I.
Wyrazem tym oznaczamy
wszystkie środki, jakimi rozporządza sztuka drukarska celem łatwego,
szybkiego i szerokiego rozpowszechnienia myśli i przekonań ludzkich,
prawdziwych lub błędnych. Że to rozpowszechnianie myśli ludzkich
powinno się rządzić zasadami moralności, prawodawstwem kościelnym, a
nawet świeckim, oświadczał to Kościół wielokrotnie, bądź-to
ustanawiając Index (ob. ten art.) ksiąg zabronionych, bądź
zaprowadzając cenzurę uprzednią, na książki i mniej lub więcej
obszerne zastosowanie kościelnego Imprimatur, bądź wreszcie
wypowiadając swą wyraźną co do tego przedmiotu naukę, której ważniejsze
punkty zawierają się w encyklice Mirari Vos Grzegorza XVI (15
Sierpnia 1832), w Syllabusie Piusa IX
(8 Grudnia 1864 r.) i w
encyklikach Leona XIII (lmmortale Dei, Listopad 1885, Libertas, 20
Czerwca 1888). Wypowiemy tu pokrótce - podług tej ostatniej encykliki
- naukę Kościoła rzymskiego o wolności prasy, to znaczy o
podstawowym i najgłośniejszym dziś zagadnieniu w przedmiocie nowożytnych
wolności.
II.
Uczony papież Leon XIII
stwierdza:
1)
że nieograniczona wolność prasy nie może być prawem; wszelkie
bowiem prawo jest rodzajem upoważnienia i potwierdzenia, którego nawet
proste prawo naturalne, prosty rozum ludzki wzbrania się udzielać bez różnicy
temu, co prawdziwe i temu, co błędne, temu co dobre i temu co złe, temu
co uczciwe i temu, co nieuczciwe.
2)
To co prawdziwe i to co dobre można swobodnie rozpowszechniać, z
zachowaniem wszakże prawideł roztropności.
3)
Ale władza państwowa na to jest powołana, aby zabraniała rozszerzania
błędów i występków.
4)
Toż samo prawo, które broni ludy od niesprawiedliwości, broni je też
przeciw moralnemu uciskowi, rzeczywistej tyranii złego dziennikarstwa.
5)
Obrona ta ze strony prawa państwowego tym bardziej jest konieczna, że
przeważna ilość obywateli kraju bywa stanowczo albo prawie niezdolna do
obrony własnej przeciw pismom sofistycznym, a zwłaszcza
antyobyczajowym.
6)
Z zaprowadzeniem nieograniczonej wolności prasy wszystko traci na
szacunku i powadze, nawet owe prawdy podstawowe, które bywają
najszlachetniejszym i powszechnym dziedzictwem rodu ludzkiego.
7)
A wówczas ciemności się zwiększają, samowola zyskuje to, co traci
wolność i świat chyli się ku upadkowi.
8)
Całkowita wolność prasy służy zagadnieniom ogólnym i zwykłemu
wypowiadaniu opinii, z zachowaniem, rozumie się, praw roztropności i miłości
bliźniego; ścieranie się opinii bywa nawet najkorzystniejszym środkiem
dojścia do prawdy.
III.
Jakkolwiek oczywiste są te różne zdania, natrafiają jednak na
przeciwników, których główniejsze zarzuty są następujące:
1)
Człowiek jest wolny, zwłaszcza w myśli swojej, czemużby więc nie miał
być równie wolnym w wyrażaniu tych myśli?
2)
Niechby sobie Bóg mógł ograniczać tę wolność, ale Kościół i państwo
nie może.
3)
I rzeczywiście, żadne z nich nie posiada jakiegoś niezawodnego
uzdolnienia, któremby mogło przeszkodzić rozszerzaniu się myśli; i
zdarzyło im się stanowczo, lecz niesłusznie zakazywać czytania doskonałych
książek i doskonałych dzienników.
4)
Sam nawet Kościół rzymski odmawia państwu prawa cenzury; czemużby państwo
nawzajem nie miało odmawiać go Kościołowi?
5)
Wolność prasy nie da się stłumić; gdy się książkę jaką czytać
zakazuje, przyczynia się tylko tym sposobem do jej rozszerzenia.
6)
Wolność prasy leczy sama swe rany; jeśli zdaje się być szkodliwą dla
katolicyzmu w państwach katolickich, to czyż nie jest korzystna dlań w
innych niekatolickich?
7)
I w rzeczywistości, najbardziej stanowczy przeciwnicy wolności prasy
zmuszeni są w końcu ją tolerować; czyż nie byłoby daleko
szlachetniej głośno wypowiedzieć jej prawa?
8)
Cenzura jest tylko poniżeniem myśli ludzkiej i samej prasy.
IV.
Odpowiedź na zarzuty.
1)
Nie, myśl ludzka nie jest absolutnie wolna; stosować się ona powinna do
rzeczywistego i przedmiotowego dobra. Tak samo się rzecz ma z prasą,
która tym bardziej jest obowiązana do względów roztropności i miłości
w wyrażaniu i rozpowszechnianiu samego dobra.
