Po pierwsze, nie wiadomo, czy lepiej, czy nie, że „(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan”
Orzeszko pisze dla lefebrystycznego „Zawsze wierni”. Świadczy to z
pewnością o tym, gdzie przenosi się ów
„(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan”. Musiał, zresztą dość szybko,
zrozumieć, że „nie można jednocześnie podawać dłoni modernistom i chcieć
zachowywać Tradycję” oraz w ten sposób „robić diabelską robotę” (abp Lefebvre) podporządkowując się apostackiej hierachii. Stanowi to przeszkodę nie do pokonania w pracy dla zbawienia dusz.
O dziwo jednak,
„(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan” Orzeszko nie widzi jawnych
sprzeczności w piramidalnych bzdurach, które głosi, zwłaszcza na temat
hierarchii i posłuszeństwa. Bzdurach, inaczej tego bowiem nie da się
nazwać.
Wielokrotne odniesienia do przełożonych
(„Pytaj przełożonego, jak najroztropniej działać”, „czy pytała taka
owieczka swojego przełożonego”, etc. etc. etc.) w artykule pod tytułem
„Ucieczka w marzenia” (dostępnym w Internecie,
więc można sobie oszczędzić kilku złotych, nie kupując najnowszego
numeru „Zawsze wierni”) pokazuje prawdziwy stan myślenia
podporządkowanych modernistom pseudotradycjonalistów. Dziwi jednak, gdy
takie wyrażenia pojawiają się w piśmie zbuntowanych przeciwko
apostackiej hierarchii lefebrystów.
Akurat słusznie zauważa autor artykułu, że munus docendi
jest „delegowaną władzą nauczania od Boga, której towarzyszy łaska
święceń”. Nie jest ono tożsame z łaską święceń (ważnych!), ale jest przypadłością, a raczej proprium
właściwym kapłanom czy biskupom, czyli właściwością, która normalnie
towarzyszy święceniom. Same jednak święcenia nie dają jeszcze żadnej
jurysdykcji duchownemu ważnie wyświęconemu, potrzeba do tego misji
kanonicznej prawowitego przełożonego (biskup od papieża, kapłan od
biskupa). Takiej misji kanonicznej, nawet fałszywej od uzurpatora
Bergoglio, nie posiadają ani księża FSSPX, ani jego biskupi. Czyżby
„(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan” Orzeszko wzywał wiernych
czytających bractwowe pismo do podporządkowania się „biskupom” i
„kapłanom” „okaleczonym, jak sam pisze, herezją modernizmu”? Verba docent, exempla trahunt.
Dlaczego więc autor artykułu zrzucił słodkie jarzmo w jego mniemaniu
posiadających misję kanoniczną przełożonych i poddał się tym, którzy
żadnego munus docendi nie posiadają???
Po bardzo trafnym zwróceniu uwagi na
ćwiczenie się w małych rzeczach i w spełnianiu obowiązków stanu
(najprostsza i zarazem najtrudniejsza droga do świętości), nieszczęsne
sofizmaty autora znajdują swój punkt kulminacyjny w przedostatnim
akapicie artykułu:
„Czyń wedle wskazówek
swojego kierownika duchowego, mając zawsze na uwadze najstraszliwszą
pokusę, jaka może spotkać gorliwego katolika: jest to przekonanie, że
aktualna sytuacja Kościoła jest tak zła, że nie ma już w nim
hierarchicznego rządu! Skutkiem takiego myślenia jest przekonanie, że
świeccy, zgodnie ze swoim rozeznaniem sytuacji (opierając się na
Tradycji czy też objawieniach, więc mylić się nie mogą) powinni robić
to, co uważają, że jest najlepszym sposobem ratowania tonącej Łodzi
Piotrowej, ale jednocześnie traktując kler wyłącznie jako dostarczycieli
sakramentów, bez podporządkowania się im poprzez posłuszeństwo w
obawie, że są oni krypto-heretykami, którzy jak tylko będą mogli,
doprowadzą nieuchronnie do zniszczenia ich Bożej inicjatywy.”
Trudno powiedzieć, czy jest to
sekciarskie nawoływanie do podporządkowania się nieprawowitym
przełożonym (duchownym FSSPX, którzy takiego podporządkowania nie mogą
wymagać), czy też wywrotowe działanie mające na celu przekonanie
czytelników pisma do podporządkowania się apostackiej hierarchii, której
sam autor zdaje się wymykać obierając drogę Bractwa Św. Piusa X. Jeśli
bowiem istnieje hierachiczny rząd w Kościele, to duchowni FSSPX są
faktycznie schizmatykami („Toteż oznajmiamy, twierdzimy, określamy i
ogłaszamy, że podporządkowanie Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne dla
osiągnięcia zbawienia” – Bonifacy VIII, Unam sanctam). Jeśli go nie ma, jedynym logicznym rozwiązaniem jest rozpoznanie faktu wakatu Stolicy Apostolskiej.
Można mieć nadzieje, że droga
„(nie)wyświęconego-przez-niebiskupa-kapłana” Orzeszko nie zakończy się
na obecnym etapie, ale doprowadzi do zauważenia jawnych sprzeczności w
niepodporządkowywaniu się hierarchii, którą uznaje się za prawowitą oraz
do przyjęcia stanowiska sedewakantystycznego oraz ważnych święceń
kapłańskich z rąk prawdziwego biskupa katolickiego. Nie będzie to pierwszy przypadek piszącego dla „Zawsze wierni” przyszłego sedewakantysty. Ale będzie to wspaniały przykład wierności integralnemu depozytowi Wiary katolickiej i odwagi, jaka z tej Wiary wypływa.
Tak, „aktualna sytuacja Kościoła jest tak zła, że nie ma już w nim hierarchicznego rządu”, bowiem jak naucza opinio communis katolickich kanonistów, za dwoma papieżami i dwoma Doktorami Kościoła:
„Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se)
przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje
być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu
może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”. św. Robert Bellarmin (†1621), De Romano Pontifice. II, 30 (więcej cytatów).
Pelagiusz z Asturii
Za: http://pelagiusasturiensis. wordpress.com/2013/11/07/ munus-docendi-nieposlusznego- orzeszko/
Za: http://pelagiusasturiensis.