DEKLARACJA DOKTRYNALNA

czwartek, 31 marca 2016

Tak więc jestem „schizmatykiem”...



      
   Tytuł tego artykułu na pierwszy rzut oka wzbudzi zapewne zdziwienie, a niektórych Czytelników lekko zaniepokoi, ale wbrew pozorom to szczera prawda. Nie czuję żadnego związku ani przywiązania do kościoła powstałego po II Soborze Watykańskim. To nie są struktury Kościoła katolickiego. Jako rzymski katolik nie czuję niepokoju, mówiąc: tak, jestem w opozycji do kościoła powstałego po II Soborze Watykańskim – kościoła modernistycznego, a co za tym idzie heretyckiego, samego będącego w schizmie do Kościoła założonego przez naszego Pana Jezusa Chrystusa – czyli Kościoła Rzymskokatolickiego.
                        
Biskupi i kapłani tego Nowego Kościoła najprawdopodobniej nie mają ważnych święceń kapłańskich ani sakr biskupich, a tzw. papieże przynajmniej od roku 1965 (rok zakończenia Soboru Watykańskiego II i podpisania jego heretyckich dokumentów przez Pawła VI), a nawet od 1958 r. nie zasiadają ważnie na Tronie św. Piotra.

Jedynym logicznym wnioskiem wynikającym z powyższych faktów jest to, iż sedewakantyzm (stanowisko teologiczne udowadniające, że Stolica Apostolska wakuje) nie jest jedynym „problemem” Nowego Kościoła. Problemem jest zwłaszcza wadliwość nowych rytów sakramentów (poza chrztem i małżeństwem oczywiście) oraz sakr biskupich.

Modernistyczny kościół posoborowy jednoznacznie upodobnił się do tworu zwanego potocznie kościołem anglikańskim. Papież Kościoła Katolickiego Leon XIII w bulli „Apostolicae curae” jednoznacznie i nieomylnie orzekł o nieważności święceń anglikańskich oraz sprawowanych przez nich sakramentach. Gdyby argumenty Papieża Leona XIII użyte w bulli przeciwko ważności święceń anglikańskich przełożyć na ryty święceń kościoła posoborowego, to nie ma wątpliwości, iż historia się powtórzyła. Kościół posoborowy na wzór anglikańskiego utracił sukcesję apostolską.

Cóż w takim razie mają uczynić przeciętni wierni katolicy? Gdzie mają szukać pomocy? Odpowiedź jest jedna. U biskupów i księży ważnie wyświęconych, których możemy odnaleźć w tradycyjnych instytutach kapłańskich. Ale i tu musimy uważać. Istnieją tzw. tradycyjne instytuty kapłańskie związane z kościołem modernistycznym, takie jak m.in.: Bractwo św. Piotra, Instytut Dobrego Pasterza, Instytut Chrystusa Króla, wśród których można znaleźć ważnie wyświęconych kapłanów, ale są to tak zwane przysłowiowe perełki. Większość „kapłanów” z tych instytutów po ukończeniu, wydawałoby się, tradycyjnego seminarium i święceniach w tradycyjnym rycie nadal pozostaje ludźmi świeckimi, mimo swego przekonania o byciu katolickimi kapłanami. Powód jest jeden. Święcenia nabyli od posoborowych „biskupów”, którzy otrzymali wadliwą sakrę. Niestety, taka jest prawda. Obok wymienionych wyżej instytutów istnieje jeszcze Bractwo św. Piusa X, które w większości składa się z ważnie wyświęconych kapłanów, ale wbrew teologii katolickiej tworzy swoją własną "teologię", tzn. - uznaje posoborowych "papieży", a jednocześnie im się sprzeciwia.

Katolicy muszą zatem zwrócić się do prawdziwych biskupów i kapłanów wiernych Prawdzie katolickiej, a tych znajdziemy m.in. w Instytucie Matki Bożej Dobrej Rady, Kongregacji Maryi Niepokalanej Królowej, Bractwie Kapłańskim Św. Piusa V, Trydenckim Bractwie Kapłańskim.

My jako świeccy katolicy musimy bardzo uważać, z czyjej posługi sakramentalnej korzystamy. Stawką jest nasze zbawienie. Pamiętajmy o tym!

Joannes Jesuita