DEKLARACJA DOKTRYNALNA

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Żywot świętego Marcelego, papieża i Męczennika

(Żył około roku Pańskiego 300)


Papieże w pierwszych wiekach chrześcijaństwa byli prawdziwymi bohaterami, gdyż przyjąć godność papieską znaczyło tyle, co ofiarować się na śmierć lub męki za Chrystusa. I w nowszych czasach nieraz doznawali papieże prześladowań, bądź co bądź jednak położenie Stolicy Apostolskiej znacznie zmieniło się na lepsze, gdyż świat, oczyszczony przez chrześcijaństwo z ciemnoty i okrucieństwa pogańskiego, nie dopuszcza się już na namiestnikach Chrystusowych krwawych czynów. 

Święty Marceli zasiadał na Stolicy Apostolskiej pod sam koniec trzeciego wieku, a zakończył życie śmiercią męczeńską. O życiu jego, zanim wstąpił na Stolicę Apostolską, mało mamy wiarogodnych wiadomości, ograniczamy się przeto do tych, jakie dotyczą już czasów jego papiestwa. 


Było to w czasach prześladowania chrześcijan przez cesarzy Dioklecjana i Maksymiana. Jednym z najwybitniejszych kapłanów, jacy wtedy pracowali w Rzymie, był Marceli. Niebezpieczeństwa, grożące wówczas bez ustanku wszystkim wiernym, a najbardziej duchownym, nie powstrzymywały go wcale od spełniania obowiązków kapłańskich. Znany z tej świętej i nieustraszonej gorliwości, wyniesiony został po śmierci za wiarę świętego papieża Marcelina na Stolicę Apostolską, będącą podówczas niemal pewną drogą do męczeństwa. Właśnie w tym roku cesarz Maksymian, zajęty wojnami w Afryce i we Włoszech, zawiesił był na jakiś czas krwawe prześladowanie chrześcijan. Św. Marceli skorzystał z tego, aby ulepszyć zarząd Kościoła, co za jego poprzedników, z powodu ciągle srożącego się prześladowania, było niepodobieństwem. Pomiędzy wielu pożytecznymi postanowieniami, jakie wydał w tej mierze, wymienić trzeba zwłaszcza podział miasta Rzymu na dwadzieścia okręgów, czyli parafii, dla ułatwienia wiernym przystępowania do Sakramentów św. i odbywania wszelkich obrzędów religijnych. Jednym z najniezbędniejszych takich obrzędów było podówczas wyszukiwanie ciał Męczenników, aby je składać w miejscach przyzwoitych i właściwych, z należną czcią. Kościół nie miał wtedy żadnych posiadłości, toteż tylko z największą trudnością mógł podołać kosztom, które się z tym wiązały. Św. Marceli, szukając sposobu zaradzenia złemu, skłonił jedną z najbogatszych pań rzymskich, imieniem Lucyna, gorliwą chrześcijankę, a bezdzietną, do ofiarowania Kościołowi całego majątku.

Pasterską gorliwość zwrócił jednak Marceli głównie ku wprowadzeniu, a raczej odnowieniu karności kościelnej pośród tych nieszczęsnych chrześcijan, którzy podczas prześladowania z bojaźni wyparli się byli wiary i publicznie oddali cześć bogom pogańskim, a gdy prześladowanie osłabło, wrócili na łono Kościoła. Według ówczesnych praw kanonicznych winni oni byli poddać się pokucie publicznej, wielu jednak nie chciało poddać się tej karze, a co gorsza znaleźli się duchowni, którzy popierali ich nieposłuszeństwo wobec praw i rozporządzeń Kościoła. Zmusiło to św. Marcelego do surowych kroków przeciw opornym, czym ściągnął na siebie niechęć wielu pysznych. Z drugiej strony i cesarz, widząc, jak pod zarządem tego świętego papieża Kościół podnosi się i wzmacnia, wszczął na nowo prześladowanie, tym sroższe, że przywróciwszy pokój w całym państwie, mógł już swobodnie dać upust swojej nienawiści ku wyznawcom Chrystusowym. Jako jeden z pierwszych padł jej ofiarą święty Marceli. Tyran, nie mogąc wymóc na nim nie tylko wyraźnego odstępstwa od wiary przez oddanie czci publicznej bożyszczom pogańskim, ale nawet żadnego ustępstwa w zarządzie Kościoła, kazał go uwięzić i publicznie ubiczować, aby jak najbardziej zohydzić i zbezcześcić jego świętą i najwyższą godność. Nie dość na tym. Po tej strasznej zniewadze i ciężkiej męce, skazał go na doglądanie i żywienie dzikich zwierząt, przeznaczonych do igrzysk ludowych. Święty Marceli zamknięty więc został w stajni i zmuszony był czyścić legowiska zwierząt, dawać im strawę i usługiwać jak ostatni z niewolników. I ten cios nie zdołał go złamać. Jako prawdziwy chrześcijanin znosił wszelkie udręki z świętą cierpliwością, a wszystek wolny czas poświęcał modlitwie; co więcej, przyczynił sobie postów i umartwień dobrowolnych, jakby mu nie dość było tych mąk, których doznawał od okrutnych prześladowców. Nie przestał również zajmować się Kościołem i znalazł sposób tajemnego przesyłania wiernym swoich odezw, w których zachęcał ich do wytrwałości w wierze św., pocieszał w prześladowaniu i przesyłał różne postanowienia tyczące się zarządu całego Kościoła. 

