Błogosławiony Jan Sarkander urodził się dnia 20
grudnia roku Pańskiego 1576 w Skoczowie, miasteczku
leżącym na Śląsku cieszyńskim. Po śmierci ojca
zajęła się troskliwie jego wychowaniem pobożna matka,
Helena z Gureckich, a szukając dlań takich nauczycieli,
pod których opieką mógłby się nie tylko
wykształcić, ale także wydoskonalić w cnocie, oddała
go na naukę do oo. jezuitów w Ołomuńcu i Pradze.
Ukończywszy szkoły obrał sobie Jan stan duchowny, a
w kilka lat po wyświęceniu na kapłana otrzymał
probostwo w Holeszowie na Morawach.
Szerzyła się tam wówczas w straszliwy sposób
herezja protestancka. Błogosławiony Jan mężnie i
odważnie bronił swe owieczki od tej zarazy i
niezmordowaną pracą i modlitwą skłonił wielu
zbałamuconych do powrotu na łono prawdziwego
Kościoła. Gorliwość Jana niezmiernie gniewała
wrogów świętej wiary katolickiej, tak że zaczęli go
srodze prześladować, a nawet grozić mu śmiercią.
Błogosławiony polecał się w swych strapieniach opiece
Matki Najświętszej i aby wyjednać sobie Jej łaskę,
odbył pielgrzymkę do Częstochowy.
Tymczasem heretycy szukali sposobności, aby zgubić
świętego kapłana. Niczego mu zarzucić, o nic
sprawiedliwie obwinić go nie mogli, oskarżyli go tedy
fałszywie, jakoby zostawał w zmowie z nieprzyjaciółmi
kraju, wskutek czego kazano go pojmać i odstawić do
Ołomuńca.
Tam został natychmiast okuty w kajdany i zamknięty w
podziemnych lochach. Po kilku dniach stawiono
błogosławionego Jana przed sądem, złożonym z
zagorzałych heretyków. Zażądano od niego, aby się
przyznał do zmowy z wrogami kraju, tudzież, aby
wyjawił, co mu pewien gorliwy katolik na spowiedzi
wyznał. Na pierwsze wezwanie odpowiedział
Błogosławiony, że oskarżenie jest fałszywe; na
drugie zaś, że gotów jest na wszelkie męki, nawet na
samą śmierć, a tajemnicy spowiedzi nie zdradzi.
Wtedy wzięto go na tortury i męczono w
najokropniejszy sposób. Błogosławiony Jan znosi
statecznie te męki przez całą godzinę, wzywając
imiona Jezus, Maryja, Anna i odmawiając niektóre
psalmy. Potem przypiekano go pochodniami, a gdy je
zgasiła krew płynąca z poranionego ciała, sędziowie
kazali go posypać pierzem zmaczanym w smole i podpalić,
tak że całe ciało Męczennika stanęło w ogniu.
Katusze te trwały całe trzy godziny. Męczennik jednak
cudem Boskim nie umarł, lecz wśród najokropniejszych
mąk chwalił i wielbił Boga. Wkrótce powtórzono
jeszcze raz męczarnie, z większym niż dotąd
okrucieństwem, lecz Męczennik i to zniósł spokojnie i
cierpliwie.
Zdjęty z tortur, zemdlał. Przyszedłszy do siebie
prosił o trochę wody, ale mu odmówiono. Wówczas
zwrócił oczy ku Niebu i w tej samej chwili w miejscu,
gdzie leżała jego głowa, wytrysło źródełko, które
płynie po dziś dzień. Na pół martwego odniesiono
Męczennika do więzienia, gdzie go czekały nowe
cierpienia, gdyż dozorca, zajadły wróg katolików,
chcąc mu przymnożyć boleści, zrywał plastry z jego
ran. W męczarniach tych przetrwał Błogosławiony
jeszcze dni trzydzieści. Zmarł w więzieniu
ołomunieckim dnia 17 marca roku 1620. Ostatnie jego
słowa były: Jezus, Maryjo, Anno! Pogrzeb odbył się
dopiero siódmego dnia po śmierci, mimo to jednak ciało
nie tylko się nie psuło, ale wydawało z siebie woń
bardzo miłą. Pochowano je w kaplicy świętego
Wawrzyńca przy kościele Najświętszej Maryi Panny w
Ołomuńcu.
