DEKLARACJA DOKTRYNALNA

piątek, 31 lipca 2015

Żywot św. Ignacego Loyoli, Wyznawcy


Święty Ignacy z Loyoli      Inigo Lopez urodził się w roku 1491 na zamku w Loyola w kraju Basków (Hiszpania), jako trzynaste dziecko w zamożnym rycerskim rodzie. O jego wczesnej młodości mało wiemy. Otrzymał staranne wychowanie. Był paziem ministra skarbu króla hiszpańskiego, następnie służył jako oficer w wojsku wicekróla Nawarry. Nosił długie włosy, spadające mu aż do ramion, różnobarwne spodnie i kolorową czapkę. Publicznie najchętniej pojawiał się w pancerzu rycerza, nosząc miecz, sztylet i oręż wszelkiego rodzaju. Kiedy po latach opowiadał współbraciom o swoim życiu, wyznał, że do 30-tego roku życia oddawał się marnościom świata, że z próżnej żądzy sławy jego największą rozkoszą były ćwiczenia rycerskie. W czasie walk hiszpańsko-francuskich znalazł się w oblężonej Pampelunie. Zraniony poważnie w 1521 r. przez kulę armatnią w prawą nogę, został przewieziony do rodzinnego zamku.
Długie miesiące rekonwalescencji były dla niego okresem łaski i gruntownej przemiany. Dla skrócenia czasu prosił o powieści rycerskie, ale na zamku ich nie było. Podano mu więc książkę znaną w całym średniowieczu, którą napisał bł. Jakub de Voragine - Złotą legendę. Bratowa podała mu ponadto Życie Jezusa Ludolfa de Saksa. Gdy tylko Inigo wyzdrowiał (chociaż na nogę kulał całe życie), opuścił rodzinny zamek i udał się do pobliskiego sanktuarium maryjnego, Montserrat. Zdumionemu żebrakowi oddał swój kosztowny strój rycerski. Przed cudownym wizerunkiem Maryi złożył swoją broń. Stąd udał się do Manrezy, gdzie zamieszkał w celi, użyczonej mu przez dominikanów. I tu jednak wydawało mu się, że ma za wiele wygód. Dlatego zamieszkał w jednej z licznych grot. Aby zdławić w sobie starego, próżnego, ambitnego człowieka, nie golił się ani nie strzygł, pościł codziennie i biczował się, nie obcinał paznokci, nie nakrywał głowy. Codziennie bywał u dominikanów na Mszy świętej. Oddawał się modlitwie i rozważaniu Męki Pańskiej. Szatan dręczył go gwałtownymi pokusami aż do myśli o samobójstwie. W takich zmaganiach powstał szkic jego najważniejszego dzieła, jakim są Ćwiczenia duchowne. Formę ostateczną otrzymały one dopiero w 1540 roku. Były więc owocem 19 lat przemyśleń i kontemplacji.

czwartek, 30 lipca 2015

Żywot św. Abdona i św. Sennena, Męczenników

    30 lipca - w Rzymie około 250 roku męczeństwo św. Abdona i Sennena, Persów, których za czasów Decjusza związano łańcuchami i przywieziono do Rzymu. Za swą wierność w wierze chrześcijańskiej zostali najpierw srodze ubiczowani ołowianymi kulkami, a potem ścięci mieczem. Ich ciała złożono na cmentarzu Poncjana przy drodze prowadzącej do Porto. Wspominają ich Depositio martyrum oraz wczesne księgi liturgiczne, stąd też upowszechnienie ich kultu. Grzegorz IV przeniósł ich relikwie do rzymskiego San Marco. Potem zawędrowały także do Arles-sur-Tech w Pirenejach i dlatego męczennicy stali się patronami diecezji Perpignan. Czczeni 30 lipca. Wspomniani w Martyrologium Rzymskim z 1938 roku.

środa, 29 lipca 2015

"Naród pijaków zamienia się w hordę niewolników"


 
List pasterski episkopatu Polski, 1947 r.

Zabieramy głos w sprawie, która nas głęboko niepokoi i zawstydza. Chcemy was ostrzec przed pijaństwem, które rozlewając się odurzającym nurtem po naszych ziemiach, grozi zagładą wszystkiemu, co ludzkie, a poniewierką wszystkiemu, co boskie.

PRZEKLEŃSTWO WÓDKI

Ilekroć chciano naród polski fizycznie i duchowo osłabić, by go łatwiej pognębić, starano się go pogrążyć w opilstwie. Tak było za królów Sasów. Tak było przed niespełna wiekiem, gdy carski rząd zakazywał w diecezjach polskich ruchu trzeźwości powstającego z inicjatywy kościelnej dla zwalczania nałogu pijaństwa. Tak było również parę lat temu, gdy okupacja hitlerowska popierała u nas wszelkimi sposobami pijaństwo, tolerując życzliwie tajne gorzelnie i wypłacając rolnikom za dostawy zbożowe, premie w postaci wódki. Tymi sposobami chcieli najeźdźcy zwątlić nasz lud i wykryć środki polskiego ruchu oporu, "bo nie masz tam tajemnic, gdzie panuje opilstwo" ( Prz 30, 4).

Okupantów hitlerowskich zmiotła karząca Opatrzność. Usuwamy z naszego życia ślady ich złowrogiego najazdu. Z wielkim trudem dźwiga się naród do życia, wynędzniały, wyczerpany z sił, zagrożony w swym bycie. Rozsądek każe skupić w odnowie wszystkie energie, ratować każdą kruszynę polskich wartości, a nade wszystko strzec moralności chrześcijańskiej, bez której odbudowa byłaby nietrwała. Niestety wielu nie słucha głosu rozsądku. Zagłusza go zbyt często karygodna lekkomyślność i chęć używania.

