DEKLARACJA DOKTRYNALNA

czwartek, 26 października 2017

Bp Donald Sanborn: „Correctio filialis”



      W końcu świat konserwatystów Novus Ordo zmierzył się z rzeczywistością, przynajmniej w pewnym stopniu. Mam na myśli Synowskie upomnienie dotyczące szerzonych herezyj, które zostało wysłane Bergoglio w ubiegłe lato, a kilka tygodni temu upublicznione.

Ten dość rozwlekły dokument oskarża Bergoglio o ogłoszenie herezyj w Amoris laetitia, wsławionej encyklice, która zatwierdza cudzołóstwo. Łaciński tytuł encykliki oznacza „Radość miłości”, ale wielu odnosi się do niej sarkastycznie „Radość cudzołóstwa”.

Dokument ten zawiera ohydne herezje i błędy oraz stanowi jeszcze jeden gwóźdź – naprawdę duży – do trumny Novus Ordo.

Dla nas zaś promulgowanie herezji przez hierarchię Novus Ordo nie jest niczym nowym. Robi to od ponad pięćdziesięciu lat. Jan Paweł II promulgował herezję w Catechesi tradendae w 1979, gdy oświadczył w tej encyklice, że powinno się uczyć dzieci iż niekatolickie religie są środkami zbawienia. „[J]est rzeczą niezmiernie ważną, aby lojalnie i poprawnie zostały przestawione inne Kościoły i wspólnoty kościelne, za pomocą których Duch Chrystusa nie wzbrania się przynosić zbawienia.” (Catechesi tradendae, nr 32). (tekst polski za opoka.org.pl – przyp. PA)

To jest śmiałą herezją, ponieważ sprzeciwia się temu, że poza Kościołem nie ma zbawienia, co jest dogmatem Kościoła. Jeśli stwierdza się, że istnieją jakieś środki zbawienia poza Kościołem katolickim, popełnia się bezpośrednią sprzeczność z dogmatem katolickim. Ale Jan Paweł II nie mówił nic nowego. Po prostu przytaczał Sobór Watykański II. Nawet cytuje soborowy tekst w zdaniu następującym po tym, które właśnie zacytowałem.

Prawda jest taka, że niekatolickie religie, ponieważ zawierają jakieś prawdy, są w stanie powiadomić ich zwolenników o tych prawdach, które z kolei uświadamiają ich o prawdzie wiary katolickiej. Stąd pobożny protestant, uważnie czytając swą protestancką Biblię może zauważyć dowody Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Najświętszej Eucharystii. Zaczynając od tego, może dojść do wniosku, że znajduje się w niewłaściwej religii o r a z, wskutek tego, może przystąpić do Kościoła katolickiego.

Fakt ten, że niekatolickie religie przekazują pewne prawdy, które w większości przypadków ukradły od Kościoła katolickiego, nie czyni z nich „środków zbawienia”. Jeśli jakiś protestant, powątpiewając o prawdzie jego protestanckiej religii albo negując ją, nie szuka prawdziwej religii, nie modli się o to i nie zostanie katolikiem dzięki łasce Bożej, pójdzie do piekła.

Środkiem zbawienia jest wszelki typ zdolności czynnej, która obdarzona jest Boską władzą nauczania, rządzenia i uświęcania rodu ludzkiego. Ta zdolność czynna jest wyjątkowa w skali świata i nie jest nią nic innego, jak tylko Kościół katolicki. Inne religie nie są nawet „kościołami”, ale tylko zbiorowiskami schizmatyków, heretyków czy pogan, w zależności od przypadku, i nie mają żadnej zdolności poprowadzenia ludzi do nieba.

W rzeczy samej są naprawdę środkami potępienia, bowiem jeśli człowiek trzyma się ich doktryn, dojdzie do poważnych dogmatycznych i moralnych błędów i straci swą duszę. Herezja jest trucizną, a wystarczy jej niewiele w kubku wody, aby wywołała swój śmiercionośny skutek. Niekatolicy doprowadzeni są do Kościoła pomimo ich fałszywych religii, a nie dzięki nim. Niekatolicy muszą dokonać bardzo trudnego zadania przesiewania prawdy, aby wydobyć ją z masy fałszu w ich fałszywych religiach.

