Uroczystość Wszystkich Świętych ma charakter radosny. Wspominamy bowiem
wszystkich tych, którzy żyli przed nami i wypełniając w swoim życiu
Bożą wolę osiągnęli wieczne szczęście przebywania z Bogiem w Niebie.
Kościół wspomina nie tylko oficjalnie uznanych świętych, czyli tych
beatyfikowanych i kanonizowanych, ale także wszystkich wiernych
zmarłych, którzy już osiągnęli zbawienie i przebywają w niebie. Widzi w nich swoich orędowników u Boga i przykłady do naśladowania.
Wstawiennictwa Wszystkich Świętych wzywa się w szczególnie ważnych
wydarzeniach życia Kościoła. Śpiewa się wówczas Litanię do Wszystkich
Świętych, która należy do najstarszych litanijnych modlitw Kościoła i
jako jedyna występuje w księgach liturgicznych (w liturgii Wielkiego
Piątku).
DEKLARACJA DOKTRYNALNA
▼
czwartek, 31 października 2013
poniedziałek, 28 października 2013
niedziela, 27 października 2013
Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata
Uroczystość Chrystusa Króla do liturgii wprowadził papież Pius XI encykliką Quas Primas
z 11 grudnia 1925 r. na zakończenie roku jubileuszowego. Nakazał wtedy,
aby we wszystkich kościołach tego dnia po głównym nabożeństwie przed
wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówić litanię do Najświętszego
Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu
Sercu. Uroczystość obchodzimy w ostatnią niedzielę
października; Pius XI, uzasadniając swą decyzję, pisał
m.in.:
Od dawna już powszechnie nazywano Chrystusa Królem w przenośnym tego słowa znaczeniu, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa, przez które wyprzedza wszystkie stworzenia i przewyższa je. Mówimy więc, iż Chrystus króluje w umysłach ludzkich, nie tyle dla głębi umysłu i rozległości Swej wiedzy, ile że on sam jest prawdą, a ludzie od Niego powinni prawdę czerpać i posłusznie ją przyjmować; mówimy też, iż Chrystus króluje w woli ludzkiej, ponieważ w Nim nie tylko nieskazitelna wola ludzka stosuje się zupełnie i z całym posłuszeństwem do najświętszej woli boskiej, lecz także dlatego, że Chrystus tak wpływa natchnieniami swymi na naszą wolną wolę, iż zapalamy się do najszlachetniejszych rzeczy. Wreszcie uznajemy Chrystusa jako Króla serc dla Jego "przewyższającej naukę miłości" i dla łagodności i łaskawości, którą przyciąga dusze. Żaden bowiem człowiek nigdy nie był i nie będzie do tego stopnia ukochanym przez wszystkie narody, jak Jezus Chrystus. Lecz jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz, widzimy, iż we właściwym tego słowa znaczeniu imię i władzę króla należy przyznać Chrystusowi jako Człowiekowi, albowiem tylko o Chrystusie jako Człowieku można powiedzieć, iż otrzymał od Ojca "władzę i cześć, i królestwo"; Chrystus bowiem, jako Słowo Boga, będąc współistotnym Ojcu, wszystko ma wspólne z Ojcem, a więc także najwyższe i nieograniczone władztwo nad wszystkim stworzeniem.
Uroczystość ta ma nam uświadomić, że Chrystus jest Królem całego stworzenia - wszechświata. Jego panowanie nie wynika z jakichś dokonań, z wybrania czy z wywalczenia tej godności. On jest Królem, bo jest Bogiem-Człowiekiem, Stworzycielem i Odkupicielem. Z tego właśnie tytułu ma absolutną władzę. Bóg nie tylko stworzył świat, ale ciągle go stwarza i nim włada. Królestwo Jezusa jest czymś zupełnie innym od wszystkich królestw ziemskich. Dotyczy ono wszystkich narodów, wszystkich miejsc i wszystkich czasów. Ono już istnieje w Kościele, choć jeszcze nie zostało do końca wypełnione. Dlatego właśnie w codziennej modlitwie, którą zostawił nam sam Chrystus, wołamy z nadzieją:
Przyjdź królestwo Twoje!
Od dawna już powszechnie nazywano Chrystusa Królem w przenośnym tego słowa znaczeniu, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa, przez które wyprzedza wszystkie stworzenia i przewyższa je. Mówimy więc, iż Chrystus króluje w umysłach ludzkich, nie tyle dla głębi umysłu i rozległości Swej wiedzy, ile że on sam jest prawdą, a ludzie od Niego powinni prawdę czerpać i posłusznie ją przyjmować; mówimy też, iż Chrystus króluje w woli ludzkiej, ponieważ w Nim nie tylko nieskazitelna wola ludzka stosuje się zupełnie i z całym posłuszeństwem do najświętszej woli boskiej, lecz także dlatego, że Chrystus tak wpływa natchnieniami swymi na naszą wolną wolę, iż zapalamy się do najszlachetniejszych rzeczy. Wreszcie uznajemy Chrystusa jako Króla serc dla Jego "przewyższającej naukę miłości" i dla łagodności i łaskawości, którą przyciąga dusze. Żaden bowiem człowiek nigdy nie był i nie będzie do tego stopnia ukochanym przez wszystkie narody, jak Jezus Chrystus. Lecz jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz, widzimy, iż we właściwym tego słowa znaczeniu imię i władzę króla należy przyznać Chrystusowi jako Człowiekowi, albowiem tylko o Chrystusie jako Człowieku można powiedzieć, iż otrzymał od Ojca "władzę i cześć, i królestwo"; Chrystus bowiem, jako Słowo Boga, będąc współistotnym Ojcu, wszystko ma wspólne z Ojcem, a więc także najwyższe i nieograniczone władztwo nad wszystkim stworzeniem.
