DEKLARACJA DOKTRYNALNA

piątek, 31 marca 2017

Jak Polacy do św. Józefa suplikowali

 
Na ziemiach polskich rozwój kultu św. Józefa zawdzięczamy przede wszystkim przybyłym do nas w 1605 r. Karmelitom Bosym, którzy zgodnie z zaleceniami swojej reformatorki św. Teresy z Avila gorąco propagowali nabożeństwo do opiekuna Świętej Rodziny. Wzrost popularności tego Świętego w Królestwie Polskim zaowocował nowymi typami jego wizerunków w sztuce. O ile w średniowieczu św. Józef był pokazywany jedynie w scenach Bożego Narodzenia (...), w epoce nowożytnej święty na obrazach trzyma Dzieciątko na rękach, prowadzi małego Chrystusa za rękę podczas wędrówek, pomaga Mu podczas posiłku, uczy ciesielskiego fachu. Na tych dziełach nie sposób nie zauważyć ojcowskiej czułości, z jaką św. Józef traktuje swojego przybranego Syna oraz łączącej ich więzi. W polskich zbiorach zachowało się też kilka rzadkich dzieł prezentujących szczególną moc wstawiennictwa tego Świętego oraz ufność, z jaką zwracali się do niego polscy wierni wszystkich stanów.

czwartek, 30 marca 2017

Śpiew liturgiczny w wychowaniu cnoty pobożności


Poniższy ustęp Katolickiej etyki wychowawczej stanowi dalszą część § 55. Wychowanie cnoty pobożności i traktuje o roli śpiewu liturgicznego w wychowaniu omawianej tu cnoty. Ponieważ, jak widzieliśmy, najlepszym środkiem kształtowania tej cnoty jest świadomy i czynny udział we Mszy śpiewanej, czyli uroczystej, istotnym czynnikiem będzie tu sam śpiew liturgiczny, czyli chorał gregoriański, i udział w nim wszystkich wiernych.

Części stałych jest pięć: KyrieGloriaCredoSanctus i Agnus Dei (a nie jest to tak naprawdę wiele), które winny być starannie i z uwagą śpiewane przez wszystkich zgromadzonych w kościele. Ponieważ temat ten jest nadal, podobnie jak w czasach o. Woronieckiego, wielce zaniedbany, w kolejnych wpisach będę wyjaśniał, co, jak i kiedy się śpiewa w kaplicach i kościołach, gdzie jest coś takiego jak Msza śpiewana, aby ułatwić wszystkim, którzy tego chcą, jak najlepszy udział dla chwały Bożej w uświęconym tradycją właściwym śpiewie Kościoła, jakim jest chorał gregoriański. Będzie to na pewno jeden z najdoskonalszych i najskuteczniejszych środków wyrugowania wybujałego indywidualizmu przenoszonego ze sfery osobistej i prywatnej pobożności do publicznej modlitwy Kościoła, która winna być kultem społecznym, a nie zbioru jednostek.

Pelagiusz z Asturii

środa, 29 marca 2017

Wychowanie cnoty pobożności

O. Jacek Woroniecki OP
Ponieważ dziś, jak niegdyś, a może dziś nawet jeszcze bardziej niż kiedyś, panuje wiele fałszywych sposobów pojmowania pobożności, a co za tym idzie i rozwinąć jej nie sposób prawidłowo, postanowiłem ten temat omówić, przytaczając odpowiedni fragment Katolickiej etyki wychowawczej, którą uważam za najpotrzebniejsze dziś dzieło dla poważnej i solidnej kontrrewolucji katolickiej. Ponadto fragment ten kończy się omówieniem roli chorału gregoriańskiego w wychowaniu cnoty pobożności (co będzie jednak stanowiło odrębny wpis), więc stanowi doskonałą ciągłość z ostatnim wpisem o tej tematyce.

O samej inteligencji katolickiej jeszcze będę pisał z innych stron, ale już tu warto podkreślić, co jest chyba oczywiste, że inteligencja katolicka nie tylko winna wyróżniać się od przeciętnego wiernego umysłowo, ale i pobożność winna mieć rozwiniętą w stopniu wyższym, doskonalszym. Jak się okaże, nie ogranicza się ona do długich modłów i pobożnych czytanek o różnej wartości, ale to Msza św. śpiewana jest najlepszym środkiem jej rozwinięcia.

Niech ustęp ten będzie jednocześnie zachętą do poznania treści wspomnianej książki i innych dzieł o. Jacka Woronieckiego, zwłaszcza przez tych, którzy mają ambicję należenia do inteligencji integralnie katolickiej.

Pelagiusz z Asturii

wtorek, 28 marca 2017

Muzyka lub śpiew liturgiczny. Chorał gregoriański. Część I




Serię wpisów o muzyce kościelnej kontynuuję, zasadniczo czerpiąc z dzieła x. Nowowiejskiego pt. Wykład liturgii Kościoła katolickiego. Tym razem będzie bardziej teoretycznie o samym chorale gregoriańskim, czyli właściwym śpiewie liturgicznym Kościoła rzymskiego, który definiuje x. Nowowiejski następującymi słowy:

„śpiew jednogłosowy, używający starej średniowiecznej notacji oraz czterolinjowego systemu, posiłkujący się dwoma kluczami; jest to śpiew bez wskazanego taktu, w którym nuty nie posiadają ograniczonej wartości czasu, a panuje rytm naturalny, jak w mowie naszej. Śpiew ten nie wymaga towarzyszenia organowego, aczkolwiek takowego nie odrzuca.” (Nowowiejski, ibid., tom III, czyli dokończenie części I o środkach rozwinięcia kultu, s. 206, przyp. 2).

Żywot świętego Jana Kapistrana, franciszkanina

(Żył około roku Pańskiego 1456)

Jan, zwany Kapistranem od rodzinnego miasta Capistrano, leżącego na południe od Neapolu, przyszedł na świat w roku 1386, z ojca szlachcica niemieckiego. Rodzice dali mu staranne wychowanie, odpowiednie jego wysokim zdolnościom. Na uniwersytecie w Perugii przykładał się do prawa kanonicznego i cywilnego, i złożył z odznaczeniem egzamin na doktora. Zaszczycający go swą łaską Władysław, król neapolitański, mianował go sędzią w Perugii, mieście wydartym papieżowi. Jan zasłynął z mądrości i wielkiego zamiłowania sprawiedliwości, a przy tym z łagodności i dobroci. Jeden z najznamienitszych mieszczan zaręczył go ze swą córką jedynaczką, ale małżeństwo to za szczególnym zrządzeniem woli Boskiej nie przyszło do skutku. Oto w roku 1416 mieszkańcy Perugii powstali przeciw Władysławowi, aby wrócić pod pastorał papieski. Jan, jako wierny poddany króla, chciał pośredniczyć w tej sprawie, ale rokoszanie pojmali go i zamknęli w warownej wieży, gdzie przesiedział kilka miesięcy w ciemności i wielkiej nędzy. Zawiódłszy się w nadziei, że Władysław go oswobodzi, wyłamał się z więzienia, ale nie mogąc się pozbyć pętających nogi kajdan, został schwytany i na jeszcze większe cierpienia wystawiony. W ciemnościach celi więziennej, oświecony łaską Niebios, przyszedł do przekonania, że lepiej zawierzyć Bogu, aniżeli książętom, że nadzieje ziemskie, dobra doczesne i wziętość u ludzi są czczym marzeniem, i że korzystniej wstąpić w służbę wiekuistego Króla Nieba i ziemi. Pod wpływem tych myśli i gorliwych modłów do Wszechmocnego powziął niezłomne postanowienie wstąpienia do zakonu świętego Franciszka serafickiego. 

poniedziałek, 27 marca 2017

A tzw. katolicy mają masowo problem ze zgięciem kolan przy Komunii...

"Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty..."

Niech mi ktoś powie, że to jest ta sama Msza. Niech mi ktoś po tym, co tu widzę, tłumaczy, że nie jest ważne, jaki ryt. Że to jest to samo.

W takim stwierdzeniu poziom absurdu osiąga wyżyny.

Niech mi ktoś powie, że msza tańcowana i z gitarą to jest Msza katolicka, po tym, co tu widzę.

Msza to Kalwaria. W katolickim rycie - to po prostu widać!

