Wielu ludzi stawia zarzut rzymskim katolikom integralnym (uznającym fakt obecnego wakatu na Stolicy Apostolskiej), że tzw. sedewakantyzm prowadzi automatycznie do tzw. konklawizmu, że wielu byłych sedewakantystów zostało następnie konklawistami, że wielu z pośród nich obrało sobie własnych "papieży", lub sami ogłosili się samozwańczymi "papieżami" (na podstawie np. rzekomych prywatnych objawień, w których zostali rzekomo "wybrani" przez siły nadprzyrodzone – Chrystusa czy Matkę Najświętszą). Trzeba na początku tych rozważań uczynić bardzo wyraźne rozgraniczenie, na samą ideę "konklawizmu" (czyli twierdzenia, że w obecnej sytuacji w jakiej znalazł się Kościół, katolicy którzy zachowali Wiarę, mają obowiązek wyboru Papieża, poprzez jakieś niedoskonałe "konklawe", bądź tzw. niepełny Sobór Powszechny.
To zadanie dotyczy w pierwszej kolejności oczywiście biskupów i kapłanów, a nie wiernych świeckich), od większości osób i środowisk, kojarzonych z tym nurtem. Sama idea "konklawizmu" nie jest niczym złym ani negatywnym, wręcz przeciwnie, jest to rzeczywiście naturalna konsekwencja tzw. "czystego" sedewakantyzmu (w przeciwieństwie do tezy z Cassiciacum, która całkowicie odrzuca taką możliwość, jako że zgodnie z tą tezą, moderniści zachowali materialne prawo do urzędów kościelnych które okupują [są ważnie wybrani/mianowani na urząd], trzeba więc jedynie oczekiwać ich nawrócenia, a wówczas będzie można uznać ich za prawowitą hierarchię. Wg. zwolenników tezy, jest to jedyna możliwość przywrócenia Kościoła do normalnego stanu. W praktyce jest to podobne do oczekiwania lefebrystów, aż "Rzym się nawróci", i będzie można uznać jego władzę jurysdykcji etc. [różnica jest czysto teoretyczna, wg. FSSPX moderniści posiadają urzędy i władzę, ale katolicy są zwolnieni z posłuszeństwa błądzącym, zaś wg. tezy posiadają tylko wyznaczenie na urząd]). Tzw. "czysty" sedewakantyzm całkowicie odrzuca modernistyczną hierarchię, i jakiekolwiek jej roszczenia do urzędów kościelnych. Uznajemy, że jako jawni (publiczni) heretycy, moderniści są ipso facto (mocą samego prawa) ekskomunikowani, i pozbawieni jakichkolwiek godności i urzędów w Kościele (jak naucza m.in. Św. Robert kard. Bellarmin, Doktor Kościoła, i wielu innych, zacnych teologów. Jakikolwiek wybór czy nominacja heretyka jest nieważna, niebyła i żadna (jak nieomylnie stwierdził m.in. Papież Paweł IV w bulli "Cum ex Apostolatus").Tak więc wg. zwolenników "czystego" sedewakantyzmu, mogą istnieć zasadniczo tylko dwie możliwości zakończenia obecnego kryzysu, z tego tylko jedna jest możliwa do uzasadnienia na podstawie Magisterium Kościoła a jest nią... Tzw. konklawizm, czyli wybór Papieża dokonany przez zgromadzenie obecnych, katolickich biskupów, reprezentujących cały Kościół Powszechny, na tzw. "niepełnym/niedoskonałym Soborze Powszechnym". Drugą możliwością jest bezpośrednia Boska interwencja. Oczywiście nie można całkowicie wykluczać tej możliwości, jednakże nie można się na niej wyłącznie opierać, byłby to bowiem zwykły fideizm, myślenie roszczeniowe, i niejako wystawianie Pana Boga na próbę. Poza tym, nawet gdyby Bóg dokonał takiej interwencji, i np. Chrystus Pan, lub Św. Piotr Apostoł zstąpił by z nieba, i osobiście wybrał / mianował swojego nowego namiestnika / następcę, wówczas została by w sposób oczywisty zerwana jedność Kościoła (jedność w czasie, ze wszystkimi poprzednimi Papieżami, została