Uroczystość ta ma nam uświadomić, że Chrystus jest Królem całego stworzenia - wszechświata. Jego panowanie nie wynika z jakichś dokonań, z wybrania czy z wywalczenia tej godności. On jest Królem, bo jest Bogiem-Człowiekiem, Stworzycielem i Odkupicielem. Z tego właśnie tytułu ma absolutną władzę. Bóg nie tylko stworzył świat, ale ciągle go stwarza i nim włada. Królestwo Jezusa jest czymś zupełnie innym od wszystkich królestw ziemskich. Dotyczy ono wszystkich narodów, wszystkich miejsc i wszystkich czasów. Ono już istnieje w Kościele, choć jeszcze nie zostało do końca wypełnione. Dlatego właśnie w codziennej modlitwie, którą zostawił nam sam Chrystus, wołamy z nadzieją:
Przyjdź królestwo Twoje!
wtorek, 22 października 2013
sobota, 19 października 2013
Ks. prof. Michał Poradowski - „Kościół od wewnątrz zagrożony” /fragment/
PROTESTANTYZACJA KATOLICYZMU
Ostatnio często się spotykamy z opiniami na temat rzekomej protestantyzacji katolicyzmu i jest rzeczą bardzo znamienną, że najwięcej i najczęściej podkreślają ten fakt ci katolicy, którzy nawrócili się z protestantyzmu. To głównie oni z bólem i goryczą stwierdzają, że błędne wierzenia i praktyki protestanckie, od których uciekli, przechodząc na katolicyzm jakieś trzydzieści-czterdzieści lat temu, wprowadzane są obecnie w życie przez hierarchię Kościoła katolickiego. Dla każdego bezstronnego obserwatora życie Kościoła katolickiego jest niezaprzeczalnym faktem, że dzisiejsza religijność katolicka coraz więcej przejmuje elementów protestanckich i chociaż fakt ten stwierdzają wszyscy, tylko niektórzy uważają go za objaw negatywny. Na tym polega zasadnicza różnica między sytuacją w wieku XVI i w czasach dzisiejszych. Jeśli bowiem w czasach Lutra i Soboru Trydenckiego tego rodzaju objawy spotykały się z jednolitą potępiającą postawą, obecnie reakcja katolików w tej sprawie jest podzielona; dla jednych jest to zgorszeniem i przyczyną troski, podczas gdy dla drugich jest okazją do zadowolenia, gdyż w „protestantyzacji” katolicyzmu widzą postęp i unowocześnienie, a niektórzy nawet i drogę do ekumenizmu.
Ostatnio często się spotykamy z opiniami na temat rzekomej protestantyzacji katolicyzmu i jest rzeczą bardzo znamienną, że najwięcej i najczęściej podkreślają ten fakt ci katolicy, którzy nawrócili się z protestantyzmu. To głównie oni z bólem i goryczą stwierdzają, że błędne wierzenia i praktyki protestanckie, od których uciekli, przechodząc na katolicyzm jakieś trzydzieści-czterdzieści lat temu, wprowadzane są obecnie w życie przez hierarchię Kościoła katolickiego. Dla każdego bezstronnego obserwatora życie Kościoła katolickiego jest niezaprzeczalnym faktem, że dzisiejsza religijność katolicka coraz więcej przejmuje elementów protestanckich i chociaż fakt ten stwierdzają wszyscy, tylko niektórzy uważają go za objaw negatywny. Na tym polega zasadnicza różnica między sytuacją w wieku XVI i w czasach dzisiejszych. Jeśli bowiem w czasach Lutra i Soboru Trydenckiego tego rodzaju objawy spotykały się z jednolitą potępiającą postawą, obecnie reakcja katolików w tej sprawie jest podzielona; dla jednych jest to zgorszeniem i przyczyną troski, podczas gdy dla drugich jest okazją do zadowolenia, gdyż w „protestantyzacji” katolicyzmu widzą postęp i unowocześnienie, a niektórzy nawet i drogę do ekumenizmu.