Żywot świętej Marty, Dziewicy


 
   Sławna w Ewangelii Marta (żyła około roku Pańskiego 70), siostra starsza Magdaleny i Łazarza, rodem była z Betanii blisko Jerozolimy. Dostatkiem świeckim i zacnością dobrze od Boga opatrzona, uwierzywszy w Jezusa, obrała sobie żywot święty i bogobojny w panieńskiej czystości. Jak wielce Pan Bóg ją sobie upodobał, świadczą słowa świętego Jana Ewangelisty: A Jezus miłował Martę i siostrę jej Marię i Łazarza (Jan 11,5). Sławi się najpierw wiara jej, gdy bowiem umarł brat jej Łazarz, a Pan od niej przyzwany przyszedł w jej dom, rzekła ona słowa: "Byś tu był, Panie, nie umarłby był brat mój". A podnosząc się na większe stopnie wiary, przydała: "Lecz i teraz wiem, że o cokolwiek Boga prosić będziesz, da Tobie Bóg". Gdy Pan Jezus rzekł: "Brat twój zmartwychwstanie", ona, nie śmiejąc tego pragnąć, rzekła: "Wiem, iż wstanie na dzień ostatni zmartwychwstania". A Pan Jezus dał jej naukę: "Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie, a wszelki, który żyje, a wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz temu?". A ona uczyniła wielkie wyznanie, mówiąc: "I bardzom dawno temu uwierzyła, Panie mój, iżeś Ty jest Chrystus, Mesjasz, Syn Boży, któryś na ten świat przyszedł". Ta wiara jej żywa była, bo ją między innymi i w hojnym miłosierdziu i jałmużnach ku ubogim pokazywała. Miłosierdzie tej świętej niewiasty tak wysoką nagrodę otrzymało, iż samemu Bogu i Panu aniołów jałmużnę dawała, i w domu swoim do stołu Mu służyła, i pieniędzmi Go w potrzebach opatrywała. Dlatego Ewangelia sławi jej jałmużnę, mówiąc: "Niewiasta niektóra imieniem Marta przyjęła Go do domu swego i z pracą a bieganiem i skrzętnością Jemu służyła".
Pewnego razu, gdy Pan do niej z uczniami przyszedł, Marta gościom swoim jeść gotowała, a siostra jej Magdalena u nóg Pana słuchała słów Jego; tedy Marta poczęła się na nią do Pana żalić, mówiąc: "Panie, siostra moja opuściła mię w posługach domowych. Rozkaż jej, aby mi pomogła". A Pan Jezus dał jej ową pamiętną naukę: "Marto, Marto, troszczysz się około wiela, ale jednego potrzeba; Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie".

wtorek, 28 lipca 2015

Widzialny czy niewidzialny?


 
   Spotkać się możecie z sekciarzami, wywodzącymi się z protestantyzmu (nazwa od protestu Marcina Lutra), którzy będą was przekonywać, że Kościół jest społecznością niewidzialną. Powiadają oni, Kościół składa się ze samych (wyłącznie) "wierzących"; "wierzącymi" zaś nazywają tych, którzy mają bezwzględną ufność, że grzechy ich nie będą im poczytane przez wzgląd na zasługi Jezusa Chrystusa. Ponieważ zaś tej "ufności" nie można na zewnątrz poznać i stwierdzić, zatem - powiadają - Kościół jest społecznością niewidzialną.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby... tak istotnie było. Tymczasem Pan Jezus założył Kościół święty jako społeczność widzialną.

Żywot św. Nazariusza i św. Celsa

    Nazariusz i Celsus – mediolańscy męczennicy i święci chrześcijańscy z I (zm. 54-68) lub III wieku.
Niewiele wiadomo o świętych. O odnalezieniu szczątków męczennika Nazariusza i jego wychowanka Celsa w podmediolańskim ogrodzie (niegdyś cmentarzu) pisał sekretarz św. Ambrożego (zm. 397), Paulin z Mediolanu. W Martyrologium Rzymskim wydarzenie zostało wpisane pod dniem 10 maja, a relikwie przeniesiono do Bazyliki świętych Apostołów przy Via Appia (dzisiejsza Bazylika św. Sebastiana za Murami, wł. Basilica di San Sebastiano Fuori le Mura).

Mogli być męczennikami z czasów prześladowań chrześcijan podczas panowania Dioklecjana (284-305) lub, według późniejszych przekazów, Nerona (54-68).

poniedziałek, 27 lipca 2015

Żywot świętego Pantaleona, Męczennika


 
   Pantaleon (żył około roku Pańskiego 305) pochodził ze znakomitej rodziny osiadłej w Nikomedii. Matka jego Eubula, zacna białogłowa i gorliwa chrześcijanka, uczyła jedynaka czcić i miłować Stwórcę, jako też wszczepiła w młode jego serce bojaźń Bożą. Po jej rychłej śmierci zajął się dalszym wychowaniem Pantaleona jego ojciec, trwający jeszcze w pogaństwie, nie szczędząc zachodów ani kosztów, aby go wykształcić w naukach.
Wkrótce wyrósł Pantaleon na przystojnego młodzieńca, celującego pomiędzy wszystkimi rówieśnikami bystrością rozumu, dowcipem i czystością obyczajów. Zaszczepione w nim przez matkę ziarno wiary przyjęło się w jego sercu i skutkiem łaski Bożej bujny plon wydało. W myśl życzeń ojca poświęcił się młodzian nauce lekarskiej, przy czym wkrótce prześcignął kolegów i został ulubieńcem swego nauczyciela, który zwrócił nań uwagę cesarza Maksymiana. Droga, którą Pantaleon chodził do szkoły, wiodła obok ubożuchnego domku, w którym pewien kapłan chrześcijański, Hermolaus, z kilku towarzyszami ukrywał się przed prześladowaniem. Ten, upodobawszy sobie szlachetną postać, stateczność i uprzejmość młodzieńca, uczuł doń przywiązanie i ośmielił się pewnego dnia zaprosić go do swego domu. Pantaleon przychylił się do życzenia starca, a w pogawędce powiedział mu, że jest sierotą bez matki, która była chrześcijanką. "A ty czym jesteś?" - zapytał żywo duchowny. "Ja - odrzekł Pantaleon - wielbię pamięć matki, chowam głęboko w sercu jej przestrogi i nauki, ale muszę wyznawać wiarę ojca i kraju, do którego należę, gdyż mam zostać przybocznym lekarzem cesarza i piastować na jego dworze wysokie dostojeństwa". Na to Hermolaus wspomniał o lekarzu, przewyższającym wszystkich mądrością i potęgą, który samym tylko słowem przywraca wzrok niewidomym, słuch głuchym, a chromym chód; który wiedzie duszę do Nieba, pociesza nieszczęśliwych w smutku i utrapieniu i silniejszy jest od wszystkich bogów, jakich utworzył przesąd i omamienie.

