Na początku roku 1995 opublikowałem krótką, niepolemiczną broszurkę pod
tytułem Tradycjonaliści, nieomylność i papież przedstawiającą stanowisko
sedewakantystyczne.1)
Warto przybliżyć termin „sedewakantyzm”. Tradycyjni katolicy na
różne sposoby starali się objaśnić, jak błędy i zło oficjalnie
sankcjonowanych zmian Soboru Watykańskiego II mogłyby pochodzić od tego,
co wygląda jak autorytet nieomylnego Kościoła. Stanowisko
sedewakantystyczne utrzymuje, że jedynym spójnym wyjaśnieniem tego stanu
rzeczy jest wniosek, że – skoro błąd i zło nie mogą pochodzić od
autorytetu niezniszczalnego i nieomylnego Kościoła – to duchowni, którzy
promulgowali te zmiany – od papieża w dół – w pewnym momencie utracili
swój urząd i autorytet poprzez osobistą herezję.2)
Ostatnia uwaga może zaskoczyć wielu katolików. Ale szereg
przedsoborowych teologów i kanonistów, jak również co najmniej dwóch
papieży (Innocenty III i Paweł IV), dopuszcza zasadę za tym stojącą: że
papież, jako osoba prywatna, może odpaść od wiary i stać się heretykiem.
Gdy jego odszczepieństwo staje się jawne, papież taki automatycznie
(ipso facto) traci swój urząd i autorytet.
Przytoczyłem liczne ustępy dotyczące tego punktu w Tradycjonaliści,
nieomylność i papież. Ku memu zdziwieniu broszurka okazała się bardzo
popularna i nadal jest szeroko rozpowszechniana po całym świecie.
W październiku 1995 roku oficjalne wydawnictwo Bractwa Św. Piusa X w
Stanach Zjednoczonych, pismo „The Angelus”, wydrukowało artykuł
Władysława Szijarty pod tytułem Przesiewanie papieży: problemy z
sedewakantyzmem.
Pan Szijarto napisał Przesiewanie papieży3) w odpowiedzi na moją
broszurkę. Ponieważ Bractwo promowało i promuje artykuł pana Szijarty
jako pewnego rodzaju ostateczne obalenie mojego studium i ponieważ pan
Szijarto sam poprosił mnie o skomentowanie, należy się publiczna
odpowiedź.
Przeciętny świecki, który przeczyta artykuł pana Szijarty, może uznać,
iż wywiera on ogromne wrażenie, lub że przynajmniej wprawia w
onieśmielenie. Główny tekst nafaszerowany jest łacińskimi cytatami – a
kim jest zwykły świecki, by dyskutował z łacińskimi cytatami?
Monumentalnie brzmiące zasady ogólne są stwierdzane z dużą dozą pewności
siebie. Przypisy, zdania złożone, wydumane słownictwo
(„kryteriologicznie”, „ontologicznie”) i pozornie erudycyjne spieranie
się o szczegóły (np. siłowanie się na ręce nad tym, jak przetłumaczyć
quoad nos) tworzą atmosferę, którą przeciętny wierny kojarzy z uczoną
intelektualną rozprawą.
Ale ten świecki nie powinien czuć się onieśmielony przez to
wszystko. Łacińskie cytaty, przypisy i wydumany żargon czasami są tylko
kamuflażem dla tego, co przy bliższym przyjrzeniu się, okazuje się być
nie tylko po prostu złym argumentem, ale nonsensem na szczudłach.
Przewinienia p. Szijarty są rozliczne: niewłaściwie przedstawia on
stanowiska przeciwników, gromadzi stertę wręcz bezpodstawnych założeń
dotyczących rozmaitych szczegółów prawa kościelnego i eklezjologii,
niewłaściwie tłumaczy i stosuje twierdzenia swych źródeł, dostarcza
niedokładnych i niesprawdzalnych cytatów4), dorzuca świętoszkowate ataki
osobiste, próbuje ośmieszyć wszystkich sedewakantystów niedorzecznymi
opiniami utrzymywanymi tylko przez garstkę i „pompuje” (wyolbrzymia)
autorytet opinii utrzymywanej przez teologa Jana od św. Tomasza.