środa, 16 października 2013
Problemy Drugiego Soboru Watykańskiego - Ks. prof. Michał Poradowski
Fragment książki ks. prof. Michała Poradowskiego "Problemy II Soboru Watykańskiego"
Drugi Sobór Watykański rozpoczął swe obrady kiedy zaistniało już
niebezpieczeństwo ewentualnej wojny nuklearnej. Szybkie zastosowanie
energii nuklearnej do celów wojennych, a więc do fabrykowania bomb
atomowych spowodowało zaniepokojenie na całym świecie możliwego
zniszczenia wszystkich cywilizacji, a nawet w ogóle życia biologicznego
na planecie Ziemi. Zrzucona bomba atomowa na Nagasaki (Japonia), pod
koniec drugiej wojny światowej i jej przeraźliwe skutki potwierdziło te
przypuszczenia, stąd też, nic dziwnego, że rozpoczęto rewizję
dotychczasowej polityki międzynarodowej, szukając rozwiązań pokojowych, a
nie wojennych, jak to było dotychczas w ciągu niemal całej historii.
Zrozumiano, że w ewentualnej wojnie atomowej nie będzie zwycięzców i
zwyciężonych, lecz powszechne zniszczenie, stąd też nic dziwnego, że
masoneria - podobnie jak inne stowarzyszenia międzynarodowe - rozpoczęła
akcję zbliżenia się do swych dawnych przeciwników, a głównie do
Kościoła katolickiego, w poszukiwaniu rozwiązań wszelkich ewentualnych
konfliktów na drodze pokojowej. Niestety, masoneria me wyrzekła się
swego prozelityzmu, lecz wręcz przeciwnie, gdyż przenikając do
środowiska kościoła katolickiego usiłowała nadal pozyskać autorytety
Kościoła dla swych postulatów. W okresie bezpośrednio przedsoborowym, a
zwłaszcza w czasie obrad soborowych, wciągnęła w swe szeregi
najgłówniejszych biskupów i kardynałów, co widać z listy 124 pracowników
Watykanu, a ogłoszonej wkrótce po Drugim Soborze Watykańskim w prasie
włoskiej, na podstawie "Masonic Register of Italy". Z listy tej widać,
że ogromna większość dygnitarzy Kościoła katolickiego wstąpiła do
masonerii w latach 1956-1960, a więc w przededniu Drugiego Soboru
Watykańskiego (DSW), dlatego też znaczna ilość ojców soborowych to
masoni, działający niewątpliwie na Soborze według masońskiej ideologii i
według konkretnych zleceń lóż, do których przynależeli. Najważniejszą
sprawą dla Soboru była reforma liturgii, a właśnie przewodniczącym
odnośnej Komisji był mason Abp Bugnini. Włoskie czasopismo "30 Giorni",
ściśle związane z Watykanem, podawało wiele konkretnych danych co do
tego, że Abp Bugnini przynależał do masonerii i że, co najważniejsze,
reformował liturgię mszalną według konkretnych wskazówek masonerii.
Odnośną korespondencję między Abpem Bugninim i jego lożą, co do reformy
liturgii Mszy Świętej, podało czasopismo włoskie " 30 Giorni" w numerze 6
(w języku angielskim) z roku 1992.
czwartek, 10 października 2013
WCZORAJSZA ROCZNICA: Pamięci Ojca świętego Piusa XII (†1958)
Pius
XII. Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli, – Papież i drugi
Suweren Państwa Miasto Watykan w okresie od 2 marca 1939 do 9
października 1958.
Data i miejsce urodzenia: 2 marca 1876, Rzym, Włochy
Data i miejsce śmierci: 9 października 1958, Castel Gandolfo, Włochy
sobota, 5 października 2013
Trzy uwagi dotyczące wywiadu z bp Tissier de Mallerais z 21 IV 2006 roku by Pelagius Asturiensis
Czymś, czego nigdy nie wyjawiłem do dnia
dzisiejszego, [ale] ponieważ okoliczności czynią ogłoszenie tego
istotnym, jest to, że podczas wywiadu biskup Tissier użył słowa
„heretyk” pięć razy, aby określić Benedykta XVI. Pracowałem całą noc
przepisując nagranie, a następnego dnia biskup Tissier przesłał mi swoje
poprawki do mojego zapisu. Pośród mniejszej wagi poprawek do tekstu i
doprecyzowania dotyczącego dokładnego cytatu z książki ery lat ’60
napisanej przez ówczesnego x. Józefa Ratzingera, nakazał, aby wszędzie,
gdzie powiedział „heretyk”, tekst był zmieniony na „wyznawał herezje” (Dobrze, że zachowałem ten podpisany dokument również […]). […]
Problemem było jednak to, że musiałem
stawić czoła faktowi, że biskup Tissier, człowiek, którego głęboko
szanuję, nazwał Wikariusza Jezusa Chrystusa na ziemi – lub przynajmniej
człowieka, którego wtedy uważałem za niego – heretykiem. Później
przebrał swe słowa tak, aby było napisane „wyznawał herezje”, ale dla
mnie to był tylko semantyczny pijarowy wybieg, rozróżnienie bez różnicy.