Żywot świętej Anny, Matki Najświętszej Maryi Panny


 
   Święta Anna (żyła przed przyjściem Pańskim), matka Najświętszej Maryi Panny, przyszła na świat w Betlejem, około 70 lat przed narodzeniem Chrystusa Pana i pochodziła z królewskiego rodu Dawida. Była bogata w cnoty, które ją wywyższały ponad wszystkie inne córy Izraela. Mieszkała w Nazarecie i poślubiła Joachima, męża nie tylko obfitującego w dobra doczesne, ale odznaczającego się szczerą pobożnością i bojaźnią Bożą. Małżeństwo to łączył węzeł jak najszczerszej miłości; ale do zupełnego szczęścia brakowało im jednej rzeczy, tj. potomstwa.
Ponieważ bezdzietność uchodziła u Izraelitów za hańbę, oboje przeto wśród łez, westchnień i modłów błagali Boga o dziecię, i aby u Najwyższego wyjednać sobie tę łaskę, nie szczędzili ani ofiar, ani jałmużn.
Gdy pewnego razu Joachim przyniósł według swego zwyczaju największą ofiarę do świątyni Pańskiej i z tego powodu miał prawo pierwszy przystąpić z nią do ołtarza, kapłan odprawiający nabożeństwo odsunął go od niego i głośno odezwał się do niego: "Odstąp stąd starcze, na którego stadle małżeńskim ciąży sromota bezpłodności". Zniewaga ta tak głęboko dotknęła Joachima, że nie wrócił do żony, lecz poszedł do swej trzody pasącej się w górach i żalił się przed Bogiem na swe strapienie.

sobota, 25 lipca 2015

Żywot świętego Jakuba Starszego, Apostoła


 
   Nazywają św. Jakuba "Starszym" (żył około roku Pańskiego 44), ponieważ Pan Jezus powołał go rychlej od jego imiennika. Jakub był synem rybaka Zebedeusza i Salomei, krewnej Najświętszej Maryi Panny, i urodził się w Betsaidzie nad jeziorem Genezaret. Gdy z bratem swoim Janem nad brzegiem płukał sieci, przechodzący tamtędy Pan Jezus wezwał obu, aby poszli za Nim. Usłuchali bez namysłu rozkazu Chrystusowego i wytrwali przy Zbawicielu aż do zgonu.
Jakub, Jan i Piotr tworzyli niejako trójkę powierników i ulubieńców Jezusa. Stąd niejednokrotnie jako jedyni towarzysze Chrystusa Pana byli świadkami cudów Jego, jak np. przy uzdrowieniu teściowej Piotra, przy Przemienieniu Pańskim na górze Tabor i lękach śmiertelnych w Getsemane. Z powodu żarliwości, jaką okazywali w czynach i słowach, nadał im Pan Jezus zaszczytny przydomek "synów gromu", ale łajał ich zbyteczną gwałtowność, gdy błagali Niebo o zesłanie zemsty na pewną wioskę w Samarii, która im, po społu z ich Mistrzem, odmówiła gościnności. Nie wiecie - rzekł wtedy do nich Pan Jezus - jakiego ducha synami jesteście. Syn Boży bowiem nie przyszedł na zgubę dusz, ale na ich ocalenie. Chociaż bracia ci byli pojętnymi i powolnymi uczniami Zbawiciela, nie mogli jednak wyrzec się samolubstwa i pozbyć się pragnienia ziemskiej wielkości. Czując niższość swego usposobienia, zastawiali się matką, która w ślepym przywiązaniu do dzieci błagała Pana Jezusa: "Panie, pozwól w Twym Królestwie zasiąść mym synom, jednemu po prawicy, drugiemu po lewicy swojej!" Nie chcąc zasmucić serca poczciwej Salomei, odpowiedział Jezus młodzieńcom: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie spełnić kielich, który Ja spełnię? Ani matce, ani synom się nie zamarzyło, że kto chce z Chrystusem wejść do chwały wiecznej, winien wprzód po społu z Nim znosić biedę, boleści i prześladowania z bohaterstwem, wobec którego boleści i sama śmierć jest zyskiem. Dopiero po Zielonych Świątkach wstąpił w nich Duch święty i otworzyły im się oczy. Jakub skosztowawszy napoju z kielicha Chrystusowego, przejął się duchem szerzenia Jego Królestwa na ziemi i radował się, że mu wolno cierpieć zniewagę i biczowania dla Imienia Jego. Głosił gorliwie żydom Ewangelię, dla chrześcijan był żywym przykładem żywota świątobliwego, czystego, dobrowolnego ubóstwa i zaparcia się siebie.

piątek, 24 lipca 2015

PANNA NOWOCZESNA

Bo jak dowodzą tego dzieje ludzkości, dopiero w Niej i przez Nią rola i godność kobiety znalazła pełne urzeczywistnienie i ukoronowanie, jak ukoronowaną na królową nieba i ziemi została właśnie Niepokalana Matka –Dziewica.
– Wyobraźcie sobie, jacy ci moi starzy zacofani – żaliła się Jadźka swym koleżankom i kolegom, gdy cała ich gromada stała pod kinem w ogonku. Mieliśmy z moim Stachem taki ładny projekt: kilka dni motorem po Śląsku, – starzy nie pozwolili. Wszystko już było tak pięknie ułożone – i nic z tego!

– Przecież nie żyjemy w czasach zamierzchłych, – oburzyła się Bronka. – Minęły te czasy, gdy młodzi zawsze musieli być z ciocią-przyzwoitką i tylko pod kontrolą mogli się widywać i rozmawiać.

– Bogu dzięki – dodała inna – dziś w epoce radia, radaru, samolotów rakietowych nikt już w takie zaśniedziałe ceremonie się nie bawi. Dziś żyjemy całkiem po prostu, bez obłudy, naturalnie…

– Wprawdzie ze Stachem nie zamieniliśmy jeszcze pierścionków (ciągnęła Jadźka), bo czekamy, aż w jesieni zda egzamin, ale co to szkodzi?

– Widocznie bogobojni rodziciele boją się o cnotę swej anielskiej córy – zaśmiał się szyderczo Władek.

– Dlaczego starzy zawsze węszą grzech i wszędzie widzą same tylko niebezpieczeństwa? To jest obrazą dla nas.

Żywot błogosławionej Kunegundy, księżny polskiej


 
   Kunegunda albo Kinga (żyła około roku Pańskiego 1260) była córką króla węgierskiego Beli IV, brata rodzonego świętej Elżbiety, księżny turyngskiej, i siostrzeńca świętej Jadwigi. Zaledwie na świat przyszła, na podziw i zdumienie wszystkich obecnych wyraźnie pozdrowiła Najświętszą Pannę jako "Królową Niebios i Matkę Króla aniołów". Od kolebki okazywała osobliwsze zamiłowanie w pokorze, postach i modlitwach i wielkie zdolności do nauk.
Zaledwie doszła lat piętnastu, osiemnastoletni Bolesław, książę krakowski i sandomierski usłyszawszy o jej wdziękach i niezrównanych zaletach, poprosił o jej rękę. Chociaż monarcha ten słynął z cnót i rzadkiej urody, Kunegunda długo się wahała, czy ma wstąpić w stan małżeński i dopiero łzy i usilne prośby rodziców wymogły na niej przychylenie się do ich życzeń. Ze smutkiem i obawą pojechała na ślub do Krakowa, ciągle zasyłając modły do Boga za siebie i za narzeczonego, błagając Niebo o łaskę, aby i jej małżonkowi pozwoliło zachować czystość ciała i serca.
Niebiosa wysłuchały jej szczerych modłów, gdyż narzeczony przyrzekł jej w dniu ślubu, że przez rok cały uszanuje jej skromność i wstydliwość.
Jako księżna była Kunegunda najdoskonalszym wzorem matki poddanych, otaczając ich pieczołowitością i starając się gorliwie o chwałę Bożą. Po upływie roku uklękła przed małżonkiem, ponawiając swą prośbę, ażeby jej jeszcze przez rok pozwolił zachować czystość dziewiczą "z miłości ku Niepokalanej Dziewicy". Po krótkim namyśle rzekł Bolesław: "Jeżelim przez rok cały z miłości ku tobie zrzekł się praw małżeńskich, zgrzeszyłbym, gdybym tego nie miał uczynić z miłości Maryi Panny".

