Bergoglio wykonuje i mówi tyle niekatolickich rzeczy,
że konserwatyści Novus Ordo i właściwie wszyscy, którzy uważają go za
prawdziwego papieża, dwoją się i troją w wyszukiwaniu rozwiązań umożliwiających
w jakiś sposób uznawanie go w dalszym ciągu za "papieża". Nie potrzeba
już dostarczać kolejnych argumentów dowodzących odstępstwa Bergoglio od
rzymskiego katolicyzmu. Zwolennicy Bergoglio muszą zatem uciec się do jakiejś
zasady, która uchroni go przed atakami sedewakantystów.
Jednym z "kół ratunkowych" jest mentewakantyzm.
Jest to określenie wynalezione przez księdza Cekadę w odpowiedzi na wygłoszone
parę lat temu i często powtarzane przez biskupa Williamsona twierdzenie, że
"papieże" Novus Ordo są niezdolni do popełnienia grzechu herezji z
tego powodu, że nie potrafią logicznie rozumować. Biskup Williamson utrzymuje,
że ponieważ "papieże" Vaticanuum II są subiektywistami i nie
mogą pojąć stałej i niezmiennej prawdy, w związku z tym są niezdolni do popełnienia
grzechu herezji.
Słowo mentewakantyzm oznacza "pusty umysł" i jest
oczywiście grą słów z wyrazem sedewakantyzm.
Czy słuszne jest więc stwierdzenie, że "papieże"
Novus Ordo są niezdolni do popełnienia herezji?
Absolutnie nie. Mentewakantyzm siłą rzeczy wiąże się z
naturalistycznym ujęciem cnoty wiary. Nadprzyrodzoną cnotą wiary określa się cnotę,
dzięki której rozum oświecony o objawieniu – ze względu na Boski autorytet –
dobrowolnie przyjmuje prawdę objawioną przez Boga i głoszoną przez Kościół. Akt
wiary, w przeciwieństwie do cnoty, definiuje się jako akt rozumu, w którym to,
na rozkaz woli poruszonej łaską niezachwianie wierzymy w prawdy przez Boga
objawione i przez Kościół do wierzenia podawane ze względu na autorytet Boga
objawiającego.
Te definicje wymagają pewnego wyjaśnienia, przede
wszystkim, cnota to nawyk (habitus), który skłania nas by wykonywać
coś dobrze. Przykładowo, pianista ma zwyczaj (habitus) grania na
fortepianie, który usposabia go do poprawnej gry na tym instrumencie. Akt, natomiast,
oznacza działanie zgodnie z przyzwyczajeniem. Pianista mógłby zatem bardzo
dobrze wykonać utwór Mozarta.
Tego samego rozróżnienia można dokonać odnośnie do cnoty
oraz aktu wiary. Nadprzyrodzona cnota wiary jest nawykiem (habitus),
który na chrzcie Bóg tchnął w nasze dusze, dzięki czemu jesteśmy przysposobieni
do czynienia aktów przylgnięcia do prawd objawionych przez Boga i głoszonych
przez Kościół katolicki. Przyjmujemy je ze względu na autorytet Boga
objawiającego, a nie dlatego, że do tych prawd przekonują nas dowody. Innymi
słowy, prawdy naszej wiary nie są zwykłymi przeświadczeniami, jakie możemy mieć,
tak jak np. poglądy polityczne. Akt wiary jest działaniem tej cnoty
wytwarzającym akt przylgnięcia, gdy mamy do czynienia z jakąś prawdą
nadprzyrodzoną, gdy o niej myślimy, kiedy słyszymy o niej na kazaniu albo
czytamy w książce.
Zauważmy, że definicja zawiera bardzo ważny i naprawdę
istotny element, że wola zostaje poruszona przez Boga Jego łaską. Łaską
uczynkową rozum zostaje pobudzony do przyjęcia tych prawd.
