami następującej sytuacji: ci sami ludzie, pod tym samym sztandarem posłuszeństwa stosują dwa odmienne kalendarze liturgiczne. Nic dziwnego, że Kościół utracił Swój wpływ we współczesnym świecie – sami katoliccy wierni są podzieleni w sprawie kultu oraz co do praktycznej wiary z niego wynikającej. Musi być to szczególnie uciążliwe dla indultowców (tj. tych, którzy regularnie uczęszczają na "Indultową" Mszę), ponieważ muszą zastanawiać się, jaki kalendarz stosować każdego dnia: czy ten z Mszału 1962 roku, czy może ten wydany przez współczesny Rzym? Czy przestrzeganie jednych przepisów jest "bardziej katolickie" niż stosowanie się do tych drugich? I co istotniejsze, czy powinni obchodzić uroczystość Chrystusa Króla dwa razy do roku? Ach,  ale trochę odszedłem od mojego tematu.

Święto Chrystusa Króla

   Uroczystość Chrystusa Króla do liturgii wprowadził papież Pius XI encykliką Quas Primas z 11 grudnia 1925 r. na zakończenie roku jubileuszowego. Nakazał wtedy, aby we wszystkich kościołach tego dnia po głównym nabożeństwie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówić litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu. Święto to obchodzone jest w ostatnią niedzielę października. Pius XI, uzasadniając swą decyzję, pisał m.in.:

Od dawna już powszechnie nazywano Chrystusa Królem w przenośnym tego słowa znaczeniu, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa, przez które wyprzedza wszystkie stworzenia i przewyższa je. Mówimy więc, iż Chrystus króluje w umysłach ludzkich, nie tyle dla głębi umysłu i rozległości Swej wiedzy, ile że on sam jest prawdą, a ludzie od Niego powinni prawdę czerpać i posłusznie ją przyjmować; mówimy też, iż Chrystus króluje w woli ludzkiej, ponieważ w Nim nie tylko nieskazitelna wola ludzka stosuje się zupełnie i z całym posłuszeństwem do najświętszej woli boskiej, lecz także dlatego, że Chrystus tak wpływa natchnieniami swymi na naszą wolną wolę, iż zapalamy się do najszlachetniejszych rzeczy. Wreszcie uznajemy Chrystusa jako Króla serc dla Jego "przewyższającej naukę miłości" i dla łagodności i łaskawości, którą przyciąga dusze. Żaden bowiem człowiek nigdy nie był i nie będzie do tego stopnia ukochanym przez wszystkie narody, jak Jezus Chrystus.
Lecz jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz, widzimy, iż we właściwym tego słowa znaczeniu imię i władzę króla należy przyznać Chrystusowi jako Człowiekowi, albowiem tylko o Chrystusie jako Człowieku można powiedzieć, iż otrzymał od Ojca "władzę i cześć, i królestwo"; Chrystus bowiem, jako Słowo Boga, będąc współistotnym Ojcu, wszystko ma wspólne z Ojcem, a więc także najwyższe i nieograniczone władztwo nad wszystkim stworzeniem.

sobota, 24 października 2015

Limbus do lamusa (*). Przygotowania Benedykta XVI do zniesienia limbusa i ogłoszenia nowej herezji - Bp Donald J. Sanborn

Wprowadzenie
 
Prawdopodobnie znane są wam informacje mówiące o zbliżającym się zniesieniu limbusa przez Ratzingera (Benedykta XVI). W święto Młodzianków Męczenników, 28 grudnia 2005 w gazecie New York Times ukazał się obszerny artykuł na ten temat.
 
W latach osiemdziesiątych Ratzinger wypowiedział się, że on nigdy nie wierzył w istnienie limbusa.
 
Uzasadniając odrzucenie limbusa, moderniści odwołują się do tego, że istnienie limbusa nie jest dogmatem Kościoła. Jest to prawda. Można negować istnienie limbusa, nie stając się przez to heretykiem.
 
Jednakże, jeżeli zaprzeczymy istnieniu Otchłani, to na mocy katolickiego dogmatu zobowiązani jesteśmy do umieszczenia nieochrzczonych dzieci w ogniu piekielnym. Wynika to z tego, że jest absolutnie niemożliwe, aby dzieci, które nie przyjęły Sakramentu Chrztu albo nie zostały ochrzczone w swej krwi, mogły się cieszyć wizją uszczęśliwiającą. Jeżeli zatem nie przebywają w Otchłani, to muszą doznawać cierpień dusz potępionych. Pozwólcie, że wyjaśnię tę kwestię.

Święty Rafał Archanioł


Archanioł Rafał prowadzi Tobiasza    Św. Rafał przedstawił się w Księdze Tobiasza, iż jest jednym z "siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański" (Tb 12, 15). Występuje w niej pod postacią ludzką, przybiera pospolite imię Azariasz i ofiarowuje młodemu Tobiaszowi wędrującemu z Niniwy do Rega w Medii swoje towarzystwo i opiekę. Ratuje go z wielu niebezpiecznych przygód, przepędza demona Asmodeusza, uzdrawia niewidomego ojca Tobiasza. Hebrajskie imię Rafael oznacza "Bóg uleczył".
Ponieważ zbyt pochopnie używano imion, które siedmiu archaniołom nadały apokryfy żydowskie, dlatego synody w Laodycei (361) i w Rzymie (492 i 745) zakazały ich nadawania. Pozwoliły natomiast nadawać imiona Michała, Gabriela i Rafała, gdyż o tych wyraźnie mamy wzmianki w Piśmie świętym. W VII w. istniał już w Wenecji kościół ku czci św. Rafała. W tym samym wieku miasto Kordoba w Hiszpanii ogłosiło go swoim patronem.
Św. Rafał Archanioł ukazuje dobroć Opatrzności. Pobożność ludowa widzi w nim prawzór Anioła Stróża. Jest czczony jako patron aptekarzy, chorych, lekarzy, emigrantów, pielgrzymów, podróżujących, uciekinierów, wędrowców i żeglarzy.

W ikonografii św. Rafał Archanioł przedstawiany jest jako młodzieniec bez zarostu w typowym stroju anioła - tunice i chlamidzie. Jego atrybutami są: krzyż, laska pielgrzyma, niekiedy ryba i naczynie.

piątek, 23 października 2015

Tragikomedia Novus Ordo: Bergoglio z nosem klauna i herezja "kardynała" Rodrigueza (1) (Artykuł z listopada 2013) - Bp Donald J. Sanborn

Most Holy Trinity Seminary Newsletter, November 2013 
Drodzy katolicy,



Po raz kolejny Bergoglio poniżył papiestwo, pokazując się z nosem klauna. Widoczne wraz z nim na zdjęciu osoby wykonują chwalebną pracę rozbawiania dzieci, które są w jakiś sposób upośledzone albo pokrzywdzone przez los. To, że oni tak się ubrali, jest właściwe (chociaż nigdy w obecności rzymskiego papieża). Natomiast fakt, że osoba podająca się za rzymskiego papieża zakłada sobie nos klauna, jest przerażający.



Na pierwszej stronie naszego biuletynu zestawiłem obok siebie to zdjęcie z wizerunkiem Papieża Piusa XII, który był ze wszech miar świadomy szacunku należnego wobec najświętszego i najwznioślejszego urzędu na ziemi – Wikariusza Jezusa Chrystusa. Pozostawił on Kościół w kwitnącym i zupełnie nienaruszonym stanie, z jednym tylko wyjątkiem – nie zdołał wyplenić kleru, który miał dokonać późniejszej destrukcji. W 1958 roku któż by powiedział, że w 2013 roku ten, kto rzekomo jest rzymskim papieżem, założy sobie nos klauna? Ten mały gest uosabia wszystko, czym jest Bergoglio.