by zerwana Sukcesja Apostolska). Ten nowy Papież nie byłby już bezpośrednim następcą Piusa XII i wszystkich 260 Papieży, to byłaby całkowicie nowa linia. Można niejako powiedzieć, że powstał by wtedy nowy Kościół, bowiem Kościół powołany przez Chrystusa 2000 lat temu nie wybrałby nowego Papieża, lecz został by on "zesłany z nieba". To jest absolutnie niemożliwe, i sprzeczne z obietnicami Chrystusa, że bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła, że jest on zbudowany na fundamencie św. Piotra i będzie trwał do końca czasów. Dlatego jest niemożliwe, aby nagle Pan Bóg zmienił zdanie, i sam dokonał wyboru nowego Papieża, skoro wcześniej wyraźnie to zadanie zostało powierzone Kościołowi. Chrystus nie ustalił w jaki sposób Kościół ma dokonać tego wyboru, i to na przestrzeni wieków się zmieniało. Nie ustalił też, jaki jest maksymalny czas od śmierci Papieża do wyboru nowego Papieża. Ten czas może trwać, używając mowy naszego Pana, zarówno 7 lat, jak i 77 lat... Dla Boga czas nie ma takiego wielkiego znaczenia. Jednak ostatecznie trzeba stwierdzić, że choć nikt nigdy nie orzekł, jak długo może trwać stan wakatu, to jednak zawsze jest to stan nadzwyczajny, wyjątkowy, w którym Kościół nie może trwać wiecznie, i który musi się kiedyś zakończyć. Ten stan jest dla Kościoła niebezpieczny, Kościół pozostaje bowiem niejako "osierocony", pozbawiony swej widzialnej Głowy, najwyższego Prawodawcy. Dlatego Kościół w okresie wakatu MUSI dążyć do wyboru nowego Papieża, jest to głównym celem Kościoła. Tak więc to nie "konklawizm" powinno się nazywać "herezją", a raczej jakiś wypaczony, "permanentny sedewakantyzm", wykluczający w ogóle jakąkolwiek możliwość dokonania obecnie wyboru Papieża, liczący tylko na Boską interwencję...
Większość osób, środowisk, tworów i organizacji, które są dziś nazywane "konklawistycznymi", najprawdopodobniej kierowało się tymi właśnie, katolickimi, logicznymi wnioskami i pobudkami, mieli więc dobre intencje i szczerze chcieli ratować Kościół. Jednak niestety wiemy dobrze, co jest wybrukowane samymi tylko dobrymi intencjami, bez mądrości, rozsądku, roztropności, pomyślunku i dobrego przygotowania teologicznego i praktycznego. Większość tych środowisk uległo wszelkim pokusom, mamieniem szatańskim, fałszywym objawieniom, lub zwyczajnej pokusie pychy, która jest największym z grzechów, prowadzącym do największych upadków, i mogącym zniszczyć każdą, nawet bardzo dobrą inicjatywę. Mamy więc kilkanaście przypadków osób podających się obecnie za "papieży", niektórzy sami się nimi ogłosili (głównie na podstawie fałszywych objawień, to kolejny powód aby nie wierzyć w "Boską interwencję", bo kto niby miałby władzę i autorytet aby potwierdzić, czy to naprawdę działanie Boże, czy diabelskie? Ten którego "siła wyższa" mianuje "papieżem"? A jeśli to czart, ojciec kłamstwa i książę tego świata go mianował, a jemu się zdawało, że to był anioł światłości?), lub zostali "wybrani" przez garstkę zwolenników, często świeckich, członków rodziny itp. Nawet jeśli w rzekomej elekcji uczestniczyli duchowni, było to zazwyczaj maksymalnie kilku księży / biskupów, pochodzących zwykle z jednego kraju i / lub zgromadzenia. Nie była to więc w jakikolwiek sposób reprezentacja całego Kościoła Powszechnego. Aby tak było, musiałaby się zgromadzić w jednym miejscu przynajmniej większość obecnych biskupów katolickich, którzy zachowali Wiarę.