2)
Nie ma wątpliwości, że Bóg ma pełną i absolutną władzę nad
wypowiadaniem i rozszerzaniem przekonań naszych i sądów! Ta zaś władza
Jego, cząstkowo udzielona Kościołowi i państwu, obdarza ich
odpowiednim dozorem nad prasą.
3)
Kościół jest nieomylny w przedmiocie faktów i tekstów dogmatycznych
(ob. art. Orzeczenia Kościoła, Kościół, Papiestwo). Inne
zaś wszelkie fakty i inne teksty są tak dalece jasne, że aczkolwiek
nie są dogmatyczne, mogą być jednak zarówno ze strony Kościoła, jak
ze strony państwa przedmiotem odpowiednich roztropnych zarządzeń:
takimi faktami i tekstami są książki bezbożne i niemoralne. Zresztą,
dla dostatecznego usprawiedliwienia działalności i samego istnienia
cenzury nie potrzeba bezwzględnej pewności i nieomylności: wystarczają tu roztropność rządzących
i pewność moralna. Błędy jakieś, popełniono rzeczywiście w tym
przedmiocie, nie mogą Kościoła i państwa pozbawiać prawa nadzoru i
pewnego ograniczenia swobody; czyżby nie należało wydawać wyroków sądowych
i szanować takowych dlatego, że pewne wyroki okazały się błędnymi i
niesprawiedliwymi?
4)
Kościół nie odmawia państwu omawianej tu władzy; wymaga tylko, aby
ono wykonywało ją w granicach swej kompetencji i nie czyniło się sędzią
w rzeczach wiary i teologii. Chwalił jednak zawsze gorliwość rządów,
które opanowywały napaści na kościelną naukę lub na same podstawy
wszelkiej religii i wszelkiej moralności. Nadzwyczaj tylko ważną jest
rzeczą, aby każda władza pozostawała w swoim zakresie (ob. art.
Władza świecka).
5)
Prawda, że złemu nie można całkowicie zaradzić, ani je całkowicie
opanować, a złe, antyreligijne książki, jakby żmije jakie zawsze
znajdą sobie miejsce do przejścia i do kąsania. Ale nie wynika z tego
jeszcze, aby nie można było opanować złego, ani też zwłaszcza, aby
się miało obowiązek otwierania mu wrót na oścież.
6)
Równie naiwnym, jak wielkim błędem jest przypuszczać że wolność
prasy mogłaby zleczyć wszystkie nieszczęścia, jakie prasa wytwarza, a
mianowicie wszystkie rany, jakie ta ostatnia zadaje czystości obyczajów.
Gdy się posiada pewną znajomość serc ludzkich, to się wie, że
twierdzenie tego rodzaju jest błędnym i jednym z najniebezpieczniejszych
sofizmatów. Przyznajemy, że w pewnych razach zupełna wolność prasy
przynosiłaby więcej korzyści prawdzie chrześcijańskiej,
aniżeli pewne ograniczenia tej wolności, ale Kościół nigdy się nie
zgodzi na to, aby przyznawał wolność druku dla każdej myśli, dla każdego
słowa, dla wszelkiego kłamstwa i zepsucia, w tej samej mierze co dla
prawdziwej i zdrowej nauki. A jakkolwiek sam w celach swego apostolstwa
przy sposobności korzysta z ułatwień, jakie mu daje całkowita niezależność
prasy, to jednak nigdy się nie stara o tą całkowitą niezależność.
„Żaden człowiek rozsądny, powiada Grzegorz XVI w encyklice Mirari
vos, twierdzić nie będzie, że trzeba dozwolić rozlewać swobodnie
truciznę po świecie, takową sprzedawać jawnie, z miejsca na miejsce
przenosić, pić nawet pod pozorem, że wśród rozmaitych gatunków
trucizny znajdzie się taka, której używający niekiedy unikają śmierci.”.
7)
Niekiedy okoliczności polityczne mogą wymagać tej smutnej konieczności
tolerowania złego, ale okoliczności te nigdy nie upoważniają do
przyznawania jakichś praw, których zasada wolności prasy nie ma: zasadę
tę tolerować tylko, ale jej nie uznawać, znaczy tyle, co przeciw niej
protestować; z taką tolerancją postępować trzeba względem absolutnej
wolności prasy, gdy się jest zmuszonym tę
wolność przyjąć. Zresztą, są pewne granice, których nikomu nie
wolno przekraczać; za nic w świecie nie wolno nawet tolerować na przykład
książek jakichś lub rysunków bezwstydnych, publikacji bezbożnych i
bluźnierczych.
8)
Co poniża i zohydza myśl ludzką i prasę w ogólności, to nie cenzura,
przeciwko niej występująca, lecz gorszący i przewrotny wpływ, jaki
prasa w ogóle aż nazbyt często wywiera.
_______________________________________
J.
Didiot hasło: PRASA, w: Słownik Apologetyczny Wiary
Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł.
Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. III. Warszawa
1899, s. 299-301.