Zwiastowanie Anielskie odbyło się w ubogim domku Nazaretańskim zaraz
po zaślubinach ze świętym Józefem, a przed wejściem Najśw. Panny w dom
swego oblubieńca. Według bowiem zwyczaju żydowskiego – zaślubiny, czyli
zaręczyny były odrębnym obrządkiem od właściwego ślubu, czyli małżeństwa.
(…). Otóż niebawem po onem zwiastowaniu anielskim, „w onych dniach,”
jak mówi Ewangelia, tj. w kilka dni według twierdzenia wszystkich
tłumaczy, albo też nazajutrz [1]
po onym dniu, w którym otrzymała powołanie na Matkę Bożą, Najśw. Panna
poszła w góry do miasta judzkiego, aby odwiedzić krewną swą Elżbietę.
Dowiedziała się bowiem od Archanioła Gabryela, iż św. Elżbieta, mimo
podeszłego wieku i bezpłodności, już od sześciu miesięcy jest w stanie
błogosławionym. Aby podzielić się tą radosną nowiną, iż Syn Boży stał
się człowiekiem w Jej przeczystem łonie i okazać miłość ku św.
Elżbiecie, iż ona porodzi upragnione dziecię, a w chorobie przyjść jej z
pomocą, poszła Najśw. Panna w górzystą krainę „z kwapieniem”, tj.
pospiesznie, nie zatrzymując się nigdzie, zwłaszcza w miejscach
publicznych. Czy szła sama? Zapewne towarzyszył Jej św. Józef, jak
powszechnie utrzymują pisarze kościelni, albo mogła mieć z sobą, jeżeli
nie sługę, to którą z krewnych lub pobożnych przyjaciółek swoich [2].
Z Nazaretu do miejsca zamieszkania św. Elżbiety i Zacharyasza, męża
jej, liczono co najmniej pięć dni drogi, gdyż było dziesięć lub
dwanaście mil [3].
Tem miastem czy też wioską miało być Hebron, zwane przedtem Kariat
Arbe, jedno z najdawniejszych miast Palestyny, sławne u żydów i na całym
Wschodzie z tego, że Abraham, Izaak, Jakub i Józef mieli tam grób swój,
było to przy tem miasto lewickie i Dawid królował przez siedem pierwsze
lat w niem; albo miasto lewickie Jutta „Juda”, o dwie mile na południe
od Hebronu. Lecz najprawdopodobniej była to wioska Karem [4],
którą Arabowie zowią Ain-Karim, a chrześcijanie nazywają to miejsce
„św. Jana na puszczy”. Leży ono o 1,5 mili na zachód od Jerozolimy w
okolicy, zwanej górzystą, blisko również od Hebronu. W tem miejscu
Abraham miał przyjmować trzech Aniołów [5].
Wiarogodne podanie, stwierdzone kościołami i kaplicami, postawionemi,
jako pamiątki z życia św. Jana, wzniesione po części przez św. Helenę
cesarzową, wskazuje miejsce mieszkania św. Elżbiety i narodzenia
poprzednika Pańskiego. (…)
Przybywa tedy Niepokalana Marya do domu Elżbiety. Św. Józef postąpił
naprzód i zakołatał do drzwi Zacharyasza; Elżbieta, uprzedzona o
przybyciu świętych Małżonków, ukazała się na progu z kilkoma domownikami
swymi. Po tem pierwszem, na dworze, jakby publicznem przyjęciu, obie
krewne poszły na górę, do izby Elżbiety i tam dopiero odbyło się
pozdrowienie Maryi, dające początek tajemnicy [6].
Najśw. Panna, pełna pokory, lubo już Matka Boża, postąpiła ku swej
krewnej, a kłaniając się z uszanowaniem, pozdrowiła ją, mówiąc: „Pokój
tobie,” albo, co jedno znaczy: „Pan z tobą”. Zaledwie więc weszła Marya w
dom Elżbiety i pozdrowiła ją, w tejże chwili „skoczyło od radości
dzieciątko w żywocie” Elżbiety, jakoby na powitanie Pana swego, który je
przyjściem swojem poświęcił. Matka jego, również napełniona Duchem
Świętym, wita w proroczem uniesieniu Maryę, jako Matkę Bożą i pozdrawia
Ją temiż samemi słowy, któremi przy Zwiastowaniu pozdrowił Ją Anioł, na
znak, że tenże sam – Bóg, który posłał do Niej Anioła i przez nią mówi:
„Błogosławionaś Ty między niewiastami”. Dalej, rozwijając pozdrowienie
anielskie, zowie błogosławionym owoc żywota Jej i sławi Ją samą, że
uwierzyła w to, co jest powiedziano od Pana, tj., że wiarą swoją
stanie się przyczyną odkupienia świata, tak jak Ewa sprowadziła zgubę i
zatracenie swojem niedowierzaniem. (…)
Na to wspaniałe uwielbienie Boskiego macierzyństwa Najświętszej
Panny, Ona odpowiada wspanialszem jeszcze uwielbieniem Boga i z głębi
duszy swojej, przeniknionej wdzięcznością ku Bogu, nuci hymn natchniony,
w którym wynurza nicestwo swoje i niezasłużone wejrzenie na jej niskość
Najwyższego, a tem radośniej wysławia niepojętą moc i dobroć Bożą. „I
rzekła Marya: Wielbi dusza moja Pana. I rozradował się duch mój w Bogu
Zbawicielu moim. Iż wejrzał na niskość służebnicy swojej: albowiem odtąd
błogosławioną mnie zwać będą wszystkie narody. Albowiem uczynił mi
wielkie rzeczy, który możny jest, i święte imię Jego. A miłosierdzie
Jego od narodu do narodów, bojącym się Jego. Uczynił moc ramieniem
swojem, rozproszył pyszne myślą serca ich. Złożył mocarze z stolicy, a
podwyższył niskie. Łaknące napełnił dobrami, a bogacze z niczem puścił.
