Było to w roku 1230, gdy papież Grzegorz XI
udzielił ogólnego odpustu wszystkim, którzy odbędą
wyprawę krzyżową do Ziemi świętej. Zbiegły się do
Rzymu tysiące pobożnych z całej chrześcijańskiej
Europy, a wszystkim na życzenie papieża głosił kazania
i nauki ubogi franciszkanin. Mężem tym był św. Antoni
Padewski.
Urodził się on w Lizbonie, stolicy Portugalii, w
roku 1195 z majętnych rodziców. Otrzymawszy w domu
troskliwe wychowanie, w piętnastym roku życia wstąpił
do klasztoru augustianów w pobliżu miasta rodzinnego i
tam z zapałem oddawał się dalszym naukom, a przy tym
szczerej, nabożnej modlitwie. Z powodu licznych
odwiedzin krewnych prosił przełożonych, aby go
przeniesiono do klasztoru bardziej oddalonego od Lizbony,
a mianowicie do Koimbry. Przybył tam w czasie, kiedy
uroczyście chowano święte ciała pierwszych pięciu
Męczenników z zakonu św. Franciszka, których niedawno
zabili poganie na misji w Maroku. Widok tych świętych
Męczenników tak zapalił 23-letniego Ferdynanda - gdyż
takie imię otrzymał na chrzcie świętym - że
zawołał: "O, gdybym i ja mógł być Męczennikiem,
i oddać życie za Pana Jezusa!". Tym pragnieniem
powodowany uprosił sobie, aby mu pozwolono wstąpić do
zakonu Franciszkanów. Tam dano mu ubogą suknię
zakonną, a z nią imię Antoniego, sławnego na cały
świat chrześcijański pustelnika, którego wiernym
miał zostać naśladowcą. Po kilku latach pokutniczego
i nader pobożnego życia wyjednał sobie, że mu
pozwolono udać się do Afryki dla głoszenia Ewangelii
świętej. Pełen radości i odwagi udał się w
podróż, ale ciężka choroba zmusiła go do powrotu.
Udał się teraz do Asyżu, powodowany gorącym
pragnieniem poznania św. zakonnika Franciszka i
zbudowania się jego świątobliwym życiem. Ten
pozwolił mu pozostać we Włoszech, ale żaden klasztor
nie chciał go przyjąć, gdyż był bardzo chory i
słabowity, a nikt nie znał jego nauki i
świątobliwości. Z wielką trudnością uzyskał w
końcu ciasną, ubogą celę w klasztorze w Bolonii. Tam
oddał się całkiem rozmyślaniom i tak był pokorny i
cichy, że go uważano za pobożnego braciszka zakonnego,
ale nie miano wielkiego zaufania do jego rozumu. Atoli
wkrótce przekonano się o pomyłce.
Pewnego razu zebrało się w Forli wielu młodych
franciszkanów i dominikanów, aby przyjąć święcenia
kapłańskie. Gwardian z Bolonii, który również
przybył na tę uroczystość, przybrawszy sobie Antoniego
za towarzysza, pewnego dnia po wieczerzy zażądał,
ażeby którykolwiek z tych młodzieńców miał
przemowę, atoli wszyscy uniewinniali się, że nie są
przygotowani. Wtedy gwardian dla żartu kazał
przemówić Antoniemu. Antoni usłuchał rozkazu
przełożonego z wszelką pokorą i przemówił do
zebranych z takim talentem i gruntownością, a zarazem
tak pięknym językiem, że wszyscy obecni osłupieli z
podziwu. Wkrótce potem przełożeni posłali Antoniego
na studia teologiczne do Vercelli, a gdy je ukończył,
powołali go na nauczyciela w zakonie. Później,
powołany na misjonarza ludowego, rozwinął Antoni
szeroką działalność we Włoszech i w południowej
Francji. Najczęściej miewał kazania i nauki pod gołym
niebem, były bowiem tak ciekawe i pełne głębokiej
nauki, że spieszyły na nie tłumy, których nie mógł
pomieścić żaden kościół. Często do trzydziestu
tysięcy nabożnych słuchało jego kazania z wytężoną
uwagę. Potęga jego wymowy działała prawdziwe cuda.
Szczególną sławą otoczyło go nawrócenie Ezzelina,
przywódcy partii cesarskiej w południowych Włoszech.