Grzechem głównym p. Szijarty jest ciąg zasad, które zakłada na
początku swego artykułu i z których robi podstawę całego swego
rozumowania. Pan Szijarto nie tylko wymierzył te zasady w
sedewakantystyczną kukłę własnego projektu, ale również stworzył je sam
na podstawie wyrwanego z kontekstu cytatu, który i niewłaściwie
zastosował, i niewłaściwie przetłumaczył. Już samo to zadaje śmiertelny
cios jego argumentacji.
Ponieważ jednak jego artykuł zawiera liczne zasadnicze błędy innego
rodzaju, tu zmierzymy się z czterema punktami: (1) fałszywe pierwsze
zasady, które pan Szijarto przedstawia na temat „determinacji”, że
papież automatycznie utracił urząd. (2) niewłaściwe zastosowanie
nauczania teologów o „faktach dogmatycznych”. (3) stworzenie
nieistniejącego konfliktu między sedewakantyzmem a doktryną o
niezniszczalności Kościoła. (4) wyolbrzymianie [znaczenia] Jana od św.
Tomasza.
I. Fałszywe pierwsze zasady
W pierwszym akapicie swego artykułu pan Szijarto przyznaje, że
powszechnym nauczaniem teologów jest to, że papież, który odpada od
wiary lub staje się heretykiem, gdy tylko ów fakt staje się jawny,
automatycznie traci swój urząd5). Następnie dodaje:
Jednakże katolicy nie mają prawa dokonać determinacji sami, jeśli chodzi o fakt zaistnienia złożenia z urzędu w ten sposób.
Choć jawna herezja ontologicznie skutkowałaby złożeniem ipso facto,
determinacja musiałaby być dokonana przez Kościół powszechny wobec tego
właśnie faktu określonego wyrażeniem ipso facto – najprawdopodobniej
poprzez deklarację Soboru Powszechnego – zanim poszczególni katolicy
mogliby dojść do wniosku kryteriologicznie…
[Kościół] musiałby tak postąpić, zanim katolicy mogliby dokonać tej determinacji za siebie. [Podkreślenie jego]
Twierdzenia te, wydane z taką pewnością siebie, są bzdurą.
A. Kukła „determinacji”
Pan Szijarto, po pierwsze, ustawił kukłę, stosując wieloznaczny
termin – „determinacja” – do dwóch całkowicie różnych rzeczy, które
następnie sam błędnie zrównuje: (1) wniosek poszczególnego sedewakantysty, że Stolica Apostolska wakuje oraz (2) formalną prawną deklarację Soboru Powszechnego, że Stolica Apostolska wakuje.
Jest to sprytna sztuczka, ale fundamentalnie nieuczciwy argument –
zwłaszcza wziąwszy pod uwagę moje starania pod koniec artykułu, gdzie
zapewniałem czytelników, że mocny osobisty wniosek dotyczący wakatu
Stolicy Apostolskiej nie jest i nie może być tym samym, co autorytatywna deklaracja ze strony Kościoła.
B. Nieuzasadnione twierdzenia
Pierwsze z dwóch wyżej przytoczonych twierdzeń p. Szijarty jest
nieuzasadnione. Gdzie na przykład jest lista autorytetów, na których
opiera się jego daleko idące powszechne twierdzenie, że katolicy „nie
mają prawa” „determinować” (tj. wnioskować), że nastąpiło złożenie?
Gdzie są wszyscy kanoniści, którzy powiedzieli z panem Szijarto, że
„determinacja” ze strony Kościoła powszechnego musiałaby nastąpić, zanim
poszczególni katolicy mogliby „kryteriologicznie” – cokolwiek to znaczy
– dojść do tego wniosku?
