DEKLARACJA DOKTRYNALNA
▼
niedziela, 30 kwietnia 2017
sobota, 29 kwietnia 2017
Problemy z Bractwem Św. Piusa X (FSSPX) - Bp Oliver Oravec ("Głos Katolickiej Tradycji")
Bp Oliver Oravec |
Katolicy, którzy chcą
zachować swoją drogocenną wiarę stykają się w swoim życiu z przeróżnymi
postawami, jakie ludzie zajmują wobec obecnej sytuacji w Kościele i muszą im
stawić czoła. Ponieważ szatan chce – jeśli mu się tylko uda – zwieść nawet tych
wybranych, dlatego w obecnych czasach niezbędna jest czujność i dobra znajomość
nauki katolickiej. W dzisiejszych czasach potrzeba wykształconych i oddanych
katolików, którzy wiedzą, czego chcą. Nie jest to też łatwa sytuacja dla księży
i biskupów, gdyż muszą wskazać bezpieczne światło na drodze zbawienia.
Po zakończeniu tzw. II
Soboru Watykańskiego a szczególnie po zdeformowaniu Mszy Świętej i innych
sakramentów dużą liczbę katolików opanowała apatia i stopniowo stali się
członkami bezmyślnego tłumu, który zaczął przyjmować zmiany w Kościele bez
żadnego zastanowienia, ślepo polegając na kapłanach, biskupach i na fałszywych
papieżach. Z biegiem lat tacy katolicy przeobrazili się w nowy gatunek
protestantów, których Papież św. Pius X nazwał modernistami. Obecnie nie widać
już różnicy między tymi modernistami a protestantami. Właściwie oni są słabsi w
wierze od wielu protestantów i tak oto na własne oczy widzimy jak staliśmy się
świadkami powstania nowej sekty, sekty modernistów. Takie rozwiązanie sytuacji
nie jest rozwiązaniem katolickim, ponieważ oznacza całkowite przystosowanie się
do różnych błędów już wcześniej odrzuconych przez Kościół.
Właściwe katolickie rozwiązanie
dzisiejszej sytuacji polega na tym, by po prostu zachować wiarę naszych ojców,
czyli nienaruszoną doktrynę Kościoła i niezmienione sakramenty przy
jednoczesnym odrzuceniu zwodzicieli, którzy zaprowadzili wielką część katolików
w sidła modernistycznych błędów. To jest właśnie rozwiązanie, które nie
dopuszcza żadnych kompromisów dotyczących naszej drogocennej wiary. Właśnie z
tego powodu zarysowały się podziały. Modlimy się, byśmy doczekali się znowu
katolickiego papieża, któremu posłusznie się poddamy.
Żywot świętego Piotra, Męczennika
Święty Piotr, jeden z pierwszych Męczenników z
zakonu Dominikanów, urodził się w Weronie, mieście
włoskim, około roku Pańskiego 1205. Rodzice jego
należeli do herezji katarów i manichejczyków, której
członkowie pod pozorem wyznawania czystej wiary
chrześcijańskiej oddawali się największym niecnotom i
żyli w okrutnej niezgodzie z świętym Kościołem
katolickim. Mimo że byli wyznawcami sekty, posyłali
utalentowanego chłopca do szkoły katolickiej, w tej
myśli, że dziecko nie odniesie głębszego wrażenia z
nauk katolickich i że nauka domowa później zatrze
wszystko, co by oni uważali za niezgodne z własnymi
przekonaniami. Zawiedli się ogromnie, gdyż Piotr z
wielkim upodobaniem przykładał się do nauk i do
nabożeństwa katolickiego. Daremne były potem
usiłowania rodziców, aby mu wpoić inne przekonania.
Mając lat szesnaście, udał się Piotr na uniwersytet
do Bolonii i zamieszkał u krewnych, którzy tak samo jak
jego rodzice byli heretykami. Ci wiedząc, że nic
szkodliwszego dla wiary jak życie wyuzdane, wystawiali
go na wszelkie pokusy cielesne, ale jego święty Anioł
Stróż dopomógł mu do ich przezwyciężenia, tak jak
dopomógł owym trzem niewinnym młodzieńcom w piecu
ognistym w Babilonie. Utrwalony w łasce Bożej, mając
obawę przed słabością własnego ciała, uprosił
świętego Dominika, który podówczas zadziwiał świat
cnotami, aby go przyjął do zakonu, jaki niedawno był
założył. Złożywszy śluby zakonne, umartwiał ciało
najsurowszą pokutą i zaparciem się siebie, poszcząc i
bezsennie spędzając noce na bezustannej modlitwie, tak,
że wkrótce stał się wzorem wszystkich zakonników.
piątek, 28 kwietnia 2017
Zwrot do filozofii scholastycznej i książka ks. Franciszka Kautnego SI - Ks. Edward Podolski
Zwrot do filozofii scholastycznej
i książka ks. Franciszka Kautnego SI (1)
KS. EDWARD PODOLSKI
––––––
Od czasu, kiedy filozofię scholastyczną z publicznych
szkół wyrugowano, umysł ludzki przebiec musiał wszystkie sfery
najmonstrualniejszych błędów i na tory pogańskich filozofów wrócić.
Starożytnych pogańskich filozofów panteizm, kwietyzm i materializm w nową
przyobleczone formę słowa owładnęły na nowo ster tej bogom, jak mówili owi
mędrcy, właściwej nauki. Z żelaznych karbów surowej logiki wybiegła myśl
ludzka, "wyswobodzona z objęć Kościoła", że użyjemy tutaj wyrażenia
p. Szujskiego, zejść musiała jak błędnica jaka na manowce chorobliwych rozumowań,
aby wytworzyć w dziedzinie badań filozoficznych ową ciemnicę, w której wszelka
powaga i prawa logiki aberracjom miejsca ustępować muszą. A jednak filozofia
tego rodzaju, niemałego używała powodzenia. Jak turecki derwisz, szalonym
tańcem zakręca głowy przypatrujących mu się osób, tak i ona odurzała umysły
nagromadzoną frazeologią i zuchwałą sofistyką. Po wypowiedzeniu dopiero
ostatniego słowa, otworzyła oczy ludziom. Stało się to wonczas, kiedy materię
uznała za Boga, namiętności za rozum i prawo, a pochodzenie człowieka od małpy
za najwyższą dla niego chwałę – kiedy się nazwała filozofią pozytywną!
Żywot świętego Pawła od Krzyża, założyciela zakonu
Święty ten urodził się w roku 1694 w Ovade w
górnych Włoszech i otrzymał na chrzcie świętym
imiona Paweł Franciszek. Bogaci rodzice starali się
wszczepić ziarno pobożności w serce uzdolnionego
chłopięcia i w tym celu opowiadali mu o życiu dawnych
pustelników. Franciszek zapałał takim pragnieniem
modlitwy, że często w nocy zrywał się i zatapiał w
rozważaniu tajemnic wiary. Każdej wolnej chwili biegł
do kościoła służyć do Mszy, albo leżeć krzyżem
przed utajonym w Sakramencie Ołtarza Panem Jezusem, jako
też co dzień odmawiał Różaniec. Co piątek biczował
się aż do krwi, jadł tylko chleb, a pijał ocet z
żółcią.
Nauki początkowe pobierał w niedalekim Kremolino, a
czynił w nich szybkie postępy i był ulubieńcem
kolegów. Z kilkoma z nich zawarł ścisłą przyjaźń i
rozniecił w ich sercach gorącą miłość Boga i
nabożeństwo do Męki Pańskiej.
Wuj jego, zamożny kapłan, pragnął go namówić do
małżeństwa i obiecał uczynić go swym spadkobiercą,
ale Paweł zrzekł się wszystkiego, mówiąc:
"Ukrzyżowany Zbawicielu, zaklinam się, że Ty
jeden mi wystarczasz i jesteś mym najwyższym
dobrem". To zwycięstwo nad sobą samym wynagrodził
mu Bóg pragnieniem cierpienia. Zrazu chciał wstąpić
do wojska i bić się z Wenecjanami przeciw Turkom w
obronie czci Chrystusowej, ale w modlitwie miał
widzenie, że powołany jest do założenia
stowarzyszenia mężczyzn i do pracy misjonarskiej.