Jan Paweł II, choć był rażącym heretykiem jest mimo to jednym z bóstw konserwatystów Novus Ordo. Jest tak dlatego, że powiedział nieco dobrego. Był przeciwny aborcji, choć wielu „katolików” za jego „panowania” wyznawało swą wiarę w aborcję, wśród nich wiele zakonnic. Przeciwny był antykoncepcji, choć antykoncepcja wśród „katolików” rozszalała się za jego „panowania”.

Dlaczego więc, po ponad pięćdziesięciu latach od Soboru Watykańskiego II, konserwatystów Novus Ordo obudził fakt, że dzieje się coś złego w Rzymie?

Dokument, który przedstawili Bergoglio ma zarówno pozytywne jak i negatywne aspekty.

Pozytywne aspekty Upomnienia. Jest jeden pozytywny aspekt tego Upomnienia. Polega na tym, że konserwatyści Novus Ordo w końcu przyznali, że hierarchia Novus Ordo naucza herezji wobec całego Kościoła katolickiego. To przyznanie jest druzgocące, jako że zawiera całą logikę tego, co my mówiliśmy i mówimy od wielu, wielu lat. Bowiem nie oskarżają Bergoglio o czysto osobistą herezję, że mianowicie jako jednostka wyznaje herezję. Oskarżają go o promulgowanie herezji dla całego Kościoła. To twierdząc dając pozytywny dowód tego, że hierarchia Novus Ordo nie jest hierarchią rzymsko-katolicką, ponieważ niemożliwe jest, by rzymsko-katolicka hierarchia mogła zrobić coś takiego. Kościół katolicki posiada asystencję Chrystusa w całym jego powszechnym nauczaniu, we wszystkich prawach i dyscyplinach. Kościół katolicki nie może nigdy promulgować dla całego Kościoła nauczania, praw czy dyscyplin, które są sprzeczne z doktryną katolicką czy które w jakikolwiek sposób są złe czy szkodliwe. Jest to prawdą nawet, gdy to, co zostało powszechnie promulgowane nie posiada znamienia nieomylności. Innymi słowy, autorytatywne, ale nie-nieomylne magisterium Kościoła katolickiego – co jest zazwyczaj zawarte w większości encyklik – mogłoby ewentualnie zawierać błąd, ale nigdy nie mogłoby zawierać szkodliwego błędu czy herezji. Jesteśmy bowiem zobowiązani pod karą grzechu ciężkiego udzielić swego przylgnięcia religijnego (łac. assensus religiosus – przyp. PA) nie-nieomylnemu nauczaniu powszechnemu, a przedmiotem tego przylgnięcia religijnego nigdy nie mógłby być błąd, który jest przeciwny wierze czy moralności.

Nie mogę jednakże przypomnieć sobie ani jednego przykładu z przeszłości Kościoła błędu zawartego w tej nie-nieomylnej formie nauczania.

Ci konserwatyści Novus Ordo oskarżają Bergoglio o nauczanie doktryny, która jest przeciwna katolickiemu nauczaniu moralnemu, które z konieczności jest nieomylne, jako że jest oparte na objawieniu i powszechnym nauczaniu Kościoła katolickiego. To, że cudzołóstwo jest grzechem śmiertelnym jest powszechnym nauczaniem hierarchii katolickiej i nosi znamiona powszechnego magisterium zwyczajnego, które jest nieomylne.

Ponadto, nie oskarżają Bergoglio o błądzenie co do ilości skrzydeł u aniołów, ale o to, że naucza herezji w porządku moralnym. Prawidłowo sprowadzają ten błąd do modernizmu i protestantyzmu, w ten sposób pośrednio oskarżając Bergoglio o wyznawanie także tych herezyj.