Spotkawszy tego krwawego tyrana, który szydził z
papieża, że go wyklął z Kościoła, stanął przed
nim bez obawy i odezwał się do niego: "Jak długo
jeszcze będziesz Niebo znieważał? Czy sądzisz, że
ucho Boskie jest nieczułe na okrzyki zemsty za krew
przez ciebie wylaną? Miara zbrodni twoich już
przepełniona, a Bóg skruszy cię i w niwecz obróci,
jeśli natychmiast nie będziesz żałował za zbrodnie
swoje i nie będziesz się starał zmazać ich życiem
pełnym pokuty. Usłuchaj głosu mojego, bo mój głos
jest głosem Boga!". Słuchacze byli pewni, że
Ezzelin wywrze na Antonim za te odważne słowa krwawą
zemstę, ale ku zdziwieniu wszystkich tyran zstąpił z
tronu, na którym siedział, włożył sobie pasek
pokutniczy na szyję, ukląkł przed Antonim, uznał swe
winy, przyrzekł poprawę, a potem odezwał się do
towarzyszy: "Nie dziwcie się temu, co teraz
uczyniłem. Spostrzegłem na twarzy tego męża taki
nieziemski blask, że strach mnie ogarnął i miałem
wrażenie, jakobym już był potępiony".
Wielkie szkody wyrządzały wówczas Kościołowi
liczne herezje, a zwłaszcza ta, która przeczyła, że
Jezus Chrystus jest obecny w Przenajświętszym
Sakramencie Ołtarza. Głównym siedliskiem kacerzy było
miasto Rimini. Antoni chciał im prawdę głosić, ale
mieszczanie zatykali uszy. Pełen smutku poszedł na
brzeg morza i zawołał: "Pokażcie się ryby i
słuchajcie słowa Bożego, gdy zatwardziali ludzie
słyszeć go nie chcą!". Natychmiast wielkie i małe
ryby powysuwały łby z wody i słuchały, jak Święty
modlił się i błagał Stwórcy o nawrócenie
niewiernych, a pobłogosławione znów w morze się
pochowały. Zawstydzeni tym cudem odszczepieńcy
słuchali odtąd Świętego gorliwie i wielu się
nawróciło.
Czynami swymi zasłużył sobie święty Antoni na
nazwę "młota na odszczepieńców", a niemniej
usilnie pracował nad własnym zbawieniem. Całe noce
przepędzał na modlitwie przed Sakramentem Ołtarza i
zadawał sobie różne ćwiczenia pokutnicze, jakkolwiek
i cierpieniami Bóg go nawiedzał.
Papież na jego prośbę udzielił mu łaski, że nie
wolno go było zmuszać do przyjęcia jakiegokolwiek
urzędu w zakonie. Chociaż łatwo mógł był zostać
generałem zakonu, uczynił to z prawdziwej pokory, gdyż
nie chciał wywyższenia nad innymi. Udał się potem na
większą samotność do klasztoru w Padwie i tam po
kilku miesiącach zakończył żywot doczesny dnia 13
czerwca roku 1231. Nad grobem jego działo się dużo
cudów.
Już w rok po śmierci Kościół uznał go za
Świętego, a miasto Padwa zbudowało na jego cześć
wspaniały kościół. Przy przenoszeniu jego relikwii do
nowego kościoła ciało znaleziono spróchniałe, ale
język jakby u żywego człowieka. Na widok tego cudu
generał zakonu św. Franciszka, św. Bonawentura,
ukląkł z całym zebranym ludem i sławił Świętego.
Nauka moralna
Nie każdy musi być uczonym teologiem lub wielkim
kaznodzieją, ale każdemu z nas w każdym stanie
udzielił Pan Bóg w języku władzy, której użyć
możemy na Jego chwałę lub na potępienie wieczne.
Święty Antoni niechaj wszystkim służy za
przykład: przemawiał on tylko wtedy, gdy Bóg przez
przełożonych pozwolił mu przemawiać, a używał
języka tylko na sławę i cześć Boga i na zjednanie Mu
wyznawców. My tak samo czynić możemy i pokazać
bliźnim, że mamy serce czyste, a to ich pociągnie ku
dobremu. W języku człowiek ma wielką potęgę, niechaj mowy zatem używa tylko do celów szlachetnych i
zbawiennych.
Modlitwa
Kościół Twój, Boże, niech uroczystość
świętego Antoniego, Wyznawcy Twojego, rozwesela,
abyśmy duchownymi pomocami zawsze byli wsparci i
wysłużyli sobie wieczne wesele w Niebie. Przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Antoni z Padwy
Urodzony dla świata 1195 roku,
Urodzony dla nieba 13.06.1231 roku,
Kanonizowany 1232 roku,
Doktor Kościoła 1946 roku,
Wspomnienie 13 czerwca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.