czwartek, 23 lipca 2015

Święty Apolinary, Biskup i Męczennik


Święty Apolinary    Według łacińskiej Passio Apolinary był obywatelem Antiochii i stamtąd św. Piotr Apostoł przyprowadził go ze sobą do Rzymu, a następnie, wyświęconego na biskupa, posłał do Rawenny. Skazywany dwukrotnie na wygnanie, Apolinary miał pośród niezwykłych okoliczności apostołować w Tracji i nad Dunajem, w końcu zaś - także w niezwykłych okolicznościach - ponieść śmierć męczeńską.
Jest pewne, że biskup Apolinary poniósł śmierć męczeńską 23 lipca, najprawdopodobniej w drugiej połowie II stulecia. Świadczy o tym m.in. mowa św. Piotra Chryzologa, następcy Apolinarego na stolicy biskupiej. Nie ulega także wątpliwości, że relikwie Świętego spoczywają w cieniu wspaniałej bazyliki pod Rawenną. Ten znamienity pomnik sztuki sakralnej, ufundowany w VI w. przez bankiera Juliusza, był też zawsze ośrodkiem kultu św. Apolinarego, którego czczono w całej Europie, również w Polsce, gdzie jednak uchodził za świętego z Reims. Tam bowiem wytworzył się z czasem tak silny ośrodek kultu św. Apolinarego, że zaczęto uważać go za pochodzącego właśnie stamtąd. Papieże Symmach (498-514) i Honoriusz I (625-638) rozpowszechnili jego kult także w Rzymie. W Niemczech czczono go zwłaszcza w opactwach benedyktyńskich.

środa, 22 lipca 2015

Żywot św. Marii Magdaleny, Pokutnicy



Święta Maria Magdalena    Według biblijnej relacji Maria pochodziła z Magdali - "wieży ryb" nad Jeziorem Galilejskim, ok. 4 km na północny zachód od Tyberiady. Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów (Mk 16, 9; Łk 8, 2). Odtąd włącza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewiastami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi. Po raz drugi wspominają o niej Ewangeliści pisząc, że była ona obecna podczas ukrzyżowania i śmierci Jezusa (Mk 15, 40; Mt 27, 56; J 19, 25) oraz zdjęcia Go z krzyża i pogrzebu. Maria Magdalena była jedną z trzech niewiast, które udały się do grobu, aby namaścić ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty (J 20, 1). Kiedy Magdalena ujrzała kamień od grobu odwalony, przerażona, że Żydzi zbezcześcili ciało ukochanego Zbawiciela, wyrzucając je z grobu w niewiadome miejsce, pobiegła do Apostołów i powiadomiła ich o tym. Potem sama wróciła do grobu Pana Jezusa.

wtorek, 21 lipca 2015

Żywot św. Praksedy, Dziewicy

   Po przybyciu do Rzymu św. Piotr ochrzcił senatora św. Pudensa wraz z całą jego rodziną i służbą, w tym i obie córki: św. Pudencjanę i św. Praksedę. Apostoł przez siedem lat mieszkał w senatorskim domu, w późniejszych latach na jego miejscu wzniesiono kościół poświęcony św. Pudencjanie. 

Prakseda cały swój majątek poświęcała na uczynki miłosierne i jałmużny dla ubogich. Razem ze swoją siostrą pomagała męczennikom i niosła im pocieszenie. Ukrywały w swym domu ciała męczenników i przygotowywały je do pochówku w katakumbach. Krew zbierały do specjalnych flakonów, które składano w grobach, jako dowód męczeństwa. Resztę krwi wlewano do studzienek, tylko do tego przeznaczonych.

20 lipca - żywot św. Hieronima Emiliani, Wyznawcy

Święty Hieronim Emiliani     Hieronim urodził się w Wenecji w 1486 r. w starej, patrycjuszowskiej rodzinie. Jego ojciec był senatorem, a matka pochodziła z dożów, czyli panujących weneckich. Nie znamy bliżej dziejów Hieronima w młodości. W czasie wojny Hieronim był dowódcą jednej z twierdz Wenecji. Po przegranej wojnie republiki weneckiej z królem francuskim Ludwikiem XII został w 1511 r. uwięziony w Castel Nuovo. W odosobnieniu podjął decyzję o przemianie swego życia. Złożył ślub, że jeśli zostanie uwolniony, rozpocznie nowe życie, oddane służbie Panu Bogu i bliźnim. Udało mu się uciec w sposób cudowny. Udał się do Treviso i tam przed cudownym obrazem Matki Bożej postanowił resztę życia poświęcić chorym, ubogim i opuszczonej dziatwie. Rozpoczął studia teologiczne; podjął służbę chorym, ubogim i opuszczonym.

niedziela, 19 lipca 2015

Żywot świętego Wincentego z Pauli, założyciela zakonu


 
   Odszczepieństwo Kalwina pociągnęło za sobą jak najopłakańsze skutki we Francji: krew lała się strumieniami, kraj podzielony na wrogie stronnictwa tonął w niewysłowionej nędzy. W tym to czasie Wincenty (żył około roku Pańskiego 1660), syn ubogiego wieśniaka, urodzony w roku 1576, pasał w południowej Francji trzódkę ojca. W pobliżu pastwiska stała stara kaplica Matki Boskiej; w niej klękało młode pacholę i zatapiało się w modlitwie, śpiewało pieśni pobożne i wiło wieńce na cześć Królowej Niebios. Pomimo nadzwyczajnego ubóstwa, ze względu na jego niezwykłe zdolności, rodzice oddali go do szkół. Ukończywszy je z odznaczeniem, wstąpił Wincenty do stanu duchownego i został wyświęcony na kapłana w roku 1600. Odtąd poddawała Opatrzność Boża młodego lewitę różnym próbom i doświadczeniom.
Gdy pewnego razu Wincenty jechał w sprawie rodzinnej do Marsylii, rozbójnicy morscy napadli statek w drodze i zabrali go z sobą do Tunisu w Afryce. Tam sprzedano młodego księdza pewnemu renegatowi francuskiemu, który przyjął był wiarę mahometańską. Ten kazał go okuć w kajdany, odstawił na swój folwark i uczynił go prostym parobkiem i robotnikiem. Wincenty znosił ciężkie jarzmo z cierpliwością i zdaniem się na wolę Bożą, pocieszając towarzyszów niewoli opowiadaniem budujących ustępów z życia Zbawiciela i śpiewaniem pobożnych pieśni.

