DEKLARACJA DOKTRYNALNA
▼
czwartek, 28 listopada 2013
niedziela, 24 listopada 2013
sobota, 23 listopada 2013
Unam sanctam i opinionizm, czyli kogo tak naprawdę nie obchodzi papież by Pelagius Asturiensis
Odkąd zająłem się badaniem tego, czy
stanowisko sedewakantystyczne jest rzeczywiście, jak je przedstawiają
różni polemiści, „obsesją” na punkcie papieża, nieuleczalną chorobą
psychiczną lub wreszcie „chorobą sierocą” (tak myśli np. x. Stehlin),
zauważyłem kogo tak naprawdę nie obchodzi, czy ten, który zasiada na
Watykanie jest katolickim Papieżem, Wikariuszem Chrystusa na ziemi,
Doktorem doktorów i Słodkim Chrystusem na ziemi.
Niektórzy bowiem spośród tych, którzy już
przynajmniej pobieżnie zapoznali się z argumentami za obecnym,
trwającym od dekad, wakatem Stolicy Apostolskiej, dochodzą do wniosku,
że nie jest to takie ważne, że nie jest to wiedza konieczna do
zbawienia, że gdy staną po śmierci przed Chrystusem, który ich będzie
sądził sądem sprawiedliwym, nie zapyta ich Ten, który zna zamysły serc
łudzkich: „Czy uznawałeś Franciszka za papieża?” Nie będąc w stanie
odeprzeć argumentów sedewakantystów, wybierają obojętność wobec urzędu i
osoby papieża.
wtorek, 19 listopada 2013
niedziela, 10 listopada 2013
Medice, cura teipsum by Pelagius Asturiensis
Medice, cura teipsum, czyli sedewakantofobia x. Stehlina
Jeśli lekarz nie zna się na danym
schorzeniu, to jakże może autorytatywnie proponować lekarstwo? A jeśli
sam jest tak chory (nieuleczalnie?), że zdrowego pacjenta uważa za
chorego, to już wtedy mamy doprawdy tragiczną sytuację. Lepiej, żeby
zdrowi ludzie unikali takiego „lekarza”, by przypadkiem (celowo?) ich
sam nie zaraził.
Najnowszy numer pisma „Zawsze wierni” nie celuje w trafnych sądach i właściwych wnioskach, jak już dało się zauważyć a propos tekstu „Ucieczka w marzenia”.
Jak można się było tego spodziewać, w opisie napisanym językiem
charakterystycznym raczej dla charyzmatycznego prezbitera niż
tomistycznego autora znalazło się też miejsce na dżumę, cholerę, wrzody,
wirusa, bakcyla przerażająco zaraźliwego sedewakantyzmu. Z powodu
odstraszającego wyglądu człowieka dotkniętego tą wyjątkowo zakaźną
chorobą cielesno-psychiczną x. Stehlin, w roli „lekarza”, przeprowadza
po raz kolejny terapię odstraszającą.
piątek, 8 listopada 2013
Munus docendi nieposłusznego Orzeszko by Pelagius Asturiensis
Po pierwsze, nie wiadomo, czy lepiej, czy nie, że „(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan”
Orzeszko pisze dla lefebrystycznego „Zawsze wierni”. Świadczy to z
pewnością o tym, gdzie przenosi się ów
„(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan”. Musiał, zresztą dość szybko,
zrozumieć, że „nie można jednocześnie podawać dłoni modernistom i chcieć
zachowywać Tradycję” oraz w ten sposób „robić diabelską robotę” (abp Lefebvre) podporządkowując się apostackiej hierachii. Stanowi to przeszkodę nie do pokonania w pracy dla zbawienia dusz.
O dziwo jednak,
„(nie)wyświęcony-przez-niebiskupa-kapłan” Orzeszko nie widzi jawnych
sprzeczności w piramidalnych bzdurach, które głosi, zwłaszcza na temat
hierarchii i posłuszeństwa. Bzdurach, inaczej tego bowiem nie da się
nazwać.