DEKLARACJA DOKTRYNALNA

środa, 12 sierpnia 2015

Żywot świętej Klary, ksieni


 
   Święta Klara (żyła około roku Pańskiego 1234), duchowna córka św. Franciszka serafickiego, założyciela zakonu Braci Mniejszych, i jego najwierniejsza naśladowniczka, była rodem jak i on z miasta Asyżu we Włoszech. Urodziła się dnia 16 lipca roku Pańskiego 1194, jako córka bardzo zamożnej szlacheckiej rodziny. Bogobojna matka uczyła sama swego aniołka początków religii, a dziewczątko okazało się pilną uczennicą. Modlitwa była najmilszym jej zajęciem; przy każdym obiedzie i wieczerzy odkładała część swej porcji, aby ją dać zgłodniałemu żebrakowi, a pod świetną odzieżą nosiła pokutną włosiennicę. Licząc lat 18, bogata we wdzięki i zalety umysłu i duszy, była przedmiotem powszechnego podziwu i niejeden zacny młodzian ubiegał się o jej rękę. Tymczasem Klara udała się do świętego Franciszka, błagając go, aby jej pomógł usunąć się ze świata i wskazał drogę do Nieba, gdyż podobnie jak on chciałaby się wyrzec uciech światowych, a służyć jedynie Bogu. Święty zakonodawca, widząc szczerość jej zamiarów, przyrzekł jej habit zakonny na niedzielę Palmową roku 1212.
Nie mogąc uzyskać zezwolenia rodziców, uszła Klara potajemnie z domu i udała się z kilku towarzyszkami do kościoła Najświętszej Maryi Panny Anielskiej, przy którym wraz z bracią mieszkał święty Franciszek, gdzie wszystkie odebrały z rąk tego Świętego gruby habit pokutny i powróz jako przepaskę. Ponieważ Franciszek jeszcze nie był założył domów dla zakonnic, przeto umieścił je chwilowo w klasztorze benedyktynek św. Pawła. Tu oddała się Klara całkiem modlitwie i rozpamiętywaniu.

Wkrótce rodzice wyśledzili miejsce pobytu córki, i już to groźbami, już też obiecywaniem złotych gór chcieli ją wydobyć z klasztoru. Próbowali nawet przemocy. Klara uciekła do kościoła i objęła ramionami ołtarz, ale gdy ojciec, usiłując ją odeń oderwać, rozdarł jej suknię, wtedy odsłoniwszy głowę, wskazała swe ucięte włosy i rzekła z surową powagą: "Któż ośmieli się rozłączyć mnie z Chrystusem? Wiedzcie, że Jego poślubiłam i nie uznaję innego narzeczonego; włos mój padł pod nożycami i nigdy innej sukni nosić nie będę, jak suknię dobrowolnego ubóstwa, gdyż z dojrzałym namysłem wybrałam Jezusa". W tej twardej walce odniosła w końcu zwycięstwo. Tymczasem święty Franciszek urządził kościół i klasztor św. Damiana pod Asyżem dla Klary i jej towarzyszek, mianował Klarę przełożoną i nadał im regułę, zatwierdzoną przez papieża Honoriusza III. Tak powstał zakon "Biednych niewiast", czyli "Klarysek", który wkrótce rozkrzewił się po całym świecie.
Klara okazała się rzeczywiście wzorową i przykładną ksienią. Surowa i nieubłagana dla siebie, nigdy nie nosiła trzewików, sypiała na gołej ziemi i nigdy nie folgowała sobie w poście, a twardy habit wtedy tylko zamieniała na lżejsze odzienie, póki przetarte i zakrwawione ciało nieco się nie zagoiło. Dla podwładnych zakonnic była jak najtkliwszą matką; spełniała najniższe posługi, rano zapalała lampy, dzwoniła na modlitwę, posługiwała do stołu, obmywała siostrom nogi, pielęgnowała chorych, a gdy ujrzała smutek na twarzy jakiej mniszki, dotąd nie spoczęła, póki balsamem pociechy nie pokrzepiła serca strapionej. Na prośby zakonnic, błagających ją, aby zważała na siebie i oszczędzała siły i zdrowie, odpowiadała z uśmiechem: "Z pewnością nie umrę prędzej, póki się Panu nie spodoba. Niejeden człowiek światowy zniewieściały i nieodmawiający sobie niczego, umrze rychlej ode mnie. Gdy pomyślę, co Bóg uczynił i jeszcze czyni dla mnie, wstyd mnie przejmuje, że ja tak mało dlań uczyniłam".
Gdy święty Franciszek i biskup Asyżu nakazali jej, aby nie co czwarty dzień, ale codziennie przyjmowała pożywienie i sypiała przynajmniej na sienniku, usłuchała rozkazu, ale co do ubóstwa w niczym sobie nie pofolgowała. W pożywieniu i w odzieży zezwalała na to, co jest niezbędne; zapasów nie cierpiała, oświadczając, że klasztor ma żyć wyłącznie z jałmużny. Papież Innocenty IV, obawiając się, że klasztor może nie ma dość dobrowolnych ofiar, potrzebnych do utrzymania, chciał zmienić cokolwiek regułę w artykule dotyczącym ubóstwa, ale św. Klara odpowiedziała mu z pokorą i uszanowaniem: "Jeśli Wasza Świątobliwość pragnie przynieść mi jakąkolwiek ulgę, w takim razie prosiłabym o ulgę w grzechach, nie w ślubach. Bóg w dziwny sposób nam pokazał, jak dalece na Nim polegać możemy; czy mamy Mu okazać nieufność? Usilnie przeto błagam i dotąd nie powstanę, póki nam nie pozwolisz żyć w zupełnym ubóstwie i bez wszelkich stałych dochodów".