C. Niewłaściwie zastosowane błędne tłumaczenie
Jeśli chodzi o trzecie wyżej wymienione twierdzenie, p. Szijarto
przytacza w przypisie teologa Hervégo, podając oryginał łaciński i
tłumaczenie angielskie.
Nawet na pierwszy rzut oka cytat w przypisie z Hervégo wygląda na
niezwiązany z twierdzeniem w głównym tekście p. Szijarty. Pan Szijarto
mówi o tym, kto miałby dokonywać „determinacyj”. Hervé, z drugiej
strony, wydaje się omawiać kanoniczną techniczną stronę tego, jak urząd
bezprawnie zajmowany, wpierw musi być oficjalnie ogłoszony jako wakujący
przed wszczęciem wyboru – jedno o niebie, drugie o chlebie, innymi
słowy.
Już samo to jest wystarczająco niedobre. Porównanie tłumaczenia p.
Szijarty z łaciną i odnalezienie go w oryginalnym dziele pokazuje
jednak, że p. Szijarto wyrwał cytat z kontekstu, niewłaściwie go
zastosował i następnie błędnie go przetłumaczył.
Cytat z Hervégo nie pochodzi, co zakłada artykuł p. Szijarty, z
dyskusji o tym, kto ma prawo „określić”, że papież utracił urząd.
Pochodzi on natomiast z długiego wywodu teologa odpierającego argumenty
koncyliaryzmu – herezji głoszącej, że Sobór Powszechny Kościoła stoi
ponad papieżem.
Kontekst w dziele Hervégo jest następujący6): (I) Obalenie ogólnego
twierdzenia heretyków za wyższością soboru. (II) Obalenie ich błędnego
przedstawienia Soboru w Konstancji. (III) Czy Sobór, niezależnie od
papieża, może określić cokolwiek o osobie papieża, co dotyczy: (1) jego
wyboru lub (2) jego złożenia.
W kwestii złożenia Hervé wykłada ogólną zasadę głoszącą, że Sobór
Powszechny w żaden sposób i z żadnego powodu nie może złożyć papieża z
urzędu. Hervé w pewnym szczególe wyjaśnia, dlaczego Sobór nie może tego
dokonać na podstawie (a) moralnego zepsucia papieża, (b) [jego] herezji
czy (c) wątpliwego wyboru.
Odnośnie do herezji Hervé streszcza standardowe nauczanie teologów
przytoczonych w tak wielu traktatach sedewakantystycznych – poprzez
herezję papież stawia się poza Kościołem i ipso facto traci urząd. Hervé
następnie wraca do wyjaśnienia roli Soboru Powszechnego w tym
wszystkim:
W takim przypadku Sobór (Kościół) miałby tylko prawo ogłosić jego stolicę pustą, tak aby zwyczajni elektorzy mogli bezpiecznie przejść do wyboru.
Innymi słowy, Sobór Powszechny nie może nic więcej wobec heretyckiego papieża, jak tylko ogłosić wakat jego stolicy.
Pan Szijarto jednakże błędnie tłumaczy łacinę i umieszcza „tylko”
przed niewłaściwym słowem7), w ten sposób całkowicie zmieniając
znaczenie fragmentu na to, co następuje:
W takim przypadku tylko Sobór (Kościół) miałby prawo ogłosić jego stolicę pustą, tak aby zwyczajni elektorzy mogli bezpiecznie przejść do wyboru.
Zachodzi, rzecz jasna, ogromna różnica między powiedzeniem „tylko
Sobór” ma prawo ogłosić wakat stolicy, a powiedzeniem, że Sobór „miałby
tylko prawo” ogłosić wakat stolicy.
Punkt wyjścia dla całego wywodu p. Szijarty – „dokonywanie determinacyj” – jest więc oparty na błędnym tłumaczeniu.