sobota, 18 lipca 2015

Bł. Szymon z Lipnicy, Wyznawca


Święty Szymon z Lipnicy    Szymon urodził się około 1438-1440 r. w Lipnicy. Znane są nam imiona jego rodziców: Grzegorz i Anna. Nie znamy natomiast ich nazwisk. Ojciec był piekarzem. Fakt wysłania Szymona na studia uniwersyteckie wskazywałby na pewną zamożność rodziców, gdyż to suponuje także ukończenie szkół niższych. Jednak zamożność ta była względna, skoro w 1454 r. Szymon wpłacił do kasy Akademii Krakowskiej zaledwie 1 grosz, a więc zaledwie jedną czwartą już i tak skromnej rocznej opłaty. Zapisał się na wydział nauk wyzwolonych (artium). Był to wydział wstępny i najliczniej obstawiony, gdyż dawał przygotowanie do trzech wydziałów pozostałych i udzielał najogólniejszych wiadomości z zakresu siedmiu nauk wyzwolonych. Akademię Krakowską Szymon ukończył w roku 1457 tytułem bakałarza.
W tym samym roku wstąpił wraz z dziesięcioma swoimi kolegami akademickimi do bernardynów, których cztery lata wcześniej sprowadził do Polski i założył ich pierwszy klasztor w Krakowie św. Jan Kapistran. Niewykluczone, że Szymon widział go i słuchał osobiście, kiedy Jan przez osiem miesięcy przebywał w Krakowie na zaproszenie króla Kazimierza Jagiellończyka. Po roku nowicjatu Szymon złożył śluby zakonne (1458). W Krakowie odbywał swoje studia teologiczne i po roku 1460 otrzymał święcenia kapłańskie.

piątek, 17 lipca 2015

Żywot świętego Aleksego, Wyznawcy


 
   Żył kiedyś w Rzymie możny senator Eufemiusz, słynący jako znakomity mąż stanu, wielki bogacz i dobroczyńca ubogich. Codziennie karmił przy trzech obszernych stołach wielką ilość biedaków, którym sam usługiwał wespół z żoną swoją. W nagrodę za miłosierdzie i szczodrobliwość w hojnym udzielaniu jałmużny dał mu Pan Bóg syna Aleksego, chłopca wyposażonego rozlicznymi zaletami ciała i duszy. Odebrawszy staranne i troskliwe wychowanie, wyrósł młody Aleksy (żył około roku Pańskiego 400) na młodziana słynącego z pobożności, skromności i dobrych obyczajów. Rozczytywał on się codziennie całymi godzinami w żywotach świętych Męczenników i pobożnych pustelników, i zalewał się łzami przy rozpamiętywaniu ich bohaterstwa i miłości ku Bogu, budując się zarazem ich pogardą świata, bogactw, honorów i dostojeństw.
Szczęśliwi rodzice wcześnie zaręczyli swego spadkobiercę z Sabiną, bliską krewną rodu cesarskiego, a potem wyprawili mu okazałe gody.
Wprowadzony do komnaty oblubienicy, uścisnął jej dłoń, a podając pierścień swój i naszywaną drogimi klejnotami przepaskę rycerską, przemówił do niej głosem pełnym miłości i ubolewania: "Spójrz, droga przyjaciółko, na te kwiaty, zdumiewające barwą i zapachem! Jutro powiędną wszystkie! Spójrz na blask tych świec jarzących! W kilka godzin pogasną! Do tych świateł i kwiatów podobne są wszelkie rozkosze zmysłowe. Bądźmy przeto roztropni i gońmy za nieprzemiennymi, wiecznymi rozkoszami". Zdjęta podziwem Sabina, rzekła: "Bóg niech cię ma w swej świętej opiece i niech ci pobłogosławi".

czwartek, 16 lipca 2015

Nabożeństwa ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi Panny - Bp Oliver Oravec

Od Redakcji: Prawie tydzień temu, 10 lipca A.D. 2015, obchodziliśmy pierwszą rocznicę śmierci śp. J. E. x. Bpa Olivera Oraveca. 
J. E. x. biskup Oliver Oravec, słowacki duchowny, urodził się w 1941 r. Początkowo był związany z czechosłowackim Kościołem podziemnym, w którym otrzymał święcenia kapłańskie (1968 r.), w latach emigracji przyjął stanowisko teologiczne sedewakantyzmu. 21 października 1988 r. w Monroe został konsekrowany na biskupa przez J. E. x. biskupa Roberta Fidelisa McKennę OP. Był duszpasterzem katolików nie tylko na Słowacji, lecz także w Czechach, Stanach Zjednoczonych i innych krajach. W czerwcu 2006 roku, podczas wizyty duszpasterskiej w Krakowie, udzielił Sakramentu Bierzmowania polskim wiernym.

R. I. P.

Poniżej prezentujemy znakomity tekst  śp. J. E. x. Bpa Olivera Oraveca:

Z OKAZJI ŚWIĘTA MATKI BOŻEJ SZKAPLERZNEJ

Idziesz na spoczynek lub wstajesz do pracy, jeżeli na twej piersi masz szkaplerz albo medalik Najświętszej Dziewicy, z wdzięcznością i czcią przyciskasz go do ust, a Ona pamięta o tym akcie czci i miłości i przez cały dzień kieruje twym umysłem i sercem, oddala cięższe pokusy, wzmacnia w walce i nie dopuszcza upaść.
     [Grodno, przed lipcem 1924] [1]

Z okazji święta Matki Bożej Szkaplerznej [2]

      Protestanci najrozmaitszego kalibru nie mogą ścierpieć szkaplerzy, medalików, obrazów i w ogóle wizerunków Pana Jezusa i świętych, a najbardziej to już Matki Najświętszej. Nie tak dawno otrzymałem w tym względzie list od pewnego nauczyciela aż z drugiego zakątka Polski. Zamieszcza on w nim między innymi i to pytanie: „Od kiedy wiara w martwe medalioniki więcej chroni od złego, aniżeli wiara w prawdziwego żywego Boga?” – Miał tu na myśli Cudowny Medalik Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Protestanci podają nawet datę, kiedy to Kościół „wymyślił” cześć obrazów, krzyżów i relikwii. Tym feralnym rokiem miał być rok 787. Tak zwani „badacze Pisma św.” spuszczają jeszcze łaskawie 4 lata i to „nieszczęście” wyznaczają na rok 783.