Paweł zwierzył się z tym zamiarem biskupowi
Aleksandrii, który go pochwalił, a wręczywszy mu dnia
22 listopada roku 1720 czarny habit z białym krzyżem na
piersiach i napisem Jezus, nadał mu imię "Pawła
od Krzyża" i upoważnił go do głoszenia kazań
przed ludem.
czwartek, 27 kwietnia 2017
Recenzja książki ks. dr. Antoniego Borowskiego pt. "Warunkowe szafarstwo sakramentalne" - Ks. Dr Michał Sopoćko
Ks. Michał Sopoćko |
OMÓWIENIE KSIĄŻEK I CZASOPISM
Ks. Dr Antoni Borowski, prof. U. J. P., Warunkowe Szafarstwo Sakramentalne, Włocławek 1936, s. 102. (a)
Administrowanie sakramentów świętych jest jednym z najważniejszych obowiązków duszpasterzy, którzy mają się pilnie troszczyć, by to administrowanie było zawsze ważne i godziwe. Zasadniczym składnikiem sakramentu jest intencja ministra, zespalająca materię i formę w określony sakrament Chrystusowy. Autor, który obdarzył już uprzednio polską literaturę teologiczną cennymi pracami z tego zakresu (1), obecnie wzbogaca ją znowu nowym dziełem, dotyczącym warunkowego administrowania sakramentów w ogóle, a w szczególności warunkowej intencji ministra przy administrowaniu sakramentu Chrztu św.
Żywot świętego Piotra Kanizjusza, Doktora Kościoła
Piotr przyszedł na świat w mieście Nymwegen w Holandii w roku 1521. Pochodził z szlacheckiego i znakomitego rodu de Hondt'ów. Jako chłopiec odznaczał się pobożnością i wielkimi zdolnościami. Uczęszczał do szkół w Kolonii i słynął między współuczniami nie tylko z wielkiej bogobojności, ale i z rozległych wiadomości w filozofii, prawie i teologii. Ojciec obmyślił dla niego nader korzystne małżeństwo, ale Piotr oświadczył, że uczynił ślub czystości, pragnie poświęcić się służbie Bożej i słuchać nauk teologicznych. Przysposobiwszy się do stanu duchownego gorącą modlitwą, wstąpił do zakonu Jezuitów.
Już w czasie nowicjatu był żywym przykładem prawdziwej pilności i pełnił bez przerwy dzieła miłosierdzia względem biednych i chorych. Po śmierci ojca spadł na niego wielki majątek, ale on nie zatrzymał dla siebie ani grosza, lecz wszystko oddał na cele dobroczynne.
Po złożeniu ślubów i otrzymaniu święceń kapłańskich podzielił cały swój czas między naukę, kazania, katechizacje i słuchanie spowiedzi. Licząc zaledwie 26 lat, wysłany został jako uczony teolog na sobór trydencki, gdzie podziwiano jego pokorę i naukę. Wskutek próśb księcia bawarskiego Henryka IV powołano go na uniwersytet w Ingolsztadzie na profesora teologii. Kazania jego niezadługo zyskały taki rozgłos, że żaden kościół nie zdołał w swych murach pomieścić natłoku słuchaczów, musiał tedy prawić pod gołym niebem. Niezadługo zakwitła wszechnica ingolsztadzka pod jego rektoratem, a profesorowie złożyli w archiwum miejskim dokument pełen pochwały i wdzięczności dla swego przewodnika.
środa, 26 kwietnia 2017
Matka Boża Dobrej Rady - Ks. Marian Nassalski
Czasy nasze nie pojmują z wielu stron rzeczy nadzmysłowych
i nadprzyrodzonych: w tej dziedzinie gotowe są zawsze z odpowiedzią, chociaż ta
istoty zagadnienia nie dotyka. Duch, unoszący się nad rodzajem ludzkim, nie
jest Duchem Bożym, ale duchem świata, nie jest szczerze katolickim, ale duchem
niechrześcijańskim. Stoją więc ludzie bezradni przed wielu pytaniami, gdyż
stosunki ich i potrzeby może tylko prawdziwa mądrość ocenić i wobec
napotykanych trudności skierować na właściwe tory. Prawdziwa zaś mądrość jest
ta, która o wszystkim sądzi z najwyższej Przyczyny i nim kieruje, która stąd
zagłębia się w pojęcie Boże i wszystko według prawideł Bożych porządkuje,
patrząc jakoby okiem samego Boga; innymi słowy, jeżeli pragniemy osiągnąć
prawdziwą mądrość, powinniśmy wziąć udział w radzie Bożej. Gdzie zaś mamy tej
rady szukać i uczyć się mądrości? Papież Leon XIII, szukając sam rady w wielu
kwestiach zawiłych, przy schyłku życia swojego wskazał nam na Matkę dobrej
Rady, jak bowiem wiadomo dekretem z d. 22 kwietnia 1903 wezwanie takie
dołączył do Litanii loretańskiej.
I.
Jak się częstokroć dzieje ze sprawami, których
Opatrzność Boża używa później do wzniosłych celów, nabożeństwo do Najświętszej
Matki dobrej Rady praktykowane było w małym kółku wiernych (1). Wśród wielu obrazów greckich, sprowadzonych do Włoch
za Pawła II (1464 – 1471), był także obraz Matki Bożej dobrej Rady, umieszczony
w kościele OO. Augustianów w Genazzano, w górach albańskich. Cudowne skutki,
doznane tutaj, obudziły cześć i ufność wiernych, gromadzących się w tym
miasteczku coraz liczniej. Okoliczność ta spowodowała, że Innocenty XI
uroczyście obraz ukoronował w r. 1682. Augustianie rozszerzali cześć obrazu Matki
Bożej w innych krajach, jak: w Austrii, Czechach, Bawarii, Holandii i nad
Renem. Pius VI w r. 1777 dał Augustianom o tym obrazie osobne oficjum, które
wkrótce rozciągnięto do innych zakonów i niektórych diecezji. Ostatni Papieże,
znajdując się częstokroć w nader trudnych warunkach, oddawali szczególną cześć
Matce Bożej dobrej Rady. Za przykładem Benedykta XIV, Pius IX, który osobiście
pielgrzymował do Genazzano, wpisał się do bractwa Matris de bono Consilio.
Także i Leon XIII od pierwszego dnia wstąpienia na Stolicę Apostolską czcił
obraz cudowny, w roku bowiem 1884, a w kilka lat po wpisaniu się także do
bractwa, zatwierdził nowe pacierze kapłańskie, Mszę i szkaplerz ku czci Matki
Bożej dobrej Rady, – kościół, w którym przechowuje się obraz, podniósł do
godności bazyliki mniejszej i wreszcie na kilka miesięcy przed śmiercią nowe
wezwanie dołączył do Litanii loretańskiej. Nie bez ważnej przyczyny oddajemy tę
cześć Maryi i nie bez głębszej myśli Kościół umieścił nową pochwałę we
wspaniałym wezwaniu Litanii loretańskiej; podziwiamy ją raczej jako kwiat
piękny, który się w sposób zupełnie naturalny rozwinął na drzewie nauki Mariańskiej.
Ścisły związek tego, co wiemy i wierzymy o Maryi, wyżej przytoczony dekret opowiada
pięknie, jasno i krótko.
Świętych Kleta i Marcelina, Papieży i Męczenników
Św. Klet był trzecim następcą św. Piotra na stolicy papieskiej w latach 76-88. Został umęczony za Domicjana. Św. Marcelin rządził Kościołem w latach 296-304. Został ścięty w czasie okrutnego prześladowania za Dioklecjana. Imiona ich wymienia się w kanonie Mszy św.
wtorek, 25 kwietnia 2017
Słowo prawdy - Ks. Marian Morawski SI
SŁOWO PRAWDY
KS. MARIAN MORAWSKI SI
PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE
––––––––
Tak ciężkie przebywamy czasy, tak ołowiane niebo wisi
nad nami, że trudno jaśniejszego na widnokręgu dopatrzyć się punktu, trudno się
odjąć zmorze gnębiącej ducha. A jednak źle jest rozpaczać, jeszcze gorzej i brzydziej
zobojętnieć na bratnie łzy; w jednym i drugim razie opadają ręce przed
wyczerpnięciem ostatka sił. Ale chrześcijanin nie ma prawa do zwątpienia, bo w
Boga wierzy – a naród nie ma prawa do opuszczania rąk przed wyczerpnięciem
ostatka sił, bo jakżeż często w dziejach ten właśnie ostatek sił był ocaleniem.