Święty Antoni Maria Claret, Biskup i Wyznawca


Święty Antoni Maria Claret    Antoni pochodził spod Barcelony, urodził się 23 grudnia 1807 r. Na chrzcie, który miał miejsce w samo Boże Narodzenie, otrzymał imiona Antoni, Jan, Adiutor. Kiedy miał 11 lat, rozpoczął naukę w szkole średniej, humanistycznej. Musiał jednak przerwać naukę i pomagać ojcu w tkactwie. W 18. roku życia udał się do Barcelony, by tam doskonalić się w swoim zawodzie. Zapoznał się równocześnie ze sztuką drukarską, a w wolnym czasie uczył się języka łacińskiego i francuskiego. Uczestniczył też w strajku robotników, licho wynagradzanych za pracę w prymitywnych warunkach. Przeżył także kryzys duchowy, ale przeszedł go zwycięsko.
W latach 1827-1829 zrobił błyskotliwą karierę zawodową w przemyśle tekstylnym Barcelony i uzbierał niemałą fortunę, grając na loterii. Doświadczenie zdrady przez wspólnika zaślepionego nieumiarkowaną żądzą zysku przyczyniło się do głębokiego nawrócenia Antoniego.
Od dawna pragnął oddać się na służbę Bożą. Wstąpił więc do wyższego seminarium duchownego diecezji Vich (1829), po którego ukończeniu otrzymał święcenia kapłańskie (1835). Przez kilka lat był proboszczem w Sallent, a potem w Villadram. Czuł jednak, że inne jest jego powołanie. Paliła go chęć oddania się pracy misyjnej. Dlatego za zezwoleniem biskupa udał się do Rzymu, by ofiarować swoje kapłańskie usługi Kongregacji Rozpowszechniania Wiary na misjach wśród niewiernych (1838). Odbył rekolekcje w domu jezuitów. Przełożony poradził mu, by wstąpił do jego zakonu, gdzie będzie mógł łatwiej wypełnić swoje pragnienia misyjne. Wstąpił więc do nowicjatu tegoż zakonu w Roothan.

czwartek, 22 października 2015

Zjednoczenie z Chrystusem - jedyna prawdziwa odpowiedź na dzisiejszy kryzys (Biuletyn Parafii Św. Gertrudy Wielkiej, czerwiec 2004, nr 77) - Bp Daniel L. Dolan

Drodzy Przyjaciele,
 
W ciągu całego okresu Wielkanocnego, który teraz dobiega końca, gdy wspominamy święta męczenników, Kościół czyta nam za każdym razem fragment Ewangelii św. Jana (chcąc go jak gdyby wyryć w naszych umysłach): Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto pozostaje we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi (J. 15, 5).
 
Do tego czerwcowego numeru naszego pisma zebraliśmy trochę Paschalnych owoców. Coraz więcej dzieje się każdego dnia w parafii św. Gertrudy. Co jest naszym sekretem? Nie ma tu żadnej tajemnicy, tylko donośny głos słów Świętej Ewangelii: Kto pozostaje we Mnie, wiele owocu przynosi.
 
Pozostawać w zjednoczeniu z Chrystusem Panem jest istotą religii. To zjednoczenie przynosi więcej dobrego niż ciężka praca, działalność organizacyjna czy gorliwe zaangażowanie wiernych. To tylko środki, nie sam cel. Trwanie w zjednoczeniu z naszym Panem nie oznacza podążania za jakimś duchowym przewodnikiem, mającym dobre intencje "guru" i jego grupą lub społecznością. Pozostawanie w Panu oznacza pójście za Chrystusem.
 
Jedyną społecznością, które może rościć sobie pretensje do tego, że potrafi połączyć nas z Chrystusem – jak gałęzie z żywą winoroślą – jest Kościół katolicki. Tą społecznością jest Mistyczne Ciało Chrystusa i tylko Ono samo może domagać się poświęcenia oraz naszego posłuszeństwa.

środa, 21 października 2015

Żywot i męczeństwo świętej Urszuli i jej towarzyszek

    Dzień dzisiejszy przywodzi nam na pamięć świętą Urszulę i jej towarzyszki (żyły około roku Pańskiego 383). Żywot tych świętych dziewic opowiadano w dawnych czasach w tak rozmaity sposób, że uczonym dotychczas nie udało się oddzielić ziarna od plewy; nie ulega wszakże wątpliwości, że święta Urszula wraz z towarzyszkami poniosła śmierć męczeńską w obronie swego dziewictwa. Świadkiem tego wypadku jest jeden z najstarszych kościołów Kolonii, wystawiony nad grobem tych świętych panien i wsławiony rozlicznymi cudami, świadkiem mnogie relikwie tych dziewic, którym od wieków Europa chrześcijańska zasłużoną cześć oddawała i oddaje; świadkiem uniwersytety w Paryżu, Wiedniu i Koimbrze w Portugalii, które uznają w świętej Urszuli swą patronkę. Objęta brewiarzem kościelnym legenda w następujący sposób opowiada losy tych panien: 

W czasie, gdy cesarstwem zachodnio-rzymskim rządził zacny i łagodny cesarz Gracjan (375 do 383), zbuntował się przeciw niemu jeden z jego wodzów, Maksym, dowodzący legionami w Brytanii, i kazał się swemu wojsku uznać cesarzem. Gracjan wyruszył przeciw niemu do Galii, ale Maksym uprzedził go, namówił do wiarołomstwa legiony w Galii, pobił kilkakrotnie Gracjana i pozbawił go życia; że zaś zwycięstwo zawdzięczał wierności i męstwu brytańskich żołnierzy i ich dowódcy Konanowi, darował im piękną i obszerną prowincję Armorykę (Bretanię), zmusiwszy krajowców do opuszczenia rodzinnego kraju.
Aby zaludnić te obszerne dzierżawy, wysłał Konan świetne poselstwo do Brytanii, z poleceniem, aby mu przysłano kilka tysięcy żon dla jego wojowników. W Kornwalii panował podówczas pobożny i dzielny książę Dionok. Miał on córkę imieniem Urszula, słynącą od młodych lat z żywości temperamentu, silnej woli, szczerej bogobojności i niezwykłej urody. Konan pragnął ją pojąć za żonę, ale serce jej, wierne Oblubieńcowi niebieskiemu, nie chciało nic wiedzieć o ziemskiej miłości.

Jan Paweł II Apostata - Patrick Henry Omlor

Sedewakantyści – termin pochodzący od wyrażenia sede vacante (pusta stolica) – to ludzie, którzy utrzymują, że Stolica Piotrowa jest obecnie pusta, ponieważ twierdzą, że Jan Paweł II nie jest prawowitym papieżem. Podstawą tego twierdzenia jest herezja i apostazja, jaką dość często Jan Paweł II manifestuje publicznie, słowem i czynem. Takie postępowanie automatycznie podlega potępieniom nałożonym przez papieża Pawła IV w bulli Cum ex apostolatus, a dotyczącym nieważności urzędu takiego "papieża", który, czy to przed swym wyborem, czy też podczas sprawowania urzędu, popadnie w herezję albo nawet zupełnie "odpadnie od wiary katolickiej" w jakimkolwiek jej punkcie (1).