środa, 15 lipca 2015

Żywot świętego Henryka, cesarza

    Spomiędzy licznych okrytych sławą cesarzy niemieckich najwięcej słynie: Henryk II (żył około roku Pańskiego 1024), nie tyle z czynów wojennych, ile z dobroci serca i szczerej pobożności. Urodził się dnia 6 maja roku 972 w Abdach w Bawarii. Ojciec jego, Henryk, książę bawarski, powierzył jego wychowanie Wolfgangowi, biskupowi ratyzbońskiemu. Ten bogobojny i uczony mąż wszczepił w serce dostojnego ucznia święte zasady religii i cnót chrześcijańskich, których bujne owoce zjednały mu wdzięczność i uwielbienie współczesnych i potomności. W roku 995 objął Henryk po ojcu ster rządów i pojął niebawem za żonę Kunegundę, z którą żył w dziewiczym małżeństwie, wierny uczynionym ślubom.
Aby pozyskać łaskę Boga, potrzebną do szczęśliwego sprawowania rządów, kilkakrotnie odbywał pielgrzymkę do grobu swego ulubionego nauczyciela Wolfganga (+ 994). Gdy tam się pogrążył w cichej modlitwie, usłyszał wyraźnie głos: "Spójrz w górę!" - i ujrzał ponad sobą płomienne głoski: "Po sześciu". Słowa te tłumaczył sobie w ten sposób, że umrze po sześciu dniach, zdał się przeto na wolę Bożą i sposobił się do zgonu. Gdy po sześciu dniach ujrzał się czerstwym i zdrowym, pomyślał sobie, że śmierć jego nastąpi po sześciu tygodniach i nie ustawał w przygotowaniach na ostatnią chwilę. Ale i po sześciu tygodniach zdrowie jego się nie zachwiało. Sądząc, że się tylko co do czasu omylił, czekał na zgon po sześciu miesiącach, a gdy i te minęły, nabrał przekonania, że po sześciu latach stanie przed sądem Bożym. Tym czasem i wtedy domysły jego okazały się mylnymi, a natomiast stało się to, czego się wcale nie spodziewał; obrano go cesarzem niemieckim. Współzawodników swych do niemieckiej korony, pragnących poprzeć swoje roszczenia siłą i przemocą, pokonał więcej wrodzoną szlachetnością i dobrocią, aniżeli rozlewem krwi.

wtorek, 14 lipca 2015

Żywot św. Bonawentury, Doktora Kościoła św.


 
   Pewnego dnia przybyła do św. Franciszka z Asyżu pobożna niewiasta, a kładąc schorzałego synka pod jego stopy, w te słowa odezwała się do niego: "Na miłość Jezusa i Matki Jego Najświętszej, zaklinam cię ojcze, ocal me dziecię, a jeśli odzyska zdrowie, oddam je na służbę Bożą do twego zakonu". Święty wzniósł oczy ku niebu, pomodlił się i napełniony duchem proroczym przepowiedział przyszłą wielkość dziecięcia, zawoławszy: "Buona Ventura!", co po włosku znaczy: "Jakież to szczęście", po czym dziecię natychmiast odzyskało zdrowie. Narodził się ów chłopczyk w roku 1221 w miasteczku Bagnarei w Toskanii i otrzymał na chrzcie imię Jan; później przezwano go Bonawenturą (żył około roku Pańskiego 1230). Pobożni rodzice dali mu staranne wychowanie, matka wszakże, pomna na uczyniony ślub, przede wszystkim starała się w nim zaszczepić miłość ku Zbawicielowi i Matce Jego, a nadto przyzwyczajała go do pokory, miłości bliźniego i posłuszeństwa. Uzdolniony chłopczyna nagradzał też jej zabiegi i mozoły skromnością i pilnością w nauce i modlitwie.
Licząc lat 22, jaśniał taką urodą, jako też majestatyczną postawą i szlachetnością w ruchach i rysach twarzy, że był przedmiotem powszechnego podziwu. Postać jego była jednakże słabym tylko odblaskiem jego zacności wewnętrznej, a żywot jego był tak anielskim, iż zdawać się mogło, jakoby nie był dotknięty grzechem pierworodnym.
Wstąpiwszy w Rzymie do zakonu św. Franciszka, wysłany został po odbyciu nowicjatu na uniwersytet do Paryża. Spotkawszy się tutaj z Tomaszem z Akwinu, zatopił się w studiach filozoficzno-teologicznych, stopień doktora przyjął jednakże tylko na wyraźny rozkaz Ojca świętego. Studia odbywał w następujący sposób: Przed rozpoczęciem pracy przywoływał w pomoc Ducha świętego, a jego naukowe rozmyślania miały pozór zewnętrznej modlitwy; zawsze też stawiał przed sobą krucyfiks. Nie dziw, że na jego wykładach uniwersyteckich bywały zawsze tłumy słuchaczy, a z podziwu dla siły jego wymowy i głębi nauki jednogłośnie nazwano go "Doktorem Serafickim".

poniedziałek, 13 lipca 2015

Św. Anaklet, Papież i Męczennik

Święty Klet    Klet (Anaklet I) żył w I wieku. Wiadomości o nim są niepewne. Jedni uważają go za Greka, inni za Rzymianina. Według najstarszego wykazu papieży miał być drugim z kolei (po Linusie) następcą św. Piotra (79-88/90) - czyli trzecim papieżem. Za jego pontyfikatu w imperium rzymskim po raz kolejny rozpoczęto prześladowanie chrześcijan. Tradycja chrześcijańska zachowana w Kościele przypisuje Anakletowi ustanowienie 25 prezbiterów w Rzymie i zbudowanie nagrobka w miejscu pochowania Piotra. On też miał zapoczątkować zwyczaj rozpoczynania pism papieskich słowami "Pozdrowienie wam i apostolskie błogosławieństwo".
Został umęczony za cesarza Domicjana. Podawana jest data 26 kwietnia 88 r., chociaż według Euzebiusza z Cezarei (+ 340) miał zginąć w dwunastym roku panowania Domicjana, czyli około roku 92-93. Jego imię jest wymieniane w Kanonie Rzymskim.

piątek, 10 lipca 2015

Siedmiu braci Męczenników oraz św. Rufiny i Sekundy, Dziewic i Męczennic

Pamiątka siedmiu synów św. Felicyty

(ok. r. 171)