Żywot św. Jana Damasceńskiego, Ojca Kościoła świętego

(Żył około roku Pańskiego 780)

Święty Jan urodził się roku 676 w mieście Damaszku, położonym w Syrii, z rodziców zamożnych i pełnych pobożności. Ojciec jego miał wielkie znaczenie u Saracenów, którzy w roku 633 zdobyli Syrię, i zasiadał w radzie państwa. Na urzędzie tym używał majątku i swych wielkich wpływów ku opiece uciśnionych chrześcijan i na wykupno licznych więźniów i niewolników. Za te piękne czyny miłości bliźniego wynagrodził go Bóg w ten sposób, że mu pewnego dnia na targu niewolników w Damaszku pozwolił znaleźć pomiędzy wystawionymi na sprzedaż niewolnikami zakonnika Kosmasa, rodem z Włoch. Wykupiwszy z niewoli tego wysoko uczonego i pobożnego męża, powołał go na nauczyciela swego syna. Nic dziwnego, że pod kierunkiem takiego ojca i w szkole takiego nauczyciela zdolny i dobry Jan czynił wielkie postępy w naukach i w pobożności.

Po śmierci ojca powołali Saraceni Jana do rady państwa. Jan nie bardzo chętnie przyjął tę godność, gdyż gardził światem i dążył tylko do rozmyślania nad sprawami dotyczącymi Boga i własnego zbawienia, atoli w końcu ustąpił i przychylił się do życzeń kalifa.

sobota, 25 marca 2017

Uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny

(Zaszło w ostatnim roku przed narodzeniem Chrystusa Pana) 

LEKCJA z proroka Izajasza, rozdział 7, wiersz 10-15)

W dni owe przemówił Pan do Achaza w te słowa: Żądaj sobie znaku od Pana, Boga twego, w głębokości piekielnej albo na wysokości w górze. I rzekł Achaz: Nie będę prosił i nie będę kusił Pana. I rzekł: Słuchajcie tedy, domie Dawidów: Izali wam na tym mało, że się uprzykrzacie ludziom, iż się też uprzykrzacie Bogu mojemu? Przeto da wam sam Pan znamię: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwą imię Jego Emanuel. Masło i miód jeść będzie, aby umiał odrzucać złe i obierać dobre. 

EWANGELIA (Łuk. rozdz. 1, wiersz 26-38)

Onego czasu posłany został od Boga anioł Gabriel do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret, do Panny poślubionej mężowi, któremu imię było Józef, z domu Dawidowego, a imię Panny Maryja. I wszedłszy anioł do Niej rzekł: Bądź pozdrowiona łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami. Która gdy usłyszała, zatrwożyła się na mowę jego, i myślała, jakie by to było pozdrowienie. I rzekł Jej anioł: Nie bój się, Maryjo! albowiem znalazłaś łaskę u Boga. Oto poczniesz w żywocie i porodzisz syna, a nazwiesz imię Jego Jezus. Ten będzie wielki, a będzie zwany Synem Najwyższego; i da mu Pan Bóg stolicę Dawida, ojca Jego, i będzie królował w domu Jakubowym na wieki, a królestwu Jego nie będzie końca. A Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, gdyż męża nie znam? A anioł odpowiadając rzekł Jej: Duch święty zstąpi na Cię, a moc Najwyższego zaćmi Tobie. Przeto i to, co się z Ciebie narodzi święte, będzie nazwane Synem Bożym. A oto Elżbieta, krewna Twoja, i ona poczęła syna w starości swojej, a ten miesiąc szósty jest tej, którą zowią niepłodną. Bo u Boga nie będzie żadne słowo niepodobne. I rzekła Maryja: Oto służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego.

Potrójny sojusz Słowa wcielonego z ludzkością. Kazanie na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Panny Maryi - Ks. Józef Stanisław Adamski SI

KAZANIA
NA UROCZYSTOŚCI I ŚWIĘTA

NIEPOKALANEJ DZIEWICY BOGARODZICY

–––––––––––

Na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Panny Maryi

KAZANIE 1-e

 

Potrójny sojusz Słowa wcielonego z ludzkością


KS. JÓZEF STANISŁAW ADAMSKI SI


––––––––

"Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami". Jan I, 14.

Wielką, zdumiewającą tajemnicę przypomina nam dzisiejsza uroczystość; tajemnicę, na której, opiera się całokształt Boskiej naszej religii. Apostoł narodów nazywa ją w najpełniejszym słowa znaczeniu tajemnicą dobroci i miłości Boga ku ludziom: Wielka tajemnica pobożności, która jest oznajmiona w ciele, okazała się aniołom, opowiedziana jest poganom, wiarę jej dano na świecie (1); tajemnicą tą jest Wcielenie Syna Bożego.

Orli Ewangelista, by nam dać należyte o tej tajemnicy pojęcie, w trzech doniosłych zawarł ją słowach: Słowo ciałem się stało (2). Chciał on zaznaczyć przedziwny sojusz Boga, Słowa z ciałem i ciała ze Słowem. Nad tym zdumiewającym przymierzem my często zastanawiać się winni, bo to podstawowy wiary naszej dogmat. W niewysłowionej tajemnicy Wcielenia potrójny widnieje związek: związek Słowa z ciałem, z Maryją i z nami. Potrójny ten sojusz ujawnia trzy, coraz wyższe stopnie, wznoszące ciało ludzkie: w osobie Jezusa do niepojętych wyżyn Boskiego Majestatu; w osobie Maryi – do szczytów macierzyństwa Bożego; w osobach naszych – do dostojności dzieci Bożych.

Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny

Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z najstarszych świąt Matki Boskiej. Radosna wieść, którą przyniósł Maryi archanioł Gabriel, już wcześniej skłoniła Kościół do uczczenia tego wyróżnienia Najświętszej Dziewicy osobnym świętem. Papież Benedykt XIV mówi, że obchodzono je już w czasach apostolskich. Jakkolwiek tak wczesnego obchodzenia nie można dokładnie udowodnić, jest rzeczą pewną, że święto to jest bardzo stare i już w IV wieku było rozpowszechnione w całym Kościele. Początkowo nazywano je tylko "świętem Najświętszej Dziewicy". Od dawna 25 marca jest dniem tej uroczystości. Bo chociaż św. Chryzostom w kazaniu na Boże Narodzenie zapewnia, że za jego czasów zdołano z całą pewnością ustalić na podstawie aktów spisu ludności żydowskiej, znajdujących się w archiwach rzymskich, jakoby Pan Jezus urodził się 25 marca, to jednak głosi św. Augustyn, opierając się na tradycji, że Syn Boży przyjął ciało w łonie Najświętszej Dziewicy w dniu 25 marca. Religijne średniowiecze łączy dzień ten jeszcze z innymi wypadkami. Twierdzi, że 25 marca stworzył Pan Bóg pierwszego człowieka, potop wyniszczył ludzi i Pan Jezus umarł na krzyżu. Podstawę tego przypuszczenia stanowi dawna tradycja i hymn pewien, który się jeszcze zachował. Nawet astronomowie, którzy w tym czasie rozpoczynają rok astronomiczny, wyliczyli rzekomo, że dzień ten należy uważać jako dzień stworzenia świata, ponieważ w nim właśnie utworzyła się pewna konstelacja gwiazd, jaka powtórzyła się w czasie potopu, narodzenia Mojżesza i hołdu Mędrców ze Wschodu. Z radosnym uczuciem chwały, uwielbieniem i wdzięcznością względem Maryi i Odkupiciela święci świat katolicki uroczystość Zwiastowania, bo ta przypomina nam wielką chwilę Wcielenia Syna Bożego. Owo przedziwne wydarzenie położyło kres wyczekiwaniu ludzkości przez cztery tysiące lat, rozkrzewiło chwałę Bożą, sprawiło radość aniołów i zgotowało wybawienie człowieka. Ta wzniosła chwila była jakby uwieńczeniem całego stworzenia, ponieważ złączyła znowu stworzenie ze Stwórcą swoim. Tajemnica ta jest niezmiernie ważna dla wszystkich ludzi, bo stanowi o ich odkupieniu. Szczególnie powinny zrozumieć niewiasty jej głębokie dla siebie znaczenie; albowiem godność macierzyństwa Bożego, której Najczystsza Dziewica dziś dostępuje, przywróciła poszanowanie godności niewieściej. Co było przepadło przez nieposłuszeństwo Ewy, to naprawiła Maryja. Dzień Zwiastowania N. M. P. jest przeto uroczystym świętem chrześcijańskich niewiast, świętem wdzięczności względem Maryi za przedziwną usługę, jaką oddała swoim towarzyszkom, świętem przyrzeczenia, że będą zawsze świadome swej wielkiej godności.

piątek, 24 marca 2017

Droga do nieba: O sprawiedliwości i bogobojności. Ich działanie. Co jest pokuta i na czym się zasadza? - Kard. Jan Bona OCist.