Po tym, jak około dwadzieścia lat temu sedewakantyści zaczęli cytować Cum ex apostolatus, rzecznicy liberalno-modernistycznego obozu zareagowali na to, twierdząc, że potępienia bulli zostały zastąpione, względnie odwołane przez Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Jezuici, a zarazem znawcy prawa kanonicznego – Bouscaren i Ellis w swoim podręczniku Canon Law, A Text and Commentary [Prawo kanoniczne, tekst i komentarz] (The Bruce Publishing Company, Milwaukee, 1953) przytaczają zasady interpretacji, które obalają to twierdzenie.

wtorek, 20 października 2015

Żywot świętego Jana Kantego, Wyznawcy

    Święty Jan Kanty urodził się w roku 1412 w mieście Kęty w biskupstwie krakowskim, z rodziców uczciwych i pobożnych. Oddany do akademii krakowskiej rósł nie tylko w nauce, ale i w dobrych obyczajach, i wkrótce zaszczycony został stopniem magistra i godnością nauczyciela akademii. W jakiś czas potem, poświęciwszy się studiom teologii, otrzymał święcenia kapłańskie. Życie wiódł surowe, niczego więcej nie pragnąc, jak przylgnąć silną miłością do Stwórcy swego, pełnić Jego wolę i uczynić się godnym oglądania Go w chwale wiecznej.
Aby zwalczyć pożądliwości, w rozmaity sposób martwił swe ciało, chcąc je uczynić powolnym duchowi. Pałając chęcią zwiedzenia Grobu Pańskiego i dobrawszy sobie towarzyszy tą samą myślą przejętych, puścił się do Jerozolimy, nie zrażając się trudnościami podróży i nie lękając się niewoli tureckiej. Zwiedziwszy wszystkie miejsca stopą Chrystusa uświęcone, oblawszy je zdrojem łez i uczciwszy gorącą modlitwą, wrócił zdrowy do domu, dziękując Bogu za widoczną opiekę.
Do Rzymu cztery razy pielgrzymował. Bawiący tam Polacy dziwili się temu i pytali go, dlaczego się tak trudzi, sądzili bowiem, że chodzi mu o wyjednanie sobie jakiego bogatego probostwa. Święty Jan odpowiedział: "To mój czyściec, w którym obmywam moje grzechy i z którego biorę ochotę do dobrego życia chrześcijańskiego, cisnąc się do radości niebieskich, które wierzącym i pracującym obiecał nasz dobrotliwy Pan".

poniedziałek, 19 października 2015

Żywot świętego Piotra z Alkantary

   Piotr, urodzony w Alkantarze w Hiszpanii w roku 1499, był już w wieku dziecięcym tak łagodny, skromny i nabożny, że go powszechnie nazywano "świętym chłopczyną". Z pilnością przykładał się do nauk, a na uniwersytecie w Salamance należał do najzdolniejszych uczniów i słynął z pobożności. Co dzień chodził na Mszę świętą, trzymał na wodzy oczy, uszy i język, w rzadkich godzinach wolnych od zajęć odwiedzał chorych i cieszył się powszechnym szacunkiem dla swej nadzwyczajnej skromności. Miał zostać prawnikiem, ale tęsknota do Boga była w nim silniejsza od ziemskich widoków, toteż licząc lat szesnaście, wstąpił do zakonu św. Franciszka z Asyżu. Wraz z ubożuchnym habitem przyswoił sobie ducha pokory i pokuty serafickiego zakonodawcy, a postami, czuwaniem po nocach i umartwieniem ciała poskramiał pożądliwości, aby się stać podobnym Chrystusowi.
Wyświęcony na kapłana, piastował z kolei urząd gwardiana i definitora. Napomnieniami, uprzejmością i własnym przykładem zachęcał współbraci zakonnych do jak największej doskonałości i działał zbawiennie na misjach jako kaznodzieja i spowiednik. Mimo mozolnej pracy był dla siebie samego surowy i nieubłagany. Zszarzały habit, stary brewiarz, drewniany krucyfiks i kosztur były całym jego bogactwem. Co trzeci dzień jadał trochę czarnego chleba, grochu albo warzywa rozmoczonego w wodzie i posypanego popiołem, sypiał tylko dwie godziny, klęcząc lub siedząc, z głową opartą o ścianę, zimą otwierał okienko swej celi i zatapiał się w rozmyślaniu o Męce Pańskiej i boleściach Matki Boskiej, póki mu członki od zimna nie stężały. Gdy go proszono, aby się ochraniał, odpowiadał z uśmiechem: "Zawarłem ugodę z ciałem, aby w czasie krótkiego żywota cierpiało, za co będę miał spokój w wieczności". Tak żył w obrębie klasztoru i poza jego murami przeszło 40 lat.

Żywot świętego Łukasza, Ewangelisty

    Święty Łukasz (żył około roku Pańskiego 64) pochodził z rodziny pogańskiej, zamieszkałej w Antiochii, stolicy Syrii i Azji rzymskiej. Wychowanie otrzymał staranne i poświęcił się naukom lekarskim. Prócz tego zajmował się malarstwem. Gdy w Jerozolimie wybuchło prześladowanie chrześcijan i świątobliwy diakon Szczepan krwią stwierdził swą niezachwianą wiarę w Ukrzyżowanego, wielu uczniów Jezusowych rozproszyło się po Syrii. Było między nimi kilku mężów z Cypru i Cyreny, którzy udali się do Antiochii, aby głosić naukę Jezusa. Ręka Pańska była z nimi i wielu pogan nawróciło się do Pana. Wiadomość o tym doszła do kościoła w Jerozolimie, skąd wysłano Barnabasza do Antiochii. Ten udał się do Tarsu, aby poszukać Szawła, po czym przez cały rok uczyli rzesze w Antiochii. Na ów czas - rok mniej więcej 43 - przypada nawrócenie świętego Łukasza, który potem był wielkim przyjacielem i czcicielem świętego Pawła apostoła. Towarzyszył on potem Pawłowi w podróży z Troady do Filippi w Macedonii i zabawił tam czas jakiś wraz z Tymoteuszem celem nauczania i utwierdzenia w wierze tamtejszych chrześcijan, a później znowu połączył się z Pawłem, aby się już nigdy z nim nie rozstać. On też był wiernym pomocnikiem i towarzyszem jego w licznych wędrówkach apostolskich, on dzielił jego prace i trudy, cierpienia i niebezpieczeństwa, on nie odstępował go w czasie dwuletniego więzienia w Cezarei ani podczas dwukrotnej niewoli w Rzymie. Niemniej największą wdzięczność i wiekopomną sławę zjednał sobie święty Łukasz przez swe pisma, tj. trzecią Ewangelię i Dzieje Apostolskie. Obie księgi - pisane jak się zdaje w Rzymie około roku 62 lub 63 - poświęcił zaprzyjaźnionemu z sobą Teofilowi. Co go skłoniło do pisania, o tym sam mówi tymi słowy: Ponieważ wielu starało się spisać porządną historię tych rzeczy, które się wśród nas dokonały. Jak nam podali ci, co się im od początku sami przypatrywali i byli sługami słowa. Postanowiłem i ja, zbadawszy wszystko dokładnie od początku, spisać ci w porządku, dostojny Teofilu. Abyś poznał prawdę tych słów, których cię nauczono (Łuk. 1,1-4). Pominąwszy szczególną pomoc Ducha świętego, nadawał się Łukasz z powodu wielkiej gorliwości, wykształcenia i długoletniego pobytu przy świętym Pawle jak najbardziej do skreślenia dziejów żywota Pana Jezusa i Kościoła Jego, gdyż w swych licznych podróżach spotykał się często z apostołami i uczniami Chrystusowymi; dzieje młodości Jezusa, które on sam tylko opisuje, znał bez wątpienia z opowiadania Matki Zbawiciela, a walki i zwycięstwa świętego Pawła działy się w jego oczach, a w części z jego współudziałem.