II. Fakty dogmatyczne
Druga zasada, którą p. Szijarto przytacza przeciwko sedewakantyzmowi, dotyczy „faktów dogmatycznych”.
Ogólnie biorąc, fakt dogmatyczny jest pewnym faktem tak ściśle
związanym z dogmatem, że jest konieczny, by ustalić lub właściwie
wyjaśnić ów dogmat.8)
Teologowie zaliczają prawowitość papieża czy Soboru Powszechnego do faktów dogmatycznych, ponieważ tylko prawowity papież lub sobór może ustanowić dogmat.
Teologowie uczą także, że Kościół jest nieomylny, gdy określa, że poszczególny papież czy Sobór Powszechny jest prawowity. Gdyby było inaczej, dogmaty byłyby zagrożone.
Na przykład kwestionowanie prawowitości Piusa IX stanowiłoby
zagrożenie dla dogmatu Niepokalanego Poczęcia, który uroczyście
zdefiniował. Podobnie podawanie w wątpliwość prawowitości Soboru
Trydenckiego podkopałoby dogmaty, które zdefiniował on w odniesieniu do
Ofiary Mszy.
Pan Szijarto przedstawia sedewakantyzm tak, jakby był z tym na
bakier. Nieomylność faktów dogmatycznych – mówi – z góry gwarantuje
prawowitość papieża. Sedewakantyści rozumują od tyłu, od dostrzeżonego
„fałszywego” nauczania do nieprawowitości papieża, umożliwiając każdemu
podawanie w wątpliwość prawowitości któregokolwiek papieża, przed- czy posoborowego. To powoduje, że wszelkie pojęcie nieomylności staje się niemożliwe.
A. O niebie i o chlebie
Pan Szijarto jest tu winnym tego, co logicy nazywają błędem
ignorantia elenchi – argumentowaniem przeciwko niebu, gdy wszyscy inni
mówią o chlebie.
Jego argument zakłada, że sedewakantyści orzekają swoje stanowisko na podstawie kwestionowania wstecz prawowitości wyboru Pawła VI. Tak naprawdę rzecz się ma inaczej.
Montini mógł rzeczywiście być prawowicie wybrany na papieża; ja sam
nie widziałem żadnych przekonujących argumentów przeciwko temu. Moim
zdaniem, jak i zdaniem większości sedewakantystów, problemy z
prawowitością Pawła VI dotyczą nie tyle jego wyboru, ile utraty urzędu po wyborze.
Ten problem nie ma zupełnie nic wspólnego z nieomylnością i faktami dogmatycznymi.
B. Brakujący składnik
Pan Szijarto przytacza następujący ustęp z Hervégo, jako próbę
ostatecznego udowodnienia swego twierdzenia o faktach dogmatycznych:
Jakiemu dobru służyłoby wyznawanie nieomylnego autorytetu Soborów
Ekumenicznych czy Rzymskich Biskupów w abstrakcie, jeśli dozwolone
byłoby utrzymywać wątpliwości co do prawowitości jakiegokolwiek Soboru
czy Papieża?9)
Znowu p. Szijarto wyciąga coś z kontekstu. Dwa zdania przed
powyższym cytatem Hervé zauważa, że fakt dogmatyczny dotyczący
prawowitości soboru lub papieża jest zasadniczo historyczny10).
Nieomylność Kościoła w tym zakresie wyklucza kwestionowanie prawowitości
minionych Soborów Powszechnych czy pontyfikatów, które Kościół zawsze
przyjmował jako prawowite.
W 1965 roku, na przykład, żaden katolik nie mógł utrzymywać, że Pius
IX był nieprawowicie wybrany lub że Sobór Trydencki był nieprawowicie
zwołany oraz że orzeczenia jednego czy drugiego były zatem w jakiś
sposób niewiążące. Nieomylność Kościoła co do tych faktów historycznych,
jako że są związane z jego dogmatami, zapobiegała wszelkiemu błędowi
wobec prawowitości.