Podawanie przez Kościół tych prawd do wierzenia jest
również konieczne, gdyż inaczej byłoby niemożliwym odróżnienie tego, w co powinno
się wierzyć, od tego, w co wierzyć nie należy. Jednym z podstawowych zadań
Kościoła jest nieomylne głoszenie prawd zawartych w Boskim objawieniu.
Protestanci negują ten autorytet Kościoła i nie jest zaskakującym, iż ich
religia popadła w dogmatyczny chaos, ponieważ właśnie żaden z nich tak
naprawdę nie wie, co Bóg objawił, a czego nie objawił.
Rozumiemy zatem, że akt wiary pochodzi z
nadprzyrodzonej cnoty, wlanej przez Boga i że sam akt jest wynikiem Boskiego poruszenia.
Przedmiot wiary
Następne pytanie brzmi: Co jest
przedmiotem wiary? Do jakich prawd winniśmy przylgnąć?
Odpowiedzią jest to, że przedmiotem wiary są dogmaty
Kościoła katolickiego. Są to prawdy objawione przez Boga i przedkładane do
wierzenia przez Kościół, jako przez Boga objawione. W związku z tym spełniają
one normy cnoty wiary i rozum – pod wpływem łaski Bożej – przyjmuje je.
Pobudka wiary
Co pobudza nasz umysł do przylgnięcia do zwłaszcza
tych tajemnic, których w pełni nie rozumiemy i które przekraczają rozum? Dzieje
się tak, ponieważ to autorytet Boga objawiającego usposabia rozum do przyjęcia,
a nie jakiś racjonalny dowód będący pobudką naszych naturalnych przekonań.
Innymi słowy, uważamy dogmaty za prawdziwe, ponieważ objawił je Bóg, który
oszukać ani skłamać nie może.
Niezmienna prawda
Ponieważ Bóg nigdy się nie zmienia, a
nawet nie może się zmienić, to z tego wynika, że dogmaty Kościoła katolickiego
są niezmiennymi prawdami, to znaczy, że nie mogą się zmienić. Przyjmujemy
je, ponieważ są niezmienne, to znaczy, z pełną świadomością ich niezmienności.
Ta niemożność zmiany jest nieodzowną własnością tych Boskich prawd i w
konsekwencji konieczną cechą naszego do nich przylgnięcia. Innymi słowy, przyjmujemy
nieodzownie niezmienne prawdy. Jeśli w tym względzie zawiedziemy, nie mamy
nadprzyrodzonej wiary.
Przez analogię, małżeństwo jest z natury
nierozerwalne. Jeśli strony biorące ślub nie zgadzają się na nierozerwalne
małżeństwo, to małżeństwo w ogóle nie istnieje.
Mentewakantyzm jest w rzeczywistości argumentem przemawiającym
na rzecz sedewakantyzmu
Mentewakantysta twierdzi, że "papieże" Novus
Ordo nie mogą nawet pojąć niezmiennej prawdy – dlatego nie mogą być heretykami.
Odpowiadam, że jeśli jest prawdą, iż nie mogą pojąć
niezmiennej prawdy, to jest to niezbity dowód, że nie posiadają nadprzyrodzonej
cnoty wiary, a zatem są heretykami albo co gorsza – ateistami. (Coraz bardziej
skłaniam się do przekonania, że Bergoglio to marksistowski ateista).
Nadprzyrodzona cnota wiary nie jest zależna, ani nie ma
na nią wpływu jakikolwiek naturalny błąd naszego rozumu. Aby mieć katolicką
wiarę, nie jest konieczne, by legitymować się biegłością w zakresie tomistycznej
filozofii i teologii. Prości i niewykształceni ludzie mogą ją mieć i mają ją,
nawet jeśli w naturalnym porządku są pogubieni, zdezorientowani i w bardzo
wielu kwestiach pozostają w błędzie. W rzeczywistości zasadniczym celem wlanej
cnoty nadprzyrodzonej jest uwolnienie umysłu od błędu i ofiarowanie mu pobudki
do przyzwolenia, która zasadniczo różni się od naturalnych motywów akceptacji.