Czy "Summorum Pontificum" rzeczywiście jest wyrazem Tradycji katolickiej? (Artykuł z 2007 roku) - Ks. Kevin Vaillancourt

Dnia 14 września 2007 roku wejdzie w życie najnowsze motu proprio Benedykta XVI. Summorum Pontificum to długo oczekiwane ogłoszenie tego, co nazywałem "indultem powszechnym", udzielający każdemu kapłanowi na świecie pozwolenia na odprawianie łacińskiej Mszy według Mszału z 1962 roku bez specjalnego zezwolenia miejscowego biskupa. Aż do 7 lipca 2007 roku, tj. do ogłoszenia tego dokumentu, wymagania dokumentów Quattuor abhinc annos z 1984 i Ecclesia Dei z 1988 (oba autorstwa Jana Pawła II) pozostawiały decyzję o pozwoleniu na odprawianie łacińskiej Mszy (na prośbę wiernych) biskupowi miejsca (jeśli się do tej prośby przychylił). Po 7 lipca sytuacja się zmieniła. Jak stwierdza kardynał Barbarin, arcybiskup Lyonu: "Jedynym nowym elementem w Summorum Pontificum jest decyzja uwzględnienia próśb wiernych, zależna odtąd od władzy duchownych". Choć – jak się później przekonamy – nie jest to do końca prawdą, to jest wyrazem wspólnej myśli tych wszystkich, którzy są zaniepokojeni nowymi regułami dotyczącymi łacińskiej Mszy. Dostrzegają oni, że Summorum Pontificum umieszcza Ecclesia Dei na nowym poziomie: tzn., każdy kapłan może odprawić łacińską Mszę kiedykolwiek zechce bez ubiegania się o specjalne zezwolenie, a wierny może uczestniczyć w tych Mszach bez konieczności składania petycji. Gdyby tylko wszystko było tak proste, jak to powyżej opisano, niestety w związku z tym dekretem pojawia się o wiele więcej kwestii niż zwykłe przyznanie powszechnego pozwolenia na odprawianie łacińskich Mszy. Poniżej przedstawiam wyjaśnienie kilku głównych punktów motu proprio, wolne od jakiejkolwiek subiektywnej euforii, wykazujące, że Summorum Pontificum to tak naprawdę zasłona dymna, przed którą już od dłuższego czasu ostrzegałem ludzi.

sobota, 17 października 2015

Żywot świętej Małgorzaty Marii Alacoque

    Świętej pamięci papież Pius IX, który uroczyście w dniu 18 września roku 1864 przyjął czcigodną Małgorzatę (żyła około roku Pańskiego 1690) w poczet Błogosławionych, oświadczył w dekrecie: "Jezus Chrystus, Pan i Zbawiciel nasz, niczego goręcej nie pragnie, jak aby ogień Jego Boskiej miłości, płonący w sercu Jego, zapalił i nasze serca równą miłością, tak, jak według świadectwa Ewangelii powiedział do swych uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię, a czegóż chcę, jeno aby był zapalon? (Łuk. 12,49). Dlatego też pragnął, aby to płonące miłością serce w Jego Kościele świętym szczególnej czci doznawało... i wybrał swą służebnicę Małgorzatę Marię Alacoque z zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, z powodu świątobliwości życia zasługującą na ten zaszczyt, aby to nabożeństwo do Jego Najświętszego Serca zaprowadziła i rozkrzewiła".
Małgorzata urodziła się w roku 1647 w Lautecourt we Francji, z bogobojnych rodziców. Gdy miała lat osiem, straciła ojca. Matka, zajęta gospodarstwem, oddała ją na wychowanie klaryskom w Charolles. Tu zajaśniało dziecię taką pobożnością, że w dziewiątym roku życia przypuszczono ją do pierwszej Komunii świętej. Odtąd z miłości do Chrystusa wyrzekła się wszelkich zabaw i igraszek, modliła się na osobności i z największą ochotą pouczała zaniedbane przez rodziców towarzyszki. Śmiertelna choroba zmusiła ją do powrotu w rodzinne progi. Opadłszy całkiem z sił, ślubowała wstąpić do zakonu Wizytek, jeśli odzyska zdrowie i natychmiast wstała z łoża. Odtąd zaczęła nosić włosiennicę, surowo pościć, modlić się całymi godzinami i biczować dyscypliną.

Bergoglio: Mieszanie tradsów z błotem to minimum jego programu - x. Antoni Cekada


Bergoglio speaking 
   Ciekawy artykuł x. Antoniego Cekady na temat antypapieża Franciszka sprzed dwóch lat, zwłaszcza z perspektywy czasu, który minął od napisania tego tekstu. Przy okazji polecam wcześniejszy (o kilka dni) artykuł z serii tego samego autora: „11 września dla magisterium: wywiady z Franciszkiem”.
Pelagiusz z Asturii


Bergoglio: Mieszanie tradsów z błotem to minimum jego programu
x. Antoni Cekada

W trakcie ostatnich kilku dni tradsowe fora internetowe są pełne zgiełku z powodu dwóch strzałów, które „Papież Franciszek” (Bergoglio) oddał w stronę tradsów.

piątek, 16 października 2015

Żywot świętej Jadwigi, księżny polskiej

    Święta Jadwiga przyszła na świat roku Pańskiego 1174, z ojca Bertolda, księcia na Karyntii, margrabiego morawskiego, hrabiego na Tyrolu; i Agnieszki, księżniczki rakuskiej. Na wychowanie oddana została do klasztoru benedyktynek w Kitzingen, gdzie już zauważono w niej szczególne upodobanie we wszystkim, co się tyczyło służby Boskiej. W dwunastym roku wydana została za mąż za Henryka, przezwanego Brodatym, księcia wrocławskiego i prawnuka wielkiego króla polskiego Bolesława Chrobrego.

Pobożna, skromna, miłosierna, serce swoje od dzieciństwa Bogu poświęciwszy, od wszelkiej próżności światowej daleka, taką się też okazała w stanie małżeńskim Jadwiga (żyła około roku Pańskiego 1243), przez co małżonka swojego, dobrego chrześcijanina, zbawiennym wpływem i własnym przykładem do jeszcze gorliwszej pobożności pobudziła. Dziatki, którymi ich Pan Bóg udarował, wychowała w bojaźni Bożej, przykładem własnym do wszelkich cnót chrześcijańskich je zaprawiając. Książęcy dwór utrzymywała na tej stopie, aby się na nim wszyscy nieposzlakowanymi obyczajami odznaczali. Za przyboczne swoje panie brała tylko te, które się szczególną odznaczały pobożnością, nie cierpiąc pomiędzy nimi nie tylko żadnego zgorszenia, ale nawet cienia płochości. Przestrzegała także, ażeby nie dopuszczano się grzechu obmowy, tak często na wielkim świecie popełnianego; mawiała bowiem, że obmówca dwie dusze zabija: swoją i tego, kto go chętnie słucha. Dla poddanych swojego obszernego księstwa była prawdziwą matką; najchętniej za każdym z nich wstawiała się do księcia, męża swojego, i gdy się dowiedziała o jakim ucisku biedniejszych, zaraz się o to przed nim uskarżała. Na rządców we własnych dobrach wybierała ludzi nieposzlakowanej prawości, zalecając im jak największe dla włościan miłosierdzie, a od czasu do czasu wysyłała tam swoich kapelanów, aby dochodzili, czy czasem rządcy ci nie dopuszczają się jakiej niesprawiedliwości względem jej poddanych. Oszczędna na próżne i zbytkowne wydatki, tak hojne czyniła jałmużny, że z ogromnych dochodów, których była panią, ledwie setną część na własne używała potrzeby, a resztę obracała na miłosierne uczynki. Wspierała ubogie duchowieństwo, budowała wspaniałe kościoły, zakładała i uposażała klasztory tak męskie, jak żeńskie. Cysterkom założyła klasztor w Trzebnicy, który tak hojnie zaopatrzyła, że oprócz przeszło stu zakonnic, które tam mieszkały, mogło jeszcze przy nim, wedle myśli założycielki, tysiąc osób już to odbierać wychowanie, już też mieć na całe życie utrzymanie. Przy tym nie tylko wspierała po książęcemu ubogich, lecz miała kilkunastu chorych umieszczonych przy pałacu, którym sama wszelkie oddawała usługi. Także trzynastu biednym codziennie rozdawała obiad, zanim sama do książęcego stołu zasiadła. Ażeby się tej zasługi żadnego dnia nie pozbawiać, gdy podróżowała po kraju, kazała wozić z sobą trzynastu ubogich. Więźniów za długi trzymanych wykupywała. W latach, w których przewidywała głód z powodu nieurodzajów, robiła wielkie zapasy zboża, a gdy głód nadszedł, kazała po całym księstwie obwoływać, żeby lud ubogi do jej spichrzów się udawał, gdzie mu żywność bezpłatnie rozdawano. Mogła zaś tym bardziej tak hojną być dla biednych, że na własne potrzeby coraz mniej wydawała. Prócz uroczystości dworskich, dla których musiała przyodziewać się kosztowniej, na co dzień nosiła prostą szarą suknię.

czwartek, 15 października 2015

Bractwo Piusa X, fałszywe rozwiązanie rzeczywistego problemu (Artykuł z 2004 roku) - Ks. Rama P. Coomaraswamy

  
   Ostatnia publikacja wydawnictwa Angelus Press próbuje przedstawić sedewakantyzm jako fałszywe rozwiązanie kryzysu w Kościele, natomiast stanowisko Bractwa Św. Piusa X jako jedyne naprawdę katolickie rozwiązanie.
 