Ale historia w 1965 roku była inna z Pawłem VI. Choć zmarły papież
nie może „utracić” prawowitości (tj. utracić urzędu), żyjący jak
najbardziej może. Traci ją, jeśli odpadnie od wiary katolickiej i to
odpadnięcie stanie się jawne. To jest to, jak utrzymują sedewakantyści,
co stało się z Pawłem VI.
Zasada ta, co przyznaje sam p. Szijarto, jest powszechnym nauczaniem
teologów. Narzeka jednak, że sedewakantyści stosują ją a posteriori (po
fakcie). Oczywiście, że tak – to tak właśnie ma to działać według
wszystkich autorytetów.
Jeśli P. Szijarto twierdzi, że zasada automatycznej utraty urzędu za
herezję w jakiś sposób podkopuje nieomylność Kościoła dotyczącą faktów
dogmatycznych, wówczas jego spór nie jest z sedewakantystami, ale z
kanonistami i teologami wielkiego kalibru, takimi jak św. Antonin, św.
Robert Bellarmin, św. Alfons, Wilhelm, Badii, Prümmer, Wernz-Vidal,
Beste, Vermeersch-Creusen, Maroto, Coronata i Regatillo11). My,
sedewakantyści, jedynie stosujemy ich nauczanie do Pawła VI.
C. Wykreśleni Papieże
Na podstawie swego wadliwego rozumienia natury faktu dogmatycznego
p. Szijarto dowodzi, że sedewakantyzm umożliwia kwestionowanie
prawowitości któregokolwiek papieża w historii (np. Piusa XII, Piusa XI, Benedykta XV, Piusa IX, nawet św. Piotra), nie tylko posoborowych.
Ale skoro fakt dogmatyczny prawowitości jest (jak widzieliśmy)
zasadniczo historyczny, pozycja Piusa XII i jego poprzedników jest
niepodważalna. Zarazem nieomylność Kościoła dotycząca prawowitości
przeszłych papieży nie zabrania nikomu, by utrzymywał, że żyjący papież
utracił urząd – co uczynili sedewakantyści w czasach Pawła VI.
Pozytywnym aspektem tego jest to, że błąd p. Szijarty przynajmniej
przydał się na dość zabawne ilustracje12) w śmiertelnie ponurym
„Angelusie”, gdzie większość humoru sprawia wrażenie mimowolnego.
D. Który dogmat jest w niebezpieczeństwie?
Jednym z powodów, dla których Kościół jest nieomylny w faktach
dogmatycznych dotyczących prawowitości, jest – jak powiedzieliśmy – to,
że dogmaty katolickie byłyby w przeciwnym razie zagrożone.
Które „katolickie dogmaty” ogłoszone przez Pawła VI i Jana Pawła II
są zagrożone przez kwestionowanie ich prawowitości? To, że niekatolickie
sekty są środkami zbawienia? To, że wszyscy ludzie są zbawieni? Że
wolność sumienia jest objawiona przez Boga?
Ciekawe byłoby usłyszeć odpowiedź. Panie Szijarto?
III. Niezniszczalność
Trzecią zasadą, na którą powołuje się p. Szijarto, jest niezniszczalność Kościoła.
Jego dowodzenie przebiega w następujący sposób: tylko Kościół
powszechny może dokonywać nieomylnych sądów o prawowitości papieża.
Wątpliwy papież nie byłby żadnym papieżem tylko jeśli cały Kościół
odciąłby się od niego. Sedewakantyzm stawia poważne wyzwania przed
niezniszczalnością Kościoła, która zapobiega temu, by cały Kościół albo
uznawał fałszywego papieża, albo odrzucał prawdziwego. Kościół cieszy
się nieomylnością w kwestii prawowitości papieża. To pozostawia dwie
alternatywy: albo soborowi papieże są prawowici, albo Kościół katolicki
znajduje się tylko w grupach sedewakantystycznych.
