(żył około roku Pańskiego 1221)
Wśród szczęku oręża i wypraw krzyżowców do
Palestyny religijne wychowanie na Zachodzie było w
niektórych krajach wielce zaniedbane, wskutek czego jak
grzyby po deszczu wyrastały herezje, pełne ślepej
nienawiści przeciw Kościołowi katolickiemu.
W tym samym czasie dorastał w mieście Calarnega w
Hiszpanii uzdolniony chłopiec Dominik, syn pobożnych
rodziców, obrany przez Opatrzność, aby usunąć
zgorszenie odszczepieństwa, a Kościołowi dodać nowego
blasku i uświetnić go nowym triumfem. Pod troskliwą
opieką matki i mądrym kierownictwem jej brata kapłana,
przewyższył Dominik swych współuczniów i
rówieśników czystością obyczajów i postępami w
naukach. W czasie głodu rozdał pieniądze, jakie
posiadał, sprzedał swą odzież i książki, aby
żywić głodnych, a gdy go za to zganiono, tak się
tłumaczył: "Na cóż mi martwe księgi, jeżeli
bliźni moi z głodu umierają?" Sława jego
pobożności tak się wkrótce rozeszła, że Diego,
biskup Osmy, powołał go do Palencji na profesora Pisma
świętego i mianował go podprzeorem kanoników. Nowo
mianowany prałat wkrótce miał jednak przewyższyć
nadzieje, jakie w nim pokładano.
Gdy Diego z Dominikiem wybrał się w roku 1203 z
polecenia króla Alfonsa IX do Paryża i ujrzał
własnymi oczyma bezprawia sekciarzy albigeńskich,
postanowili obaj zająć się ich nawracaniem. Papież
Innocenty III pozwolił biskupowi opuścić diecezję na
dwa lata, połączyli się przeto z trzema papieskimi
legatami i dwunastu opatami cystersów, którzy od roku
daremnie się mozolili, aby nawrócić odszczepieńców,
i namówili tych piętnastu misjonarzy, aby się wyrzekli
wielkiego blasku w występowaniu, a natomiast w
apostolskim ubóstwie, boso, chodzili do miast i wsi
głosić Ewangelię świętą. Skutek był o wiele
pomyślniejszy, a Dominik okazał się najroztropniejszym
i najszczęśliwszym w dziele nawracania zbłąkanych.
Niezadługo jednak niespodziewany cios spotkał
pobożnych w winnicy Pańskiej pracujących robotników:
biskup Diego musiał wrócić do diecezji, dwunastu
opatów, uległszy trudom i mozołom, poszło wypocząć
w swych klasztorach, a legat papieski Piotr poniósł
śmierć z rąk zagorzalców kacerskich.
Morderstwo to rozpętało krwawą wojnę, w której
obie strony dopuszczały się strasznych okrucieństw,
Dominik jednak, nienawidzący wojny i wyższy ponad
wszelkie namiętności, wytrwał w swym apostolstwie.
Gdy po zdobyciu Tuluzy miecze schowano do pochew,
Dominik z kilku towarzyszami pośpieszył do tego miasta,
głównej siedziby kacerzy, aby na nowo podjąć
przerwane dzieło nawracania. Niestety, zadanie
przerastało jego siły, albowiem nieuctwo i zdziczenie
niższych warstw ludności przybrało wprost niesłychane
rozmiary. Pocieszycielką jego w tym kłopotliwym
położeniu była Matka Boska, która - jak głosi
podanie - objawiła mu się i nauczyła go Różańca
świętego. Pokrzepiony na duchu, wyjaśnił Dominik
ludowi tajemnice Różańca św., odmawiał go po społu
z nim i jak najzbawienniejsze osiągnął skutki.
Ciesząc się z tego, postanowił założyć zakon,
który zbrojny nauką i modłami miał się oddać na
służbę Kościoła, pośpieszył przeto do Rzymu, aby
wybłagać u papieża błogosławieństwo dla swego
przedsięwzięcia. Papież zatwierdził jego plan, a
krążyła wieść, że widział we śnie chwiejący się
kościół lateraneński, i Dominika, który silnymi
ramionami powstrzymywał go od upadku. Dominik i
współpracownicy postanowili rządzić się regułą
świętego Augustyna, uzupełniwszy ją kilku dodatkami,
jakich wymagał cel ich stowarzyszenia. W dzień
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny roku 1217
złożyli uroczyste śluby, a stowarzyszenie swoje
nazwali "Zakonem kaznodziejskim".
Pierwszym generałem zakonu został wybrany Dominik.
Głównym jego staraniem było zakładanie klasztorów po
miastach, w których istniały uniwersytety, jak np. w
Paryżu, Rzymie i Bolonii, miał bowiem niezłomne
przekonanie, że pobożność wtedy tylko wielkich rzeczy
dokazać może, jeśli jest połączona z gruntowną
nauką. Z niesłychaną, niepojętą wprost szybkością
zwiedził następnie Francję, Włochy i Hiszpanię, i
wszędzie zjednywał sobie wielu uczniów, młodzieńców
odznaczających się talentem i charakterem, zakładał
klasztory, i dawał mądre rady, jak w każdym miejscu
najskuteczniej czynić zadość potrzebom religijnym. Do
cudów nieomal zaliczyć należy, że w przeciągu lat
czterech zakon dominikański rozkrzewił się po całej
chrześcijańskie i Europie, a na generalnej kapitule w
Bolonii roku 1221 trzeba było szeroko rozsiane klasztory
podzielić na osiem prowincji.