    
     Za czasów cesarza Marka Aureliusza żyła w Rzymie zacna rodem i bogobojnością matrona, imieniem Felicyta. Siedmiu swych synów zaprawiała od dziecięctwa w cnocie chrześcijańskiej i miłości ku Jezusowi. Po śmierci męża podwoiła swą gorliwość, kiedy oddała się całą duszą nie tylko trosce o synów, ale nadto uczynkom miłosierdzia wobec bliźnich. Usiłowaniami swemi niejednego poganina odwiodła od bałwochwalstwa, a doprowadziła do prawdy Chrystusowej; niejednego też chrześcijanina utwierdziła na drogach cnoty, niejednego spowodowała do pokuty za grzechy. Wobec grozy prześladowań wpajała w synów obowiązek wytrwałości, przedstawiając im dzieje męczenników, ich męstwo i chwałę wiekuistą; powtarzała im nieraz, że byłaby szczęśliwą, gdyby jej dzieci mogły sobie okupić szczęście niebieskie śmiercią krwawą za wiarę, za Chrystusa.
   Cicha, a skuteczna działalność św. Felicyty niepokoiła pogańskich kapłanów; tracili swój wpływ nawet wobec tych, co dotąd służyli bałwochwalczym obrządkom. Oskarżyli więc matronę przed cesarzem o rzekome bluźnierstwa wobec bożków; grozili, że bogowie za karę nawiedzą miasto nieszczęściami; że gniew bożków jedynie zażegnać można przymusem, aby Felicyta z synami pogańskie złożyła ofiary, a w razie oporu śmiercią bożków przebłagała. Uległ cesarz podszeptom swych kapłanów; przez namiestnika swego Publiusza nakazał Felicytę skłonić do ofiar pogańskich. Zabiegi wszelkie były jednak nadaremne. Nieustraszona groźbami matrona śmiało oświadczyła, że ani namowy, ani kary ją nie spowodują do zaparcia się wiary prawdziwej; że i synowie jej nie odstąpią za żadną cenę Chrystusa. Chcesz więc być zabójczynią własnych swych dzieci? - zawołał Publiusz. Dzieci moje, odrzekła Felicyta, żyć będą na wieki, skoro śmierć poniosą za Chrystusa; umarłyby na wieki, gdyby ofiarowały bogom waszym! Uwolniona tymczasowo od zagrożonej kaźni, opowiedziała matka synom przebieg przesłuchów przed Publiuszem, napomniała ich do wytrwałości, a długiemi modlitwami do Boga błagała o stałość dla siebie i dla dzieci.

czwartek, 9 lipca 2015

WSPÓLNE NAPADY BŁĘDÓW NA KATOLICYZM

chrystus_nauczajacy    Jeśli wiara katolicka jest Boską, to musi posiadać prawdę. Jeżeli zaś posiada prawdę, to wszystko, co jej się sprzeciwia, musi być błędem.

A ponieważ błąd jest ze swej natury wrogiem prawdy, szczególnie, gdy ta obraża najdroższe jego interesa, przeto rozumie się, że szkoły filozofów i sekciarzy muszą sobie podać ręce, zawrzeć z sobą sojusz dla wypowiedzenia krwawej walki katolicyzmowi. Ta walka staje się zaś tem zaciętsza, im silniej katolicyzm zaczepia i zwalcza wszelkie namiętności ducha i serca.

środa, 8 lipca 2015

Żywot świętej Elżbiety, królowej portugalskiej

   Niewiasta ta (żyła około roku Pańskiego 1336) była od pierwszej do ostatniej chwili żywota aniołem pokoju i pojednania. Jej przyjście na świat w toku 1271 załagodziło spór między jej ojcem Piotrem III, następcą tronu portugalskiego, a dziadkiem Jakubem I, królem Aragonii. Jakub sprowadził urodziwą dziewicę na swój dwór i dał jej staranne wychowanie. Dziewczę okazywało taką łagodność, uprzejmość i bogobojność w czynach i mowie, że stało się wkrótce przedmiotem powszechnej czci i podziwu. Obce jej były zgiełkliwe zabawy, zalotność, miękkość i próżność niewieścia; natomiast szczególne miała upodobanie w spełnianiu dzieł miłosierdzia i samotnych modlitwach. Licząc lat dwanaście, poszła za mąż za króla portugalskiego Dionizego. Była mu wierną małżonką, a Bogu posłuszną sługą. Wśród blasku i przepychu dworskiego nie wyrzekła się nigdy pokory, pobożności i miłości bliźniego. Jej dzień w ten sposób był urządzony: Wstawała o wczesnej godzinie, szła na nabożeństwo, potem odwiedzała chorych, pocieszała strapionych. Zaradzała według możności potrzebom zubożałych rodzin, wstydzących się żebrać, wyposażała biedne dziewczęta, starała się o poprawę podupadłych dziewcząt, wychowanie podrzutków i należytą wspaniałość nabożeństwa po wsiach i miastach.
Przez lat kilka żyli dostojni małżonkowie w pokoju i zgodzie, uwielbiani przez poddanych. Ale probierczym kamieniem cnoty jest ogień pokusy, doświadczeń i utrapień.
Gdy Elżbieta obdarzyła małżonka kilkorgiem potomstwa, zbudziła się w nim grzeszna namiętność, pod wpływem której zaczął jej się sprzeniewierzać. Elżbieta znosiła tę krzywdę z anielską cierpliwością. W ukryciu przed światem, żaliła się przed Stwórcą, płacząc krwawymi łzami, małżonkowi jednak nie czyniła wyrzutów i okazywała mu zawsze miłość i szacunek; owszem czyniła, co tylko święta niewiasta czynić może i starała się o pobożne wychowanie nieślubnych dzieci męża, aż wreszcie zdarzył się wypadek, który go zawrócił ze złej drogi.

wtorek, 7 lipca 2015

Żywot św. Cyryla i Metodego, apostołów ludów słowiańskich

   Rozległe krainy od morza Adriatyckiego i Czarnego oraz północnej Grecji aż do morza Bałtyckiego, a od Łaby aż w głąb Azji zajmowały w dziewiątym wieku ludy słowiańskie. Nawet w północnych Włoszech, w Bawarii i nad morzem Północnym mieszkali Słowianie.
Apostołami ludów słowiańskich byli dwaj bracia, Cyryl i Metody (żyli około roku Pańskiego 880), synowie znakomitej senatorskiej rodziny z Tesaloniki w Macedonii. Kształcili się obaj w Konstantynopolu. Cyryl tak się odznaczał bystrością umysłu, że dostał zaszczytny przydomek "filozofa", Metody zaś, oprócz innych wiadomości, nauczył się malarstwa. Uzdolnionym młodzieńcom stała otworem droga do wysokich urzędów, ale oni, gardząc światem, poświęcili się służbie Bożej: Cyryl przywdział suknię zakonną, a Metody został kapłanem.

poniedziałek, 6 lipca 2015

W obronie moich święceń biskupich (LIST BISKUPA MOISESA CARMONY)


Biskup Moises Carmona

Mój Drogi i Prawdziwy Przyjacielu,

W odpowiedzi na Twój list powinienem powiedzieć, co następuje.