A. Dwie sprzeczne zasady
Argument p. Szijarty zawiera dwa twierdzenia, które są domyślnie sprzeczne ze sobą:
1. Tylko jeśli cały Kościół odetnie się od papieża, jest on fałszywym papieżem (= wszyscy muszą go odrzucić).
2. Cały Kościół nie może uznawać fałszywego papieża (= część może go odrzucać, część może go uznawać).
Pierwsze zdanie zakłada, że część Kościoła nie może dłużej uznawać kogoś, kto jest fałszywym papieżem; drugie zakłada, że część Kościoła może.
Oba zdania oczywiście nie mogą być prawdziwe. Ślady pochodzenia tej sprzeczności we wnioskowaniu p. Szijarto prowadzą do…
B. Większej liczby niewłaściwie zastosowanych cytatów
Ogniwem wszelkiej dyskusji o sedewakantyźmie jest sprawa heretyckiego
papieża: czy taka rzecz jest możliwa? Jeśli tak, jakie stosują się
zasady? Czy Paweł VI lub Jan Paweł II mogliby być uznani za takich? Etc.
Ale p. Szijarto, raz jeszcze, przedstawia cytaty o niebie, aby odeprzeć argumenty o chlebie.
Przyjrzenie się kontekstowi pierwszych dwóch cytatów p. Szijarty (z
Franzelina i Hervégo) wykazuje, że autorzy traktują nie o temacie
heretyckiego papieża (papa haereticus), ale raczej o temacie wątpliwego papieża (papa dubius) – to sprawy, którymi podręczniki do eklezjologii zajmują się oddzielnie.
W obu przypadkach autorzy omawiają schizmę, a dokładnie Wielką
Schizmę Zachodnią (ok. 1378-1417), gdy kilku rywalizujących papieży,
każdy wspierany przez swą własną frakcję, rościł sobie prawo do Stolicy
Piotrowej. „Wątpliwość” nie dotyczyła osobistej prawowierności
zainteresowanych, ale kanonicznej kwestii dotyczącej tego, który z nich
był rzeczywiście następcą Piotra.
W akapicie bezpośrednio poprzedzającym fragment przytoczony przez p.
Szijartę i Franzelin, i Hervé omawiają kwestię heretyckiego papieża.
Obaj przyznają, że heretycki papież traci urząd.13)
Nie da się sprawdzić trzeciego cytatu p. Szijarto (drugi tego
rodzaju przypadek), ponieważ podaje niedokładny przypis.14) W każdym
razie, skoro cytat najwyraźniej dotyczy faktów dogmatycznych, jest on
(na podstawie tego, co powiedzieliśmy w części II) podobnie nieistotny w
dyskusji.
C. Fałszywe alternatywy
Na końcu części o niezniszczalności p. Szijarto przedstawia jako
swój wniosek dwie alternatywy: albo soborowi papieże są prawowici, albo
Kościół katolicki znajduje się tylko w grupach sedewakantystycznych.
Ponieważ p. Szijarto oparł te alternatywy na sprzecznych zasadach i
nieistotnych cytatach, wybór, który utworzył, jest całkowicie fałszywy.
IV. Jan od św. Tomasza
Czwarta główna część artykułu p. Szijarty poświęcona jest
przytoczeniu fragmentów z hiszpańskiego teologa dominikańskiego, Jana od
św. Tomasza (1589-1644).
Urywki, które przytacza p. Szijarto, głoszą w istocie, że heretycki
papież prawnie pozostaje głową Kościoła, póki Sobór Powszechny nie
ogłosi faktu jego herezji. Do tego momentu wszystkie działania takiego
papieża są ważne.