Próbuje się tego dokonać fałszując stanowisko sedewkantystyczne i unikając dostrzeżenia teologicznych błędów i kultowych praktyk swojej organizacji.
 
1. Przez cały tekst wielokrotnie i uporczywie przewija się założenie autora tekstu, że swoje stanowisko opiera na rozwadze, sugerując w domyśle, że sedewakantystom brak tej moralnej cnoty. Ustalmy wyraźnie definicję roztropności. Według Prümmera, św. Tomasz i Arystoteles definiują roztropność jako adekwatną do stanu rzeczy wiedzę na temat tego, co należy zrobić… albo intelektualną cnotę, gdy człowiek postawiony w konkretnej sytuacji rozpoznaje, co jest dobre, a co jest złe… są trzy akty roztropności: starannie radzić się, poprawnie osądzić i działać. Można zadać sobie pytanie, do jakiego stopnia ks. Simoulin spełnił te kryteria.

Żywot świętej Teresy od Jezusa z Avili, karmelitanki

    Teresa urodzona w roku 1515 w Avili w Hiszpanii ze znakomitych rodziców, odebrała bogobojne wychowanie. Bohaterstwo świętych Męczenników i poświęcenie pustelników i Wyznawców, których żywoty czytywała wraz ze swym nieco starszym bratem Rodrygiem, tak potężnie podziałało na młodociane ich umysły, że pragnąc oddać życie za Jezusa, oboje uszli z domu rodzicielskiego i puścili się w drogę do Saracenów, ale zawrócił ich wuj, którego spotkali. Potem pragnęli wieść życie pustelnicze i wystawili sobie dwie celki w ogrodzie. Teresa (żyła około roku Pańskiego 1582) zamykała się w swojej po kilka godzin i tak się zatapiała w modlitwie i rozpamiętywaniu, że niejednokrotnie słyszano ją wołającą w zachwyceniu: "O Wieczności, jak szczęśliwymi czynisz pobożnych, jak nieszczęsnymi grzeszników!". W dwunastym roku życia, tj. w wieku, gdy żywa i marzeniom oddana panienka najbardziej potrzebuje czujnego oka macierzyńskiego, utraciła matkę. Znękana smutkiem i bólem klękała z płaczem przed obrazem Niepokalanej Dziewicy, wołając: "O Maryjo Panno, bądź Ty moją Matką i przyjmij mnie za dziecko!". Chwile te z radością przypominała sobie w podeszłym wieku, albowiem istotnie doznała dobroczynnej opieki Matki Boskiej.

środa, 14 października 2015

Karol [Wojtyła], Adam [Mickiewicz], Jakub [Frank] ("Sodalitium", nr 48) - Ks. Francesco Ricossa

Ze względu na ograniczoność czasu i miejsca, niniejszy numer Sodalitium nie zawiera stałej rubryki z serii "L'Osservatore Romano", w której analizowane są niektóre oficjalne dokumenty Jana Pawła II bądź jego kongregacji. W zamian za to prezentujemy naszym czytelnikom analizę, która być może właśnie rzuci nieco światła na myśl Jana Pawła II, a w szczególności na zainteresowania i sympatie okazywane społeczności żydowskiej, które to przywiodły go do owego historycznego spotkania dnia 13 kwietnia 1986 roku z wielkim rabinem Toaffem w rzymskiej synagodze. W tym celu proponujemy czytelnikowi, aby prześledził wraz z nami myśli przewodnie łączące Karola Wojtyłę z Adamem Mickiewiczem, a tego ostatniego z Jakubem Frankiem, przyjmując za punkt wyjścia naszych badań opinie dwóch osób, będących poza wszelkimi podejrzeniami o stronniczość wobec Jana Pawła II: ojca de Lubaca – teologa, mianowanego na "kardynała" przez samego Jana Pawła II oraz Rocco Buttiglione – filozofa i polityka chrześcijańskiej demokracji (Red. Sodalitium).

Żywot świętego Kaliksta, papieża i Męczennika

    Przeszło trzydziestu papieży poświadczyło krwią swoją prawdę religii Chrystusowej. Niezwykłym blaskiem świątobliwości jaśniał pomiędzy nimi święty Kalikst (żył około roku Pańskiego 224), z rodu Rzymianin. Wstąpił on na Stolicę Apostolską w roku 221 po śmierci papieża Zefiryna. Objął rządy Kościoła za czasów Heliogabala, który blisko cztery lata zniesławiał tron cesarski rozpustą, marnotrawstwem i okrucieństwem. Święty Kalikst mocno nad tym ubolewał, modlił się, pościł i wzorem świętych apostołów nakazał suche dni, aby uprosić u Boga łaskę nawrócenia pogan. W roku 222 zamordowała straż przyboczna srogiego Heliogabala i wyniosła na tron Aleksandra Sewera. Ten był bałwochwalcą, ale sprzyjał licznym już wówczas chrześcijanom w Rzymie. Pozwolił im budować kościoły, często powtarzał słowa, które słyszał u żydów i chrześcijan: "Nie czyń innym, czego nie chcesz doznawać od innych", a nawet miał podobno w swym pałacu kaplicę, w której stał posąg Chrystusa Pana obok innych pogańskich i oddawał Mu cześć Boską.

wtorek, 13 października 2015

Od modernizmu do apostazji. Bergoglio nie wierzy w katolickiego Boga (a) (Artykuł z października 2013) - Bp Donald J. Sanborn

Most Holy Trinity Seminary Newsletter, October 2013 
Nie wierzę w katolickiego Boga. Nie ma katolickiego Boga.

JORGE BERGOGLIO


Drodzy katolicy,

Musimy niestety po raz kolejny zwrócić uwagę na człowieka z Watykanu, który podaje się za katolickiego papieża i który przez przynajmniej 99% ludzi uważających się za katolików za takiego jest uznawany. Używam określenia "uważających się za katolików", ponieważ tak samo jak herezja modernizmu sprawia, że Bergoglio jest fałszywym papieżem, to ta sama herezja wyklucza z Kościoła tych, którzy wciąż nazywają się katolikami. Wskutek pięćdziesięciu lat Vaticanum II setki milionów ludzi utraciło katolicką wiarę. Przestali już wierzyć w to, czego uczy Kościół, dając w miejsce tego posłuch doktrynom potępionym przez Kościół rzymskokatolicki. Moim zdaniem, większość wyznawców Novus Ordo działa w złej wierze, lubując się w nowych metodach i pogardzając starymi. Bergoglio jest doskonałym przykładem "katolika" soborowego (Vaticanum II).