Wkrótce zaczął lud morawski czcić Jana Sarkandra i
pielgrzymować do jego grobu i na miejsce męczeństwa,
gdzie w roku 1704 wzniesiono kaplicę. Po dziś dzień
stoi w niej słup, jako też na pół spróchniałe
koło, którym go męczono. Istnieje również owo
cudowne źródło, a lud wierny używa jego wody w
chorobach. Wypadki cudownego uleczenia chorób za
przyczyną błogosławionego Jana zaczęły się zdarzać
wkrótce po jego śmierci i to nie tylko na Morawach,
ale również w Hiszpanii.
Obrazy i podobizny błogosławionego Jana prędko się
rozpowszechniły. Szczególnie dużo jest ich na
Morawach, a między innymi w kaplicy jego męczeństwa, w
kościele metropolitalnym i innych. Prócz tego w
Skoczowie znajduje się od roku 1776 srebrny kielich z
wyobrażeniami jego życia i męczeństwa, a co roku 17
marca, w dniu jego chwalebnego zgonu, odprawia się
sławne nabożeństwo ze starodawnej fundacji. Na rynku
stoi posąg jego, inny znajduje się w kościele za
ołtarzem, trzeci obraz na wieży ratuszowej z napisem:
"Błogosławiony Janie Sarkandrze, Patronie nasz,
módl się za nami". Na wzgórzu przy Skoczowie
znajduje się kaplica tegoż Świętego, gdzie w
ostatnią niedzielę maja rokrocznie odprawia się
uroczyste nabożeństwo przy ogromnym udziale jego
czcicieli.
Nauka moralna
Stałość tego błogosławionego męża zawstydza
wszystkich, którzy nic dla wiary świętej znieść nie
potrafią, ani nie mają odwagi śmiało stanąć w
obronie wiary i cnoty. Błogosławiony Jan Sarkander nie
był człowiekiem lekkim, chwiejącym się i uginającym
za lada powiewem, lecz mężem pełnym gorliwości i
męstwa. Wolał on narazić się raczej na wszelkie
prześladowania ze strony swych nieprzyjaciół, aniżeli
zdradzić tajemnicę spowiedzi. Takim powinien być
każdy sługa Boży: stałym, nieporuszonym i
przywiązanym do obowiązków swego stanu. Za męstwo i
stałość nie trzeba brać uporu lub nieprzełamanego
przywiązania do swojego zdania. Stateczne przywiązanie
w pełnieniu powinności stanu swego, oto męstwo i
stałość chrześcijanina. Cnoty te nie powinny być
wynikiem surowego i ostrego umysłu, lecz wypływem
miłości Boga i gorącego pragnienia pomnożenia Jego
chwały. Tą żądzą powodowani, szukajmy
najpewniejszych środków zbawienia własnego i
bliźnich.
Modlitwa
O Boże, któryś na prośbę błogosławionego
Męczennika Twego, Jana Sarkandra, źródłu czystej wody
wytrysnąć rozkazał, przyprowadź nas też za jego
przyczyną do źródła nigdy nie wysychającego i żywą
wodę wydającego, abyśmy z niego czerpać i tak
posileni zasadzki piekielne zwyciężać i ku Tobie do
Królestwa niebieskiego wejść mogli. Przez Pana
naszego, Jezusa Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i z
Duchem świętym żyje i króluje w Niebie i na ziemi, po
wszystkie wieki wieków. Amen.
Św. Jan Sarkander, Męczennik
Urodzony dla świata 20.12.1576 roku,
Urodzony dla nieba 17.03.1620 roku,
Wspomnienie 17 marca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.