Nareszcie po dziewięciomiesięcznym pobycie w tym zamknięciu, udało się kilku odważnym duchownym wykraść św. Marcelego. Nie mogąc wydostać się z nim za miasto, którego bramy były pilnie strzeżone przez żołnierzy pogańskich, zaprowadzili go do pałacu owej pobożnej wdowy Lucyny. Wkrótce zaczęli się tutaj schodzić wierni na wspólną modlitwę i słuchanie nauk papieża, jeszcze żyjącego, a już będącego Męczennikiem. Lucyna, pragnąc godnie uczcić szczęście posiadania w domu swoim widzialnego zastępcy Chrystusa Pana, zapragnęła, aby poświęcił jej pałac na kościół, co też papież niezwłocznie uczynił. Niestety, po niedługim czasie szpiedzy cesarscy wykryli święte schadzki chrześcijan i pobyt św. Marcelego w pałacu Lucyny i donieśli o tym Maksymianowi. Tyran, uniesiony wściekłą złością, postanowił znieważyć zarazem papieża i świątynię Chrystusową, kazał ją tedy zamienić na stajnię dzikich zwierząt, a potem wtrącić do niej św. Marcelego. Okrucieństwo dozorców, głód i zimno wkrótce dokonały dzieła. Sromotnie umęczony, niezachwiany jednak w wierze świętej i w wierności dla obowiązków najwyższego przełożonego Kościoła na ziemi, poszedł papież Marceli po nagrodę do Boskiego Pasterza, który powiedział: Dobry pasterz duszę swoją daje za owce swoje (Jan 10,11) i który sam za nas na krzyżu umarł. Śmierć Świętego nastąpiła 16 stycznia 310 roku, a ciało wydobyte od pogan zostało pochowane przez pobożną Lucynę na cmentarzu Pryscylli. Pozostała po św. Marcelim bulla wydana do biskupów antiocheńskich, w której gruntownie dowodzi pierwszeństwa biskupa rzymskiego nad wszystkimi innymi biskupami i w której powiedziano wyraźnie, że bez upoważnienia papieża żaden sobór prawnym być nie może. 

Nauka moralna

 

Stolica Apostolska w Rzymie ma władzę i posłannictwo odebrane od Jezusa Chrystusa, ale aż do czasów św. Marcelina i stolica biskupia antiocheńska rościła prawo do najwyższego zwierzchnictwa nad pewną częścią chrześcijan. Św. Marceli w liście do antiocheńskiej prowincji wyraźnie oświadczył, że tylko Stolica Apostolska w Rzymie ma prawo do zwierzchnictwa nad biskupami całego świata i do niej tylko wszyscy i we wszystkim odnosić się mają. W ten sposób raz na zawsze utwierdził jedność Kościoła św. nie tylko w rzeczach wiary, ale i w sprawach zewnętrznych. Jedność tę i gorliwość około dobra Kościoła opłacił swym życiem, ginąc śmiercią boleśniejszą, aniżeli niejeden Męczennik, który krótkie przecierpiawszy męczarnie, osiągnął koronę męczeńską. A my cóż czynimy dla dobra Kościoła? Czy przyczyniamy się ku chwale jego w czymkolwiek? Mamy do tego rozliczne sposoby, materialne i duchowe. Możemy dawać składki na upiększanie kościołów, na powiększanie ich, albo też wspierać Stolicę Apostolską, na chwałę zaś Kościoła świętego mamy modlitwę i ofiarę naszej duszy, która dostawszy się do Nieba, zwiększy orszak chwalców Jezusa Chrystusa, Głowy tegoż Kościoła. Pamiętajmy, że Kościoła Jezusa Chrystusa bez szemrania słuchać musimy, bo przez to wyznajemy samego Jezusa, który powiedział: Kto Mnie wyzna przed ludźmi, tego i Ja wyznam przed Ojcem, który jest w Niebiesiech.
 

Modlitwa

 

Modlitwy ludu Twojego, prosimy Panie, wysłuchaj łaskawie, ażebyśmy św. Marcelego, Męczennika Twojego i papieża zasługami wsparci zostali, którego śmierci męczeńskiej pamiątkę obchodzimy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Św. Marceli, papież i Męczennik
Urodzony dla nieba 16.01.310 roku,
Wspomnienie 16 stycznia


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.