Żywot świętego Edwarda, króla i Wyznawcy

    Chwalebną zaiste i uznania godną jest łagodność, gdy ją widzimy w dziecku, w wyrobniku, czy w służebnej, ale o wiele chwalebniejszą jest, gdy ją widzimy na najwyższym szczeblu godności ziemskiej, u książąt i królów. Takim monarchą, jednoczącym w sobie łagodność z potęgą królewską, był święty Edward (żył około roku Pańskiego 1066), syn Etelreda II, króla angielskiego, i Emmy, księżniczki normandzkiej. Ponieważ król duński Kanut pozbawił jego ojca życia i korony, Edward będąc jeszcze dzieckiem musiał uchodzić do Normandii.
Anglikom, srogo uciskanym przez Duńczyków, jedna tylko pozostawała pociecha: cnotliwy i zacny syn ich dawniejszego władcy. Gdy przeto berło zawakowało, włożyli jednomyślnie koronę na skronie Edwarda w dzień wielkanocny roku 1042. Nowy król postanowił rządzić według zasady: "Dobrobyt kraju zależy przede wszystkim od stanu moralności i wiary poddanych, a najprostszym sposobem uszczęśliwienia ludu jest troskliwość o kościół, nabożeństwo i ugruntowanie bojaźni Bożej". Gotów raczej opuścić kraj, aniżeli przelać krew choćby jednego tylko człowieka, rządził tak, że historia pisze o nim: "Z jego przybyciem stała się ziemia urodzajniejszą, powietrze zdrowszym, morze spokojniejszym". Łaskawy dla wszystkich, litościwy dla uciśnionych, szczodrobliwy dla ubogich, żył jak najskromniej, a dochodów swoich używał na zagojenie ran zadanych przez wojnę, budowanie kościołów, zakładanie szkół, klasztorów i dobroczynnych zakładów. Niektóre ustawy nadane przezeń ludowi są jeszcze dzisiaj prawomocne i dają chlubne świadectwo jego mądrości i łagodności. Wskutek próśb i nalegań szlachty i ludu pojął Edward (który już w wieku młodzieńczym ślubował dozgonną czystość, ale taił się z tym przed wszystkimi), pobożną i zacną hrabinę Edytę za żonę, i skłonił ją do tego, że i ona przyrzekła dochować dziewictwa.

poniedziałek, 12 października 2015

Ratowanie dzidziusia (Ratzinger desperacko broni Vaticanum II) - Bp Donald J. Sanborn

W przemówieniu wygłoszonym do Kurii Rzymskiej, Benedykt XVI używa desperackich środków – nie wyłączając bluźnierstwa – próbując uratować swojego dzidziusia, czyli Vaticanum II, przed oskarżeniem o zerwanie ciągłości z przeszłością.
 

Wprowadzenie
 
22 grudnia 2005 roku Benedykt XVI wygłosił do członków Kurii Rzymskiej przemówienie, które można uznać za bardzo odkrywcze pod względem poznawczym. Wspomniał w nim o zdarzeniach mijającego roku, m.in. o czterdziestej rocznicy zakończenia Drugiego Soboru Watykańskiego przypadającej 7 grudnia 2005 roku.
 
W charakterystyczny dla siebie mętny i eufemistyczny sposób Ratzinger przyznał, że w dużej mierze rezultatem soboru było zamieszanie i chaos. Zacytował przy tej okazji świętego Bazylego, komentującego wydarzenia, jakie nastąpiły po Soborze Nicejskim. Święty wskazując na analogię do bitwy morskiej, mówił: Dojmujące odgłosy spierających się z sobą adwersarzy, niezrozumiała paplanina i chaotyczny zgiełk nieustających okrzyków napełniły niemal cały Kościół, fałszując prawdziwą doktrynę Wiary, czy to przez przesadną interpretację bądź też jej pomniejszanie. Ratzinger prezentuje następnie wyjaśnienie tej katastrofy: istnieją mianowicie dwie interpretacje soboru, zła i dobra.

niedziela, 11 października 2015

Boskie Macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny (1) - Bp Mark A. Pivarunas CMRI

Matka Boża z Dzięciatkiem Jezus 
Drodzy Przyjaciele i Dobroczyńcy,



Październik obfituje liturgicznie w wiele wyjątkowych świąt: Świętych Aniołów Stróżów, św. Teresy z Lisieux, św. Franciszka z Asyżu, Różańca Świętego Najświętszej Maryi Panny i Chrystusa Króla. Jednakże ten miesiąc jest bardzo szczególny dla naszego seminarium i uczelni, ponieważ obchodzimy nasze tytularne święto Boskiego Macierzyństwa Najświętszej Maryi Dziewicy.



Papież Pius XI ustanowił to święto w 1931 roku dla upamiętnienia tysiąc pięćsetnej rocznicy Soboru Efeskiego (431).



W encyklice Lux veritatis Papież Pius XI wspaniale wyeksponował trzy wielkie dogmaty naszej katolickiej wiary: zjednoczenie hipostatyczne (unio hypostatica) w Jezusie Chrystusie dwu natur: Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie Boskiej; Boskie Macierzyństwo Najświętszej Maryi Dziewicy; oraz najwyższy nauczający autorytet rzymskiego papieża w sprawach wiary i moralności (przedstawiony światu zatwierdzeniem przez Papieża Celestyna I dekretów Soboru Efeskiego).

sobota, 10 października 2015

Pułapka mszy "Motu proprio" - Ks. Anthony Cekada

 
Ratzinger "uwalnia" Mszał ′62 roku. Witajcie w jego wielobarwnej tęczy...



"...oznaka tożsamości... ten sposób spotkania ...najlepiej do niego dopasowany...", "...sfera sacrum, która tak ich przyciąga..."

Benedykt XVI, List do Biskupów z okazji publikacji Motu proprio


"Uprawniona różnorodność i odmienne wrażliwości, zasługujące na szacunek... Ożywione Duchem, który łączy w jedno wszystkie charyzmaty"

Jan Paweł II, wypowiedź na temat tradycyjnej Mszy, skierowana do Bractwa Św. Piotra


"...wszystko w ich systemie wyjaśniają dwa słowa: potrzeba i konieczność"

Papież św. Pius X, o modernistach i sakramentach, Pascendi



7 lipca 2007 Benedykt XVI wydał Summorum Pontificum, długo oczekiwane Motu proprio zezwalające na szersze niż dotychczas używanie tradycyjnej łacińskiej Mszy w wersji z 1962 roku. Nie było to z jego strony żadną niespodzianką. Jeszcze jako kardynał, Joseph Ratzinger wielokrotnie wypowiadał się w przychylnym tonie na temat starej Mszy.

Dziękczynienie za zwycięstwo chocimskie z 1621 roku Pańskiego


 
   W roku 1621 sułtan turecki Osman z olbrzymią armią wyruszył na podbój Polski. Niewielka armia polska broniła się w obozie warownym pod Chocimiem. Mimo śmierci hetmana Chodkiewicza, dzięki wyraźnej pomocy Bożej, Polacy wytrzymali zwycięsko oblężenie i zawarli korzystny pokój w momencie, kiedy w obozie polskim brakło już amunicji i żywności. Król Zygmunt III uprosił u Stolicy Świętej specjalne święto dziękczynne. Papież Grzegorz XV ogłosił 10 października świętem dziękczynienia za zwycięstwo chocimskie nad Turkami.

piątek, 9 października 2015

Święty Jan Leonardi, Wyznawca


Święty Jan Leonardi    Jan urodził się w Toskanii w 1541 r. Od dzieciństwa szukał samotności i oddawał się modlitwie i medytacjom. Początkowo zajmował się farmacją, ale po 10 latach nauki porzucił to zajęcie, by w 1572 r. zostać kapłanem. Podjął się dzieła głoszenia Chrystusa dzieciom. Zebrał wokół siebie grupę świeckich, wraz z którymi pracował w szpitalach i więzieniach. W 1574 r. założył Kongregację Kleryków Matki Bożej i nadał jej regułę; została ona zatwierdzona przez papieża Klemensa VIII w 1595 r. Spotkała się ona z wieloma przeciwnikami, którzy oskarżali Jana o to, że założenie tej Kongregacji wynikało z osobistych ambicji. Leonardiego wydalono z jego miasta - praktycznie do końca życia już do niego nie powrócił. Początkowo powziął zamiar poświęcenia się misjom zagranicznym. Kiedy jednak św. Filip Nereusz oznajmił, że jego zgromadzenie Opatrzność przeznaczyła dla Włoch, porzucił pierwotną myśl i postanowił wychowywać przyszłych misjonarzy w kraju. Wspólnie ze świątobliwym biskupem Vives zgromadził kapłanów, którzy zajęli się kształceniem kandydatów na misjonarzy. Był to zaczątek Instytutu Propagandy Wiary.
Jan zmarł w Rzymie w 1609 r. na grypę, którą zaraził się, niosąc pomoc cierpiącym z powodu wielkiej epidemii. Kanonizował go Pius XI 17 kwietnia 1938 r. razem ze św. Andrzejem Bobolą.