W związku z tym nadprzyrodzona cnota wyzwala rozum od jego problemów
związanych z błędem i ignorancją oraz podnosi go do przyjęcia – pod wpływem
łaski – niezmiennych prawd nadprzyrodzonych.
W konsekwencji umysł niezdolny do herezji to umysł,
który jest niezdolny do wiary. Herezja jest bowiem natychmiast rozumiana jako
przeciwieństwo przedmiotu wiary. Jeśli przez wiarę wierzymy, że Chrystus jest
Bogiem, to wiemy, że twierdzenie: Chrystus nie jest Bogiem, jest nie
tylko fałszywe, ale również sprzeczne z wiarą. Osoba, która nie rozumie pojęcia
herezji, unaocznia wszystkim brak cnoty wiary. Wiara jest bowiem siłą rzeczy niezależna
od jego dziwacznych koncepcji.
Wyobraźmy sobie – na przykład – inżyniera budownictwa,
który nie potrafi pojąć niezmiennego prawa fizycznego, np. prawa ciążenia albo
siły odśrodkowej. Kiedy most się zawali i zginą ludzie, to czy uznamy, że nie
ponosi odpowiedzialności, ponieważ nie potrafi pojąć stałych praw fizycznych?
Czy w sądzie byłaby to dobra linia obrony? Każdy, kto ma zdrowy rozum, powiedziałby:
"Jeśli on nie potrafi pojąć niezmiennych praw fizyki, to nie powinien być
inżynierem".
Demencja
Kiedy monarchowie stają się umysłowo zbyt otępiali,
aby sprawować rządy lub są zbyt młodzi, by panować, zostaje wyznaczony regent,
czyli ktoś, kto nie jest faktycznie prawdziwym monarchą, ale posiada władzę
monarchy do rządzenia krajem. I tak np. gdy Jerzy III król Anglii stał się niezdolny
do panowania, wówczas do jego śmierci zastępował go regent.
Podobnie umysłowo chory papież nie byłby w stanie
rządzić. Powodem jest to, że byłby on niezdolny prowadzić Kościół do właściwego
celu. Mógłby w swej demencji zdefiniować, że istnieją cztery albo pięć osób Trójcy
Świętej.
Niezdolność do znajomości niezmiennej prawdy jest – w
wypadku papieża – analogiczna do fizycznej demencji. Aby głosić wiarę całemu
Kościołowi, musi on najpierw pojąć w swym umyśle prawdy wiary, które, jak
powiedziałem, są zawsze niezmienne. Jeśli nie potrafi zrozumieć takich prawd,
to jest niezdolny do prowadzenia Kościoła do jego głównego, zasadniczego celu,
którym jest nieomylne głoszenie objawienia Bożego całemu światu.
Byłoby to czymś podobnym do wyznaczenia
niewidomego na pilota samolotu. Do wypełnienia tej roli jest on zupełnie
niezdolny.
A co by zrobili pasażerowie, gdyby ogłoszono, że pilot
jest niewidomy? Wszyscy mający zdrowy rozum rzuciliby się do drzwi, by jak
najszybciej opuścić samolot.
Jednakże wyznawcy Bergoglio – i to wszelakich odcieni
– pozostaliby na pokładzie, mówiąc: "Ślepy czy nie, jego wyznaczono
pilotem, więc musimy się go trzymać".
Mentewakantyzm jest nonsensem nawet z naturalnego
punktu widzenia
Abstrahując nawet od nadprzyrodzonej wiary, to można
powiedzieć, że jest niemożliwe, aby umysł był niezdolny do przyswojenia sobie
ustalonej prawdy. Dzieje się tak dlatego, że rozum zawsze rządzi się tym, co
nazywamy pierwszymi zasadami rozumowania, które mają domyślne
potwierdzenie we wszystkim, co wiemy.