Oczywiste jest, że w normalnych warunkach, żaden biskup nie może konsekrować innego biskupa bez papieskiego mandatu, jednakże obecnie żyjemy w okolicznościach, które w ogóle nie są normalne, ponieważ stanowią one najbardziej nietypowy przypadek, dla którego nie istnieją klarowne akty prawne. Naszą dzisiejszą sytuację charakteryzują trzy fakty:

1) Od śmierci Papieża Piusa XII, mieliśmy wyłącznie uzurpatorów, co oznacza, że od ponad dwudziestu lat Stolica Apostolska jest nieobsadzona.

2) Niemal wszyscy biskupi przystąpili do nowej religii, a zatem porzucili prawdziwą wiarę, wyrzekając się wieczystego Kościoła.

3) Prawdziwi wierni odczuwając głód słowa Bożego, które już nie jest im głoszone proszą nas o udzielanie katolickich sakramentów.

piątek, 3 lipca 2015

Święty Leon II, Papież i Wyznawca


Święty Leon II    Leon pochodził z Sycylii. Wybrano go po śmierci św. Agatona. Konsekrowano go, gdy legaci papiescy wrócili z soboru konstantynopolitańskiego. Według Liber Pontificalis miał dar wymowy, dobrze znał Pismo święte, język łaciński i grecki oraz był współczujący dla ubogich. Jesienią 682 r. rozpisał listy w sprawie uznania soborowych uchwał przeciwko monoteletyzmowi. Chętnie się przy tym powoływał na działalność swego poprzednika, Agatona. Załagodził też trwający od dłuższego czasu spór z biskupami Rawenny, a w samym Rzymie zadbał o kilka kościołów (m.in. św. Bibiany na Eskwilinie).
Zmarł po dziesięciomiesięcznym pontyfikacie, w dniu 3 lipca 683 r. Został pochowany w bazylice św. Piotra.

czwartek, 2 lipca 2015

NAWIEDZENIE ŚW. ELŻBIETY

Elżbieta, napełniona Duchem Św., wielkim głosem, na podobieństwo dawnych proroków, jakby chciała, aby cały świat usłyszał, spoglądając na Maryę, głosi Jej chwałę i pierwsza nuci ów hymn, który świat chrześcijański śpiewać będzie po wszystkie wieki.
   Zwiastowanie Anielskie odbyło się w ubogim domku Nazaretańskim zaraz po zaślubinach ze świętym Józefem, a przed wejściem Najśw. Panny w dom swego oblubieńca. Według bowiem zwyczaju żydowskiego – zaślubiny, czyli zaręczyny były odrębnym obrządkiem od właściwego ślubu, czyli małżeństwa. (…). Otóż niebawem po onem zwiastowaniu anielskim, „w onych dniach,” jak mówi Ewangelia, tj. w kilka dni według twierdzenia wszystkich tłumaczy, albo też nazajutrz [1] po onym dniu, w którym otrzymała powołanie na Matkę Bożą, Najśw. Panna poszła w góry do miasta judzkiego, aby odwiedzić krewną swą Elżbietę. Dowiedziała się bowiem od Archanioła Gabryela, iż św. Elżbieta, mimo podeszłego wieku i bezpłodności, już od sześciu miesięcy jest w stanie błogosławionym. Aby podzielić się tą radosną nowiną, iż Syn Boży stał się człowiekiem w Jej przeczystem łonie i okazać miłość ku św. Elżbiecie, iż ona porodzi upragnione dziecię, a w chorobie przyjść jej z pomocą, poszła Najśw. Panna w górzystą krainę „z kwapieniem”, tj. pospiesznie, nie zatrzymując się nigdzie, zwłaszcza w miejscach publicznych. Czy szła sama? Zapewne towarzyszył Jej św. Józef, jak powszechnie utrzymują pisarze kościelni, albo mogła mieć z sobą, jeżeli nie sługę, to którą z krewnych lub pobożnych przyjaciółek swoich [2].

środa, 1 lipca 2015

Uroczystość Przenajdroższej Krwi Pana Jezusa Chrystusa


Najdroższa Krew Chrystusa    Jak Boże Ciało jest rozwinięciem treści Wielkiego Czwartku, tak uroczystość Najdroższej Krwi Jezusa jest jakby przedłużeniem Wielkiego Piątku. Ustanowił ją dekretem Redempti sumus w roku 1849 papież Pius IX i wyznaczył to święto na pierwszą niedzielę lipca. Cały miesiąc lipiec jest poświęcony tej tajemnicy. Papież św. Pius X przeniósł święto na dzień 1 lipca. Papież Pius XI podniósł je do rangi świąt pierwszej klasy (1933) na pamiątkę dziewiętnastu wieków, jakie upłynęły od przelania za nas Najświętszej Krwi.
Szczególnym nabożeństwem do Najdroższej Krwi Pana Jezusa wyróżniał się św. Kasper de Buffalo, założyciel osobnej rodziny zakonnej pod wezwaniem Najdroższej Krwi Pana Jezusa (+ 1837). Misjonarze Krwi Chrystusa mieli swoje placówki także w Polsce. Od roku 1946 pracowały w Polsce także siostry Adoratorki Krwi Chrystusa, założone przez bł. Marię de Mattias.
Nabożeństwo ku czci Krwi Pańskiej ma uzasadnienie w Piśmie świętym, gdzie wychwalana jest krew męczenników, a przede wszystkim krew Jezusa Chrystusa. W Ogrodzie Oliwnym Pan Jezus pocił się krwawym potem (Łk 22, 44). Nader obficie płynęła ona przy biczowaniu i koronowaniu cierniem, a także przy ukrzyżowaniu. Kiedy żołnierz przebił Jego bok, "natychmiast wypłynęła krew i woda" (J 19, 24).
Serdeczne nabożeństwo do Krwi Pana Jezusa mieli święci średniowiecza. Połączone ono było z nabożeństwem do Ran Pana Jezusa, a zwłaszcza do Rany Jego boku. Wyróżniali się tym nabożeństwem: św. Bernard (+ 1153), św. Anzelm (+ 1109), bł. Gueryk d'Igny (+ 1160) i św. Bonawentura (+ 1270). Dominikanie w piątek po oktawie Bożego Ciała, chociaż nikt nie spodziewał się jeszcze, że na ten dzień zostanie kiedyś ustanowione święto Serca Pana Jezusa, odmawiali oficjum o Ranie boku.