Papież Pius XII – w pięćdziesiątą rocznicę śmierci (Fragmenty wykładu wygłoszonego podczas konferencji fatimskiej zorganizowanej przez CMRI w 2008 roku) - Ks. Benedict Hughes CMRI

Czcigodni kapłani i siostry, drodzy goście!



Wybór tematu niniejszego wykładu został podyktowany nie tylko mijającą właśnie pięćdziesiątą rocznicą śmierci wielkiego papieża Piusa XII, ostatniego papieża, którego możemy uważać za naprawdę ortodoksyjnego katolickiego papieża, ale także dlatego, że chciałbym również powiedzieć o papiestwie w ogólności, a w szczególności o tym, jakie powinno być dzisiaj nasze stanowisko – jako tradycyjnych katolików – wobec papiestwa.



Zacznijmy od wytłumaczenia właściwej katolickiej postawy wobec papiestwa. O. Mateo, kapłan z Ameryki Południowej, który całe swoje życie poświęcił na propagowanie kultu do Najświętszego Serca Jezusowego, a szczególnie Intronizacji Najświętszego Serca Jezusa w rodzinie – przejawiał wielką miłość dla papiestwa. Tak mówił o audiencji, jakiej udzielił mu Papież:



"Dostąpiłem zaszczytu spotkania z Papieżem, w czasie którego Jego Świętobliwość odniósł się do jednej z moich uwag. Powiedziałem: «Ojcze Święty, zawsze wzywam do modlitw w intencji Papieża, jako że w jednej i tej samej miłości łączę osobę Wiekuistego Króla i Jego Wikariusza. Częstokroć w kazaniach głoszę oddanie papieżowi, którego uważam za pewien rodzaj zastępczej Eucharystii». Jego Świątobliwość nagle mi przerwał i powiedział: «Och, dobrze czynisz mój synu i masz całkowitą słuszność stwierdzając, że papież jest niczym zastępcza Eucharystia. Niestety piękno i konieczność oddania papieżowi nie zawsze są rozumiane. Ty, mój synu, wszędzie, gdziekolwiek będziesz głosił Króla Miłości, rozpowszechniaj to przywiązanie»" (Jesus King of Love [Jezus Król Miłości], str. 244).

8 października - św. Brygidy Szwedzkiej, Wdowy

Święta Brygida        Brygida urodziła się w 1303 r. na zamku w Finstad koło Uppsali. Jej rodzina była spokrewniona z dynastią królewską w Szwecji. Rodzina ta była bardzo religijna. Ojciec co tydzień przystępował do sakramentów pokuty i Eucharystii. Odbył także podróż do Hiszpanii na grób św. Jakuba w Compostelli.
Według żywotów Brygida miała od dziecka cieszyć się oznakami szczególnej przyjaźni Pana Jezusa. Kiedy miała 7 lat, ukazała się jej Najświętsza Maryja Panna i złożyła na jej głowie tajemniczą koronę. Trzy lata później zjawił się jej Chrystus na krzyżu. Na widok męki Pana Jezusa Brygida miała zawołać: "O, mój kochany Panie! Kto Ci to zrobił? Nie chcę niczego, jak tylko miłować Ciebie!". Kiedy Brygida miała 12 lat, zmarła jej matka (1314). Ojciec oddał kapłanom sumę 200 marek w złocie, co było dużym majątkiem, prosząc, by modlili się o spokój duszy dla małżonki. Po śmierci żony wziął rodzeństwo Brygidy - Katarzynę i Izraela - na swój zamek, a Brygidę oddał na wychowanie do wujenki na zamku w Aspanas. Surowy tryb życia, jaki na zamku wprowadziła wujenka, odpowiadał Brygidzie, która chciała cała należeć do Chrystusa.
Wbrew swojej woli Brygida została wydana w czternastym roku życia za syna gubernatora Wastergotlandu, 19-letniego Ulfa Gotmarssona. Po ślubie przeniosła się na zamek męża (1316). Chociaż utratę dziewictwa opłakiwała rzewnymi łzami, umiała w swoim małżeństwie dostrzec wolę Bożą i starała się być dla męża najlepszą żoną. Trafiła też na dobrego człowieka. Dlatego żyli szczęśliwie razem 28 lat (1316-1344). Pałac Brygidy należał do najświetniejszych w kraju. Było w nim zawsze rojno od gości. Brygida dbała o to, by wszyscy wchodzący w jej progi czuli się dobrze. Kierowała domem i gospodarstwem wzorowo, dbała o służbę, z którą codziennie odmawiała pacierze. Nie pozwalała wszakże na żadne pohulanki i zbyt swobodne zachowania.

środa, 7 października 2015

Święto Matki Bożej Królowej Różańca Świętego

Matka Boża Różańcowa Tarnopolska      Dzisiejsze święto zostało ustanowione na pamiątkę zwycięstwa floty chrześcijańskiej nad wojskami tureckimi, odniesionego pod Lepanto (nad Zatoką Koryncką) 7 października 1571 r. Sułtan turecki Selim II pragnął podbić całą Europę i zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską. Ówczesny papież - św. Pius V, dominikanin, gorący czciciel Matki Bożej - usłyszawszy o zbliżającej się wojnie, ze łzami w oczach zaczął zanosić żarliwe modlitwy do Maryi, powierzając Jej swą troskę podczas odmawiania różańca. Nagle doznał wizji: zdawało mu się, że znalazł się na miejscu bitwy pod Lepanto. Zobaczył ogromne floty, przygotowujące się do starcia. Nad nimi ujrzał Maryję, która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem. Nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Udało się powstrzymać inwazję Turków na Europę.

wtorek, 6 października 2015

Żywot świętego Brunona, założyciela zakonu

    Święty Brunon urodził się około roku Pańskiego 1032 w Kolonii, jako potomek znakomitego rodu. Już jako drobne dziecię odznaczał się statecznością i powagą. Pod troskliwą opieką i nadzorem bogobojnych rodziców rozwinęły się jego nadzwyczajne zdolności tak pięknie, że towarzysze nazywali go "poetą, filozofem i teologiem", a sława jego uczoności rozeszła się po wielu krajach europejskich. Studia wyższe odbył z odznaczeniem w miastach Tours, Paryżu i Reims. Już jako młody kapłan został powołany na kanonika katedralnego w Reims, gdzie jako nauczyciel i kierownik wszystkich szkół wyższych rozwinął błogą działalność. Bogobojne życie, jasny i natchniony wykład, jako też niezwyczajna żarliwość w wyjaśnianiu prawd odwiecznych, tak potężnie działały na młodociane serca jego słuchaczy, że wielu z nich zyskało wielką sławę swą pobożnością i głęboką nauką, i stali się ozdobą Kościoła katolickiego.
W roku 1069 uzyskał pewien kapłan, imieniem Manasses, drogą intryg i przekupstwa godność arcybiskupią w Reims. Z początku pełnił obowiązki swego urzędu dość gorliwie i roztropnie, mianował kanclerzem zasłużonego Brunona (żył około roku Pańskiego 1101) i umiał sobie pozyskać najdzielniejszych mężów, ale gdy uznał, że już dostatecznie ustalił swoje stanowisko, zrzucił maskę i zaczął sobie przywłaszczać majątki kościelne i klasztorne, a otoczywszy się żołdactwem i pasożytami pomiatał duchowieństwem. Brunon starał się w łagodny sposób zapobiec temu zgorszeniu i bronić dobra Kościoła, ale jego usiłowania były daremne. Złośliwość zwierzchnika diecezji doszła do tego stopnia, że swego sumiennego i świątobliwego doradcę wypędził z miasta. Skazany na wygnanie, widział w tym Brunon palec Boży i postanowił wykonać powzięty od dawna zamiar poszukania sobie zakątka, gdzie by mógł się oddać modłom, pokucie i rozpamiętywaniu.