Znalezione obrazy dla zapytania pokuta 

DROGA DO NIEBA

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.
––––––

ROZDZIAŁ XXIII.

O sprawiedliwości i bogobojności. Ich działanie. Co jest pokuta i na czym się zasadza?

1. Sprawiedliwość, ta najwznioślejsza cnota, nie dla siebie, ale dla dobra drugich zrodzona, wszystko co ma, na współbliźnich przelewa, niczego więcej nie żądając, tylko, żeby pełniona była. Ona to ludzi od krzywd wzajemnych odwodzi, ona świat cały utrzymuje w pokoju, ona stanowi harmonię w naturze, ona jest węzłem towarzystwa ludzkiego, ona każdego szlachetnego czynu jest duszą. Człowiek sprawiedliwy nikogo nie obraża, cudzego dobra sobie nie przywłaszcza, każdemu pomaga, na wszystkich z dobrej strony patrzy, o wszystkich dobrze mówi, każdemu oddaje, co mu należy, nikomu na drodze nie staje. Jeżeli jest zwierzchnikiem, zaleca to tylko, co ze sprawiedliwością jest zgodne; dla każdego przystępny, nie tyle na osobiste korzyści, jak na dobro podwładnych patrzy; nie puszcza bezkarnie występków, zasługi nie zostawia bez nagrody, a tak każdy u niego chętnie swój obowiązek pełni. Jeżeli jest podwładny, żyje z każdym zgodnie, ulega prawu, pełni rozkazy starszych, a kontent ze swego stanu, na urzędy się i godności nie wdziera i w cudze się sprawy nie wtrąca. Jest on sprawiedliwym bez żadnych widoków, ponieważ sądzi, że nie może być większa prawego czynu nagroda nad to wewnętrzne świadectwo, że jest sprawiedliwym człowiekiem.

2. Bogobojność w rzędzie cnót pierwsze zajmująca miejsce, do Boga się bezpośrednio, Jego czci i chwały odnosi. Cześć Boża na tych dwóch rzeczach zależy: najprzód, znać i wierzyć w Boga; a potem, oddawać Mu hołd i Jego doskonałości wielbić. Nie dosyć tylko znać Boga. Znają Go i złe duchy, chociaż są Jego nieprzyjaciółmi. Bóg wymaga po nas czci i miłości, które na czym zależą, podobno znamy lepiej, aniżeli pełnimy. Wiesz, że Bóg rządzi światem, że ma w swej opiece ród ludzki, i że wszystko od Jego woli zależy. Wyznajesz, że On sam Wszechmocny, sam dobry, sam Najwyższy; że w Nim, jako w źródle wszelkiego dobra, jako w twoim ostatecznym końcu, wieczne się uszczęśliwienie znaleźć spodziewasz. Dlaczegoż Go nie czcisz, jakeś powinien? dlaczegoż Mu najwyższego hołdu nie oddajesz, i nad Niego garstkę piasku przekładasz? Daremnie byś mówił, że masz religię, jeżeli jej uczynkami nie okazujesz. Chceszże żyć religijnie? chodź przed obliczem Boga i bądź doskonały. Nie czci ten Boga, kto Go nie naśladuje. Prawdziwa religia, Boga z człowiekiem, a człowieka z Bogiem, jednoczy. Niechże ona lenistwem, błędem, ani grzechem skażona nie będzie. Wielki to nierozum wierzyć w Boga ustami, a uczynkami się Go zapierać. Z takich to ludzi śmiał się niegdyś sławny pogański filozof, mówiąc: nic wznioślejszego nad wiarę chrześcijan, nic nędzniejszego nad ich uczynki.

Archanioł Gabriel

(Roku Pańskiego pierwszego)

W czasie świętej postnej ciszy, w czasie pokuty i lubej nadziei pojednania się ze sprawiedliwością Bożą przez gorzką mękę i śmierć Jezusa Chrystusa, podaje nam Kościół święty radosną uroczystość archanioła Gabriela, którego 25 marca ujrzymy znowu jako posłańca Trójcy Przenajświętszej, zstępującego z Nieba do Maryi Panny.

Gabriel znaczy "moc Boża". Archanioł ten należy do najwyższego chóru duchów niebieskich i stoi przed oblicznością Pańską, jak to sam powiedział Zachariaszowi (Łuk. 1,19). Bóg powierzył mu wszystkie poselstwa tyczące się Wcielenia Syna Bożego, ponieważ właśnie w tej na pozór tak pokornej tajemnicy zawarta jest i okazała się siła Boża. Już w Starym Testamencie ukazał się Gabriel prorokowi Danielowi i to w takim blasku, że prorok z przerażenia padł na kolana. Archanioł oznaczył wtenczas dokładnie czas przyjścia Mesjasza. Danielu - rzekł - terazem wyszedł, abym cię nauczył, i żebyś zrozumiał. Od początku modlitw twoich wyszło słowo, a jam przyszedł oznajmić tobie, boś mąż pożądania jest; ty tedy bacz na mowę, a zrozumiej widzenie. Siedemdziesiąt tygodni (po siedem lat) ukrócone są na lud twój i na miasto święte twoje, aby się dokończyło przestępstwo, i grzech aby wziął koniec, ażeby nieprawość była zgładzona, a przywiedziona sprawiedliwość wieczna, i aby się spełniło widzenie i proroctwo, a był pomazany Święty świętych. A tak wiedz i uważaj! Od wyjścia słowa, aby zaś było zbudowane Jeruzalem aż do Chrystusa wodza, tygodni siedem i tygodni sześćdziesiąt dwa będzie, a znowu będzie zbudowana ulica, i mury w ciasnocie czasów. A po tygodniach sześćdziesięciu dwóch będzie zabity Chrystus, a nie będzie ludem jego, który się go zaprze. A miasto i świątynię zburzy lud z wodzem, który przyjdzie; a koniec jego spustoszenie, a po skończeniu wojny postanowione spustoszenie. A wzmocni przymierze z mnogimi tydzień jeden, a w połowie tygodnia ustanie ofiara i ofiarowanie (Daniel 9,22-27). 

czwartek, 23 marca 2017

Ekskomunika na schizmatyków - Ks. Jan Nepomucen Opieliński

 

Ekskomunika na schizmatyków


Konstytucji Apostolicae Sedis papieża Piusa IX (1)

KS. JAN NEPOMUCEN OPIELIŃSKI


––––––

Itaque excommunicationi latae sententiae speciali modo Romano Pontifici reservatae subiacere declaramus:

(...)

Schismaticos et eos, qui a Romani Pontificis pro tempore existentis obedientia pertinaciter se subtrahunt vel recedunt.

Wyklinamy schizmatyków i tych, co Rzymskiemu Biskupowi do czasu panującemu posłuszeństwa uporczywie odmawiają albo zaprzeczają.

(Papież Pius IX, Konstytucja Apostolicae Sedis z dnia 12 października 1869).

––––

Kanon ten dzieli się na dwie części: w pierwszej jest mowa o schizmatykach, w drugiej o tych, co Rzymskiemu Biskupowi do czasu panującemu posłuszeństwa uporczywie odmawiają albo zaprzeczają. Obie części najściślej ze sobą połączone wypowiadają właściwie myśl tę samą; druga część jest tylko bliższym objaśnieniem i rozprowadzeniem części pierwszej. Schizma od greckiego σχίςειν (rozszczepiać) oznacza dobrowolne oderwanie się od jedności powszechnego Kościoła, o ile on jest mistycznym ciałem, złożonym z wiernych i prawowitych Pasterzy z Rzymskim Biskupem na czele. Schizmatykiem, ściśle wziąwszy, jest więc ten, co się od ciała Kościoła i od głowy jego widzialnej dobrowolnie odłącza. Św. Tomasz (II. II. q. 39. a. 1) tak o tym mówi: "Proprie schismatici dicuntur, qui propria sponte et intentione se ab unitate Ecclesiae separant... Ecclesiae autem unitas in duobus attenditur; scilicet in connexione membrorum Ecclesiae ad invicem seu communicatione, et iterum in ordine omnium membrorum Ecclesiae ad unum caput... Et ideo schismatici dicuntur qui subesse renuunt summo pontifici et qui membris Ecclesiae ei subiectis communicare recusant" (2). Jakkolwiek zaś w abstrakcji rozróżniać można oderwanie się od głowy a oderwanie się od reszty ciała Kościoła, to konkretnie pierwsze oderwanie się koniecznie drugie za sobą pociąga. Kościół bowiem jest jednym ciałem mistycznym na ziemi przez to właśnie, że wszyscy wierni i wszyscy pasterze jednemu najwyższemu pasterzowi jako głowie swojej podlegają. Sobór Watykański wyraźnie opiewa, że Biskup Rzymski ma pełną i najwyższą władzę jurysdykcyjną nad całym Kościołem i że ta władza w sposób zwykły i bezpośredni rozciąga się i na wszystkie kościoły razem i z osobna, i na wszystkich pasterzy i wiernych razem i z osobna. Kto więc od Papieża będącego głową Kościoła dobrowolnie się odrywa, ten tym samym od całego Kościoła odpada, choćby twierdził, że jedynie przeciw Papieżowi występuje, a Kościół jako taki uznaje. Jeśli więc nasz kanon w drugiej części wyraźnie mówi o tych, co Papieżowi posłuszeństwa odmawiają lub zaprzeczają, to czyni to jedynie dlatego, ażeby uwydatnić, iż i oni po równo z schizmatykami do odszczepieńców zaliczać się powinni.