Najbardziej podstawowa z tych zasad jest
znana jako zasada sprzeczności, kiedy to rozum jest zmuszony – na mocy
samego faktu swego istnienia – zanegować przeciwieństwo tego, o czym wie, że
jest prawdą.
Na przykład, jeśli powiem: wszyscy ludzie są rozsądni,
to muszę koniecznie zanegować zdanie: jakiś człowiek nie jest rozsądny. Podobnie,
jeśli powiem: żadna prawda nie jest niezmienna, to muszę koniecznie
zaprzeczyć, że: jakaś prawda jest niezmienna. Tak więc ktoś negujący
niezmienne prawdy przekonuje się, że istnieją prawdy niezmienne, bo nawet
próbując zanegować niezmienną prawdę, to niemniej jednak za niezmienną prawdę
uznaje zdanie: żadna prawda nie jest niezmienna.
Bp Donald J. Sanborn
Fragment z: "Most Holy Trinity Seminary
Newsletter", August 2015. (1)
Tłumaczył
z języka angielskiego Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(1)
Por. 1) Bp Donald J. Sanborn, a) Kolejne herezje Bergoglio
potwierdzają niekatolicki charakter modernistycznego Neokościoła. b) Bergoglio o (nie)istnieniu Boga. c) Amoralny synod modernistycznych biskupów (2014) –
produkt doktrynalnego liberalizmu Vaticanum II.
d) Nasz katolicki apostolat, Dziesięć rad
Bergoglio i "Requiem" dla protestanckiego heretyka. e) Tragikomedia Novus Ordo: Bergoglio
z nosem klauna i herezja "kardynała" Rodrigueza. f) Od modernizmu do apostazji. Bergoglio
nie wierzy w katolickiego Boga.
g) Bergoglio o Żydach i ateistach.
Modernistyczny relatywizm prawdy dogmatycznej.
h) Sedewakantyzm: w obronie autorytetu
Kościoła katolickiego i papiestwa.
i) Zawirowania w FSSPX w związku z
konsekracją na biskupa ks. Faure.
2) Ks. Anthony Cekada, a) Bergoglio nie ma nic do
stracenia... zatem sedewakantystyczna argumentacja musi się zmienić. b) Tradycjonaliści,
nieomylność i Papież.
3) Ks. Giuseppe Murro, a) Nieomylność Kościoła. b) Biskup Williamson przeciw Soborowi
Watykańskiemu... Pierwszemu!
4) Ks. Noël Barbara, a) Papieska nieomylność a dzisiejszy kryzys w
Kościele. b) Ecône – koniec, kropka.
c) List otwarty do członków Bractwa Św. Piusa X (FSSPX).
5) Ks. Antoni Langer SI, a) Rozwój wiary.
b) Pojęcie
o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów. c) Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia.
6) Ks. Jacek Tylka SI, a) Dogmatyka katolicka. b) Traktat o Kościele Chrystusowym. c) O obojętności, czyli indyferentyzmie
w rzeczach religii. d) O
własnościach religii. e) O cnotach
heroicznych.
7) Bp Michał Nowodworski, a) Wiara i rozum.
b) Liberalizm.
8) Ks. Włodzimierz Ledóchowski SI, a) Rozumność wiary. b) Wewnętrzna
pewność aktu wiary.
9) Papież Urban VIII, Papież Benedykt XIV, Wyznanie Wiary dla chrześcijan wschodnich.
10) Ks. Jules Didiot, Herezja.
11) Ks. Adam
Kopyciński, Bezwyznaniowy.
12) Ks. Franciszek Kwiatkowski SI, Filozofia wieczysta w zarysie.
(Przyp.
red. Ultra montes).
Za: http://ultramontes.pl/sanborn_przeciw_mentewakantyzmowi.htm