Czy Jan Paweł II jest modernistą? - Ks. Noël Barbara

W trzecim numerze "Fortes in Fide" poruszyłem kwestię ewentualności modernistycznego papieża. Dzisiaj zamierzam wykazać, że ta możliwość niestety stała się rzeczywistością. W gruncie rzeczy, tylko modernistyczna koncepcja wiary może wyjaśnić nieprawowierne wypowiedzi i zachowania Jana Pawła II.



Czytelnik pamięta moje uwagi o wielkiej "wyprzedaży" towarzyszącej aggiornamento ("uwspółcześnieniu") zainaugurowanemu przez Vaticanum II, która powinna była wzbudzić czujność u katolików. W rzeczywistości, jak dalej podkreślałem, nie kaprys ani zamiłowanie do nowości, lecz konieczność zainicjowała te zmiany. Myślący katolicy nie mogą mieć co do tego wątpliwości. Jeśli przywódcy posoborowego kościoła pozbyli się wszystkich liturgicznych przedmiotów oraz wszystkich katechetycznych podręczników używanych w Kościele do tej pory, to stało się tak dlatego, iż owe rzeczy nie pasują do nowego nauczania i aktualnych form kultu zaprowadzonych w rezultacie nowej orientacji. Nie było sensu się nimi krępować.

poniedziałek, 5 października 2015

Żywot świętego Placyda i jego towarzyszy, Męczenników

    Zaledwie Benedykt św., dokonawszy lat próby i nauki w jaskini w Subiaco, zasłynął szeroko z cudów i wysokich zalet, wielu młodzieńców i dojrzałych mężów zapragnęło pójść w jego ślady i uświęcić swe dusze pod jego sterem i zarządem. Najzacniejsze i najznakomitsze rodziny Rzymu i innych miast włoskich powierzały mu swych synów, aby ich nauczył żyć w Bogu i dla Boga.
Jednym z pierwszych, którzy w świętym Benedykcie położyli całe zaufanie, był patrycjusz Anicjusz Tertulus, właściciel doliny, na której Benedykt założył osadę klasztorną. Był on bliskim krewnym Benedykta, może nawet stryjem. W roku 522 oddał mu swego siedmioletniego syna Placyda na wychowanie, aby go utwierdził w zasadach i prawdach religijnych, przy czym darował świętemu zakonodawcy całą okolicę sąsiadującą z klasztorem. W tym samym czasie przywiózł szlachetny Rzymianin Ekwicjusz swego dwunastoletniego syna Maura i prosił Świętego, aby się nim zajął (żyli około roku Pańskiego 542).
Samotność, milczenie, modlitwa i okazałość nabożeństwa podziałały skutecznie na duszę młodziutkiego Placyda, więc z jak największą ochotą i skwapliwością pełnił wszystkie obowiązki i posługi, jakie mu nakazywało posłuszeństwo, każdemu starał się przysłużyć, każdemu okazać serdeczną życzliwość i uprzejmość.

niedziela, 4 października 2015

Żywot świętego Franciszka z Asyżu

    Pan Jezus w Ewangelii św. Marka, w rozdziale 8, wierszu 2-3 mówi jak następuje: Żal Mi ludu, bo oto już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę głodnych do domów ich, ustaną w drodze. Słowa te zastosować można do św. Franciszka z Asyżu, żyjącego na początku wieku XIII (żył około roku Pańskiego 1226). Smutne to były czasy: stany wyższe szerzyły zgorszenie zbytkiem i rozpustą, biskupi żyli jak książęta świeccy, a niższe duchowieństwo pod względem moralności bardzo było podupadło; lud pogrążony był w nieświadomości i obojętności religijnej, a szatan triumfował, widząc, jak bujnie wzrasta zasiane przez niego ziarno przesądów, kacerstwa i niezgody. - Takie było położenie Włoch, gdy kupcowi Bernardoniemu w Asyżu urodził się w roku 1182 synek Jan, którego od matki, która była Francuzką, przezwał "Francuzikiem", Franciszkiem. Chłopczyna ten miał zostać narzędziem miłosierdzia Bożego. Zdolny i hojnie od Boga uposażony miał z woli rodziców zostać kupcem. Młodość spędził burzliwie, ale gdy liczył 23 lata zapadł w ciężką niemoc, w której poznał marność rzeczy ludzkich. Gdy powrócił do zdrowia, porzucił wszelkie zabawy i postanowił wstąpić do armii papieskiej. Skłonił go do tego sen, w którym ujrzał wielką zbrojownię, i słyszał wezwanie, aby ten zapas broni podzielił między siebie i swych towarzyszy. Spodobało mu się rzemiosło wojenne, ale w mieście Spoleto miał drugie widzenie, które mu kazało nasamprzód zwieść bój z sobą samym. Powrócił przeto do Asyżu, a przyjaciele uczcili go solenną ucztą. Zabawa i żarty nie zdołały jednak rozjaśnić jego zasępionego oblicza, ani rozpędzić chmur zalegających jego czoło. Wołano na niego: "Precz z troskami, uwieńcz czoło różami. Gdy kwiat młodości przekwitnie i złoty wiek minie, wtedy dość będzie czasu myśleć o śmierci i drugim świecie!" Inni mówili żartem: "Pewnie cię jaka śliczna twarzyczka oczarowała!" Franciszek odpowiedział: "Tak jest, mam narzeczoną piękniejszą od wszystkich, jakie kiedykolwiek widzieliście", miał zaś na myśli ubóstwo Jezusowe, za którym w głębi duszy tęsknił i do którego wzdychał.

sobota, 3 października 2015

Żywot świętej Teresy od Dzieciątka Jezus

    Święta Teresa od Dzieciątka Jezus ujrzała światło dzienne w Normandii we Francji w mieście Alencon 2 stycznia 1873 roku z ojca Ludwika, syna kapitana marynarki francuskiej, i matki Zeiliny Guirin, ludzi wyjątkowo zacnych i religijnych, których najgorętszym pragnieniem było wszystkie dzieci oddać Panu Bogu. W tej pobożnej rodzinie Teresa (żyła około roku Pańskiego 1897) była dziewiątym dziecięciem; przyjęta z radością, nazwana została "naszą królową".
W pamiętniku swoim opisuje te szczęśliwe dni dziecięctwa, spacery z rodzicami poza miasto, gdzie dusza jej przejmowała się wielkością Boga w tych cudnych, okazałych drzewach, łąkach zielonych, pełnych drobnego kwiecia, w tym strumyku czystym odzwierciadlającym niebo! ... Kiedy jednego razu pobożna jej matka mówiła o niebie, dziecina składając rączki zawołała: "Ach mamo! jak bym pragnęła dla ciebie śmierci!", a łajana za to przez starsze rodzeństwo, mówiła: "Przecież ja pragnę szczęścia twego, a ty mi mówisz, mamo, że można je posiąść tylko idąc do nieba!".
Dziecina nie przypuszczała, że w swym niewinnym pragnieniu będzie wkrótce wysłuchana: najdroższą jej matkę Bóg powołał do siebie, dokąd ją poprzedziło już czworo dziatek. Teresa liczyła wtedy cztery i pół roku. Była to pierwsza boleść jej życia. Nad wiek rozwinięta, odczuła to najdotkliwiej i usposobienie jej uległo zmianie; żywość i wesołość zastąpiła powaga i smętne spojrzenie, jakby zaduma.