Święty Józef Oriol

Znalezione obrazy dla zapytania św józef oriol bogunya

Św. Józef Oriol udziela jałmużny przed swoim kościołem.
Pamiątka kanonizacji, maj 1909 r.


Józef pochodził z Hiszpanii. Urodził się w Barcelonie 23 listopada 1650 roku. Jego rodzicami byli Jan i Gertruda Buguna. Pobożni rodzice w obawie, by świat nie zepsuł im syna, oddali go do instytutu "Matki Bożej od Morza". Wyróżniał się tak dalece wśród kolegów, że nazywali go "świętym". W roku 1664 zapisał się na uniwersytet w Barcelonie, gdzie studiował przez 10 lat teologię, aż swe studia uwieńczył doktoratem. W roku 1676 otrzymał święcenia kapłańskie.

Jako młody kapłan został przez swojego biskupa skierowany do Barcelony na kierownika instytutu, który ufundował Tomasz Gasneri, marszałek dworu królewskiego i przewodniczący rady państwa Aragonii. Tu Józef spędził 10 lat, pełniąc równocześnie obowiązki proboszcza przy kościele NMP Królowej.

środa, 22 marca 2017

O prawdziwej kobiecie - John Ruskin

Podobny obraz 
PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA
 
O prawdziwej kobiecie. John Ruskin. Warszawa,
nakładem księgarni Teodora Paprockiego.

Niepodobna zebrać w krótkim sprawozdaniu wszystkich poglądów Ruskina na przeznaczenie niewieście. Piśmienna jego spuścizna jest olbrzymia. Dość wspomnieć, że zaczął pisać, mając lat piętnaście, a nie porzucił pióra do śmierci, a więc do lat osiemdziesiątych życia. Esteta ten i artysta był jednocześnie niepowszednim moralistą, i choć w pismach jego chrześcijaństwo występuje w interpretacji zbyt dowolnej i mglistej, był przecież mężem dobrego przykładu. Rozdał ubogim milionowe dziedzictwo ojcowskie. Zdobył sobie w angielskim świecie tak niesłychaną i stałą poczytność, że np. książka, głównie wskazująca szlaki, po których nowoczesna kobieta postępować winna, Sesame and lilies, od lat 35 nie przestaje się rokrocznie rozchodzić w kilku tysiącach egzemplarzy. Cząstkę tej księgi, urosłej z trzech oksfordzkich odczytów mistrza, przełożył na polskie p. Józef Jankowski, a choć urywek ten pozwala ocenić poglądy Ruskina na kwestię kobiecą, nie wyczerpuje wszystkich szlachetnych myśli, rzuconych i rozrzuconych po innych jego dziełach, żeby tylko wspomnieć księgę zatytułowaną: Fors Clavigera.
 
Główną zasadą Ruskina jest powtarzane wciąż hasło, że kto dobrym sercem zrozumie i podejmie zakreślony sobie obowiązek, z czasem i najtrudniejszy ukocha. W toczącym się boju o prawa kobiety, Ruskin zajął stanowisko, nie wszechstronne wprawdzie, jak to dziś czyni socjologia, ale w każdym razie poważne rzuca światło na całość kwestii, nawet w teraźniejszym jej stadium. Przede wszystkim szermierzom feminizmu zarzuca rozdział, przez nich stawiany między obydwu płciami, które tylko wspólnie działać, nawzajem uzupełniać się mogą. Nie ma osobnych praw męskich i praw niewieścich, są tylko ludzkie prawa, ludzkie przeznaczenia, ludzkie też powinności.

Żywot świętej Katarzyny Szwedzkiej

(Żyła około roku Pańskiego 1378)


Katarzyna była córką księcia szwedzkiego Ulfona i świętej Brygidy, którą dla świętości i licznych objawień sławi wszystek Kościół. Zaledwie zaczęła mówić, odmawiała ze złożonymi rączkami "Zdrowaś Maryja", a gdy się nauczyła czytać, z wielką pobożnością odmawiała Godzinki o Najświętszej Pannie. 

W rysaberieńskim klasztorze żeńskim otrzymała Katarzyna dobre, religijne wychowanie i naukowe wykształcenie, a wyrósłszy na kwitnącą dziewicę, chciała tam pozostać jako oblubienica Chrystusa, podczas gdy ojciec nakłaniał ją do oddania ręki szlachetnemu młodzieńcowi Edgardowi. W smutnym tym położeniu uklękła Katarzyna z bijącym sercem i zapłakanymi oczyma przed Jezusem Chrystusem, swym oblubieńcem, i przed Maryją, swą najmilszą i najsłodszą Matką, prosząc o obronę dziewictwa. Modlitwa jej została wysłuchana, gdyż w dzień zaślubin Edgar przyrzekł, że uszanuje jej dziewictwo i zaręczył, że będzie dla niej tylko kochającym bratem. Aby się oprzeć pokusie i stawić czoło nieprzyjacielowi czystości, modlili się wiele, pościli ściśle, czuwali większą część nocy i nawet w najostrzejszą zimę sypiali na gołej podłodze. Były to więc dwie lilie, które na roli stanu małżeńskiego przecudnie kwitły, a które przed oczyma Boga wszędzie obecnego w czystości błyszczały, bliźnich zaś wzmacniającym zapachem cnoty i dobrym przykładem rozweselały. 

wtorek, 21 marca 2017

Czy Kościół kiedy uczył, że kobiety nie mają duszy ludzkiej? - Bp Michał Nowodworski

 
Na ostatnim posiedzeniu Towarzystwa lekarskiego warszawskiego, w Wstępie do Higieny, Dra Dworzaczka ("Gazeta Warszawska", Nr 22), usłyszeliśmy wstęp, który zadziwił nie pomału wiele osób. Ustęp ten zajmuje się pytaniem, jakie sobie zadawali filozofowie starożytni, czy kobieta ma duszę ludzką i nieśmiertelną? Mniejsza o filozofów pogańskich; stanowisko kobiety w świecie starym tłumaczy dostatecznie położenie takiego pytania, ale czyż prawdą jest, jak utrzymuje autor wstępu, że: "niektóre sobory, to tak dla nich trudne zagadnienie odważyły się sposobem przeczącym rozwiązać"? czy prawda, że "dopiero za panowania króla Gontrana, według podania Biskupa Grzegorza z Tours, na soborze w Macon, raczono poważnie zawyrokować, że kobieta ma prawo, by się uważać za należącą do rodzaju ludzkiego"? Tryumfujący z przeświadczenia o nieomylności własnego zdania i drwiący z poważnych zgromadzeń biskupich, ton mowy autora, boleśnie urazić musiał duszę każdą, która ponad światełko ludzkiego rozumu blade, choć butne, uznaje światło wyższe i pełniejsze objawionego słowa, i która szanuje tych, którzy czystości tego słowa są stróżami. Czyż można było z zastanowieniem cokolwiek głębszym, przypisać soborom zdanie tak przeciwne całemu duchowi Kościoła? Czy mogli kiedy wątpić o ludzkiej naturze kobiet Biskupi tego Kościoła, który na ołtarzach stawiał czyste dziewice, pobożne wdowy i świątobliwe matki: który je stawiał za wzór wiernym, który święcił ich pamięć, oddawał im cześć po wszystkie czasy, który wyznawał Zbawiciela narodzonego z Dziewicy, Królowej świata? P. D. mówi, iż sobory niektóre, to trudne dla siebie zagadnienie, odważyły się przecząco rozwiązać, tj., że zaprzeczyły kobietom duszy ludzkiej; prosimy niech pokaże choć jeden sobór taki, niech wyświeci jego datę, nie pożałujemy trudu sami wyszukać właściwego kanonu, i sami głośno uderzymy się w piersi, i przyznamy się do grubej niewiadomości naszej. Ale daremnie prosimy; tego nikt zrobić nie może, bo taki synod, któryby duszy ludzkiej kobietom zaprzeczał, w chrześcijańskim świecie nie istniał nigdy. Co się zaś zdarzyło za króla Gontrana, i co opowiada Grzegorz z Tours, wcale nie popiera twierdzenia tak nieoględnie rzuconego.