Chyba ślepy nie widzi, że to ołowiane niebo zwiastuje
burzę, w której wiele się zmieni i wiele zginie – a to tylko ocaleje, czemu Bóg
rękę poda. Dla nas Polaków, których imię jest dzisiaj piętnem wyjmującym z pod
prawa ludzkości, to powinno być i jest otuchą, że nie cierpimy dzisiaj jako
buntownicy, rewolucjoniści, socjaliści, ale widocznie – mimo wszelkich
zaprzeczeń prześladowców – jako katolicy, związani z tym, czego burze nie
obalają; spełnia się w nas słowo księcia Apostołów: A żaden z was niechaj
nie cierpi jako mężobójca, albo złodziej, albo cudzego pragnący; jeśli zaś jako
chrześcijanin, niech chwali Boga w tym imieniu (1).
Jako katolicy, widzimy także dokoła zachmurzone niebo
– ale już na tym niebie nie brak jasnych punktów, dla każdego oka widzialnych.
Między innymi pociechami, jakie Opatrzność na te "dni złe" zachowała
dla krzepienia i podnoszenia zgnębionego ducha, jest jedna – na którą obecnie
zwrócić uwagę chcemy – jest to słowo prawdy,
wypowiadane w naszych czasach z taką powagą, jasnością i zwycięską siłą, jak
może od wielu wieków nie słyszano. Patrzymy dziś ze zbolałym sercem, może i z
przestrachem, na te saturnalia ducha gwałtu i ducha kłamstwa, urągające
prawdzie; ale też mamy za dni naszych takich papieży, jak Pius IX i Leon
ΧIII, którzy raz po raz, z nieporównaną potęgą słowa, bez żadnej bojaźni ludzkiej,
gromią wszystkie błędy, piętnują wszelkie bezprawia i prawdę jawną i promienną
wysoko wobec całego świata trzymają – columna veritatis. Mamy taki
episkopat, który nie szermuje mieczem, jak w średnich wiekach, nie oddaje się
dworactwu i przepychowi, jak za odrodzenia, nie zasadza swej ambicji na
niezależności od Stolicy Piotrowej, a zawisłości od tronów monarszych, jak od
Ludwika XIV do Józefińskich czasów; – ale stoi twardo przy obowiązku
pasterskim; głosi powierzoną sobie prawdę i z kazalnicy, i w prasie, i w parlamentach,
i przed sądami, i w więzach; poczuwa się do sądzenia wszystkich wielkich
zagadnień, jakie ludzkość obchodzą, z filozofii czy z polityki, z historii czy
z nauki społecznej, o nich wszystkich głos podnosi, z podwójną powagą
pasterstwa i uczoności; wyklina po imieniu przewrotne pisma, a wznieca i zasila
dobre; staje często w pierwszym szeregu walczących z fałszywą nauką; a głosząc
w ten sposób prawdę całemu światu, sam stoi jak jeden mąż, niebywałym dotąd w historii
przykładem, przy najwyższej Stolicy prawdy, począwszy od aklamacji bulli Ineffabilis
o Niepokalanym Poczęciu, aż do tego chóru dzięków i uznań, który powitał
ostatni list papieski w sprawie kardynała Pitry – i dotąd jeszcze nie
przebrzmiał. Mamy wreszcie, przy takich papieżach i takim episkopacie, całe
zastępy świeckich synów Kościoła, prawych katolików, którzy prawdę od Pasterzy
podawaną, równie śmiało i głośno wobec świata powtarzają, bez tych ogródek i
zastrzeżeń, jakich w wieku Woltera sami obrońcy prawdy używali, którzy bronią
jej nauką wobec fałszywej nauki, zastawiają wymową wobec przewrotnej polityki,
zatwierdzają czynem i poświęceniem wobec niewierzących w szczerość przekonań,
którzy wreszcie za cel życia i najszczytniejszy z zawodów obrali sobie być, w
różnych stanach swoich, sługami prawdy.
Daleko – powtarzam – trzeba się cofnąć w dziejach ludzkości, żeby znaleźć epokę,
w której by prawda tak się zatwierdzała jak dzisiaj.
Żywot świętego Marka, Ewangelisty
Dzisiaj składamy z radością hołd podzięki, czci i
miłości świętemu Markowi, jako Ewangeliście naszego
Zbawiciela drogiego, Jezusa Chrystusa. Głos jego jako
Ewangelisty brzmi po dziś dzień od jednego krańca
świata do drugiego. Najstarsze podania zawierają nieco
wiadomości o życiu i działalności tego wielkiego
Świętego w Europie, Azji i Afryce, ale nie zadowalają
ciekawości naszego serca, o ile chcielibyśmy dokładnie
poznać czyny tego pełnego zasług męża, który
napisał drugą z czterech świętych Ewangelii.
Święty Piotr (1 Piotr 5,13) nazywa go synem,
niezawodnie dlatego, że go nawrócił i ochrzcił w
pierwszy dzień Zielonych Świątek. Wymowa jego i
gorliwość ku Jezusowi Chrystusowi skłoniły świętego
Piotra, że go wziął z sobą do Rzymu w roku 42 jako
towarzysza podróży. Przez to stał się święty Marek
uczestnikiem nieśmiertelnej chwały, że dopomógł
księciu apostołów do utworzenia pierwszej,
najsławniejszej gminy chrześcijańskiej (Rzym. 1,8) w
stolicy świata, przez co pogański Rzym zamienił w
stolicę całego chrześcijaństwa. Kiedy Piotr w roku 49
zniewolony był powrócić do Antiochii, zlecił Markowi
troskę i opiekę nad nowonawróconymi. On to na prośby
chrześcijan rzymskich spisał, co Piotr im ustnie
głosił, aby mieli życie i nauki Jezusa w ciągłej
pamięci. Piotr po powrocie przejrzał to pismo, uznał
je za zgodne z prawdą i nakazał, aby je odczytywano na
zebraniach chrześcijan. Dlatego też Ewangelię tę
nazywają Ewangelią świętego Piotra.
Wielkie zasługi Marka dla Kościoła św. we
Włoszech skłoniły świętego Piotra do posłania go
około roku 50 jako apostoła do Afryki. Przybywszy do
Libii, zjednywał dla Chrystusa miasto za miastem,
prowincję za prowincją, aż do Górnego Egiptu.
Świętość jego życia i sława jego cudów budziła
wszędzie chęć zbawienia. Głównym celem jego
posłannictwa była Aleksandria, drugie z rzędu, a pod
względem ruchu handlowego pierwsze naówczas miasto w
świecie. Kiedy przybył do Aleksandrii i podarte
sandały dał do naprawy szewcowi Anianowi, zdarzyło
się, że ten przy robocie przebił sobie palec szydłem
i zawołał pod wpływem boleści: "Ach, jedyny
Boże!". Zdziwiony tym westchnieniem, poślinił
Marek zraniony palec i rzekł: "W Imię Jezusa
niechaj się zagoi ręka twoja!" i rana natychmiast
się zamknęła. Szewc podziękował i zawołał:
"Zaklinam cię, mężu przez Boga zesłany,
pozostań w domu sługi twego, albowiem okazałeś mu
miłosierdzie". Marek odrzekł ze wzruszeniem:
"Niechaj ci za to Bóg udzieli chleba niebieskiego i
błogosławieństwo Boże niechaj tutaj zamieszka!".
A na to Anian: "Kimże ty jesteś?". Marek:
"Jestem sługą Jezusa, Syna Bożego!". Anian:
"Chciałbym Go zobaczyć". Marek:
"Pokażę ci Go", i zaczął głosić Boską
naukę Jezusa, po czym Anian i jego rodzina uwierzyli i
otrzymali chrzest święty.
poniedziałek, 24 kwietnia 2017
Stanowisko Teologiczne Trydenckiego Bractwa Kapłańskiego - "Trento"
Bp Martin Dávila Gandara |
Poniżej zamieszczamy Stanowisko Teologiczne powstałego w 1993 r. w Meksyku Trydenckiego Bractwa Kapłańskiego (Sociedad Sacerdotal Trento), kierowanego obecnie przez biskupa Martina Dávila Gandara. (Red. Ultra montes.)