Niemożliwe jest by Kościół mógł promulgować powszechnie jakąkolwiek doktrynę, która byłaby sprzeczna z jego własnym magisterium. Kardynał Franzelin, wybitny dziewiętnastowieczny teolog i główny teolog Soboru Watykańskiego z 1870 roku powiedział:

„Święta Stolica Apostolska, której z Boskiego ustanowienia powierzone zostało strzeżenie depozytu wiary oraz połączona funkcja i obowiązek rządzenia Kościołem powszechnym w celu zbawienia dusz, może wymagać przyjmowania teologicznych twierdzeń z racji ich związku ze sprawami teologicznymi, lub może zakazać przyjmowania ich potępiając je, nie tylko z intencją nieomylnego ogłaszania prawdy za pośrednictwem ostatecznego sądu, ale także bez tej [intencji definiowania], z potrzeby lub zamiaru zapewnienia bezpieczeństwa katolickiej doktryny, czy to ogólnie, czy to z powodu szczególnych okoliczności. W tego typu deklaracjach, choć nie ma tam nieomylnej prawdy, niemniej jednak jest nieomylne bezpieczeństwo. To bezpieczeństwo jest zarówno obiektywnym bezpieczeństwem ogłoszonej doktryny, czy to ogólnie, czy to z powodu szczególnych okoliczności, oraz subiektywnym bezpieczeństwem, jako że nie jest bezpieczna odmowa jej [tej doktryny] przyjęcia oraz że nie można odmówić jej przyjęcia bez pogwałcenia podporządkowania, które jest się winnym magisterium ustanowionemu przez Boga.” [podkreślenie dodane] (De divina traditione et scriptura, Rzym, 1882, ss. 127-128)

Kardynał uczy tu czegoś, co jest powszechnie nauczane przez wszystkich teologów i potwierdzone przez Papieża Piusa XII. Chodzi o to, że nieomylność Kościoła nie ogranicza się do dogmatów, ale rozciąga się na zatwierdzanie i potępianie teologicznych twierdzeń, które w jakiś sposób związane są z dogmatami i moralnym nauczaniem Kościoła. Jest to prawdą nawet wtedy, gdy Papież czy któraś watykańska Kongregacja, mająca władzę od Papieża, promulguje nauczanie bez intencji wydania ostatecznego sądu. Tym doktrynom należy się z naszej strony nie przylgnięcie wiary (assensus fidei – przyp. PA), ale to, co jest znane pod nazwą przylgnięcia religijnego (łac. assensus religiosus – przyp. PA), polegające na posłuszeństwie naszego intelektu wobec Kościoła z tego powodu, że jest on nauczycielem rzeczy świętych wobec całego świata. To religijne przylgnięcie jest absolutnie bezpieczne, jako że Kościół, cieszący się boską asystencją, nie mógłby nigdy promulgować dla wszystkich wiernych doktryny, która byłaby sprzeczna z jego własnym nauczaniem, czy innymi słowy, doktryny, której przyjęcie byłoby grzechem.

Amoris laetitia łamie te święte zasady bezpieczeństwa oficjalnego nauczania Kościoła. Każdy katolik musi odrzucić Amoris laetitia, ponieważ jest ona sprzeczna z moralnym nauczaniem Kościoła, które jest de fide. Nikt też nie może twierdzić, że błędy zawarte w tym przerażającym dokumencie są tylko opiniami Bergoglio, jak gdyby udzielał tam tylko wywiadu jakiemuś dziennikarzowi.

Słusznie zatem autorzy Upomnienia mówią, że w Amoris laetitia promulgował on herezje.

Nieuniknionym wnioskiem, w oparciu o wszystkie zasady katolickiej doktryny dotyczące nieomylności Kościoła, jest to, że hierarchia, która promulgowała ten dokument nie jest katolicką hierarchią. Prawdziwa hierarchia katolicka nie może tego uczynić, ponieważ posiada asystencję Chrystusa.