Na synodzie w Macon (585 r.) nie poddawano bynajmniej wątpliwości, czy kobiety mają duszę. "Był na tym synodzie, mówi Grzegorz z Tours, jeden Biskup, który utrzymywał, że kobieta nie może być nazwaną człowiekiem. Ale się wstrzymał, otrzymawszy od prałatów dostateczne objaśnienie; ponieważ Stary Testament, mówiąc o stworzeniu człowieka, uczy nas, iż Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę, i nazwał ich Adamem, tj. człowiekiem ziemi, oznaczając tym samym mianem kobietę i mężczyznę, ponieważ jedno i drugie nazwał człowiekiem. Następnie Zbawiciel nazywa się synem ludzkim, ponieważ jest synem Najświętszej Panny, to jest niewiasty. Trudność objaśnioną jeszcze została innymi świadectwami, i Biskup zamilkł" (Hist. eccl. Franc. l. VIII, c. XX). Otóż całe miejsce, które mogło dać powód do dziwnego zdania wyżej przytoczonego, a już nieraz na niekorzyść Kościoła eksploatowanego, ale które w rzeczy samej inaczej zupełnie rozumieć należy. Już Gorini (1) zauważył, że tu nie pytanie filozoficzne, ale czysto filologiczne było położone, że subtelny jakiś purysta Biskup wzniósł kwestię, czy wyraz człowiek jest imieniem wspólnym dwóch płci, ponieważ przede wszystkim zdaje się oznaczać wyłącznie płeć jedną, męską. O duszy nie ma tu najmniejszej wzmianki. W kanonach też soboru w Macon odbytego, nie ma ani cienia rzuconej wątpliwości, choć autor Wstępu do Higieny mówi: że na tym soborze raczono poważnie zawyrokować, że i kobieta ma prawo by się uważać za należącą do rodzaju ludzkiego; stąd i Saint-Fois, cytowany przez autora, niepotrzebnie był tak ostrożnym, gdy przyjmując mniemaną decyzję tego synodu, zastrzegł, że to synod nie obowiązujący całego Kościoła, ponieważ nie powszechny.

Żywot św. Benedykta, założyciela zakonu na Zachodzie

(Żył około roku Pańskiego 540)


Święty Benedykt, założyciel wielkiego i sławnego zakonu, nazwanego od niego zakonem Benedyktynów, przyszedł na świat w księstwie spoletańskim we Włoszech, w Nursji, zamku rodzinnym, około roku Pańskiego 480. Ojciec jego, imieniem Eutropiusz pochodził ze starożytnego rodu patrycjuszów rzymskich Anicjuszów, a matka Abundancja była udzielną hrabiną na Nursji. Początkowe nauki pobierał w domu rodzicielskim, po czym oddany został na wyższe szkoły do Rzymu. Rozpusta, jaka wówczas w Rzymie panowała, tak go przeraziła, że opuścił miasto, aby się schronić w niedostępne miejsce i prowadzić życie pustelnicze, chociaż liczył wtenczas dopiero lat szesnaście. Zatrzymany przez znajomych w miasteczku Elfrydzie, zamieszkał u swej dawnej mamki, ale po pewnym czasie udał się w puste, górzyste miejsce zwane Subiako i zamieszkał w niedostępnej prawie jaskini. Żywność przynosił mu inny pustelnik, imieniem Roman, którego poznał w drodze. Ponieważ jaskinia była niemal zupełnie niedostępna, przeto Roman oznajmiał swe przybycie dzwonkiem, a Benedykt spuszczał powróz, przy pomocy którego wciągał żywność do góry. 

Tak minęły trzy lata, po których Pan Bóg chciał go dać poznać ludziom, gdyż dotąd oprócz Romana nikt o nim nie wiedział. Stało się to w następujący sposób: Pewien kapłan nagotował sobie w sam dzień wielkanocny dobrych potraw. Zanim się zabrał do ich spożywania, rzeki mu Bóg w widzeniu: "Ty sobie smaczne potrawy gotujesz, a sługa Boży, znajdujący się w tym a tym miejscu, umiera z głodu". Kapłan wziął potrawy i udał się natychmiast na wskazane miejsce. Pozdrowiwszy się wzajemnie, odprawili modlitwy, po czym kapłan rzekł: "Wstań, bracie, i jedz, bo dziś jest Wielkanoc i nie godzi się pościć". Benedykt nie wiedział, że to święto wielkanocne, bał się więc przyjąć tak smakowite potrawy i zaczął jeść dopiero wtedy, kiedy mu kapłan opowiedział swe widzenie. 

poniedziałek, 20 marca 2017

Uczestnictwo św. Józefa w Krzyżu (Kazanie pasyjne mówione w uroczystość św. Józefa d. 19 marca) - Ks. Antoni Langer SI

Podobny obraz 
KAZANIA O MĘCE PAŃSKIEJ

III. KAZANIE

UCZESTNICTWO ŚW. JÓZEFA W KRZYŻU (1)

KS. ANTONI LANGER SI

Treść: Krzyż i cierpienie jest drogą, którą mądrość Boża prowadzi wybranych swoich do świętości. W ogniu cierpień wewnętrznych ukształtowała się niezrównana świętość Józefa, osobliwie zaś wzrosły trzy jego cnoty: wiara, nadzieja i miłość. W męczeństwie Józefa św., podobnie jak i w męce Chrystusa, trzy przede wszystkim odznaczają się rzeczy: czystość jego cierpień, trwałość ich i pełność. – I. W czystości jego cierpień przebija się heroiczność wiary. Józef, choć sprawiedliwy i niewinny, jednak cierpi wiele, a cierpi, litując się nad ubóstwem i prześladowaniem Jezusa, którego w dziecięcej Jego postaci Bogiem być uznaje. – II. Trwałość cierpień, ani na chwilę nie opuszczających Józefa aż do końca życia, wydoskonala w nim niezachwianą nadzieję w Opatrzność Bożą. – III. Miłość wieńczy pełnię cierpienia. Ta miłość ku Chrystusowi Panu, która była w Józefie bardzo wielka, potęgowała niewypowiedzianie jego niekrwawe męczeństwo serca. – Zachęta do ufności w pomoc św. Józefa.

––––––––––––

"Przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, Żydom wprawdzie zgorszeniem, a Grekom głupstwem, lecz samym wezwanym... mocą Bożą i mądrością Bożą". 1 Kor. I, 23-24.

Tajemnica ukrzyżowanego Chrystusa, powód zgorszenia dla niewiernych Żydów, przedmiot wzgardy dla rzekomo oświeconych, a w gruncie rzeczy zaślepionych pogan, jest w oczach chrześcijanina arcydziełem mądrości i potęgi Bożej.

I rzeczywiście, podczas gdy widome Człowieczeństwo straszne cierpi męki, niewidzialne Bóstwo Jezusa spełnia najwspanialsze cuda; każde owszem cierpienie, każda poszczególna sromota, jaką Żydzi Zbawcę chcą okryć, jest chwalebnym zwycięstwem nad potęgą piekieł. Niezwyciężona mądrość i potęga Boża umie do spełnienia swych zamiarów zaprządz samą zbrodnię i przewrotność wrogów. O, jakże sprawdza się tu słowo Apostoła, że wybrał Bóg głupstwa świata, aby zawstydził mądre, a mdłe świata Bóg wybrał, aby zawstydził mocne, i podłe świata i wzgardzone wybrał Bóg, aby zniszczył to, co u świata jest pełne chwały (2). Spojrzyjcie na krzyż! Przez długie wieki był kaźnią hańbiącą zbrodniarzy, dziś jest symbolem tryumfu – i miliony serc otaczają go najgłębszą czcią i miłością gorącą; dla Jezusa osobliwie miał być pogardy przyczyną – czym się stał? Duch Boży daje nam odpowiedź: Sam się poniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej, dlaczego i Bóg wywyższył Go i darował Mu imię, które jest nad wszelakie imię (3).