––––
Założone przez katolickich kapłanów Trydenckie Bractwo Kapłańskie wierzy i wyznaje w całości doktrynę, ogłoszoną uroczyście ustami prawowitych papieży, przywoływaną i potwierdzaną na Soborach Powszechnych, której naucza, i w którą wierzy jeden, święty, katolicki, apostolski i rzymski Kościół, doktrynę, która jest wyrazem nieomylnego Magisterium Kościoła.
W podobny sposób Bractwo, traktując jako świętą i uświęcającą każdego kierującego się jej nakazami, przyjmuje całość teologii moralnej i praktyki Kościoła, która służy osiągnięciu zbawienia wiecznego.
Msza święta, którą odprawiamy, a mianowicie Msza skodyfikowana i promulgowana na wieczne czasy bullą Quo Primum Tempore przez Jego Świątobliwość papieża Piusa V, jak i sakramenty, zgodne z Rzymskim Mszałem i Rituale, które administrujemy, są tymi samymi, jakimi posługiwał się Święty Kościół katolicki.
Trwamy, pozostając w jedności z całym Kościołem rytu łacińskiego, przy liturgii świętego papieża Piusa X, uwzględniając zmiany poczynione w rubrykach, jakie mocą swojego apostolskiego autorytetu, wprowadził Jego Świątobliwość Pius XII.
Żywot świętego Wojciecha, biskupa i Męczennika
Przed lat tysiącem, w pierwszej połowie X wieku, leżał na pograniczu Czech i Polski warowny gród Libice, otoczony wokoło rozległymi i licznymi włościami.
Panem Libic był podówczas Sławnik, mąż znakomitego rodu, spokrewniony z królem niemieckim Henrykiem I, a matką Strzeżysława, krewna Dąbrówki, małżonki księcia polskiego Mieszka I. Związek ten pobłogosławił Pan Bóg siedmiu synami, którym nadali imiona: Sobiebór, Spicymir, Dobrosław, Poraj, Czesław, Wojciech i Radzim.
Wojciech był chłopięciem niezwykłej urody i nadzwyczaj żywej wyobraźni. Ojciec postanowił wychować go na rycerza, ale zamiar ten spełzł na niczym. Oto mały Wojciech ciężko zaniemógł. Gdy życie jego wisiało na włosku, zrozpaczeni rodzice postanowili ofiarować go Bogu, gdyby wyzdrowiał. Modły ich zostały wysłuchane, albowiem gdy zanieśli chore dziecię do kościoła i położywszy je na ołtarzu Najświętszej Maryi Panny, ponowili swój ślub, Wojciech na wpół już umarły przyszedł do siebie. Cud ten świadczył, że Bóg bierze go sobie za sługę.
Gdy Wojciech podrósł, oddali go rodzice w naukę duchownym, później zaś wysłali go na wychowanie do arcybiskupa magdeburskiego Adalberta. Arcybiskup wnet pokochał młodzieniaszka dla jego czystych obyczajów i wielkiej pilności w naukach.
niedziela, 23 kwietnia 2017
sobota, 22 kwietnia 2017
Św. Sotera i Kajusa, papieży i męczenników
Soter,
Włoch urodzony w Kampanii z ojca Konkordyusza, po św. Anicecie dzierżył
przez 9 lat rządy Kościoła Chrystusowego. Szczególniejszą opieką otaczał
tych, co nieszczęściem byli dotknięci albo dotkliwe znosić musieli
ubóstwo. Rozmaitych wsparć udzielał nawet odleglejszym kościołom. W ten
sposób dobroczynności Sotera doznawał kościół w Koryncie. Tamtejszy
biskup Dyonyzy serdeczne do Sotera wystosował podziękowanie, pismo zaś
papieskie w takim dla Koryntyan było poszanowaniu, że czytano je wraz z
pismem św. Klemensa na nabożeństwach wspólnych.
Soterowi też
przypisują zakaz, aby kobiety ani dziewice Bogu poświęcone nie odważyły
się dotykać naczyń kościelnych do świętej Ofiary przeznaczonych, chyba
za wyraźnem pozwoleniem; jemu przypisują nakaz, aby duchowieństwo w
Wielki Czwartek wspólnie przystępowało do stołu Pańskiego.
Sotera też
zasługą zwalczenie herezyi montanistów, która za jego czasów zaczęła
się pojawiać. Umarł około r. 177; Kościół czci go jako męczennika.
piątek, 21 kwietnia 2017
Trochę muzyki wielkanocnej i bonus usunięty przez reformę z 1955 roku
I. Najpierw piękna pieśń Salve festa dies, jeden z kilku słynnych utworów Wenancjusza Fortunata (autora m.in. Vexilla regis, Pange lingua),
która swego stałego miejsca w liturgii Kościoła nie ma, ale bywa
śpiewana podczas procesji przed Mszą w Niedzielę Wielkanocną. Tu tylko
kilka zwrotek, całość można przeczytać w oryginale łacińskim i
tłumaczeniu angielskim tutaj, natomiast tutaj
kilka zwrotek po polsku. Myślę, że nie ma lepszych wykonawców chorału
nad francuskie opactwo benedyktyńskie w Fontgombault, które tu śpiewa:
Czytaj dalej: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/18/musica-paschalis-2017/
Żywot świętego Anzelma, arcybiskupa
Święty Anzelm, jeden z najświątobliwszych i
najznakomitszych biskupów dwunastego wieku, urodził
się w Piemoncie we Włoszech, w mieście Aoście roku
Pańskiego 1033. Był synem hrabiego Gondulfa i
Ermerberii, pochodzących z najszlachetniejszych rodzin
Lombardii. Po przedwczesnej śmierci matki uległ
wpływom światowym i zszedł na bezdroża, co
ściągnęło na niego gniew ojca. Po niedługim czasie
zawrócił z tych zgubnych dróg, a że ojciec mimo to
nie dał się przejednać, pociągało to Anzelma,
wonczas szczerze już nawróconego, tym bardziej do Pana
Boga. W końcu wyrzekł się znacznego majątku, a nawet
ojczyzny, i udał się do Francji.
Po dojrzałym namyśle wstąpił w roku 1066 do
klasztoru beceńskiego (du Bec), reguły św. Benedykta,
gdzie opatem był sławny z świątobliwości i nauki
Lanfrankus. Po krótkim czasie wyrobił sobie w
klasztorze taki wpływ, że gdy po trzech latach
Lanfranka mianowano opatem w Caen, przeorem i
kierownikiem klasztoru beceńskiego obrano jednogłośnie
Anzelma.
Trudno wypowiedzieć, z jaką ofiarnością pracował
Anzelm, by jak najlepiej uczynić zadość obowiązkom.
Wprawdzie kilku zakonników było niezadowolonych z jego
szybkiego wyniesienia na godność przeora, ale jego
słodka łagodność i rozumna troskliwość wkrótce
potrafiła zamienić niechęć w życzliwe zaufanie.
Młodego i utalentowanego, ale namiętnie opornego
zakonnika Osberna tak umiał ugiąć pod jarzmo reguły
zakonnej, że nie tylko z pokorą przyjmował napomnienia
i upokorzenia, ale nawet prosił o nie jak o łaskę.