Bóg też częstokroć cudownie wynagradzał jej zaufanie. Zdarzyło się, że pewna część wojska, jakie wiódł cesarz Fryderyk III przeciw papieżowi - sami Saraceni - grasując w dolinie spoletańskiej, przypuściła szturm do klasztoru klarysek. Klara, obłożnie wówczas chora, nie zlękła się. Pocieszała biadające siostry, a wziąwszy Przenajświętszą Hostię w srebrnym kielichu, kazała się zanieść pod bramę klasztorną i uklęknąwszy przed nią, zaczęła, się modlić. Żołnierstwo, zdjęte przestrachem, zaczęło drżeć; szturmujący jak gdyby pod ciosem niewidzialnej siły spadali z drabin, a w chwilę potem wszyscy uciekli w popłochu.
Sława cnót i mądrości Klary tak się rozgłosiła, że wiele dziewic dopraszało się o przyjęcie do zakonu. Między innymi wiele księżniczek i królewnych prosiło o łaskę naśladowania Chrystusa w gronie "ubogich niewiast". Najsłodszą atoli dla Klary pociechą było wstąpienie do klasztoru jej dwóch młodszych sióstr i rodzonej matki po śmierci ojca.
W czasie ostatniej choroby odwiedził ją papież Innocenty IV z czterema kardynałami, aby jej udzielić ostatniego rozgrzeszenia i podziwiać mądrość jej słów jako też pokorę serca. "Jak szczęśliwy byłbym - rzekł do swoich towarzyszy - gdyby dusza moja była równie czysta w obliczu Boga, jak dusza tej świętej dziewicy!" Głośny płacz sióstr klęczących około łoża konającej był tkliwym świadectwem miłości i czci, jaką czuły do swej drogiej matki. Klara umarła, krzepiąc je słowami pociechy i całując krucyfiks, dnia 11 sierpnia roku Pańskiego 1253. Papież Aleksander IV, który jako kardynał-biskup uczcił ją mową pogrzebową, już w dwa lata po jej zgonie zaliczył ją w poczet Świętych.