Żywot świętego Józefa, opiekuna Jezusa Chrystusa

(Żył z Panem Jezusem) 


LEKCJA (z księgi Eklezjastyka, rozdział 45, wiersz 1-6)

Miły Bogu i ludziom, którego pamięć w błogosławieństwie. Podobnym go uczynił świętym w chwale i uczynił go wielkim przez strach nieprzyjaciół, i na jego słowa dziwy uśmierzył. Uczynił go sławnym przed oczyma królów i dał mu rozkazy przed ludem swoim i ukazał mu chwałę swoją. Uczynił go świętym w wierze i w cichości jego, i wybrał go z wszelkiego ciała. Albowiem słuchał go i głosu jego i wwiódł go w obłok. I dał mu twarzą w twarz przykazania i zakon żywota i umiejętności. 

EWANGELIA (Mat. rozdz. 1, w.18-21)

Gdy była poślubiona Matka Jezusa, Maryja, Józefowi, pierwej niźli się zeszli, znaleziona jest w żywocie mająca z Ducha św. A Józef, mąż Jej, będąc sprawiedliwym, i nie chcąc Jej osławiać, chciał Ją potajemnie opuścić. A gdy to myślał, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie, mówiąc: Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki twej, albowiem co się w Niej urodziło, jest z Ducha świętego. A porodzi syna, i nazwiesz imię Jego Jezus, albowiem On zbawi lud swój od grzechów ich.

sobota, 18 marca 2017

Święty Cyryl Jerozolimski, biskup, wyznawca i doktor Kościoła


Znalezione obrazy dla zapytania św cyryl jerozolimski 
Cyryl urodził się około 315 roku w Jerozolimie. Pochodził z rodziny chrześcijańskiej, bardzo przywiązanej do wiary. Zwyczajem pobożnych rodzin od młodości zaprawiał się w ascezie chrześcijańskiej w jednym z klasztorów Palestyny. Z rąk biskupa Jerozolimy, św. Makarego, przyjął święcenia diakonatu (334), a z rąk jego następcy, św. Maksyma, otrzymał święcenia kapłańskie (344). 

Po śmierci Maksyma na stolicę jerozolimską został wybrany właśnie Cyryl. Ze względu na rangę pierwszej w świecie stolicy biskupiej wybór musiał zatwierdzić synod w Konstantynopolu, cesarz i papież. Cyryl z takim zapałem zabrał się do pasterzowania, że współczesny mu św. Bazyli Wielki ( 379) nie szczędził mu najwyższych pochwał. 

Trzykrotnie był zsyłany na wygnanie z powodu zdecydowanej postawy wobec arian. Najpierw wystąpił przeciwko niemu ariański metropolita Cezarei Palestyńskiej, Akacjusz. Skłonił on ariańskiego cesarza Konstancjusza, żeby ten skazał Cyryla jako "heretyka" na wygnanie (351). Święty został zesłany do Tarsu, rodzinnego miasta św. Pawła Apostoła. Tamtejszy biskup przyjął go z wielką czcią. Synod w Seleucji potępił arianizm, Akacjusza skazał na wygnanie, a Cyryla odwołał z banicji. Po 9 latach Cyryl mógł wreszcie powrócić do swojej owczarni. 

Akacjusz jednak nie myślał bynajmniej ustąpić. Korzystając z ponownej życzliwości cesarza wymógł na nim, by na synodzie w Konstantynopolu Cyryl został ponownie potępiony i skazany na wygnanie. Tym razem tułaczka biskupa nie trwała długo, bo w kilka miesięcy potem kolejny cesarz, Julian Apostata, pozwolił mu powrócić. 

O wolność kobiety - Bp Anton Bonaventura Jeglič

Podobny obraz 
Głosy dostojników Kościoła

O WOLNOŚĆ KOBIETY


(Z Listu J. E. Biskupa Lublany) (1)

"Nie mówcie mi, kobiety z wyższym wykształceniem, że większą cieszycie się wolnością, niż córki ludu! Czyż można znaleźć bardziej od was pokorne niewolnice, bardziej własnej woli pozbawione istoty? Czynicie bez wahania to, co wam nakazuje moda i ślepo jej jesteście posłuszne, wyrzekając się swego zdania, swego gustu i poczucia estetycznego, a nawet zatracając zupełnie zmysł moralny! Pozbawione godności osobistej, nie umiecie się przeciwstawić terroryzmowi mody. Pięknym dla was jest to, co, chociaż brzydkie i nieestetyczne, moda za piękne uznaje. Co moda za przyzwoite uważa, chociaż bezwstydne i niegodne uczciwej kobiety, bez wahania wprowadzacie w użycie. Zdawałoby się, że kodeks mody obowiązuje was w sumieniu bardziej, niż prawo Boże! Nie sądźcie jednak, że taką jest prawdziwa wolność kobiety! Pomimo wykształcenia, z pewnością ten rodzaj kobiet nie przyniesie pociechy Kościołowi ani zaszczytu ojczyźnie!...

piątek, 17 marca 2017

Żywot błogosławionego Jana Sarkandra, Męczennika

(Żył około roku Pańskiego 1580) 


Błogosławiony Jan Sarkander urodził się dnia 20 grudnia roku Pańskiego 1576 w Skoczowie, miasteczku leżącym na Śląsku cieszyńskim. Po śmierci ojca zajęła się troskliwie jego wychowaniem pobożna matka, Helena z Gureckich, a szukając dlań takich nauczycieli, pod których opieką mógłby się nie tylko wykształcić, ale także wydoskonalić w cnocie, oddała go na naukę do oo. jezuitów w Ołomuńcu i Pradze. 

Ukończywszy szkoły obrał sobie Jan stan duchowny, a w kilka lat po wyświęceniu na kapłana otrzymał probostwo w Holeszowie na Morawach.

Szerzyła się tam wówczas w straszliwy sposób herezja protestancka. Błogosławiony Jan mężnie i odważnie bronił swe owieczki od tej zarazy i niezmordowaną pracą i modlitwą skłonił wielu zbałamuconych do powrotu na łono prawdziwego Kościoła. Gorliwość Jana niezmiernie gniewała wrogów świętej wiary katolickiej, tak że zaczęli go srodze prześladować, a nawet grozić mu śmiercią. Błogosławiony polecał się w swych strapieniach opiece Matki Najświętszej i aby wyjednać sobie Jej łaskę, odbył pielgrzymkę do Częstochowy. 

Kazanie wielkopostne o lekceważeniu sobie gróźb Bożych przez niedowiarków - O. Paweł Segneri SI

Podobny obraz 

KAZANIE



O lekceważeniu sobie gróźb Bożych przez niedowiarków (1)



O. PAWEŁ SEGNERI SI


––––––––



Złe źle potraci (Mt. 21, 41).



I. Czyż dlatego dziś wstąpiłem na mównicę, aby przepowiadać kary miastu, ze wszech miar dobremu i pełnemu zasług? Ach nie, o Panie! – Jeżeli chcesz, ażebym Ci służył za Jonasza, to poślij mnie do jakiej Niniwy, miasta występnego, miasta bezecnego i bezbożnego, a pośpieszę tam chętnie według Twej woli i będę mu głosił straszną zagładę. Lecz skoro posłałeś mnie do miasta katolickiego, to zapewne chcesz, bym mu przepowiedział powodzenie, długie trwanie, pełnię pokoju i bogate żniwa? Chciałbym tak uczynić; lecz któż mnie upewni, że na to zasługuje? Oto! – co widzę: Przewrotność wszędzie się szerzy, coraz bardziej się rozpościera i panoszy. To mnie napawa obawą, byś i ty N. nie ściągnęło na się zapalczywości Bożej. Nie wiem, co się stanie; – to jednak bezwzględna wola Pańska, bym ci jasno ten wyrok ogłosił: Złe, źle potraci.