Szkoła klasztorna doszła pod jego kierunkiem do takiej
sławy, że Francja, Anglia, Belgia i Niemcy najlepszych
synów mu nadsyłały, wskutek czego klasztor du Bec
stał się zbiorowiskiem najświetniejszych talentów.
czwartek, 20 kwietnia 2017
Który ryt jest właściwy? Dlaczego w wielu tradycyjnych kaplicach słusznie używa się "poprawionych" obrzędów liturgicznych z czasów Piusa XII - Ks. Kevin Vaillancourt
Jedną z kwestii spornych wytwarzających podziały wśród tradycyjnego rzymskokatolickiego duchowieństwa jest duszpasterskie podejście do obrzędów Wielkiego Tygodnia: której wersji należy przestrzegać w różnych kaplicach – czy tej wprowadzonej za panowania Papieża Piusa XII, przed Jego śmiercią, a nie tej zmienionej później przez Jana XXIII i innych, czy też tej wersji rytów jakie były w użyciu wcześniej i które można znaleźć w najstarszych mszałach? Kapłani z Europy i Stanów Zjednoczonych sporządzili szczegółowe opracowania prezentujące powody stojące za decyzją o odrzuceniu liturgicznych zmian ogłoszonych w czasie panowania Papieża Piusa XII i opowiedzeniem się za starszą wersją obrzędów. Ich zdaniem, wszystkie zmiany – łącznie z "nowym" Psałterzem – powinny być odrzucone. Trzeba przyznać, że wykonują dobrą robotę wyjaśniając swe obawy, opierając się przy tym na historycznych i liturgicznych przykładach lub dowodach. Istnieje jednak kilka kwestii, których nie biorą pod uwagę (zwłaszcza posłuszeństwa wobec autorytetu władzy stojącego ponad prymatem osobistej pobożności) i właśnie one będą przedmiotem niniejszego opracowania.
Przyznając słuszność wszystkiemu, co ci kapłani napisali na temat podkopywania przez innowatorów i modernistów prawdziwego Ruchu Liturgicznego w okresie przed Vaticanum II, dodać należy, że w momencie gdy zabierali się do realizacji swojego planu uruchomili przemyślaną kampanię mającą na celu ukrycie przed katolickim światem encykliki Mediator Dei Piusa XII. Wizytując w 1953 roku seminarium we Francji – gdzie (choć skrycie) podejmowano pierwsze próby wprowadzania Novus Ordo – Annibale Bugnini wypowiedział się na ich temat pozytywnie, dodając: "Najlepszą rzeczą, jaką mogę dla was w tej chwili uczynić to powrócić do Rzymu nie mówiąc co tu zobaczyłem". W encyklice Mediator Dei Papież powołał do życia Komisję Liturgiczną. Gdy została utworzona, to celowo nie zajęła się omawianiem encykliki ani nie starała się jej przetłumaczyć i rozpropagować w całym katolickim świecie. Znam starszego kapłana, który – po zapoznaniu się w połowie lat siedemdziesiątych z tekstem Meditor Dei – stwierdził, że nigdy wcześniej tego nie widział. Powiedział, że gdyby począwszy od 1947 (rok wydania encykliki) przez lata pięćdziesiąte i wczesne lata sześćdziesiąte więcej kapłanów w Ameryce czytało i studiowało ją, zwłaszcza na spotkaniach diecezjalnych, to modernistom byłoby o wiele trudniej przekonać amerykańskich kapłanów i biskupów do wartości "reformy liturgicznej" – co się dokonało na Vaticanum II. Tak więc, rzeczywiście, w okresie gdy weszły w życie odnowione obrzędy Wielkiego Tygodnia pojawiły się problemy dotyczące zachowania Świętej Liturgii jaka przez wieki była nam przekazywana oraz liturgicznej atmosfery.
środa, 19 kwietnia 2017
Nowy Psałterz w ogniu dyskusji - Ks. Prof. Eugeniusz Dąbrowski
NOWY PSAŁTERZ W OGNIU DYSKUSJI
KS. PROF. EUGENIUSZ DĄBROWSKI
Doktor Nauk Biblijnych
––––––––
1. Upłynęło siedem lat od chwili wydania w Rzymie
przez Papieski Instytut Biblijny nowego przekładu Psałterza łacińskiego wraz z motu
proprio "In cotidianis precibus" Piusa XII (1945 r.) (1). Jak można
było przewidywać, wydanie to wywołało nie tylko wielkie zainteresowanie, ale i
ciekawą dyskusję, w której zabierali głos przedstawiciele różnych gałęzi nauki
katolickiej (2). Śmiała decyzja Ojca świętego zbyt głęboko sięgała w
życie kościelne, aby nie wywołać odzewu świadczącego o pełnym zrozumieniu
przedsiębranej reformy i jej znaczenia dla przyszłych pokoleń w Kościele. Ilość
publikacji krytycznych, ostrych polemik czy też ocen entuzjastycznych jest już
tak znaczna, że pozwala zorientować się w zasadniczych kierunkach opinii
dotyczącej nowego przekładu. Niektóre z nich są tak znamienne, że rektor
Instytutu Biblijnego A. Bea uważał za stosowne odpowiedzieć na nie w specjalnej
książce pt. "Il nuovo
Salterio Latino. Chiarimenti sull'origine e lo spirito della traduzione"
(Roma, 1946).
Dotychczasowe głosy krytyki w najogólniejszym zarysie
sprowadzić by można do trzech typów zasadniczych.
a. Oceny entuzjastyczne, według których nowy przekład
Psałterza jest pod każdym względem zdarzeniem doniosłym. Pod każdym względem,
tzn. nie tylko co do oparcia się na tekście oryginalnym jako jedynie
miarodajnym, ale i co do konkretnej formy, w jakiej Psałterz ten wydano.
Zwolennicy takiego poglądu (a ilość ich nie jest bynajmniej znikoma) o nowym
przekładzie Psałterza piszą w sposób pełen zachwytu. Do tych należą: G. Lambert (3), P.
de Ambroggi (4), F. Salvoni (5), G.
M. Perrella (6), G. L. Smith (7) i
in.
b. Ostre polemiki, w niedwuznaczny wcale sposób
zwalczające nowy przekład, niekiedy z powodów zasługujących na uwagę. To
nieprzejednane stanowisko pewnych autorów byłoby jeszcze zrozumiałe, gdyby
chodziło o błędy czy niedoskonałości przekładu, o zasady krytyczne, np. o
porównanie Septuaginty z tekstem hebrajskim i wysnuwane z tego wnioski. Jest
natomiast dziwne, skoro chodzi o sam fakt nowego przekładu z języka
hebrajskiego na niekorzyść Wulgaty. Jest bowiem rzeczą ogólnie wiadomą, że fakt
ten zadecydowany został przez Ojca świętego, a nie jest wynikiem jakiejś
prywatnej inicjatywy. Toteż gdy znane pismo liturgiczne "La
Maison-Dieu" aż w ośmiu artykułach napisanych przez wybitnych specjalistów
zajęło się nowym przekładem, to chociaż znajdujemy tam bardzo wiele uwag
słusznych, nie możemy podzielać cichego żalu, że jednak nie ograniczono się
jedynie do poprawienia tekstu Wulgaty (8).
c. Głosy krytyczne, witające w fakcie nowego przekładu
realizację próśb zanoszonych do Stolicy Apostolskiej i życzeń szerokiego ogółu.
Okoliczność, że przekładu dokonano wprost z języka hebrajskiego, jest dla wielu
autorów zupełnie zrozumiała, świadcząca o postępie biblistyki i konieczności
oparcia się w tego rodzaju reformie na pierwotnym tekście Pisma świętego.
Uznając jednak zasadę i witając nowy przekład z zadowoleniem, wysuwają oni
konkretne zarzuty przeciw wydaniu Psałterza przez Instytut Biblijny. Dotyczą
one bądź to zasad krytyki tekstu, bądź też (na co godzi się zdecydowana
większość dotychczasowych głosów krytycznych) języka łacińskiego, w tej jego
konkretnej formie, jaką nadano nowemu przekładowi. Trzeba przyznać, że
przynajmniej niektóre z tych zarzutów są zbyt poważne, aby można było nie
liczyć się z nimi wcale. Dlatego wolno się spodziewać, że w następnych
wydaniach Psałterza zostaną one uwzględnione w sposób uchylający dalsze
polemiki. Do liczby tych autorów należą: J. Coppens (9), V. Jacques (10), L. de
Witte (11), A. M. Dubarle (12) i in.
wtorek, 18 kwietnia 2017
Encyklika "Sacra Virginitas" o Świętym Dziewictwie - Papież Pius XII
ENCYKLIKA OJCA ŚWIĘTEGO PIUSA XII
O ŚWIĘTYM DZIEWICTWIE
(SACRA VIRGINITAS)
Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów,
Arcybiskupów, Biskupów,
i innych Ordynariuszów miejscowych, którzy zachowują
pokój i jedność
ze Stolicą Apostolską.