Pan Szijarto wychwala to pod niebiosa. Jan od św. Tomasza znakomicie
i pomysłowo rozwiązał problem. Tak więc, mówi p. Szijarto,
rzeczywistość ontologicznie jawna zostaje pogodzona z prawnie widzialną
rzeczywistością, tj. kryteriologicznie jawną – jawną w prawdziwym tego
słowa znaczeniu(?).
A. Porzucone stanowisko
W dodatku nr 1 do artykułu Tradycjonaliści, nieomylność i papież
przytoczyłem cytaty z dwunastu kanonistów i teologów, którzy nauczali,
że jawnie heretycki papież automatycznie traci urząd15). Sześciu z nich
dalej precyzowało, że ta utrata urzędu następuje bez potrzeby
jakiegokolwiek oświadczenia czy orzeczenia. Autorzy ci stanowią „opinię
powszechną” lub nawet „bardziej powszechną opinię”.
Omawiając Jana od św. Tomasza, p. Szijarto po prostu promuje opinię
mniejszościową, którą późniejsi autorzy porzucili. Absurdalnym jest to,
co robi, przedstawiając ją jako decydujący cios, który niszczy
stanowisko sedewakantystyczne. Skoro kanoniści odrzucili, porzucili lub
pominęli to stanowisko, musiał być ku temu powód.
Możliwe, że wyjaśnienie tego można znaleźć w następujących dwóch punktach.
B. Sprzeczność z prawem papieskim
W 1559 roku, aby zawczasu wykluczyć możliwość, by heretyk uzurpował
sobie Tron Piotrowy, papież Paweł IV wydał bullę Cum ex apostolatus
officio. Paweł IV zadekretował, że jeśli ktokolwiek, kto został wybrany
na papieża, wcześniej odpadł od wiary katolickiej lub popadł w
jakąkolwiek herezję, wówczas między innymi jego wybór byłby nieważny,
nieważne byłyby jego nominacje i automatycznie utraciłby urząd bez potrzeby wydania jakiejkolwiek dalszej deklaracji (przytoczyłem odpowiedni fragment w mojej broszurce).
Opinii Jana od św. Tomasza, że potrzebna jest deklaracja, zanim
papież utraci swój urząd, w oczywisty sposób nie można obronić w obliczu
papieskiego prawa, które dobitnie i niejednokrotnie orzekło, że
deklaracja nie jest wymagana.
C. Prawny absurd
Choć proponowanie swego rozwiązania przez Jana od św. Tomasza
mogłoby być uzasadnione jakimś przepisem prawa kościelnego
obowiązującego w wieku XVII, proponowanie go obecnie nie jest ani
racjonalne, ani możliwe.
I Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku16), i Kodeks Jana Pawła II z
1983 roku17) (który, jak przypuszczam, przyjmuje p. Szijarto)
precyzują, że tylko papież może zwołać Sobór Powszechny (Ekumeniczny).
Ponadto według obu kodeksów papież ustala plan, może rozwiązać sobór
oraz musi zatwierdzić i promulgować jego dekrety, aby miały siłę
obowiązującą.
Jeśliby nalegać (co robi p. Szijarto), że heretycki papież traci urząd tylko po
tym, jak ogłosi go takim Sobór Powszechny, prawo wymagałoby, aby
doprowadzić do złożenia z urzędu heretyckiego papieża, żeby zwołał on
sobór przeciwko sobie samemu, umieścił w planie obrad swe własne
złożenie, a następnie zatwierdził i promulgował dekrety soboru
ogłaszające jego własne złożenie.
Tego typu współpraca byłaby prawdopodobnie nierealistyczną mrzonką, nawet w epoce ekumenizmu.
Zastosowanie zasady, którą p. Szijarto proponuje, prowadzi zatem do prawnego absurdu.
* * * * *
Pan Szijarto, jak wielu apologetów obecnego stanowiska Bractwa Św.