U Boga nie ma względów na starożytność rodu, na zasługi przodków; kto zgrzeszył, poniesie karę. Czy było kiedy miasto milsze Niebu nad Jerozolimę? – Bóg zaszczepił tę najukochańszą winnicę swoją na dziwnie uroczych górach Palestyny, ogrodził ją Prawem, otoczył swą pieczą jako murem kamiennym, oczyścił z cierni i zarośli, które ją głuszyły, wytępił spośród niej Kananejczyków, Amonitów, Amorejczyków i inne ludy bałwochwalcze. Jako wieżę strażniczą umieścił tam świątynię, jako prasę postawił w niej ołtarz i nie szczędził wydatków i starania, by ją jak najlepiej wyhodować: Co jest, com więcej miał czynić winnicy mojej, a nie uczyniłem jej? (2). – Mimo to czymże ona teraz? – Chodźcie, a oglądajcie! – Oto zupełnie zielskiem pokryta! A z jakiego powodu? – Nie chciała nędznica uwierzyć dzisiejszej pogróżce: Złe, źle potraci. Po co te groźby, po co te groźby? – Nie przyjdzie na nas złe (3), oto słowa, które od czasów Jeremiasza niewierni Izraelici mieli zawsze na ustach. Prorocy na wiatr do nich mówili (4). – Ci słudzy Pańscy – mówili sobie – chcą nas przestraszyć. Używajmy życia, bawmy się, cieszmy się. Ach, zuchwały ludu! Albo nad takim narodem nie pomści się dusza moja? (5) – mówi Pan. Niedługo zobaczycie gniew Boży nad sobą. Weźmy sobie ten przykład za naukę, Chrześcijanie; niejeden z nas może gardzi Bogiem, jako niezdolnym do pomsty; niejeden może sobie powiada: Nie przyjdzie na nas złe, nie przyjdzie na nas złe. Wiecie, com postanowił uczynić tego poranku? Zawstydzić owych niedowiarków i udowodnić im, że gromy spadną na nich dlatego, że sobie drwią z grzmotów.

Święty Patryk, biskup


Święty Patryk Patryk urodził się w Brytanii w 385 roku, w rodzinie chrześcijańskiej. Nosił celtyckie imię Sucat. Kiedy miał 16 lat, korsarze porwali go do Irlandii. Przez 6 lat był tam pasterzem owiec. W tym czasie nauczył się języka irlandzkiego. Na przypadkowym statku udało mu się zbiec do północnej Francji. Tam kształcił się w dwóch najgłośniejszych wówczas szkołach misyjnych: w Erinsi i w Auxerre. Podjął studium przygotowujące go do pracy na misjach. Był uczniem św. Germana z Auxerre. Przez jakiś czas przebywał w Italii i w koloniach mniszych na wyspach Morza Tyrreńskiego.

W tym czasie zmarł w Irlandii, wysłany tam na misje przez papieża św. Celestyna I, biskup św. Palladiusz. Postanowiono na jego miejsce wysłać Patryka. Na biskupa wyświęcił go papież w roku 432 i wysłał go do Irlandii. Patryk zastał tam małe grupy chrześcijan, ale stanowiły one wyspy w morzu pogaństwa. Krajem rządzili naczelnicy szczepów i znakomitych rodzin. Kapłani pogańscy zażywali wielkiej powagi. Patryk swoim umiarem i podarkami zdołał większość z nich pozyskać dla wiary. Obchodził poszczególne rejony Zielonej Wyspy, wstępując najpierw do ich władców i prosząc o zezwolenie na głoszenie Ewangelii. W Armagh założył swoją stolicę, skąd czynił wypady na cały kraj.

Nie jeden raz przeszkadzano mu w jego misji; zdarzały się zamachy na jego życie. Na ogół jednak praca jego miała ton spokojny. Spotykał się z życzliwością tak poszczególnych władców, jak i miejscowej ludności. Aby sobie nie zrażać władców niektórych grup etnicznych, dla poszczególnych szczepów ustanawiał biskupów. Kapłanów, których zadaniem było niesienie im pomocy, podobnie jak to uczynił św. Augustyn i św. German, zobowiązał do życia wspólnego na wzór klasztorów. Do liturgii wprowadził obrządek, jaki wówczas był powszechnie przyjęty w Galii (we Francji).

czwartek, 16 marca 2017

O powołaniu niewiasty - O. Karol Antoniewicz SI

Znalezione obrazy dla zapytania o powołaniu niewiasty 
Treść: Los rodzin, społeczeństwa od niewiasty zależy. – Jacy rodzice, takie dzieci. – Wyjątki od tego prawidła. – Szczytne powołanie kobiety, jako matki i żony. – Kobieta wychodząca poza zakres swego powołania. – Rola kobiety w pogaństwie; wyjątkowe postacie. – Kobiety w Izraelu. – Ewa, Rebeka, Ruth, matka Tobiasza, Judyta, Zuzanna. – Kobieta w świecie chrześcijańskim. – Małżeństwo chrześcijańskie; nieznajomość jego odpowiedzialności i obowiązków. – Odpowiedzialność matek przed Bogiem i ludźmi.
 
Żeby być dobrą matką, trzeba być dobrą córką; żeby być dobrą żoną, trzeba być dobrą dziewicą – i tak to ściśle jedno z drugim jest połączone, i tak wiecznie jedno z drugiego wypływa, że tu skoków moralnych nie ma i być nie może. Wielkie, święte i wszelkiej czci i poszanowania godne jest powołanie małżeństwa; od niego albowiem nie tylko szczęście domowe, ale szczęście całego kraju zależy; od niego nie tylko błogosławieństwo na istniejące, ale i na przyszłe pokolenia się rozciąga. I tego nas doświadczenie uczy. Widzimy albowiem rodziny całe, do których jakby przekleństwo było przywiązane; widzimy rodziny całe, jakby błogosławieństwem szczególniejszym odznaczane. Spytajmy, skąd to pochodzi? idźmy do źródła, a poznamy, że to jedna matka była źródłem tego – jedna zbrodnia zrodziła to przekleństwo, które potąd ciężyć będzie, pokąd jedna wielka cnota – jedna wielka ofiara go nie zmaże! Jedna wielka cnota była początkiem tego błogosławieństwa, pokąd wyrodny potomek to błogosławieństwo w przekleństwo nie zamieni.
 
I to rzecz naturalna. Weźmy dziś jedno i drugie – dobre i złe małżeństwo pod rozwagę. Matka taka, jaka powinna być; ojciec taki, jaki powinien być; da im Pan Bóg dzieci – od młodego wieku, widząc przykłady – od młodego wieku dobre słysząc nauki, nie zboczą z prawej drogi – i to, czego się nauczyli od rodziców, będą nauczać dzieci swoje; i to, co widzieli u rodziców, będą wykonywać, a chociaż młody człowiek lub młoda dziewica zboczy, odstąpi – to tylko na chwilkę, bo tego poznania złego i dobrego nie zatrze w sobie. Prawda – i z najlepszej rodziny wyrodzi się kto, i z najgorszej uda się ten lub ta; ale cóż to dowodzi? To tak jest, jak że i na drzewie zielonym jedna lub druga uschnie gałąź, którą się odetnie, a drzewo przez to zdrowe zostanie; że i na drzewie spróchniałym jedna lub druga gałąź się zazieleni, ale ona drzewa nie odrodzi, które zawsze spróchniałym zostanie! To tak – jakby człowieka prostego wprowadzić do pracowni tegoczesnych, gdzie siłą pary wszystko tak tajemniczo się odbywa – podziwia ruch, siłę obrotu, ale nie widzi siły poruszającej i rządzącej. – Tak też i w świecie moralnym, widzimy działania, czynności, wypadki; ale nie widzimy tej tajemniczej ręki Opatrzności, która tym wszystkim włada, ale tej łączności i związku tak dziwnych zdarzeń, które nam się jako ustępy z wielkiego towarzystwa ludzkiego dramatu wydają; a jednak – węzłem niewidzialnym połączone są!

środa, 15 marca 2017

Dusza kobiety - Ks. Jules Didiot

Znalezione obrazy dla zapytania dusza kobiety wiara katolicka 
Treść: I. Odnośna nauka Kościoła; II. Na synodzie w Macon nie omawiano pytania o istnieniu duszy rozumnej w kobiecie; III. Istniał tylko skrupuł gramatyczny, czy można kobiecie nadawać łacińskie miano homo (człowiek).
 
I. Nauka katolicka, wyraźnie już w Biblii zawarta, uczy, że natura kobiety nie jest niższa od natury mężczyzny, że kobieta podobnie jak mężczyzna posiada duszę nieśmiertelną, obdarzoną władzami umysłowymi i podległą obowiązkom moralnym, podobnym do moralnych obowiązków mężczyzny; że tak samo jak mężczyzna jest ona powołana do łaski i do szczęśliwości nadprzyrodzonej, mogąca go nawet przewyższyć podniosłością darów Bożych i wielkością swych zasług. Uległość małżonki względem małżonka w domowym pożyciu nie powinna się przeradzać w niewolę, w upodlenie i ucisk. Podczas gdy cywilizacja pogańska prawie na równi z barbarzyństwem poniża i psuje kobietę, podczas gdy współczesny materializm i racjonalizm przywodzą ją do bezwstydu dawnych haremów i lupanarów, katolicyzm przez swą naukę, sakramenty święte i swe religijne instytucje rozbudza w niej bezustannie uczucia godności, cierpliwości, słodyczy, które ją wynoszą daleko ponad ideał, wymarzony dla niej przez najmędrszych przedstawicieli filozofii.
 