W sytuacji braku kardynałów, zgodnie z opinią teologiczną, wyrażoną przez wielu znamienitych teologów, jak m.in. kard. Kajetan, prawo wyboru Papieża przechodzi na cały Kościół Powszechny. Oczywiście prawo wyborcze należy do Kościoła nauczającego, czyli do hierarchii, a więc duchowieństwa, w pierwszej kolejności do biskupów, którzy są następcami Apostołów. To katoliccy biskupi stanowią obecnie Kościół Apostolski, to w nich zawiera się cecha apostolskości Kościoła. Cecha ta, związana ściśle z jurysdykcją, jest w normalnej sytuacji przekazywana biskupom przez Papieża, niezależnie od materialnej sukcesji apostolskiej, którą otrzymują w momencie święceń. Aby ich sukcesja była formalna i materialna, potrzebują oni tego formalnego (jurydycznego, prawnego) aspektu, czyli mandatu papieskiego, i przypisania do danego terytorium, tj. diecezji, kościoła lokalnego, nad którym będą mieć jurysdykcję. Obecnie jednak, gdy nie ma Papieża, ten zwyczajny sposób przekazania władzy jurysdykcji jest niemożliwy do wykonania. Nie może to jednak oznaczać, że widzialny, Apostolski Kościół przestał istnieć, należy więc uznać, że biskupi otrzymują dziś jurysdykcję w inny, nadzwyczajny sposób, tj. Kościół uzupełnia im ją automatycznie, w momencie gdy zostają biskupami. Nie oznacza to jednak, że zwyczajną jurysdykcję biskupi otrzymują automatycznie razem ze święceniami, bo wówczas dotyczyło by to również heretyków i schizmatyków, o ile tylko mają oni ważne święcenia, a taka teoria została potępiona przez Kościół. Dlatego też Kościół udziela biskupom jurysdykcji nie z samej racji święceń, ale dlatego, że są oni obecnie jedynymi katolickimi biskupami, a widzialny, Apostolski Kościół musi trwać. Aby więc Kościół trwał, biskupi muszą posiadać jurysdykcję. Nie są jednak ściśle przypisani do żadnego terytorium. Ich diecezją jest cały świat. Mają jednak tą samą władzę, jaką mieli biskupi diecezjalni, i przede wszystkim, mają prawo (a wręcz obowiązek) wyboru Papieża, w celu zapewnienia przetrwania widzialnego, hierarchicznego Kościoła, i zakończenia obecnego kryzysu.
Powyższe twierdzenie opieram na tłumaczeniu śp. x. Antoniego Cekady, który w ten sposób tłumaczył problem Apostolskości w Kościele w czasach obecnych. Xiądz Cekada twierdził wyraźnie, że Chrystus Pan nadał Kościołowi cechę Apostolskości, nie określił jednak w jaki sposób ma ona być przekazywana. Tak więc musimy wiarą Boską i katolicką wierzyć że Kościół jest (i zawsze będzie) Apostolski, a więc że jest to jego niezbywalna cecha (podobnie jak powszechność, jedność czy świętość) której nie może on utracić. Jednak sam sposób przekazania tej cechy nie jest przedmiotem Boskiej i katolickiej Wiary, a jedynie obowiązującego w Kościele prawodawstwa, które może się zmienić, lub w wyjątkowych okolicznościach, jakie mamy niewątpliwie od ponad 62 lat, można powołać się na tzw. zasadę nad-prawności, czyli epikei. X. Cekada w swych publikacjach, jako sposób rozwiązania obecnego kryzysu, przytaczał wszystkie trzy wymienione przeze mnie powyżej możliwości, łącznie z tezą z Cassiciacum. Jednakże sam x. Cekada nie był zwolennikiem tego stanowiska teologicznego, a więc z pewnością prywatnie bardziej skłaniał się ku jednej z pozostałych opcji. Znając jego wyjątkowo racjonalny, dociekliwy umysł i ściśle teologiczne, klarowne myślenie, raczej można wątpić, aby był zwolennikiem mocno niepewnej teologicznie tezy o nadzwyczajnej, Boskiej interwencji. Zresztą nie tylko x. Cekada zastanawiał się nad tą kwestią. Jest mi wiadomo z bezpośrednich źródeł, co mogliby zresztą poświadczyć świadkowie, od człowieka który słyszał to bezpośrednio od J. Exc. x. Bp. Donalda H. Sanborna, który co prawda jest zwolennikiem tezy z Cassiciacum, a nawet można powiedzieć wręcz, że jest obecnie głównym jej reprezentantem, że mimo to bp. Sanborn również zastanawiał się nad innymi możliwościami rozwiązania obecnej sytuacji, a mówiąc wprost, nad możliwością zwołania "konklawe" i wyboru Papieża... Dla bp. Sanborna nie było ponoć problemem czy, ale jak można to zrobić. Bp. Sanborn bez wątpienie dopuszczał taką możliwość (być może nie chciał z jakiś względów mówić tego publicznie), jednak po prostu nie wiedział, jak do tego się zabrać, aby nikt nie mógł się do niczego przyczepić, aby nie było najmniejszych wątpliwości co do ważności dokonanej w ten sposób elekcji. Problemy były więc natury technicznej, a nie teologicznej. Nie można więc zarzucić herezji nikomu, kto o konieczności dokonania wyboru Papieża nie obawia się mówić głośno, i nie tylko mówić, ale też dokładać wszelkich starań, aby przywrócić Niepokalanej Oblubienicy Chrystusa jej widzialną Głowę, następcę Św. Piotra Apostoła, słodkiego Namiestnika Chrystusowego!
