DEKLARACJA DOKTRYNALNA

poniedziałek, 29 lutego 2016

Bulla "Unam Sanctam" Bonifacego VIII - Ks. Rafał Trytek


   Najnowszy numer "Pro Fide Rege et Lege" (nr 1 (67) 2011) poświęcony jest wymienionemu w tytule dokumentowi papieża Bonifacego VIII (1294-1303). Niestety prawda katolicka nie została w czasopiśmie wystarczająco potwierdzona, a częściowo została wręcz zniekształcona i zamazana.

Serię poświęconą wydarzeniom pontyfikatu Bonifacego VIII otwiera artykuł R. Mozgola "`Francuski puszczyk` kontra `czarnoksiężnik z Rzymu` - konflikt między królem Francji a papieżem jako tło bulli papieskiej `Unam Sanctam`". W gąszczu historycznej narracji wypowiada autor szereg twierdzeń, które nie są całkowicie zgodne z prawdą katolicką - prawdą jedyną. Na str. 3 czytamy: "...Jednak unieważnionej przez Klemensa V bulli Bonifacego VIII `Unam Sanctam` poświęcono w trakcie trwania Soboru Watykańskiego I więcej miejsca niż ważnym dokumentom wcześniejszych soborów...". Pojawiają się pytania: W jakim stopniu "Unam Sanctam" została unieważniona? Dlaczego dogmatyczny Sobór Watykański zajmował się tak intensywnie "unieważnioną" bullą? Czy Klemens V odwołał dokument całkowicie, czy tylko jej fragmenty? Autor niestety nie odpowiada w tym momencie na to pytanie, sugerując jedynie całkowite zniesienie jej postanowień, czym zaprzecza swoim późniejszym wnioskom.


Oto pod koniec artykułu, str. 28, czytamy: "Istnieje jednak aspekt bulli "Unam Sanctam" obowiązujący do dziś i wielokrotnie przypominany w tradycyjnych orzeczeniach dogmatycznych Kościoła. Stanowi go teologiczna definicja Kościoła zawarta m. in. w pierwszym fragmencie i ostatnim zdaniu papieskiego dokumentu z 1303 roku. Definicja "poza Kościołem nie ma zbawienia" stanowi nieomylną formułę dogmatyczną...". Ryszard Mozgol unika niczym diabeł święconej wody przytoczenia owego ostatniego zdania, a brzmi ono tak: "Porro subesse Romano Pontifici omni humanae creaturae declaramus, dicimus, diffinimus omnino esse de necessitate salutis", Denz. 875). W " Pro Fide..." (str. 68) mamy polskie tłumaczenie tego fragmentu: "... Stwierdzamy zatem, deklarujemy i ogłaszamy, że do zbawienia absolutnie konieczne jest przyjęcie prawdy, iż wszystkie istoty ludzkie podlegają Rzymskiemu Papieżowi". Komentarz autora artykułu: "Końcowa formuła bulli przeraża swoją jednoznacznością..." (str.28). Przeraża? Chyba tylko zwolennika FSSPX. Bezkompromisowy katolik raduje się natomiast z jasnych słów Następcy Świętego Piotra, będących kolejnym potwierdzeniem katolickiej doktryny. Zaiste, jasne słowa papieża wykluczają koncepcję teologiczną FSSPX, według której można by przez pół wieku NIE PODLEGAĆ papieżowi, ignorować i zwalczać jego nauczanie, orzeczenia, promulgacje rytów sakramentów, prawa, kanonizacje. Bractwo św. Piusa X żyje własnym życiem "eklezjalnym", w którym kontakty z osobą domniemanego papieża mają charakter wyłącznie kurtuazyjno-dyplomatyczny. Nie istnieje natomiast u nich zależność typu poddany-przełożony w stosunku do domniemanej hierarchii. Lefebryści mydlą oczy swym wiernym bajkami o odrzuceniu "ślepego posłuszeństwa papieżowi", a przecież struktury FSSPX są całkowicie autonomiczne w stosunku do rzekomej hierarchii kościelnej i nie może być mowy u nich o JAKIMKOLWIEK posłuszeństwie w stosunku do niej.

Księża Bractwa ciągle używają też opowiastki o papieżu jako "złym tatusiu". W historii Kościoła było wielu papieży niezbyt godnych zajmowanego urzędu, ale wszyscy byli wyznawcami Wiary Katolickiej, w przeciwieństwie do zajmujących stolice kościelne modernistów. Dlatego katoliccy papieże (włącznie z tymi błądzącymi) byli OJCAMI w Wierze dla katolików. Nie są nimi natomiast niedowiarkowie tacy jak Benedykt XVI czy Jan Paweł II. Ojcostwo papieży jest duchowe i zasadza się na pokrewieństwie Wiary. Dlatego sedewakantyści przeprowadzają "test na ojcostwo", z którego jasno wynika, że moderniści tacy jak Montini czy Ratzinger są z nami zupełnie "niespokrewnieni".

Powracając do artykułu Mozgola - stanowi on bardzo subiektywną i tendencyjną wizję historii Kościoła, w której racja przypisywana jest jednostronnie stronnictwu antypapieskiemu.. W przypisie nr 53, na str. 16 pisze autor: "Nie sposób odmówić sobie w tym miejscu uwagi, że francuska uzurpacja stanowiła prostą konsekwencję sukcesu antycesarskiej koncepcji papieskiej XI wieku, w myśl której cesarz był tylko usuwalnym urzędnikiem...". Tłumaczenie ekscesów Filipa Pięknego papieską walką o wolność Kościoła przeciw cesarzom? Rzecz charakterystyczna, że autorowi nie przeszkadza traktowanie papieży jak "usuwalnych urzędników" przez cesarzy, którzy raz po raz ustanawiali schizmatyckich antypapieży. I to pomimo, że władza papieska i jej prerogatywy pochodzą od Chrystusa, a władza cesarska, jako taka, powstała w wyniku historycznego rozwoju i nigdy nie miała określonych prerogatyw.

Ryszard Mozgol cytuje jako "autorytety" historyczno-teologiczne Dantego czy św. Bernarda z Clairvaux. O ile cytowanie gibelińskiego poety jest całkowitym nieporozumieniem, o tyle zdanie św. Bernarda bardziej zasługuje na uwagę, aczkolwiek należy pamiętać, że święci nie są nieomylni, a Doktor Miodousty słynął wymową, ale w postępowaniu praktycznym nie jaśniał roztropnością. Zachowajmy złoty środek pomiędzy "fideizmem" św. Bernarda a "racjonalizmem" św. Anzelma.

Ks. Rafał Trytek, 26 maja 2011, św. Filipa Nereusza

Za: http://sedevacante.pl/teksty.php?li=28