Fragmenty
––––––
WSTĘP
Dziewictwo wieczyste i doskonałe jest wartością
przekazaną w depozycie objawienia
Święte dziewictwo i doskonała czystość, poświęcone
służbie Bożej zaliczają się bez wątpienia do najcenniejszych skarbów, które
Założyciel Kościoła dziedzictwem zostawił dla utworzonej przez siebie
społeczności.
Dlatego to Ojcowie Kościoła twierdzili, że trwałe
dziewictwo jest wspaniałą zdobyczą religii chrześcijańskiej. Słusznie zwraca
się uwagę, że starożytni poganie nakazywali westalkom ten sposób życia jedynie
na pewien czas (1). W Starym Testamencie
zaś polecano zachowywać i strzec czystości, ale tylko jako przygotowania do
małżeństwa (2). Poza tym – jak pisze św.
Ambroży (3) – "Czytamy, jakoby w
świątyni Jerozolimskiej były takie dziewice, lecz cóż o tym mówi Apostoł?... «to
wszystko działo się w figurze» (4), aby
było zapowiedzią przyszłości".
poniedziałek, 17 kwietnia 2017
Polecamy artykuły traktujące o obecnej sytuacji w Kościele katolickim - cz. XX
Polecamy linki do ciekawych artykułów katolickich o tematyce doktrynalnej i moralnej:
1. Wielki Czwartek: Stary ryt a ryt z ‘55/62 (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/13/wielki-czwartek-2017/)
2. Wielki Piątek: Stary ryt a ryt z ‘55/62 (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/14/wielki-piatek-2017/)
3. Wielkanocna Wigilia Bugniniego z 1951: „Pierwszy krok” ku Novus Ordo (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/15/wielkanocna-wigilia-2017/)
niedziela, 16 kwietnia 2017
sobota, 15 kwietnia 2017
Wielka Sobota
Złożenie w grobie |
Boży Grób
Pod
wieczór jeden z żołnierzy przebił włócznią bok i
serce Pana Jezusa. Z rany wypłynęła krew i woda.
Potem dwaj członkowie Rady, Józef i Nikodem, zdjęli
ciało Jezusowe z krzyża. Umyli je, owinęli w
prześcieradło i złożyli w nowym grobie, który był
wykuty w skale. Otwór grobowy przywalili wielkim i
ciężkim kamieniem.
Następnego dnia przedniejsi kapłani opieczętowali
grób, a przed grobem postawili żołnierską straż,
którą im dał Piłat.
Mała Historia Biblijna,
Katowice 1953 r.
piątek, 14 kwietnia 2017
Wielki Piątek
(Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa od Jego ukrzyżowania do złożenia w grobie Jego Przenajświętszego Ciała)
Wielki Piątek,
dzień śmierci Pana i Zbawiciela naszego, jest dniem
najgłębszego smutku. Wielki Czwartek i Wielki Piątek
dlatego nie są świętami, że smutek i uroczysta
radość nie dadzą się z sobą pogodzić. Kościół
każe wiernym czas przedpołudniowy święcić, po
południu zaś pracować, i tym sposobem stawia im przed
oczy ciężkie następstwa i skutki grzechu. Widzimy
tutaj, że grzechy ludzkości przyprawiły
Boga-Człowieka o utratę życia. W piątek przed
południem zapatrujemy się na Tego, który za grzechy
nasze skończył na krzyżu. Grzech nabawił ludzi trosk,
mozołów, utrapień nieodłącznych od życia, które ma
nam przypominać praca popołudniowa.
W dalszym opisie gorzkiej Męki Pana naszego Jezusa
Chrystusa czytamy, co następuje:
Żołdacy włożyli na ramiona Zbawiciela ciężki
krzyż i poprowadzili go na miejsce zwane Golgotą albo
Kalwarią, czyli Trupią głową, a ponieważ Jezus
osłabiony katuszami upadał często pod krzyżem,
zmusili przeto pewnego człowieka wracającego z pola,
Szymona Cyrenejczyka, aby Mu pomógł dźwigać krzyż.
Szło za Jezusem mnóstwo ludzi, a między nimi pobożne
niewiasty, które żałośnie płakały nad Nim. Jedna z
nich podała Mu chustę, aby otarł z potu swe święte
oblicze. Ten miłosierny uczynek wynagrodził Pan Jezus w
ten sposób, że na chuście odcisnęły się wiernie
rysy Jego twarzy; relikwii tej dotychczas oddaje cześć
cały świat chrześcijański. Potem obrócił się Jezus
do niewiast i rzekł do nich: Córki
jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale nad sobą
płaczcie i nad synami waszymi! Albowiem przyjdą dni,
kiedy będą mówić do gór: Padnijcie na nas, a do
pagórków: Przykryjcie nas! Chciał im
przez to dać poznać, że one i ich dzieci dożyją
strasznych dni, które spadną na Izraela jako kara za
Jego śmierć.
czwartek, 13 kwietnia 2017
Przedsoborowowe zmiany liturgiczne: Droga do Nowej Mszy
Już za Piusa XII wdrożono pierwsze kroki reformy uwieńczonej „nową mszą” w 1969 r. |
Jako że liturgią interesuję się
szczególnie i od dawna, a zwłaszcza reformami przedsoborowymi,
niniejszym przedstawiam kolejny artykuł dotyczący tego tematu. Tytuł sam
mówi za siebie i należy zauważyć, że zarówno zwolennicy, jak i
przeciwnicy reform liturgicznych z końca pontyfikatu Piusa XII i z
czasów Jana XXIII zgodnie twierdzą, iż były one tylko etapami jednej i
tej samej reformy zwieńczonej „nową mszą” Pawła VI, która z kolei jest w
istocie swej protestancka.
Podobnie, jak niedawno przetłumaczony
tekst x. Franciszka Ricossy oraz umieszczane co roku krótkie
opracowania x. Cekady, poniższy artykuł wówczas jeszcze xiędza Dolana
omawia pewne cechy przedsoborowych reform liturgicznych. W tym więc
artykuły te pomagają tylko utrwalić sobie pewne szczegóły dotyczące
obrzędów i ich symboliki. Tekst x. Dolana dodaje jednak dwa ciekawe
wątki, o których tu chciałbym wspomnieć.
Po pierwsze, x. Dolan zwraca uwagę na
ogromne i dość powszechne zamieszanie spowodowane ciągłymi zmianami w
liturgii na przestrzeni stosunkowo niewielu lat. Ciągle zmieniające się
prawo nie służy zachowaniu dyscypliny i dlatego dość spory bałagan
panował często po parafiach w owym czasie przygotowania do głównego
uderzenia (przyszłego soboru i jego prawowitego dziecka: „nowej mszy”).
Sam nawet Jan XXIII odprawiając obrzędy Wielkiego Tygodnia, nie stosował
się do pewnych nowości reformy Piusa XII, co jest dość powszechnie
znanym faktem. Z tego, co słyszałem, kilku oficjalnych, zatwierdzonych
wydawców Stolicy Apostolskiej splajtowało przez coraz to nowsze wydania
przy braku sprzedaży (nieaktualnych już) wcześniejszych.
Naprawdę nie dziw więc, że nawet wśród
katolickiego oporu pierwszej godziny brak był jedności i w tej
dziedzinie. I tu drugi ciekawy wątek artykułu x. Dolana, dotyczący
kiepskiego przygotowania liturgicznego w seminarium FSSPX, z czego
wynika i do dziś często niedbałość w tej dziedzinie wśród xięży
odprawiających swego rodzaju „ryt ekoński”, czyli mieszankę mszału z
1962 (mszału „św.” Jana XXIII) z kilkoma elementami wcześniejszymi (Confiteor przed Komunią św., pukanie krzyżem w drzwi kościoła w Niedzielę Palmową etc.), choć niekiedy zależy to od przeoratu i kaplicy.
Wielki Czwartek - Pan Jezus ustanawia Najświętszy Sakrament
Pan Jezus wiedział, iż nadeszła godzina, kiedy
miał być na śmierć wydany. Przeto chciał na ziemi
zostawić po sobie pamiątkę, gdyż umiłował ludzi
miłością bez miary.