II. To, co tu twierdzimy, jest tak dalece pewne, że z tego żaden uczciwy człowiek nie odważyłby się ani słowa zaprzeczyć. Wszelkie zarzuty przeciw kobiecie biblijnej, przeciw kobiecie chrześcijańskiej, należą do rzędu tych, jakich się nie wypowiada publicznie, i na które nie ma potrzeby odpowiadać – chyba pogardą. Wszelako w ostatnich czasach zaczęto mniemać, że Kościół nie zawsze miał tyle poszanowania dla kobiety, co dziś okazuje, i że nawet odmawiał jej, albo przynajmniej w wątpliwość podawał, jej prawo do przyznawania sobie duszy rozumnej, duchowej, nieśmiertelnej, podobnej do duszy mężczyzny. Na poparcie tego dziwnego mniemania przytaczano fakt od dawna znany, ale w którym uczeni czasów ubiegłych podobnego zarzutu nie dostrzegali: jest to mianowicie rozprawa, wszczęta na drugim synodzie w Macon, która ma jakoby dowodzić, że biskupi ówcześni niezupełnie byli przekonani o istnieniu rozumnej i nieśmiertelnej duszy w kobiecie. Zbadajmyż więc ten zarzut.

Żywot świętego Klemensa Marii Dworzaka (Hofbauera), redemptorysty

(Żył około roku Pańskiego 1800)


Święty Klemens Maria Dworzak (Hofbauer), którego dnia 20 maja wlicza Kościół w poczet Świętych, urodził się w gminie Tasowicach koło Znajmu na Morawach dnia 26 grudnia roku 1751. Wcześnie straciwszy ojca, wychowany został przez bogobojną matkę, której zabiegi wydały bujne owoce. Bóg wcześnie wzbudził w jego sercu powołanie do stanu duchownego, ponieważ jednak nie miał środków, aby się kształcić, został czeladnikiem piekarskim, zrazu w pobliskim Znajmie, a później w klasztorze oo. norbertanów w sąsiednim Brück. Obok zajęć piekarskich oddawał się w czasie wolnym nauce, którą następnie uzupełnił w Wiedniu. W 27. roku życia był jeszcze czeladnikiem w znanej piekarni "Pod żelazną gruszką" w Wiedniu. Pielgrzymował w tym czasie dwukrotnie do Rzymu, gdzie poznał świątobliwego biskupa Chiaramonti, późniejszego papieża Piusa VII. Powróciwszy do Wiednia zapisał się na uniwersytet, ale to, co tam usłyszał, nie odpowiadało skłonnościom jego serca. Ufny w słuszność swego stanowiska otwarcie wystąpił wobec profesora i kolegów w obronie wiary i ze słowami na ustach: "Panie profesorze, to, czego pan nauczasz, nie zgadza się z nauką katolicką", opuścił gmach szkolny, a wkrótce potem i Wiedeń, po czym pieszo, jak zwykle, podążył do Rzymu. Zamieszkał tutaj w pobliżu bazyliki Maria Maggiore. Rano pierwsze kroki skierował do kościółka św. Juliana, należącego do oo. redemptorystów. Pobożność i skupienie zakonników zrobiły na nim głębokie wrażenie. Niezwłocznie udał się do przełożonego klasztoru i został przyjęty do zakonu. W roku 1785 złożył uroczyste śluby, po czym zwrócił się do przełożonych z prośbą, aby mu pozwolili przenieść działalność zgromadzenia poza Alpy, w strony północne. Nie wzbraniali przełożeni, widząc iście apostolską żarliwość i wypróbowaną cnotę młodego kapłana. W porozumieniu z władzami kościelnymi za miejsce pracy obrał sobie święty Klemens Stralsund, na szwedzkim wówczas Pomorzu. Po drodze wstąpił do Warszawy, aby się przedstawić nuncjuszowi przy dworze polskim, jako przełożonemu misji północnych. Ten przyjął go łaskawie i polecił mu na razie pozostać w Warszawie. 

wtorek, 14 marca 2017

O prawdziwej tolerancji Kościoła katolickiego - O. Karol Antoniewicz SI

Znalezione obrazy dla zapytania o prawdziwej tolerancji 

O prawdziwej tolerancji Kościoła katolickiego (1)

O. KAROL ANTONIEWICZ SI

––––––––

Treść: Otwarte i tajne prześladowania. – Dawne czasy; wiek XVIII; francuska rewolucja. – Dzisiejsza niewiara; walka z Kościołem. – Zarzut nietolerancji. – Rzymscy prześladowcy. – Herezje. – Kościół bronić musiał poruczonego sobie skarbu wiary i cnoty. – Władza świecka dopomagała władzy duchownej w tym boju. – Świeckie ramię karało heretyckie występki; wypleniało nauki zgubne dla całego społeczeństwa. – Kościół nieraz heretyków od kar zasłaniał. – W dziejach Kościoła ciągle niezbędna energia z Chrystusową łagodnością się łączy. – Pojęcie prawdziwej i rozumnej tolerancji. – Biada walczącym przeciw Kościołowi świętemu!

––––––

Święty Hilary, biskup z Poitiers, wyrzekł pamiętne one słowa do cesarza Konstancjusza: "Dałby Bóg, żebyśmy jeszcze zostawali pod panowaniem Dioklecjanów i Neronów. Lepsze było ono gwałtowne prześladowanie, wymierzone przeciw imieniowi chrześcijańskiemu, nad teraźniejszą wojnę głuchą i ukrytą, którą nam nieprzyjaciel wypowiedział. Walcząc za wiarę świętą, przyodziani zbroją niebieską, korzyść i zwycięstwo po naszej mielibyśmy stronie. Gorejące stosy, bicze, blachy rozpalone i wszelkiego rodzaju tortury nie zdołałyby nas przerazić, a z rąk katów naszych, wstydem i sromotą pokrytych, wydarlibyśmy palmy zwycięskie. Ale dziś nie rusztowania, ale sidła zdrady zastawiają, a ukryte zasadzki miejsce tortur zajęły. Nie w otwartej walce z tyranem mężnie się potykamy, ale walczymy z nieprzyjacielem w ukryciu zdrady knującym".

Mijały wiek po wieku, a w każdym prawda słów św. Hilarego się spełniała. Chorągiew bezbożności i niedowiarstwa powiewała i liczne pod nią gromadziły się zastępy, a chociaż przerażeni blaskiem krzyża, który ze szczytów Watykanu mieszał ich wojenne zastępy; nowe coraz klęski, nową zemstę w bezbożnych zapalali sercach i walka ta ciemnoty z prawdą, zbrodni z cnotą, nigdy nie ustała. Nadszedł wiek osiemnasty, a filozofia bezbożna zagrzmiała w trąby zwycięstwa i ze wszystkich stron świata liczne cisnęły się hufce pod dowództwo mędrca z Ferney. Gdy konwent nacjonalny zebrał się w Paryżu, wywieszono w sali obrad wizerunek filozofa genewskiego J. J. Russa, trzymającego w ręku dzieło swoje, kontrakt socjalny, a z księgi onej wypływał strumień światła i rozlewał blask swój na narody, w ciemnocie Kościoła pogrążone i jęczące pod jarzmem nietolerancji katolicyzmu. Ale, niestety! strumień ów zamienił się w strumienie krwi, w której dotąd Europa broczyć nie przestaje, a naród zrzuciwszy z siebie jarzmo tej mniemanej nietolerancji, poddał karki swoje pod noże gilotyny, które Montaniści, Żyrondyści i Jakobini, ci obroniciele praw ludzkości wyostrzyli. Na tym samym posiedzeniu, Raynal krzywoprzysięzca, królobójca, kapłan wyklęty, Raynal owe pamiętne wyrzekł słowa: "Narody! nie będziecie wolnymi, pokąd wnętrznościami ostatniego księdza nie zadusicie ostatniego króla". Spełniło się życzenie Raynala: wymordowano kapłanów, padła królewska rodzina pod mieczem, ale i piorun gniewu Boskiego uderzył w tę nieszczęśliwą ziemię. Mordy, prześladowania, rozpusta, przed którą pogańscy libertyni z odrazą by się wzdrygnęli, rozlała się po całej ojczyźnie Ludwika Świętego. Lecz dla kilku sprawiedliwych wysłuchał Bóg jęki rozpaczy, zmiłował się nad tą ziemią; zorza nadziei zabłysła, a Kościół święty znieważony – jako matka – przyjął dzieci, które się go były wyparły, przyjął z żalem i miłością na łono swoje.