Nauka moralna

Jeszcze raz, pobożni Czytelnicy, rzućmy okiem na klasztor "ubogich niewiast", w którym panuje ścisła klauzura. Zobaczmy, jakie w tym zakonie panują poglądy na życie; przypatrzmy się, czy te poglądy są rzeczywiście tak ponure, nienaturalne, grobowe, jakimi się wydają krzykaczom, którzy mając się za nieomylnych, chcieliby według swej mody świat przerobić i swoim sposobem go uszczęśliwić. Wystarczą na to następujące dwa przykłady z życia świętej Klary.
1) Znakomita dama i troskliwa matka przychodzi do ksieni i prosi, aby przyjęła obie jej córki do klasztoru, podając następujące przyczyny swej prośby: "Starsza z mych córek jest dziewczyną cichą, skromną, nabożną, pokorną, nie lubi towarzystwa ani rozrywek, czuje za to pociąg do samotności; szkoda by było zostawić ją w świecie. Młodsza jest wcale inna: próżna, zalotna, lekkomyślna, szczebiocze cały dzień i gotowa śpieszyć z zabawy na zabawę; tę klasztor jedynie od moralnego zepsucia ocalić zdoła".
Klara tak na to odpowiedziała: "Uczynię próbę, czy na poprawę młodszej, światowej, wpłynie porządek zakonny i wspólna modlitwa. Jeżeli jej się u nas spodoba, niechże z Bogiem pozostanie; jeśli nie, to niechaj wraca do matki. Starsza natomiast niech pozostanie w stanie świeckim, gdyż w świecie trzeba właśnie takich niewiast, które by były żywym przykładem, że w każdym stanie można żyć uczciwie i po chrześcijańsku, a takie niewiasty, które w świecie pełnią swe powinności, są w obliczu Boga tyle warte, co zakonnice, które starają się tylko o własną świątobliwość". - W końcu przyjęła Klara obie panny na pewien czas, po czym oddała je matce. Młodsza w istocie poprawiła się i spoważniała, a starsza postąpiła w doskonałości. Obie wyszły potem za mąż i służyły za przykład wzorowych żon i matek.
2) Święta Klara była zawsze wesołego i pogodnego umysłu i nie lubiła patrzeć na twarze ponure i zachmurzone. Wesołość jej pochodziła z miłości do Chrystusa utajonego w Hostii Przenajświętszej, dlatego ciągle zachęcała zakonnice do zacieśnienia węzła świętej przyjaźni z Panem Jezusem, mówiąc: "My biedne mniszki potrzebujemy także towarzyskiego pożycia; ale jakaż różnica pomiędzy towarzystwem światowym a towarzystwem Jezusowym? Tam gawędzą z sobą bez miłości, częstokroć bez znajomości wzajemnej. Tu rozmawiamy z Panem Jezusem, który nas zna dokładnie, którego my znamy z dzieł Jego miłosierdzia, dobroci i miłości ku nam, który nam dobrze życzy i pragnie naszego dobra. Tam jeden drugiemu nie wierzy, jeden drugiego podejrzewa, uśmiechy są udane, pochlebstwa obłudne; tutaj każdy serce ma w ustach, każdy otwarty i szczery. Im więcej jesteśmy wylane, tym więcej cieszy się Pan Jezus; Jemu można się z wszystkiego zwierzyć, ze wszystkim się użalić; wszakże On jest samą dobrocią i łaskawością. Znajdziemy tu i Maryję, drogą Mateczkę naszą, znajdziemy aniołów, którzy wspierają nas w słabości i nieudolności naszej i wstawiają się za nami tak szczerze, że nigdy nie odejdziemy bez obfitej pociechy".

Modlitwa

Panie i Boże nasz, naucz nas miłościwie chodzić drogami przez Ciebie wskazanymi, jak tego nauczyłeś Klarę świętą i udziel nam łaski, abyśmy na tychże drogach wytrwali, nigdy z nich nie zbaczając aż do zgonu naszego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen. 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.