Wieczorem w przededniu swojej męki spożył z
uczniami swoimi baranka wielkanocnego. Po wieczerzy
wstał Jezus od stołu, złożył swoją wierzchnią
szatę i przepasał się prześcieradłem. Potem nalał
wody w miednicę i umył nogi wszystkim apostołom. W
końcu rzekł: "Jeśli ja, Pan wasz i nauczyciel,
umyłem nogi wasze i wy jeden drugiemu nogi umywać
winniście. Dałem wam bowiem przykład, abyście tak
czynili, jakom i ja wam uczynił".
środa, 12 kwietnia 2017
Polecamy artykuły traktujące o obecnej sytuacji w Kościele katolickim - cz. XIX
Polecamy linki do ciekawych artykułów katolickich o tematyce doktrynalnej i moralnej:
1. Historyczne źródła liturgicznej reformy Jana XXIII i teologiczne powody odrzucenia reform Piusa XII i Jana XXIII (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/10/reforma-jana-xxiii-ricossa/)
2. Artykuł wstępny z numeru 32 „Opportune, Importune” (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/11/wstepniak-opportune-importune-32/)
3. Ciemna Jutrznia: Stary ryt a ryt z ‘55/62 (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/12/ciemna-jutrznia-2017/)
Triduum Paschalne i Wielkanoc: porządek nabożeństw
Poniżej publikujemy porządek liturgii Świętego Triduum Paschalnego i
Świąt Wielkiej Nocy (13-17 kwietnia), która będzie celebrowana w
tradycyjnym rycie rzymskim, sprzed reformy z 1955/62 r., w kaplicy M.B.
Królowej Polski w Krakowie, sprawowana przez x. Rafała Trytka.
początek: 13.04.2017 r. (czwartek), godz. 18.00
koniec: 17.04.2017 r. (poniedziałek), godz. 10.00
miejsce: Rzymskokatolicka kaplica pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej, Kraków, ul. Sarego 18/2
wtorek, 11 kwietnia 2017
Homilia z konsekracji biskupiej Jego Ekscelencji Martina Dávila Gandara - Ks. Daniel A. Perez Gómez
(11 maja 1999 r.)
KS. DANIEL A. PEREZ GÓMEZ
––––––
Wasze Ekscelencje, wielebni Księża, drodzy Bracia,
Zwracam się do wszystkich tu obecnych i jak również
naszych nieobecnych braci, którzy nie mogli tutaj przybyć – Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna. Minęło prawie dwadzieścia lat od czasu,
gdy ten kościół przyjął z ogromną radością wielkiego biskupa, który nie tylko miał
być dla nas przykładem, ale również nadzieją w walce o wytrwanie w wierności tradycji:
Jego Ekscelencję Moisesa Carmonę.
Minęło prawie osiem lat, odkąd ten sam kościół pogrążył
się w żałobie, ponieważ życie naszego sławnego Biskupa dobiegło końca. Ileż
nadziei wydawało się być zawiedzionych! Jakże szczęśliwi byli nasi wrogowie,
wrogowie Boga i Jego Kościoła. Nie powstrzymali się od obwieszczenia swego zwycięstwa,
ale to nie ich zwycięstwo i nie do nich będzie należeć; jest zarezerwowane dla tych,
którzy kochają Boga, dla tych, którzy zachowują wiarę naszego Pana Jezusa
Chrystusa. Zwycięstwo jest zapewnione Jego prawdziwemu Kościołowi.
Żywot św. Leona Wielkiego, papieża i Nauczyciela Kościoła
Święty Leon, rodem z Włoch, poświęcił się od
młodości stanowi duchownemu. Będąc archidiakonem
Kościoła rzymskokatolickiego, został wysłany przez
papieża Sykstusa III do Francji, z poleceniem pojednania
dwu wielkich wodzów, których niezgoda wielce szkodziła
Kościołowi świętemu. Gdy bawił na tym poselstwie,
papież Sykstus umarł, a w jego miejsce wybrano w
sierpniu roku 440 Leona, czego się wcale w swej
skromności nie spodziewał. Wybór jego przyjęto z
wielką radością, znano bowiem jego wielkie talenty i
zdolność do kierowania łódką Piotrową.
Pomimo że trafił na trudne dla Kościoła czasy,
zdołał w nim jednak zaprowadzić ład i porządek.
Wszystkim przyświecał czystością serca, miał zdrowy
rozsądek, mądrość doskonałą, odwagę
nieustraszoną, język powściągliwy i jasną wymowę.
Starał się żyć tak świątobliwie, że nie tylko
grzechu, ale nawet i cienia jego się wystrzegał. Pomimo
nawału pracy związanej z najwyższym w Kościele
urzędem, oddawał się gorliwie pisaniu i głoszeniu
słowa Bożego. Dowiódł też niezwykłej stałości
charakteru, bo w najtrudniejszych nawet okolicznościach
za żadną cenę nie schodził z drogi słuszności i
prawości, tak że można do niego zastosować słowa
Pisma św.: Sprawiedliwy
jako lew śmiały, bez bojaźni będzie
(Przyp. 28,1).
Za czasów papiestwa Leona najechał Europę okrutny
Attyla, król Hunów, którego zwano "biczem
Bożym". Splądrowawszy już Ilirię, Macedonię,
Niemcy i Grecję, postanowił najechać Włochy, zdobyć
Rzym i zburzyć go. Miasto Akwilea broniło się przez
trzy lata, ale Attyla zdobył je w końcu szturmem,
wymordował mieszkańców i doszczętnie złupił, po
czym ruszył na Rzym. Papież, wiedząc, że miasto nie
zdoła się obronić, postanowił sam z pomocą Bożą
pokonać nieprzyjaciela. Ubrany w świetne szaty
papieskie stanął przed Attylą nad rzeką Padem i w
dobitnych słowach przedstawił mu bezmiar jego zbrodni,
grożąc mu śmiercią, gdyby się targnął na Rzym.
Zrobiło to na Attyli silne wrażenie, zwłaszcza że
poza papieżem widział jaśniejącą postać, która
groziła mu mieczem, gdyby nie chciał usłuchać,
odstąpił przeto od Rzymu i odprowadziwszy wojsko do
Węgier, całkiem zaprzestał podbojów. Kiedy się temu
dziwiono, albo dawano mu do zrozumienia, że wobec
papieża okazał się bojaźliwym, odparł: "Nie
widzieliście, że obok papieża stała nadziemska
postać z dobytym mieczem, grożąc mi śmiercią, gdybym
woli tego męża nie uczynił zadość?".
poniedziałek, 10 kwietnia 2017
Jak wygląda sytuacja po oszukańczym "soborze" pompatycznie nazwanym Soborem Watykańskim II? - Bp Moises Carmona Rivera
Po "soborze", szumnie określanym jako II
Sobór Watykański, wszyscy zrozumieliśmy, że pojawił się Nowy Kościół, założony
przez Pawła VI i jego soborowych biskupów. Ale zauważyliśmy również – chociaż
nie wszyscy z nas – że jest to bardzo dziwny kościół, który dystansuje się od
wszystkiego, co Boskie i wszystko, co głosi, stoi w sprzeczności z tym, czego
zawsze nauczał Kościół Chrystusowy. Potępił on wszystko, co dotychczas było
otaczane czcią i zaczął gloryfikować wszystko, co zostało wcześniej potępione.
Konsekrowany ołtarz został zamieniony na stół – w podobny sposób, jak zrobił to Marcin
Luter w Niemczech i Cranmer w Anglii – a tam, gdzie nie mogli zlikwidować
ołtarzy, ponieważ przedstawiały wartość artystyczną, przestali z nich korzystać,
ustawiając przed nimi swoje stoły. Wszystko to w celu sprawowania tego, co
nazywają teraz eucharystyczną celebracją, a nie Świętą Ofiarą Mszy, która została
zastąpiona przez protestancką Wieczerzę.
To właśnie spowodowało powstanie podziałów wśród katolików.
Niektórych pouczono, że "papież" chciał tych wszystkich zmian i je nakazał.