Tak więc mogę postawić dość śmiałą, acz logiczną tezę, że owszem, sedewakantyzm prowadzi do konklawizmu, i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie, jest to jedyny logiczny i katolicki wniosek. Tak samo jak jedynym logicznym i katolickim wnioskiem jest to, że modernistyczni uzurpatorzy i okupanci Stolicy Apostolskiej po śmierci Papieża Piusa XII w 1958 r., nie mogą być i nie są katolickimi papieżami, gdyż są heretykami i są poza Kościołem, tak samo logicznym i katolickim wnioskiem jest to, że Kościół docelowo musi mieć Papieża, bo Papież jest fundamentem trwałości, jedności i Wiary Kościoła (o czym jasno świadczą słowa naszego Pana : "ty jesteś opoka..."), jest najwyższym autorytetem, prawodawcą i sędzią. Bez Papieża Kościół nie jest w stanie na dłuższą metę normalnie funkcjonować. Owszem Kościół może istnieć przez pewien czas bez Papieża, w sytuacji wakatu, bezkrólewia, i że ten czas nie został nigdy przez nikogo ściśle określony, może więc się przedłużyć nawet do kilkudziesięciu lat, jak ma to miejsce obecnie, ale jest to zawsze stan nadzwyczajny, nienaturalny, który należy starać się jak najszybciej zakończyć.
Oczywiście zadanie to, jak już wyżej napisałem, należy przede wszystkim do biskupów i kapłanów. Co więc możemy zrobić jako zwykli wierni, aby przyczynić się do tego? Przede wszystkim modlić się usilnie o wybór nowego Papieża, co zawsze było obowiązkiem katolików w czasie wakatu. Należy więc modlić się tak prywatnie, jak i publicznie, o rychły wybór nowego Papieża, o łaskę Ducha Świętego dla biskupów, aby nie zważając na sprawy ludzkie, na różne konflikty i nieporozumienia, które zdążyły pojawić się przez te ponad pół wieku, wykonali swój największy życiowy obowiązek, do którego zostali powołani, czyli zapewnili przetrwanie Kościoła, przywracając mu widzialną Głowę. Trzeba w tej intencji odmawiać codziennie Różaniec Św., a także, jeśli to możliwe, zamawiać Msze Św., odbywać pielgrzymki i różne pokuty i wyrzeczenia, aby przybliżyć ten czas odrodzenia i tryumfu Kościoła Świętego! Ale, jeśli mamy taką możliwość, powinniśmy także, oczywiście w duchu pokory i posłuszeństwa, wzorem świętych, jak św. Katarzyna ze Sieny, napominać hierarchów, aby ponaglić ich do działania...
Miejmy nadzieję, że dobry Bóg pozwoli nam jeszcze ujrzeć Chrystusowego Namiestnika i chwałę Jego Świętego i Niepokalanego Kościoła. Pamiętajmy jednak, o czym pisał św. Ignacy Loyola, co było jego kluczową regułą, jaką pozostawił wszystkim swoim xiężom, zwolennikom i naśladowcom jako testament duchowy:
„Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszystkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”
Michał Mikłaszewski
W Niedzielę Przewodnią AD 2021
Za: http://tenetetraditiones.blogspot.com/2021/04/czy-sedewakantyzm-prowadzi-do.html#more
OD REDAKCJI: Nie bójmy się konklawizmu, obawiajmy się raczej niektórych nieroztropnych konklawistów.