Zaledwie święty Dominik spełnił to, co uważał za
swoje zadanie, nadszedł kres dni jego. Braci, którzy
otaczali jego łoże, pożegnał czule następującymi
słowy: "Miłujcie się nawzajem, zachowajcie
pokorę, nie rozstawajcie się nigdy z ubóstwem; nie
płaczcie o mnie, bo za niczym tu na ziemi nie tęsknię,
a tam wysoko więcej się wam przydam". Potem
uleciała dusza jego w Niebiosa dnia 4 sierpnia 1221r.
Już po dwunastu latach zaliczył go papież Grzegorz IX
w poczet Świętych.
Nauka moralna
Święty Dominik dlatego tak gorliwie zwalczał
kacerstwo, gdyż jest ono największym nieszczęściem i
utrapieniem świata chrześcijańskiego.
Prawda objawiona przez Boga jest tylko jedna, tak jak
jeden tylko jest Bóg. Jeden tylko jest Kościół, w
którym Bóg złożył tę prawdę i przez który ludziom
ją ogłasza; jeden tylko jest Jezus Chrystus i mówi
tylko o jednym Kościele, który jest dziełem Jego.
Święty Paweł powiada: "Jeden Pan, jedna wiara,
jeden Bóg i Ojciec wszystkich" (Ef. 4,5-6). Tym
Kościołem oświeconym przez Ducha świętego, stróżem
całkowitej prawdy, jest Kościół katolicki; on jest
głosicielem tej prawdy. Kto z tych prawd, niezbędnie do
zbawienia potrzebnych, choćby jedną tylko odrzuca, a
czyni to rozmyślnie i uporczywie, kto przy odrzuconym
przez Kościół poglądzie obstaje i uporczywie go
broni, jest kacerzem. Jest on martwą odroślą,
odpadłą od ciała Chrystusowego, nie uczestniczy w
łaskach, których szafarzem jest Kościół, a jeżeli
rozmyślnie trwa w błędzie, wtedy dusza jego jest
stracona.
Ale smutny ten los spotyka tylko tych, co umyślnie i
uporczywie odrzucają artykuły wiary Kościoła
katolickiego, tacy zaś, którzy bez swojej winy są poza
obrębem Kościoła, ale przy tym szczerze i uczciwie
pragną prawdy i według możności przestrzegają
przykazań Boskich, tacy są wewnętrznie członkami
Kościoła - chociaż niewidzialnymi - i mogą
osiągnąć zbawienie duszy.
Ale i niewinnie w błędzie zostający są w
niekorzystnym położeniu wobec prawdziwych członków
Kościoła Chrystusowego. Nie tylko bowiem błąd ich
przeszkadza im w dążeniu do doskonałości, nie tylko
staje się im bodźcem i zachętą do niejednego grzechu,
ale są oni pozbawieni nadto wielu i to najsilniejszych
łask, którymi rozporządza Kościół, jak np. ofiary
Mszy świętej, sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej,
rozgrzeszenia kapłańskiego, ostatnich sakramentów i
odpustów. Tacy niewinnie błądzący, pozbawieni
nieomylnej gwiazdy przewodniej, która by kierowała ich
krokami, stają się częstokroć łupem oszustów,
którzy zamykają im oczy na prawdę, wiodą ich na
manowce i przyprawiają ich o zgubę, jak to widzieliśmy
u albigensów, za których św. Dominik ciągle wznosił
modły do Boga, czynił pokutę, i których kazaniami i
nauczaniem chciał nawrócić na łono Kościoła
katolickiego.
Dziękujmy przeto wszyscy, którzy jesteśmy
członkami tego Kościoła, że nam Bóg pozwolił do
niego należeć; pozostańmy wiernymi wierze, nie dajmy
się sprowadzić na manowce ani namowom, ani pismom
przewrotnym, zwłaszcza takim, które pod pozorem prawdy
starają się wszczepić jad kacerstwa. Kacerze starają
się szerzyć błędy i nakłaniać katolików do
wyrzeczenia się wiary. W tym celu wydają broszurki i
drobne pisemka i rozdzielają je między lud. Treścią i
celem tych pisemek jest wyśmiewanie, przekręcanie i
znieważanie nauk i obrzędów naszego Kościoła.
Jeżeli takie piśmidło dostanie się do rąk naszych,
nie czytajmy go; zanieśmy je do swego proboszcza lub
spowiednika, i zapytajmy go o zdanie. Prócz tego nie
zaniechajmy modlić się o nawrócenie niewiernych i
starajmy się przyczynić do tego nawrócenia życiem
bogobojnym, dobrymi uczynkami i szczerą miłością
bliźniego.
Modlitwa.
Boże, któryś Kościół Twój święty zasługami i
apostolską pracą św. Dominika, Wyznawcy Twojego,
uświetnić raczył, spraw miłościwie, aby za
pośrednictwem jego nie brakło temuż Kościołowi i
doczesnej pomocy, i aby się on coraz bardziej wzbogacał
w dobra duchowne. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki
wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r