Przyjął Izraela sługę swego, wspomniawszy na miłosierdzie swoje. Jako
mówił do ojców naszych: Abrahamowi i nasieniu jego na wieki” [7].
Ten hymn proroczy i dziękczynny, który Najświętsza Panna wypowiedziała,
Kościół powtarza za Nią na każdy dzień w pacierzach kapłańskich i
spełnia się Jej proroctwo, iż „odtąd błogosławioną zwać Ją będą
wszystkie narody” i zarazem oddaje jawne świadectwo samemu sobie przed
całym światem, iż jest prawdziwym kościołem tego Boga, z którego
natchnienia proroctwo ono wypłynęło. Być może, iż Marya tej pieśni nie
śpiewała, tylko ją wypowiedziała, ale Kościół ją śpiewa, otaczając ją
szczególną uroczystością w publicznem nabożeństwie i nie masz dnia, w
którym by niezliczone wojsko kapłanów jego nie nuciło jej wciąż na nowo:
„przed stolicą Boga i Baranka” [8].
Marya Panna po takiem przywitaniu ze św. Elżbietą i takiej pieśni
pozostawała w Karem, w domu Zacharyasza, trzy miesiące, tj. zapewne aż
do narodzenia i obrzezania św. Jana Chrzciciela, po czem „wróciła się
domu swego” w Nazaret. Cały ten przeciąg czasu był jedną długą modlitwą,
jedną nieprzerwaną wymianą wzajemnych zwierzeń, jednem ciagłem
uwielbieniem wyroków Bożych i jednem ciągłem oczekiwaniem ich
spełnienia. Co Pismo św. mówi o wielkich błogosławieństwach, jakie
spłynęły na dom Obededoma, w którym arka przymierza przyniesiona
pozostawała przez trzy miesiące, jest to zaledwie słabym tylko obrazem
tych niezrównanie większych błogosławieństw, któremi Słowo Wcielone
napełniło przez Maryę dom świętych rodziców Jana Chrzciciela.
Pozdrowienie Najświętszej Panny otworzyło źródło błogosławieństw, które
Zbawiciel obficie wylewał przez swą Matkę: uświęcając Ją samą, św.
Józefa, potem Jana, Elżbietę i Zacharyasza. Posłannik Boży, cudownie
obdarzony rozumem, zostaje oczyszczony od skazy grzechu pierworodnego,
zanim jeszcze świat ogląda, poświęcony i ubłogosławiony, z radości
wyskakuje i wita Matkę Bożą i Jej synaczka. Elżbieta, napełniona Duchem
Św., wielkim głosem, na podobieństwo dawnych proroków, jakby chciała,
aby cały świat usłyszał, spoglądając na Maryę, głosi Jej chwałę i
pierwsza nuci ów hymn, który świat chrześcijański śpiewać będzie po
wszystkie wieki. Zacharyasz nieco później – po narodzeniu św. Jana –
mowę odzyska, którą utracił za niedowierzanie Aniołowi, że żona jego
porodzi syna, a teraz podobnie napełniony zostaje darami Ducha Św. Takie
łaski spłynęły na cały dom Zacharyasza z nawiedzin Najświętszej Panny.
O, jaki to dom! Jaki przybytek! Jakie w nim obcowanie! Jakie rozmowy,
milczenie i cześć Boża! Jaka miłość, jedność i pokój nadziemski! Jaki
wzór domu i rodziny chrześcijańskiej! To też tę drogą pamiątkę
nawiedzenia Najświętszej Panny Kościół obchodzi dnia 2 lipca, zaraz na
drugi dzień po oktawie narodzin św. Jana Chrzciciela. To święto
obchodzone było w zakonie św. Franciszka w połowie XIII wieku (1263
roku), na Wschodzie zaś od najdawniejszej starożytności, a w całym
Kościele dopiero za czasów Urbana VI Papieża. Papież ten nakazał
obchodzić je ze szczególniejszą gorliwością, z przygotowaniem się do
niej przez posty, aby za przyczyną Najświętszej Panny otrzymać pomoc dla
Kościoła, trapionego wielkiem rozdwojeniem. Po śmierci Urbana VI,
następca jego, Bonifacy IX, w r. 1389 złagodził post, zamieniając go na
dobrowolny, a Sobór Bazylejski [9] naznaczył to święto w r. 1441 na dzień 2 lipca.
Fragmenty z rozdziału IX, „Żywot Najświętszej Maryi Panny”, ks. Walenty Załuski, Warszawa 1898 r., str. 68-74.
[2] Wykład Tajemnic Różańca św., tłum. Biskupa Kossowskiego, t. I.
[3] X. Gaume: Zasady Wiary Kat., t. VII, p. 203.
[4] Po hebrajsku: Źródło winnic.
[5] 3 Król. 2-11.
[6] Widzenie Maryi d’Agreda: Miasto duch. Część II, ks. 3, r. 16, 17.
Uwaga. Święty Józef nie był przy tem pozdrowieniu, prawdopodobnie, po zapukaniu do drzwi, wszedł do Zacharyasza.
[7] Św. Łuk. 1. 46-55.[8] Ks. Obj. 72-1.
[9] Sess. XLIII.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/07/02/nawiedzenie-sw-elzbiety/#more-606