Kierując się fałszywym posłuszeństwem wobec swoich haniebnych najemnych pasterzy,
odeszli od prawdziwego Kościoła i dołączyli do Powszechnej Apostazji, odczuwając
jednak, że postępują tak z przymusu, a nie z własnej woli. Gdy nadarza się okazja
pójścia na katolicką Mszę, ich "księża" – zaprzańcy wywierają na nich
presję, by w niej nie uczestniczyli, grożąc im ekskomuniką i karami piekielnymi. Dzieje
się tak w ogromnej większości przypadków.
niedziela, 9 kwietnia 2017
Polecamy artykuły traktujące o obecnej sytuacji w Kościele katolickim - cz. XVIII
Polecamy linki do ciekawych artykułów katolickich o tematyce doktrynalnej i moralnej:
1. O inteligencję integralnie katolicką (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/04/katolicka-inteligencja/)
2. Palemka i nowe artykuły o obrzędach Wielkiego Tygodnia (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/08/palemka-i-nowe-artykuly/)
3. Krytyka Nowego Wielkiego Tygodnia z 1960 roku (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/08/gromier-1960/)
4. Wielki Tydzień: Niedziela Palmowa: Stary ryt a ryt z 1955 (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2017/04/09/cekada-niedziela-palmowa-2017/)
Niedziela Kwietna czyli Palmowa
Wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy |
(Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa od Wieczerzy Pańskiej do pojmania w ogrójcu)
LEKCJA (Filip., rozdział 2, wiersz 5-11)
To bowiem czujcie w sobie, co i w Chrystusie Jezusie,
który będąc w postaci Bożej, nie poczytywał za
drapiestwo, że był równym Bogu, ale wyniszczył samego
siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się na
podobieństwo ludzi, i postawą znaleziony jako
człowiek. Sam się uniżył, stawszy się posłusznym
aż do śmierci, a śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg
Go wywyższył i darował Mu imię, które jest nad
wszelkie imię, aby na imię Jezusowe wszelkie kolano
klękało w niebie, na ziemi i w podziemiu, i żeby
wszelki język wyznawał, że Pan Jezus Chrystus jest w
chwale Boga Ojca.
EWANGELIA (Mat., rozdz. 21, wiersz 1-10)
A gdy się przybliżali ku Jeruzalem, i przyszli do
Betfage, do góry Oliwnej; tedy Jezus posłał dwu
uczniów, mówiąc im: "Idźcie do miasteczka,
które jest przed wami, a natychmiast znajdziecie
oślicę uwiązaną i oślę z nią; odwiążcie i
przywiedźcie Mi. A jeśliby wam kto co rzekł,
powiedzcie, iż Pan ich potrzebuje; a zaraz puści je. A
to wszystko się stało, aby się wypełniło, co było
powiedziane przez proroka mówiącego: Powiedzcie córce
Syjońskiej: Oto Król twój idzie tobie cichy, siedzący
na oślicy i na oślęciu, synu podjarzemnej. Szedłszy
tedy uczniowie, uczynili, jako im był rozkazał Jezus. I
przywiedli oślicę i oślę, i włożyli na nie odzienie
swoje, a Jego wsadzili na nie. A rzesza bardzo wielka
słała szaty swoje na drodze, a drudzy obcinali
gałązki z drzew i na drodze słali, a rzesze przodem i
z tyłu idące, wolały mówiąc: Hosanna synowi
Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w Imię
Pańskie! Hosanna na wysokościach!
sobota, 8 kwietnia 2017
"Papież" Jorge Bergoglio ohydnie bluźni! Stwierdził, że Jezus Chrystus stał się diabłem, wężem. Radio i TV Watykańska pomijają te słowa...
Jorge Bergoglio - heretyk i bluźnierca. |
Tak, dokładnie to powiedział
"Franciszek" w swojej homilii z 4 kwietnia 2017 roku. Słowa
"Franciszka" wypowiedziane tego dnia podczas porannej "mszy" w Domu św.
Marty przekazuje za L’Osservatore Romano portal News.va.
Jak można w taki sposób przeinaczać słowa Chrystusa? Czy "Franciszek" naprawdę nie wie, co mówi?
"Franciszek" powiedział w tejże homilii:
«Ma cosa è la croce per noi?» è la questione posta da Francesco.
(…) “Sì, io porto la croce per far vedere che sono cristiano”». E «sta
bene», però «non solo come distintivo, come se fosse una squadra, il
distintivo di una squadra»; ma, ha detto Francesco, «come memoria di
colui che si è fatto peccato, che si è fatto diavolo, serpente, per noi; si è abbassato fino ad annientarsi totalmente».
„Ale czym jest dla nas krzyż?” – to pytanie zadał Franciszek.
(…) „Tak, noszę krzyż, by pokazać, że jestem chrześcijaninem”. To jest
„w porządku”, jednakże „nie tylko jako odznaka, tak jak w jakiejś
drużynie, odznaka wskazująca na przynależność do jakiejś drużyny”; ale
jak powiedział Franciszek, „jako wspomnienie tego, który dla nas stał
się grzechem, KTÓRY STAŁ SIĘ DIABŁEM, WĘŻEM. Tak się uniżył aż do całkowitego unicestwienia”.
Jakże bluźniercze są te słowa "Franciszka"! Jak można w tak haniebny
sposób przeinaczać sens Pisma Świętego, tworząc własne dopowiedzenia.
Jezus całkowicie unicestwił się, stając się szatanem?
"Franciszek" cytuje tutaj 2 List do Koryntian (5,21), w którym czytamy:
„On [Bóg] to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu,
abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą”, ale dokłada od siebie
słowa o diable, wężu.
piątek, 7 kwietnia 2017
Męka i śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa. Chrystus zelżony w Kościele - Ks. Piotr Semenenko CR
Chrystus zelżony w Kościele (1)
Najmilsi
moi!
Świat lży Boga. Cóż się światu
stało, że Boga lży? Czyż go na to Bóg stworzył?
Lecz wiemy już pierwszą
przyczynę tej tajemnicy. Zapisana ona na czele najstarszej księgi rodzaju
ludzkiego, w której zapisana jest cała historia Boga, cała historia człowieka,
cała przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, księgi, która się rozpoczyna od
pierwszej wieczności, tej, co za nami, a kończy się w drugiej, tej, co przed
nami i zamyka cały czas w sobie, ze wszystkimi tajemnicami jego, czas,
wypuszczony jakoby z wieczności łona i toczący się między jedną a drugą, a
jednak cały w niej zamknięty, w tej wieczności zawsze jednej i tej samej. Tam,
w tej księdze, na pierwszej jej stronicy, wyczytaliśmy już tedy tę przyczynę,
dlaczego Boga lży świat.
Jaki jest początek rzeczy,
taki jej ciąg dalszy, taki i koniec. Pierwszy człowiek zelżył Boga i od tego
czasu lżyć Go nie przestał. I dlatego, kiedy Chrystus na świat przyszedł, lżył
Chrystusa lud wybrany; i dlatego także po tylu wiekach czyż dzisiaj lepiej na
świecie? Dzisiaj? Toż właśnie dzisiaj, więcej, niż kiedy lży świat Chrystusa,
lży Boga świat! Mimo całą odpłatę, jaką Bogu przyniósł Chrystus, mimo naprawę i
zbawienie, jakie przyniósł człowiekowi, mimo wszystkie nadzieje ludzkie i
zapowiedzi anielskie, głoszące chwałę na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój
ludziom dobrej woli, mimo to wszystko, ani ludzie nie mają pokoju, ani Bóg
chwały: Chrystus na ziemi coraz więcej zdaje się poniewierany, a na niebie
coraz więcej bluźniony i lżony Bóg! Cóż to się dzieje i jakaż w końcu tego
przyczyna? I chociaż już rozumiemy, jak się to licho rozpoczęło, jakże to
jednak mamy rozumieć, że dotąd nie ustało, że owszem wzrastać się zdaje, rość w
nieskończoność i grozić Bogu, że świat cały za sobą pociągnie?
Kiedy tak myślę nad tym,
cały zgrozą i bólem przejęty, staje mi ciągle przed umysłem zapowiedź
Chrystusa, że przyjdzie na obłokach w całym majestacie swoim, otoczony chórami
Aniołów, przyjdzie sądzić to wszystko i do Bożego porządku przywieźć; a
następnie słyszę to słowo Jego: Syn człowieczy, powiada, kiedy przyjdzie, azali
myślisz, że znajdzie wiarę na ziemi?