Pierwszy negatywny aspekt Upomnienia. Pierwszy negatywny aspekt upomnienia polega na tym, że [jego autorzy] ograniczają to oskarżenie o promulgowanie herezji do Bergoglio i tylko do tego dokumentu.
Jak już wiele razy powiedziałem, to nie Bergoglio jest problemem, to Sobór Watykański II jest problemem.
Bergoglio jest tylko „kwiatem” na soborowym krzewie, jako że prowadzi do logicznego ziszczenia się wszystkich zasad tego diabelskiego soboru.

Fundamentalnym błędem Soboru Watykańskiego II jest prymat świadomości nad nauczaniem Kościoła. Ta bezecna i niszcząca dogmaty doktryna zawarta jest w zasadzie ekumenizmu. Mówienie, że heretyckie sekty są środkami zbawienia jest mówieniem, że Bóg nie troszczy się o prawdę oraz że to, co się liczy, to każdego doświadczenie Boga, a nie prawda o Bogu. Papież Pius XI, w encyklice Mortalium animos z 1928 roku, powiedział, że błąd ten sprowadza się do porzucenia religii objawionej przez Boga. Odnosząc się do „tych, którzy uważają, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł”, stwierdza:

„Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i krok po kroku popadają w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii, przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.” (tekst całej encykliki – przyp. PA)

To, co w modernistycznym systemie nadaje „wartości” religii to to, że jest ona wykwitem wewnętrznego spotkania z Bogiem. Obiektywne dogmaty nie liczą się wcale. Są one tylko wyrazem religijnego doświadczenia ludzi. Ekumenizm jest więc doktryną, która wypływa z zasady, że sumienie ma pierwszeństwo nad doktryną.

Amoris laetitia przepełnione jest tą zasadą. Czyż to nie poprzez „rozeznanie” pary cudzołożne zrozumieją, że nie robią nic złego? To czyste sumienie nad prawem. Prawdziwe pojęcie sumienia polega na tym, że stosuje ono prawo. Nie wymyśla prawa. Prawo pochodzi od Boga. Sumienie stosuje je: Nie będziesz popełniał cudzołóstwa.

Konserwatyści Novus Ordo całkowicie przegapią okazję, jeśli nie będą w stanie dostrzec, że dewiacje doktrynalne Bergoglio są tylko zastosowaniem fundamentalnej zasady Soboru Watykańskiego II.

Drugi negatywny aspekt Upomnienia. Drugim problemem jest to, że jest to upomnienie. Autorzy tego dokumentu dali się zwieść myśleniu, że czymś właściwym dla świeckich, a nawet kapłanów czy biskupów jest upominanie Papieża.

Konserwatyści Novus Ordo na próżno przytaczają przykład św. Pawła karcącego św. Piotra, bowiem tamto upomnienie nie było w dziedzinie doktryny, ale postępowania (więcej na ten temat tutaj – przyp. PA). Zwracają uwagę na przypadek teologów Uniwersytetu paryskiego, którzy przytaczali błąd Jana XXIII dotyczący wizji uszczęśliwiającej po śmierci. Ale analogia upada ponownie, ponieważ Jan XXII mówił wyłącznie jako prywatny teolog i nie narzucił swych błędów jako nauczania powszechnego. W przypadku Bergoglio mówimy o herezjach promulgowanych wobec całego Kościoła. Z wymienionych przeze mnie wyżej powodów cała natura problemu jest inna, bowiem dotyczy samej nieomylności Kościoła, a nie tylko osobistej herezji Bergoglio.

„Upomnienie” zakłada dwa oczywiste problemy: (1) że nie możemy ufać nauczaniu Papieża; (2) że musimy ufać nauczaniu upominających.

Jaka jest racja bytu Papieża, jeśli podlega upomnieniom ze strony samozwańczej Rady Upominających? Czyją asystencją cieszy się Rada Upominających? Ducha Świętego? Gdzie w Piśmie świętym czy w Tradycji jest wspomniana Rada Upominających?