Piusa X, zajmuje się sedewakantyzmem tak, że najpierw go wypacza, a
następnie próbuje obalić owo wypaczenie. Rozpoznaliśmy cztery główne
problemy w jego konkretnej krytyce:
1. Fundamentalna zasada argumentu p. Szijarty (dotycząca
„determinacji”) wymierzona jest przeciwko kukiełce i oparta jest na
cytacie, który p. Szijarto i błędnie zastosował, i błędnie
przetłumaczył.
2. Pan Szijarto niewłaściwie przedstawia naturę „faktu dogmatycznego” prawowitości.
3. Osobliwy tytuł jest przytykiem wobec sedewakantystów, którzy sprzeciwili się wyartykułowanej przez Bractwo Św. Piusa X
polityce „przesiewania” wszystkich słów i czynów Pawła VI i jego
następców, a następnie słuchania tylko tego, co przełożeni Bractwa
uznali za „zgodne z tradycją”.
4. Tj. przypis 10 odnosi się do Hervégo, Manuale Theologiae
Dogmaticae (1943) I.514, gdzie cytatu przytoczonego przez p. Szijartę
nigdzie nie można znaleźć.
5. Redaktorzy „The Angelus”, należy zaznaczyć, wycofali to
ustępstwo, gdy wydrukowali artykuł p. Szijarty, prawdopodobnie dlatego,
ponieważ podkopuje ono linię partyjną Bractwa. Jego oryginał zaczyna się
od: Teologowie powszechnie utrzymują… Poprawiona wersją zaczyna się od: Pewni teologowie utrzymują…
6. Zob. Hervé, I.498–501
7. Łacina, Hervé I.501, brzmi następująco: Tunc Concilium [Ecclesia]
ius tantum haberet sedem vacantem declarandi, ut ad electionem tuto
procedere possent consueti electores. Tantum (tylko, jedynie) określa
czasownik haberet (miałby). Jeśli fragment oznaczał to, co twierdzi P.
Szijarto, tantum znajdowałby się obok Concilium (Sobór) i rozpoczynałby
się tak: Tunc Concilium tantum [Ecclesia] ius haberet…
8. Różni teologowie podają niewiele różniące się definicje terminu.
9. Cytując Hervégo, I.514.
10. Hervé I.514: Factum autem istud triplex distingui potest: 1)
principaliter historicum, quo agnoscitur regula fidei, v.g., legitimitas
concilii alicujus oecumenici aut Pontificis:… De duobus ultimis tantum
loquimur in praesenti, cum infallibilitas Ecclesiae circa primum sponte
defluat ex supradictis de concilio, de Pontifice et de ipsa Ecclesiae
indefectibilitate. Podkreślenie jego.
11. Dla których [cytatów], zob. mój oryginalny artykuł.
12. Obrazkowy schemat papieży z niektórymi wykreślonymi.
13. J.B. Franzelin, De Ecclesia Christi (1907), 231: …vel spontanea
defectione ab Ecclesia per manifestam et contumacem haeresim… Franzelin
dodaje, że powątpiewanie, czy z powodu obietnic Chrystusowych, to
rzeczywiście kiedykolwiek mogłoby nastąpić, jest nie bez racyj. P.
Szijarto odtworzył cytat z Hervégo I.501 we fragmencie, który błędnie
przetłumaczył.
14. Przypis 13 cytuje A. Tanquereya Synopsis Theologiae Dogmaticae
(1921) I.84, gdzie przytoczonego fragmentu nie da się nigdzie znaleźć.
15. Niektórzy nawet uważali to za niemożliwe, by Bóg kiedykolwiek dopuścił taką rzecz.
16. Zob. kanon 222 nn.
17. Zob. kanon 338 nn.
(„Sacerdotium” nr 16, wiosna 1996)
Tłumaczył z języka angielskiego Łukasz Paczuski. Źródło: traditionalmass.org.
Za: http://www.sedevacante.eu/teksty.php?li=54