To powiedziawszy, samo pojęcie „upomnienia” jest głęboko błędne i niszczy autorytet Kościoła. Trąci gallikanizmem, jansenizmem i febronianizmem, trzema spokrewnionymi ze sobą błędami, według których doktrynalne decyzje Stolicy Apostolskiej mogą być poddane przeglądowi i przyzwoleniu wiernych.

Kto jest prawowitym tłumaczem Pisma świętego i Tradycji, oprócz Papieża? Kto ma ostateczne zdanie, poza Papieżem? Niszcząc tę zasadę niszczy się cały Kościół katolicki.

Trzeci negatywny aspekt Upomnienia. Trzecim problemem z tym upomnieniem jest to, że będzie ono uważane jako „rozwiązanie” problemu Bergoglio. Papież promulguje herezje. Garstka ludzi upomina go. Tyle. Problem rozwiązany.

Sam pomysł upominania Papieży w sprawach doktrynalnych całkowicie obala władzę nauczycielską Kościoła. Istnieje jedno jedyne remedium na „papieża”, który promulguje herezje: kardynałowie a nawet biskupi, nawet jeśli są z Novus Ordo, nawróciwszy się wpierw z soborowej religii na wiarę katolicką, podejmują formalne oskarżenie „papieża” o herezję. Jeśli odmówi wycofania herezyj, wówczas muszą ogłosić wakat Stolicy Rzymskiej i podjąć kroki mające na celu wybór kolejnego Papieża. Muszą jednakże wybrać kogoś, kto będzie odrzucał Sobór Watykański II i jego reformy, a nie tylko herezje Bergoglio. Tylko w ten sposób obecny problem Kościoła zostanie rozwiązany.

Ustanawianie systemu „upomnień” heretyckich „papieży”, dzieło samozwańczych „upominających”, zakłada, że jest całkiem możliwe, by katolicki Papież promulgował herezje wobec całego Kościoła oraz całkiem normalne, że samozwańczy „upominający” przyjdą z pomocą.

Oznacza to, że nieomylność Kościoła należy do rady samozwańczych upominających.

W takim przypadku na co nam Papież? Dlaczego nie wystarczy po prostu Rada Upominających?
Konserwatyści Novus Ordo, jednakże, czują taką odrazę do wakatu Stolicy Rzymskiej, że wolą to obiektywnie heretyckie stanowisko upominania promulgującego herezje „papieża”.

Niemniej jednak, jest to krok we właściwym kierunku. Przynajmniej tyle można powiedzieć o tym upomnieniu, że jest to krok w dobrym kierunku. Konserwatyści Novus Ordo wreszcie otworzyli oczy, w pewnym stopniu. Nie powiodła się ostatecznie ich ustawiczna próba widzenia ubrania na nagim cesarzu, to jest, ciągłego przedstawiania marnych i absurdalnych interpretacyj, które starały się zmienić herezję w prawowierność.

Będą mieli również trudność z negowaniem wniosku sedewakantystycznego. Każdy bowiem ze zdrowym rozsądkiem wie, że „papież”, który promulguje herezje nie może w żadnym wypadku być prawdziwym Papieżem. Jak, na przykład, można bronić nieomylności Kościoła przed protestantem, mówiąc, że choć Bergoglio oficjalnie i powszechnie promulguje herezje, mimo to Kościół jest nieomylny w jego nauczaniu powszechnym? Oraz że ta nieomylność jest zapewniona przez samozwańczą Radę Upominających? Jego odpowiedź będzie brzmiała: Marcin Luter miał zatem rację!

Cała katolicka doktryna, teologia i zdrowy rozsądek wskazują na wakat Rzymskiej Stolicy. Módlmy się więc teraz, gdy zasłona spadła z ich oczu, aby konserwatyści Novus Ordo rozejrzeli się dookoła oraz odkryli inne realia dotyczące Soboru Watykańskiego II i jego reform i to co, trzeba z nimi zrobić.

Tłumaczył z języka angielskiego Pelagiusz z Asturii. Źródło: blog biskupa Sanborna.